Wyklęty (V)

with 32 komentarze

To był jego pomysł czy twój?

Mój.

Pozbyłaś się części siebie, a nawet powiedziałbym własnej duszy dobrowolnie?

Nie. – W końcu otworzyła oczy. Usiadła i wyprostowała się. – Ja też potrafię kłamać – oznajmiła ze spokojem.

Poczuł mętlik w głowie. Coraz mniej z tego wszystkiego rozumiał.

Okłamałaś go?

Tak. Ciebie też.

Drobna dłoń dotknęła jego piersi i czarnoksiężnik gwałtownie poczerwieniał, wciągając ze świstem powietrze. To, czego nie mógł wyczuć, wróciło z potrójną siłą.

A o wioskach albo nie powiedziałeś mi specjalnie, albo miałeś w tym jakiś plan – powiedziała z miną pełną satysfakcji.

To, że potrafiła tak skutecznie stłumić swoją aurę, wstrząsnęło nim podwójnie. Mało kto umiał posługiwać się zaklęciem, które do tego służyło. Nie dlatego, iż było skomplikowane, ale dlatego że wymagało od maga niezwykłej mocy. Być może on byłby do czegoś takiego zdolny, prócz niego Piron, Rothar, Vedar i jeszcze jeden, nieżyjący już członek Rady. Ale żeby to dziewczę?

Tak, na tak głupi plan mogła wpaść jedynie niedoświadczona adeptka – mruknął z przekąsem. – Wstyd mi, że podejrzewałem o to Rothara.

Cóż, jego plan był znacznie lepszy. Chciał abym zrezygnowała z nauki i wyszła za mąż.

Uciekłaś przed ukochanym? – zakpił. Nie wiadomo dlaczego, dobry humor powrócił. – Aż tak był szpetny?

Nie kpij. – Wymierzyła mu lekkiego kuksańca. – Ojciec potrzebował mięsa do realizacji swych dynastycznych planów. Za to mistrz doszedł do wniosku, że obarczona liczną dziatwą, przestanę się pakować w kłopoty i gościć w swych snach pewnego drania.

Śniłem ci się? Niemożliwe! – wyszczerzył zęby w uśmiechu. El zagryzła wargę, wpatrując się w niego z namysłem. Tak trudno było uwierzyć, że miało się do czynienia z prawdziwym sługą mroku, czarnoksiężnikiem, człowiekiem odpowiedzialnym za śmierć tylu istot. Czy były to jedynie pozory człowieczeństwa? Czy gdzieś w głębi jego duszy, tliła się iskierka dobra? Może była beznadziejnie głupia, ale coraz bardziej wierzyła w to drugie.

Przecież wiesz, że tak – odparła z wyrzutem. O drugim, tym bardziej intymnym śnie nie miała zamiaru nawet wspominać.

Uciekłaś – powtórzył, tym razem przypatrując się jej z namysłem. – Chciałbym widzieć minę Rothara, skoro pokrzyżowałaś mu plany i to w dodatku dla mnie.

Dla ciebie? – zdenerwowała się. – Zrobiłam to dla siebie! Sądzisz, że każda kobieta marzy jedynie o mężu i gromadce dzieci?

Zaproponowałaś mi coś. – Zmrużył oczy, zmieniając temat. – Podtrzymujesz swoją propozycję?

Tylko jeśli posłuży szlachetnemu celowi.

Tak, szlachetnemu – zadrwił, pochylając się ku niej. Miał ochotę objąć szczupłą kibić, tak, jak w tamtym śnie. Miał ochotę wtulić twarz w rudozłote, wzburzone pukle, pachnące czymś niezwykle przyjemnym, czego nie potrafił zidentyfikować. Nie tylko talent magiczny, jaki posiadała, stanowił dla niego pokusę. Ona sama również była czymś, czego pragnął. Młoda, ufna, wręcz naiwna. Mógł ją zdobyć, przeciągnąć na swoją stronę, wykorzystać. Łącząc jej moc ze swoją siłą i doświadczeniem, mógł zdobyć świat, pokonać każdego z magów. Nawet całą Radę na czele z Rotharem.

