Nikolaj (V)

with 4 komentarze

Aż strach pomyśleć, co zrobisz, jak będziemy wracać z akcji samolotem.

Dlatego wolę pociągi.

Nie chrzań. Słabsza kontrola, dlatego rzadko latamy.

Tak? A nie z powodu, że rzygasz jak szalony nawet podczas krótkiego lotu? – Nikolaj uśmiechnął się kpiąco, bo przypadłości Nevio były jego starannie skrywaną tajemnicą, z której on jako jeden z niewielu doskonale zdawał sobie sprawę.

Jakbyś zjadł coś nieświeżego przed lotem, też byś rzygał. – Chłopak nie zamierzał się poddać.

Ciekawe, że wciąż na ciebie trafia.

Po prostu mam pecha.

Obaj umilkli, jakby kontynuacja tej rozmowy mogła doprowadzić do katastrofy. Zresztą, szybko dotarli do celu.

Biała willa, zanurzona w morzu zieleni, sprawiała niezwykle korzystne wrażenie. Mało kto pomyślałby, że za ścianami tego domu dochodzi do wielu aktów bestialstwa. Prosta droga prowadziła aż pod samo wejście, zakręcając wokół fontanny z jasnego kamienia. Nienaganna służba wydawała się przezroczystym dodatkiem do dyskretnego luksusu, a po drugiej stronie budynku rozciągał się bajeczny widok na bezkres morza.

Nikolaj wysiadł z samochodu i nie oglądając się za siebie, bez słowa, szybkim krokiem przemierzył przestronny hol, a kiedy znalazł się we własnej sypialni, zaczął się rozbierać. Najpierw koszula, którą niedbale rzucił na podłogę, potem buty i spodnie, które kopniakiem posłał w kąt łazienki. Nic więcej, bo nie lubił nosić bielizny.

Wszedł pod prysznic i odkręcił kurek z zimną wodą. Tylko ten, bo potrzebował schłodzić rozgrzane ciało. Zamknął oczy i uniósł głowę, czując jak tysiące lodowatych kropli uderza w jego skórę. Były niczym ukłucia niewidzialnych igieł, bolesne i jednoczenie przynoszące ulgę. Przez bardzo długą chwilę delektował się kąpielą, później zaczesał mokre włosy do tyłu, przetarł twarz i wyłączył wodę. Wyszedł spod prysznica, niedbale opasując biodra ręcznikiem i wrócił do sypialni, aby zapalić. Zaciągając się gryzącym dymem, spojrzał na stojące w rogu kartony.

Kuzniecow postanowił sprzedać swoją willę i wyemigrować. Głównym powodem była pewna ustawa, dzięki której mógł szybko zamienić luksusowe apartamenty na mniej luksusową celę, zwinął więc interes, przy okazji przesyłając Nikolajowi rzeczy, które niegdyś do niego należały. Nie było tego wiele, zaledwie kilka pudeł z tajemniczą zawartością. Nikolaj uśmiechnął się z przekąsem, bo jego cała przeszłość, całe chujowe życie mieściło się w tych kartonach. Pojawiły się już ponad tydzień temu, ale on przedwczoraj musiał wyjechać i jeszcze nie miał okazji, aby sprawdzić, co w nich było.

Bez zbytniego przekonania podszedł bliżej, kucnął i w końcu zajrzał do pierwszego.

Odzież. Nic specjalnego, lecz on nigdy nie dbał o pochodzenie czy cenę ubrań, które kupował. Zegarek. Tutaj rozpoznał znaną markę, chociaż nadal go to nie zdziwiło, bo akurat do drogich zegarków miał słabość. Znów stare ubrania, niezbyt zniszczone, ale też nie przyciągające uwagi. Odepchnął karton i zabrał się za drugi. To samo. Trzeci i czwarty również. Dopiero w piątym znalazł kilka ciekawych batów i pejczy, na których wyraźnie dawało się dostrzec zakrzepłą krew. Obszerny notatnik z opisami tortur. Kilka fiolek z prochami na sen i to wszystko.

Nikolaj zamyślił się. To były jego rzeczy osobiste? Machinalnie kartkował zeszyt, aż w końcu zauważył, tkwiącą pomiędzy jego stronami fotografię. Nic szczególnego, zdjęcie z fotobudki, na dodatek mocno podniszczone, lecz kiedy na nie spojrzał…

Przez ostatnie godziny umiejętnie tłumił w sobie wspomnienie tamtego wydarzenia na Malcie. Nieznajomej, która go zauroczyła, której widok podziałał na wszystkie jego zmysły.

Teraz ze świstem wciągnął powietrze.

To były trzy ujęcia. Na pierwszym z nich patrzył w dół, na przytuloną do jego boku, roześmianą kobietę. Od razu ją poznał. To była ona, ta, której głos go oczarował, która śniła mu się ostatniej nocy, chociaż za dnia zrobił wszystko, aby zapomnieć o tym śnie. Patrzył bez słowa na jej promienną twarz, szeroki uśmiech i szczęście doskonale widoczne w błękitnych oczach.

Szczęście?

Z nim?

Z trudem przełknął ślinę. Więc zauroczenie nie było przypadkiem. Znał ją, musiało ich coś łączyć. Tylko że… On i kobieta?

Usiadł na łóżku, sięgając po kolejnego papierosa. Zamyślony, pochmurny, skonfundowany. To jakiś żart? Przecież nigdy nie dopuściłby do takiej poufałości, do czegoś poza seksem. Prędzej by ją zabił. Jednak trzymał w dłoni dowód na to, że coś między nimi było. Sam fakt, iż zachował to zdjęcie, o czymś świadczył.

Dotknął opuszką palca nieco wyblakłej fotografii, szczupłej twarzy nieznajomej, później spojrzał na samego siebie z przeszłości, a na końcu przesunął dłonią po nieogolonym podbródku.

Zmienił się, ale przede wszystkim fizycznie. Wciąż dbał o kondycję, teraz nawet bardziej niż wcześniej, bo to dawało mu przewagę w różnych starciach. Włosy miał dłuższe, z wyraźnymi srebrzystymi pasmami na skroniach, oczy zmrużone, by stłumić blask szaleństwa, twarz oszpeconą blizną. Wcześniej tę dzikość, można było dostrzec jedynie w ciemnych źrenicach, teraz charakteryzowała całą jego postać. Była obecna w każdym ruchu, w pogardliwym grymasie ust, w sposobie w jaki palił papierosa i w jaki pochylał głowę. Ubierał się tylko na czarno, jakby chciał podkreślić tym mrok spowijający jego duszę, a spał zawsze nago, z bronią pod poduszką i pigułkami na sen w szufladzie nocnej szafki.

Nie brakowało mu straconych lat, nie tęsknił do brakujących wspomnień. Dopiero dziś, pierwszy raz, pożałował, że jednak nie potrafi sobie przypomnieć.

Kim ona dla niego była?

Pochylił się, zgniatając w dłoni zdjęcie.

Nieważne, kurwa kim była! Żadna dziwka nie mogła być dla niego kimś ważnym, bo w jego życiu liczyło się coś innego. Po pierwsze Stepan. Po drugie ich wspólny interes. Po trzecie…

Jęknął przeciągle, gdy przypomniał sobie własne pragnienia, które pojawiły się, gdy na nią patrzył. Umiejętnie je stłumił, lecz teraz powróciły, równie silne, co na początku, równie intensywne. Tak bardzo, że poczuł jak jego penis zaczyna twardnieć, a całe ciało ogarnia słodka niemoc.

Podniecił się, gdy wyobraził sobie tę kobietę, zarumienioną, z zamglonym spojrzeniem błękitnych oczu.

Co jest, kurwa? – mruknął, przeciągając dłońmi po twarzy. Opadł na łóżko z rozłożonymi ramionami, wpatrując się w sufit i od czasu do czasu zerkając ukradkiem na sterczącego kutasa. Nie, to zakrawało na żart!