Od czego zaczniemy? – spytała, ze spokojem kładąc dłoń na jego piersi i lekko go odpychając. – I nie bierz mnie za naiwną gęś, tylko dlatego, że zdecydowałam się z tobą współpracować.

Skąd tak krzywdzący wniosek?

Stąd, że nie jestem naiwną gęsią.

Tak? – mruknął z przekąsem, odsuwając się. Nakreślił w powietrzu symbol i ognisko wystrzeliło w górę jasnym płomieniem. Nie mogła nie zauważyć, że runy, które na chwilę przed nim zawisły, były równie ciemne, jak niebo nad ich głowami.

Momentalnie zwątpiła we wszystko, co sobie zaplanowała.

Musiałeś to robić? – wyrwało jej się.

Niby co? – zdumiony uniósł brwi.

Moje są takie. – Też uniosła dłoń i nakreśliła pewien symbol. Najpierw zalśnił zielenią, potem przeszedł w błękit, a na końcu przybrał barwę czystego srebra. Azack gwizdnął z uznaniem.

Kolor najwyższej mocy. Nieźle panno czarodziejko. Chociaż już twoja poprzednia sztuczka wprawiła mnie w zdumienie.

To nie była sztuczka – obraziła się. – Zarówno ty, jak i mistrz traktujecie mnie protekcjonalnie, z pobłażliwością patrząc na moje poczynania.

Czyli w czymś się zgadzamy? – Nieoczekiwanie poweselał. – A to nowość, trzeba przyznać. Jesteś głodna?

Trochę – przytaknęła. – I spragniona. To wino było pyszne.

Proszę, pij – podał jej manierkę, a El bez skrępowania opróżniła ją do połowy. Szczerze mówiąc, to przez te kilka dni podróży, o mało co nie oszalała. Teraz odczuwała wyraźne skutki takiego stanu, a alkohol bywał wcale nie najgorszą odtrutką. Nie chciała się upijać, tylko rozluźnić, lecz nie doceniła jakości wina. Azack na chwilę zniknął w ciemnościach, a gdy wrócił z całą naręczą drewna na opał, El miała już zaróżowione policzki oraz mętlik w głowie.

Ej, chyba wystarczy! – Chciał odebrać jej manierkę, ale schowała ją za plecami, chichocząc.

Nie – oznajmiła, po czym głośno czknęła. – Muszę się odstresować.

I zaczniesz mi tu wyczarowywać tęczowe jednorożce. Oddaj!

Dlaczego tęczowe?

A dlaczego nie? – wykrzywił twarz. – Masz, tutaj są podróżne suchary i wędzone mięso. Zjedz coś, bo alkohol na pusty żołądek, to kiepski pomysł.

Twarde – zgłosiła uzasadnioną pretensję, trącają palcem podane jej jedzenie. – I tak nieapetycznie wygląda.

El!

No już dobrze, dobrze – westchnęła, nadgryzając jeden kawałek. Aby ułatwić sobie przełykanie czerstwego pieczywa, w dalszym ciągu popijała wino z manierki. Azack nie zwrócił na to uwagi, zajęty zabezpieczaniem najpierw ogniska, w później granic ich obozowiska.

Gotowe – oświadczył, siadając obok kiwającej się dziewczyny. – Teraz już nie żartuję. Oddaj manierkę!

I tak jest pusta – burknęła, a on spojrzał na nią z niedowierzaniem. – No co? Na tych sucharach mógłbyś stępić sobie miecz, a nie tylko połamać zęby.

A ty jesteś pijana.

Nie jestem! – uparła się, chociaż w głowie dziwnie wirowało, a świat wyraźnie poweselał. – No, może trochę. Taką ociupińkę – pokazała palcami i potężnie westchnęła. Patrzyła na siedzącego tuż obok mężczyznę, jakby widziała go dziś po raz pierwszy. Wodziła wzrokiem od rozwichrzonych włosów, przez szerokie ramiona, po silne dłonie. Co więcej, odważyła się też na mocno frywolne myśli, zwłaszcza, gdy pojawiło się wspomnienie tamtego snu.

Masz dziwną minę – powiedział, mierząc ją podejrzliwym spojrzeniem.

Mam dziwne myśli.

Tym gorzej. Idziemy spać.

Nie.

To ja idę spać.

Uhm – potwierdziła i zachichotała. Potem niezgrabnie wstała. – Muszę na chwilę się oddalić.

Jeszcze czego! Kto wie, co głupiego wymyślisz. Jesteś pijana moja panno czarodziejko. – Również się podniósł. – Pójdę z tobą, ale nie będę podglądał.

Podglądał? – zmrużyła oczy, po czym wolnym, wystudiowanym ruchem oblizała wargi.

Daj spokój dziewczynko! – roześmiał się, poklepując ją po policzku. – Nie ze mną te numery, za stary jestem na taką zabawę. Idziemy!

Wydęła wargi, ale o dziwo, nie kłóciła się. Udało jej się nie skompromitować i bardzo szybko wrócili do ogniska. Azack usiadł, sięgając po wędzone mięso, ale El bynajmniej nie zamierzała pogodzić się z porażką. Frywolny nastrój, podniecenie buzujące w całym ciele, radość, której nie umiała wytłumaczyć i spora ilość wina, stworzyły mieszankę piorunującą. Zamiast grzecznie zając swoje miejsce, skulić się i spróbować zasnąć, bezczelnie rozsiadła się na jego kolanach, zarzucając mu ramiona na szyję.

Tęskniłeś? – spytała, a biedak o mało co, nie udusił się kawałkiem suchara.

El – zaczął groźnie, marszcząc brwi. – Natychmiast złaź! Co ty sobie wyobrażasz?

Lepiej nie pytaj – roześmiała się wdzięcznie, wodząc dłońmi po jego torsie. – Wiesz, że mi się śniłeś?

Wiem.

Nie o ten sen mi chodzi – machnęła ręką. – O inny.

Złaź! – syknął przez zęby. Najgorsze było to, że sam nie miał siły jej zrzucić, odepchnąć. Powoli budziło się w nim coś, o czym przez ostatnie lata w ogóle nie myślał.

To nie było nic nieprzyzwoitego, żebyś sobie nie myślał!

Myślę, że jesteś nieprzyzwoicie spojona winem, które tak łapczywie wypiłaś.

– Nieprzyzwoite było później – wyszeptała mu na ucho. – Głośno krzyczałam. Bardzo głośno. Pewnie wszystkich obudziłam, chociaż nikt nie przyszedł spytać, co się stało.

El… – zamknął oczy. Zapłonął w nim ogień, którego wcale nie chciał wzniecać. Twardy członek zaczął wyraźnie uwierać w zbyt dopasowanych spodniach. Ręce same zacisnęły się na wąskiej talii dziewczyny. – Nie masz pojęcia, co robisz.

A ty o mnie myślałeś? – Pieściła go oddechem i dotykiem warg. Zaczęła się też poruszać, ocierając się o jego ciało. I nie tylko. Zacisnął zęby z taką siłą, że o mało co, nie zwichnął sobie szczęki.

Nie w ten sposób.

Szkoda. – Lekko przygryzła płatek jego ucha, a wtedy on cicho jęknął.

El, przestań!

Ty wciąż swoje – wymruczała, prostując się i patrząc na niego z wyrzutem. – Dlaczego mam przestać?