Zamknął oczy. Pod powiekami pojawił się jej obraz. Wiatr igrał ze złocistymi kosmykami, wydobywając z nich niezwykły blask. Pamiętał każdy subtelny ruch dłoni, gdy odgarniała włosy z twarzy. Sposób w jaki pochylała głowę, w jaki przesuwała opuszką palca po rozgrzanej skórze nad górną wargą, machinalnie zbierając kropelki potu. Pełne piersi unoszące się w równym rytmie oddechu. Krągłe biodra kołyszące się w takt każdego kroku.

I jej uśmiech.

Przygryzł usta, głucho pojękując i naprężając ciało, bo to ostatnie wspomnienie doprowadziło go do szaleństwa. Celowo przez całą dobę, jaka upłynęła od ich spotkania, powstrzymywał się od rozmyślania o niej, ale teraz nagle okazało się, że na próżno. Ręcznik zsunął się na pościel, a Nikolaj w nagłym przypływie podniecenia, uniósł biodra w górę, wyginając ciało w łuk i zaciskając pięści z taką siłą, że paznokcie wbiły się w stwardniałą skórę dłoni. Zacisnął też usta, kalecząc zębami język.

Kimkolwiek była, chciał jej.

Czuł każdy napięty do granic ostateczności mięsień, czuł pot zbierający się na rozgrzanej skórze, czuł jak bardzo pragnie spełnienia. Wił się w milczeniu, próbując nie dopuścić do tego, aby pokonało go wspomnienie. Przed oczyma przesuwały się niewyraźne obrazy, w głowie echem odbijał się dźwięk jej śmiechu, a w nozdrzach czuł ulotny zapach ciała. W końcu zerwał się na równe nogi i jak w amoku zaczął demolować sypialnię. Przeklinał własną słabość, prawie wył z wściekłości, lecz to nic nie dało. Dopiero gdy bez udziału jego świadomości, palce zacisnęły się na twardym jak skała penisie, a w głowie pojawił się wyuzdany obraz nagiej kobiety, wijącej się wśród jedwabistej pościeli, przed oczyma wystrzeliła cała feeria kolorów. Pozbawiła go tchu, przywiodła na krawędź ekstazy i pchnęła, zrzucając w objęcia rozkoszy.

Kilka ruchów dłoni i mleczno-biały strumień wytrysnął z niespotykaną siłą. Towarzyszył mu przeciągły jęk, coś na kształt pełnego bólu skowytu. Później zapadła cisza.

Nikolaj siedział pod ścianą, usiłując odzyskać oddech, z dłonią zaciśniętą wokół mięknącego penisa.

To, co tak długo w sobie tłumił, wybuchło z niespotykaną siłą.

Nawet nie przypuszczał, że może tak zareagować, tak się podniecić i do takiego orgazmu doprowadzić.

Z trudem wstał, sięgając po papierosy. Później odnalazł karteczkę, na której zapisane było tylko kilka słów.

Wiedział, co musi zrobić.

Do utraty kontroli podczas snu przywykł. Do tego, aby opanowało go szaleństwo za dnia, już nie. Nie z powodu kobiety, kimkolwiek by nie była.

Musiał ją odnaleźć.

I zabić, bo tylko martwa nie stanowiła dla niego zagrożenia.

*

Rozdział VI

Nie zdradził Stepanowi swoich planów, chociaż sam nie znał tego powodu. Zabrał ze sobą jedynie dwoje zaufanych ludzi, Nevio i Aloszę, krępego, mrukliwego mężczyznę o topornej twarzy i całkowitym braku skrupułów. W przeciwieństwie do niesfornego Włocha, można było na nim całkowicie polegać, a każdy rozkaz wykonywał ślepo i bez szemrania. Podróż upłynęła im we względnym spokoju, a do celu dotarli do kilkunastu godzinach nużącej jazdy. Mimo zmęczenia Nikolaj nie zamierzał odpoczywać. Swoim towarzyszom rozkazał zostać na miejscu, w wynajętym hotelu, a sam ruszył w dalszą drogę. Spalała go dziwna niecierpliwość, dręczył niemożliwy do wytłumaczenia głód. Pod zapisany na kartce adres, dotarł wynajętym samochodem. Szybko zorientował się, że była to dość słabo zaludniona okolica, a dom, którego szukał, stał na uboczu, otoczony drzewami i wysokim płotem. Jednak nie na tyle wysokim, aby sforsowanie go przyniosło Nikolajowi jakiekolwiek problem. Auto zostawił w sporej odległości, po czym zgrabnie wspiął się na solidnie wyglądający klon i znalazł się w ogrodzie pełnym bujnej roślinności, a później przystanął aby sprawdzić broń i rozejrzeć się dookoła.

Wieczór był ciepły, niemalże parny, a nad okolicą zawisła leniwa cisza, zakłócana jedynie cykaniem świerszczy. Zmęczony upałem świat szykował się do zasłużonego odpoczynku. Dom wyglądał, jakby nikogo w nim nie było, chociaż Nikolaj dostrzegł cień kobiecej sylwetki za cienką firaną okna. Wyjął tłumik i powoli go wkręcił w lufę, zastanawiając się czy faktycznie w tej odludnej okolicy ktokolwiek zareagowałby na strzały. Raczej nie, ale on wolał się zabezpieczyć.

Co teraz? pomyślał, bezszelestnie przekradając się w kierunku drzwi budynku. Nie zawahał się, bo pragnienie, aby ją zobaczyć, było zbyt silne. Oczywiście Nikolaj tłumaczył to sobie inaczej, ale tak naprawdę od kiedy podjął decyzję, że do niej pojedzie, przestał kalkulować na zimno.

Podkradł się do okna. Dostrzegł kobietę pochyloną nad stołem, obok niej kilkuletnią dziewczynkę. Obserwował je przez długi czas, ale wyglądało na to, że mieszkają tutaj same. Cóż, zabije więc obie. Żadnych świadków, żadnej litości, musi jedynie dowiedzieć się, kim była ta kobieta i co ich łączyło.

Uśmiechnął się lekko, wyobrażając sobie ból, którego będzie sprawcą. I nie tylko ból. Będzie delektował się przeszywającymi powietrze krzykami, bezgranicznym cierpieniem, świeżym zapachem krwi. Miał w tym doświadczenie i sporo pomysłów do wykorzystania, które nagle stały się mętne, niewyraźne i mało kuszące. Dokładnie w momencie, gdy kobieta uniosła głowę i mógł w końcu dostrzec jej twarz.

Ten widok go zahipnotyzował.

Na krzesło wskoczył rudy kocur, prężąc się i domagając pieszczoty, a ona jakby od niechcenia zaczęła głaskać gładkie futerko, powolnymi, leniwymi ruchami.

Zmysły Nikolaja momentalnie oszalały. Wyobraził sobie, że w taki sam sposób przeczesuje jego włosy, przesuwa opuszkami placów po skroniach i policzkach. Uśmiecha się w ten tajemniczy, kuszący sposób, jakby zapraszała go do tajemniczego świata, do podróży nieznanymi szlakami. Jego oddech przyspieszył, palce konwulsyjnie zacisnęły się, aby po chwili rozprostować, a serce ruszyło do morderczego galopu.

Co się do kurwy nędzy z nim działo?

Uniósł broń i zaciskając zęby, wycelował. Tak bardzo chciał nacisnąć spust, ale nie potrafił tego zrobić. Palec trzymał na cynglu i wystarczył jeden ruch, lecz jego ciało i umysł stawiały opór nie do pokonania. To było niemal bolesne w swej wyrazistości, było niczym dzikie stado kąsających zajadle psów, rozszarpujących jego duszę na strzępy. Mógł jedynie się poddać, lecz ta porażka wzmogła furię i prawie całkowicie pozbawiła go kontroli. Wtedy, w tym całym szaleństwie pojawiła się myśl, że przecież miał do niej kilka pytań. Szaleństwo błyskawicznie się wycofało, a Nikolaj opuścił broń i znów ją zabezpieczył.

Teraz musiał jedynie zaczekać.