Mógłbym podać wiele powodów! – warknął. Był wściekły i jednocześnie coraz bardziej podniecony. Jeśli za chwilę tego nie przerwie…

Ale mnie się podoba – Przygryzła dolną wargę, przymknęła oczy i odchyliwszy głowę od tyłu, wyraźnie zaczęła się ocierać o jego nabrzmiałą męskość. Nie potrafił się powstrzymać. Wtulił twarz w jej szyję, zbierając jednocześnie siły, aby ją odepchnąć. Z desperacją pomyślał, że mści się teraz fakt, iż tak długo był sam. Młoda, piękna dziewczyna, odludne miejsce i wino, które sprawiło, że przesadziła z odwagą.

El! – jęknął. – Musimy to skończyć! – wydyszał, rękoma ściskając jej pośladki.

Ale to takie przyjemne! – Odpowiedziała jękiem. – Chcę więcej!

To go otrzeźwiło. W sytuacji, gdy do bram ich świata pukało nieznane, a ten fakt przerażał nawet jego, głupotą było wykorzystywanie pijanej czarodziejki. Ona jedyna mu uwierzyła, jedyna chciała pomóc, chociaż reputacja, jaką się cieszył, nie była najlepsza. Jutro, kiedy wytrzeźwieje, powróci zdrowy rozsądek, pojawią się wyrzuty sumienia. Kto wie, czy nawet nie ucieknie? Na to nie mógł pozwolić.

Do diaska! – wymamrotał, a później nakreślił za plecami dziewczyny kilka run. Jej ciało zwiotczało, głowa opadła na piersi. – Idziemy spać, El – mruczał, układając ją na prowizorycznym posłaniu. Przykrył jeszcze kocem, po czym sam ułożył się obok. Po chwili wahania przysunął się bliżej, tłumacząc samemu sobie, że noce bywając wyjątkowo zimne i taka bliskość jest wskazana. Wdychał zapach jej włosów, dłońmi błądził po całym ciele i powoli czuł, że za chwilę eksploduje. Nie tak łatwo było ugasić pożar, który wznieciła.

W końcu się poddał. Zmienił pozycję, tak że leżał teraz na plecach i rozpiął spodnie. Uwolniony członek wystrzelił w górę, pokazując, że jest gotowy do akcji. Azack wymamrotał wiązkę przekleństw, po czym zaczął się onanizować. W wyobraźni widział ją nagą, na ogromnym łóżku, kto wie, może stojącym w tej samej komnacie, którą on kiedyś zajmował. Widział ją, jak też się zaspokaja, wyginając ciało i gardłowo pojękując. Ten widok doprowadził go nie tylko do szaleństwa, ale i spełnienia. Mokra dłoń opadła, a on dyszał jak po ciężkim biegu, nie mając na nic siły.

Dopiero po wszystkim, kiedy po raz kolejny przytulił się do kobiecego ciała, pomyślał, iż w zasadzie to mógłby wykorzystać jej zainteresowanie, mógłby wykorzystać ją.

Co dziwne, bardzo mu się ta myśl nie spodobała.

Odpowiedzi

  1. J.Gibson
    | Odpowiedz

    Halo! Babeczka, jesteś tu?
    Ja chcę zaklęcie przywołujące Azacka.
    Wino mam, ognisko mam z czego rozpalić (te trociny z Ikei nie potrzebują dużo, a i pretekst będzie do wymiany mebli), tylko pana czarodzieja brak.
    ????????
    Zygmunt jakoś niechętny dziś swoim różdżkiem pomachać? także czarować musze sama… To jak z tym zaklęciem?
    P.S.
    Jakaś mnie taka dziwna myśl napadła, że Rothar to małżeństwo wymyślił, bo wiedział jak zareaguje El. Czy mógł zrobić to z premedytacją? Żeby ona go na przyklad doprowadzila do Azacka, albo tak na serio to Rothar jest po stronie Azacka i specjalnie wszystko zaplanował by El pomogła staremu kumplowi podczas gdy sam Rothar nadal bedzie podwojnym agentem?
    Kurcze… Niepotrzebnie te sensacje i konspiracje śledzę. Wszędzie widzę spisek.

    • Jo Winchester
      | Odpowiedz

      Jadzia, ale ja też chcę! Nie bądź taka i podziel się tym zaklęciem! Coooo?
      Co do całej reszty, to nie mam dzisiaj żadnych przeczuć. Jedynie takie, że zapewne El po przebudzeniu będzie zakłopotana tym, co mogło się wydarzyć, jak i tym, że Azack jej nie wykorzystał.
      A co się stanie dalej? Chętnie poczekam na kolejny poniedziałek.

      • J.Gibson
        |

        Ale wiesz co mnie jeszcze zastanawia?
        HASŁO.
        Babeczka chora?
        Halo Babeczka! Coś cię dopadło?

      • Babeczka
        |

        Nie 🙂 chociaż męczy mnie strasznie kaszel. Wpisy wrzucałam, jak byłam chora, więc i hasło samo wtedy wpadło do głowy takie dziwne :-)))

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Nie przeceniaj mnie, ja aż takich komplikacji nie wymyślam :-)))

    • T
      Tony Porter
      | Odpowiedz

      Jadzia, nie marnuj pomysłów na komplikacje, notuj, i wykorzystuj we własnych historiach. Twoje pomysły co do intencji Rothara są całkiem do rzeczy. Rodem z dobrego szpiegowskiego kina.

  2. T
    Tony Porter
    | Odpowiedz

    No i czarno na białym widać, że czarnoksiężnik też człowiek i zdarza mu się nad „różdżką” nie panować. Ale jakie ma za to wyćwiczone nadgarstki:) Mam nadzieję, że w naprawdę poważnych sytuacjach nie „różdżka”, a on różdżką włada. Inaczej, losy świata mogą pójść się paść. Ale przyznać Azackowi trzeba, że się zdrowym rozsądkiem i samozaparciem wykazał – oprzeć się napalonej, pięknej, seksownej kobiecie to nie lada wyczyn. A że się musiał czarami posiłkować, to już szczegół:) Nie zazdroszczę mu poranka, bo El będzie wściekła na siebie, że chciała się z nim (Azackiem, nie porankiem:)) przespać, i na niego, że się z nią nie przespał. Ale jeszcze gorzej by było, gdyby jej uległ, więc górą nasi:) Mocno ciekawa jestem tego największego zła. Skoro nawet Azack (spec od widmowej armii) się go boi, to musi być coś mega. Niczym zło w „Miasteczku Twin Peaks”, tylko, że w kosmicznej skali:) A propos widmowej armii – nie poznałam Vigo Mortensena w „Green Book” – no, szok!
    Babeczko, mnie się zdaje, że Ciebie dość często jakieś choróbska dopadają – coś z odpornością nie teges? Na kaszel polecam picie lnu (tak, wiem, niełatwo pić coś o konsystencji glutów:)) i ssanie goździków – serio. He, he, oczywiście, nie tych, sprofanowanych Dniem Kobiet w czasach PRL-u, tylko goździków-przyprawy.

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Widziałam że len dobry na żołądek, ale na kaszel? A za goździki zaraz się wezmę, te właściwe oczywiście.
      Moje młodsze dziecię rozpoczęło edukację przedszkolną od września i wszystko wiadomo. Normalnie też wyrabiam ponad normę, ale teraz to już 300% normy 😉 szlag by to trafił.
      Jeszcze nie oglądałam Green Book. Za to ostatnio widziałam „Trzy bilbordy za Missouri” (chyba tak to się pisze?) i przyznam, że film mi się podobał. Po tych wszystkich Panterach, SpiderSenach i Avengersach zaczęłam wierzyć, że kino amerykańskiej jeszcze da się oglądać 😀

      • T
        Tony Porter
        |

        Len jest dobry na wiele rzeczy i dobrze by było przynajmniej od czasu do czasu chlapnąć sobie na czczo szklaneczkę tegoż wybornego napitku. Nawilża śluzówkę, co przy chorym gardle i kaszlu (szczególnie suchym i duszącym) naprawdę dobrze choremu człekowi robi. Nie strasz, bo mojego siostrzeńca dopadło dzisiaj ponad 40 stopni gorączki – pani doktor powiedziała, że wirus. Gorzej, jak na resztę rodziny się to cholerstwo rozlezie.
        „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” – jak dla mnie rewelka. Kawał dobrego kina. Obsada wymiata. „Green Book” polecam – ogląda się naprawdę świetnie, a duet głównych bohaterów… ech… można głośno brawo bić.

      • Babeczka
        |

        To cię postraszę. U nas tez zaczęło się od siostrzenicy, 40 gorączki i wirusa… 🙁
        I dalej się rozlazło niestety.
        To ja sobie ten Greek Book obejrzę. Zwłaszcza jak Ty polecasz!

  3. J.Gibson
    | Odpowiedz

    Muszę, bo się uduszę!!!
    Obejrzałam film.
    I cholera wie co o nim myśleć.
    Kategoria: romans religijny
    ?????????
    Wiem, potrzaskało mi zwoje, ale ja nie wiwdziałam, że to o…. Tym…. No…. Nawet mi to przez gardło nie przechodzi!
    Romans Hesusa. – no prawie, właściwe imię mogłoby zwabić tu z wyszukiwarki jakieś niebiańskie niewinności dlatego zmieniam.
    Z jednej strony wszystko pięknie, niewinnie i ze smakiem, a z drugiej…. Nosz to przecież Hesus!
    Ok, Hesus to też mężczyzna i też ma trzecią nogę, której do chodzenia nie używa, a szkoda by się marnowała, nieprawdaż?
    Ale….
    Nosz to przecież Hesus!
    Co wy na to?
    Obejrzałybyście?

    • T
      Tony Porter
      | Odpowiedz

      Romans religijny? Nie miałam pojęcia, że taka kategoria istnieje. A pierwszym skojarzeniem jest, że para uprawia seks tylko „po bożemu”:) Masz na myśli „Ostatnie kuszenie Chrystusa”, „Kod da Vinci”, czy jeszcze coś innego? Nie oglądałam obu filmów, przy czym bardziej mnie ciekawi twórczość Scorsese – właśnie ściągam… cicho sza:) Wiesz, mnie totalnie przystopowało, gdy w galerii w Londynie ujrzałam religijne malowidła – Chrystus na krzyżu… i nie, nie, żadnej tam szmatki wokół bioder… w pełni realistycznie namalowane przyrodzenie. I to nie na jednym obrazie, tylko na wielu. No i miałam podobne odczucia jak Ty – wiem, że Jezus był mężczyzną i nie był anatomicznie wybrakowany, ale widok jego męskości… i to na krzyżu… to było trochę za dużo jak dla mnie.

      • Babeczka
        |

        Jakbyś poleciała wiekami po dwóch tysiącach lat historii kościoła, to niejeden smaczek byś jeszcze znalazła 🙂 Proponowałam bym poruszyć temat inkwizycji, ale na prawdziwych faktach, a nie w książkach autorów poszukujących taniej sensacji.
        Ja osobiście mam często wrażenie, że Jezus by się za głowę chwycił, gdyby zobaczył jak ewoluowało to, co zapoczątkował.
        Ale zawsze mówię, wiara to wiara, przymusu nie ma. Ewidentny urok naszych czasów 🙂

      • J.Gibson
        |

        Film o wdzięcznym tytule JEZUS MNIE KOCHA.
        Jest to bardziej artystyczny film (takie ma czasem sceny jak z teatru) i choć niemiecka produkcja to nie ma tam co chwila „sznela, sznela”????
        Hesus pojawia się we współczesnym świecie i poznaje swoją Magdalenę… Taki delikatny romansik ale jak się Hesus rozebrał z koszulki to ooooooo Borze srebrzysty, w którym sosny gubią szyszki!! Aż mnie… Z kapci wyrwało. Najgorsze jest to, że mi się całkiem podoba ten wizerunek….

        Masz Baneczka racje! Tam w watykanie to dopiero musi się dziać…

        Ale spójrzmy na to tak: gdyby te małolaty wzdychały do przystojnego Hesusa to może łatwiej byłoby im wytrzymać do ślubu….eeeee tak jak mnie…. Ja wytrzymałm do ślubu….

      • T
        Tony Porter
        |

        Podzielam Twe wrażenie, Babeczko, i myślę, że Jezus mocno by się zdziwił czytając Pismo Święte. A już o Katechizmie Kościoła Katolickiego to w ogóle szkoda nawet wspominać. Ja już od dawna, słuchając Ewangelii, zastanawiam się jak to naprawdę było. Ale masz rację: wiara to wybór… chociaż jak się ostatnimi czasy co poniektórych osób posłucha, to można się dowiedzieć, że jeśli nie jest się katolikiem to nie jest się Polakiem, …, to nie powinno się chodzić do kościoła i bezcześcić go swą niegodną osobą, tak że wiesz – z tym wolnym wyborem, to dyskusyjna sprawa:)

      • T
        Tony Porter
        |

        Tytuł, rzeczywiście, wdzięczny i sugerujący kino familijne dla członków kółka różańcowego:) Z twego opisu wynika, że mogliby się zdziwić. Nie ma „sznela, sznela”? To na pewno jest niemiecki film?:) Nie wiem, co ten język ma w sobie takiego, że brzmienie szarpie zakończenia nerwowe. Aczkolwiek jest mężczyzna, który tak mówi i śpiewa po niemiecku, że wcale to nie brzmi jak po niemiecku. I nie, nie jest to Thomas Anders, tylko Andreas Scholl – och, jak on śpiewa.
        He, he, a z czym to Jadziu do ślubu wytrzymałaś? Z przyznaniem się mężowi, że nie umiesz gotować?:)

      • J.Gibson
        |

        Właśnie dlatego zrezygnowalam z ogladania polskich wiadomosci….

      • Babeczka
        |

        Tony, ja cię bardzo przepraszam, wykropkowałam ci trzy wyrazy z komentarza, bo zarówno na dawnym blogu, jak i tutaj trzymam się jednej, żelaznej zasady – żadnej polityki i żadnych partii z nazwy. Jesteśmy tutaj niezależnie od wiary, jaką wyznajemy lub jej braku, bez względu na preferencje polityczne, wykształcenie, status, kraj zamieszkania, a nawet mam jednego czytelnika z odmiennymi upodobaniami seksualnymi 😉
        I przysięgam, że dopilnuję, żeby tak było do końca :-)))

      • T
        Tony Porter
        |

        To ja bardzo przepraszam, Babeczko, to się więcej nie powtórzy.

      • Babeczka
        |

        Nie przepraszaj, bo nie masz za co :-))) Po prostu uznałam, że skoro wykropkowałam te kilka słów, to muszę napisać jakieś wyjaśnienie, bo trochę tak głupio moderować komentarz bez słowa usprawiedliwienia :-)))

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      A co do reszty, to nie Watykan miałam na myśli, ale historię kościoła, wszystkie zmiany następujące przez te dwa tysiące lat. To fascynująca lektura i to nie ze względu na skandale, ale z powodu samej tej ewolucji. A historię tworzą ludzie, źli, dobrzy, tacy po środku. I piszą zwycięzcy. Czy o Coco Chanel powiecie coś złego? Nie. A przecież była niemieckim szpiegiem, kolaborowała z nimi. Francuzi tylko dlatego nie ogolili jej łba, bo wstawił się za nią sam Churchil, którego była przyjaciółką. Takie to dziwy na tym świecie mamy…

      Może się mylę, ekspertem nie jestem, ale akurat biblia nie była zbytnio modyfikowana, o ile w ogóle była. A jak sądzisz, że biblia i katechizm jest zły, to weź się za muzłumańskie dzieła. Ostrzegam – tylko dla ludzi o mocnych nerwach!

      Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że wiara łączy, a religia dzieli. Przyznam, że coś w tym jest. Kościół jaki jest, każdy widzi. Przymusu chodzenia do niego nie ma. Poza tym weźcie pod uwagę, że to my jesteśmy pokolenie, które może zmienić podejście do tych spraw. Ale błagam, nie pogardą czy wrogością, bo szybko trafimy dokładnie w ten punkt, który z takim uporem zwalczamy. Ja tam mam swoje zdanie i w rozmowach osobistych uparcie go bronię. nie za pomocą jazgotu czy haseł z mediów, ale za pomocą argumentów. Jest teza, musi być i dowód ;-)))

      • J.Gibson
        |

        Mi chodziło o to, że to w Watykanie źródło cenzury wielu dokumentów i świadectw. Ile jest prawdy w prawdzie, którą nam serwują to tylko oni wiedzą.

  4. T
    Tony Porter
    | Odpowiedz

    I dobrze zrobiłaś. Od tego można się wrzodów żołądka nabawić. Nie wiesz przypadkiem, o której pojawia się „Zapomniana”? Tak czekam i czekam, wtorek jest już sporą chwilę a Emily I Peya nie ma. Taaa…. nie poczekali do ślubu… dobrze będzie jak się koło czwartku zjawią:)

    • J.Gibson
      | Odpowiedz

      Faktycznie. Ja co prawda mam jeszcze w ciul wieczora poniedzialkowego ale zazwtczaj jak klade dziexiaki to juz jest nowy pościk, nowy rozdziałek czy fragmencik….

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Powinna być kurdę minutę po północy, ale nie wiem dlaczego, przy niektórych wpisach pojawia się „pominięto datę publikacji” :((( i wtedy muszę to kliknąć ręcznie.
      A że wczoraj poszłam spać po 22… ;-D

      • J.Gibson
        |

        Tak sie dzieje, jak post jest ustawiony do publikacji, ale potem zostana naniesione zmiany.

      • Rebel Girl
        |

        Może jak edytuję coś, co jest w planach publikacji, to potem te plany system pomija? Nie pamiętam, kiedy edytowałam, ale znając życie coś zmieniałam, np. w poprzedni weekend?
        Ja poszłam spać o 18.00 i wstałam o 6.20, kto mnie przebije??? Coś mi się dziwnego robi w organizmie, chyba przesilenie wiosenne albo nadmiar emocji.

  5. A
    Asia
    | Odpowiedz

    Jak to jest, ze przy napalonej kobiecie nawet taki czarny harakter nie daje rady i musi uciekać sie do magii? Słaby jest ten Azack, a El czuje, ze bedzie miec okropnego kaca moralnego i nie tylko ?

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Jest na tyle czarny, na ile mu pozwolę 😉

      A z tym kacem… Hm… Noc długa i takie tam.

  6. Rebel Girl
    | Odpowiedz

    Dwie części na raz przeczytałam, bo miałam zaległości i nie żałuję, bo bym jeszcze dwadzieścia przeczytała, hehe. Super się akcja rozwija i coś czuję, że nic tutaj nie jest czarno-białe.
    Kurde, z tymi złymi to nigdy nie wiadomo… Ja właśnie jednego zabrałam na weekend do Zakopanego (służbowy weekend, firma płaci), złamanego, piekielnego sąsiada i fajnie było, tylko znów gdzieś przepadł ?
    Ja to muszę zacząć spisywać, wtedy będzie opowiadanie!!!

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      A wy skąd myślicie, że niektóre pomysły biorę? ;-D

      • Rebel G.
        |

        No proszę, a myślałam, że tylko ja mam adoratorów, o których moi znajomi mówią „szatan” albo „wysłannik piekła”. Najlepsze są docinki w pracy „szatan ci kazał?” albo „powiedz, że wyrzekasz się szatana”…
        Nie wiem, skąd bierzesz pomysły, ale są rewelacyjne!!!

Leave a Reply