Panująca dookoła cisza wwiercała się w uszy, a okolicę powoli spowijał mrok. Słońce skryło się za horyzontem i wtedy Nikolaj ruszył dookoła domu, sprawdzając, czy będzie miał możliwość wślizgnąć się przez okno. W końcu dostrzegł, że jedno, dość wąskie, jest lekko uchylone. Zgadywał, że musiało prowadzić do łazienki lub pomieszczenia gospodarczego. To mu wystarczyło. Kilka minut później był już w środku, w zagraconym schowku, w którym upchnięto chyba każdą niepotrzebną rzecz. Wężowym ruchem wyślizgnął się na pogrążony w mroku korytarz i wtedy dostrzegł kobietę, która z słuchawką telefonu krążyła pomiędzy jadalnią a kuchnią. Przez chwilę stał w cieniu, podglądając przez szparę w drzwiach. Podążał spojrzeniem za każdym ruchem smukłej dłoni, pazernie spijał każdy uśmiech pełnych warg i każde wypowiedziane przez nie słowo. Nic ważnego, nawet nie wnikał w sens rozmowy, jaką prowadziła. Nie rozumiał swej fascynacji tą kobietą, ale też z nią nie walczył.

Musiał na nią patrzeć! Na samą myśl, że mógłby dotknąć, przesunąć dłonią po zgrabnym ciele, przeczesać palcami złociste włosy, prawie wariował. A przecież nadal nie wiedział, kim jest.

Nie mógł się powstrzymać. Wysunął się z cienia i przez kilka sekund niczym duch podążał za jej plecami. Później umknął w bok, bo ta zabawa była zbyt ryzykowna. To mrok był jego sprzymierzeńcem, nie światło.

Kobieta przystanęła, marszcząc brwi. Powoli obróciła się dookoła własnej osi, ale kiedy nie dostrzegła nic podejrzanego, uspokoiła się. Skończyła rozmowę i odłożyła telefon na stole, a później zmęczonym gestem przetarła oczy. Ziewnęła, niczym zaspany kociak i zgasiła światło, pozostawiając jedynie blask małej lampki. Później lekkim krokiem podążyła na górę, rozpinając bluzkę.

Nie miała pojęcia, że za nią szedł. Bezszelestnie, z oczyma błyszczącymi podnieceniem. Z głodem, który szarpał jego trzewiami, chociaż nie miał fizycznego wymiaru. Z tęsknotą, której nie rozumiał.

Weszła do łazienki, zostawiając uchylone drzwi. Była w domu sama, nie licząc śpiącej córki, więc nie miała się kogo wstydzić. Odkręciła kurki pod prysznicem, zrzucając z siebie odzież. Sięgnęła jeszcze po ulubiony płyn do kąpieli i po chwili delektowała aksamitną miękkością wody.

On też wślizgnął się do środka. Pomieszczenie nie grzeszyło wielkością, więc nawet stojąc przy drzwiach miał doskonały widok.

Kobieta stała tyłem do niego. Włosy pociemniały, nasiąkając wodą, która spływała po szczupłych ramionach, po krzywiźnie pleców, po krągłych biodrach i zgrabnych nogach. Na chwilę odwróciła się, lecz oczy miała zamknięte, aby nie dostał się do nich szampon. Wtedy jego spojrzenie zawisło na jej piersiach, na wzgórku łonowym, na zgrabnie przystrzyżonym trójkąciku. Brzuszek miała lekko wypukły, ale i tak nie potrafił oderwać od niego wzroku.

Znów się odwróciła, a wtedy podszedł bliżej.

Jakby w zwolnionym tempie uniósł ramiona i wnętrzem dłoni dotknął zaparowanej szyby. Drgające nozdrza łowiły wszystkie zapachy, rozgrzanego kąpielą kobiecego ciała, jabłek i cynamonu. A on tylko patrzył, czując jak twardniej jego męskość.

Wycofał się, gdy zaczęła namydlać ciało. Aż za drzwi, chociaż nie zamierzał jeszcze znikać. Rozpiął spodnie i wyjął z nich twardego penisa. Przesunął po nim ręką, najpierw powoli, a wtedy dostrzegł, że i ona oparła się o ścianę. Zamknęła oczy, a smukłe dłonie błądziły po całym ciele, powoli, zmysłowo. W końcu dotarły pomiędzy uda, a wtedy kobieta wydała z siebie zduszony jęk.

Zafascynowany patrzył jak się zaspokaja i sam robił dokładnie to samo. Każdemu jej ruchowi, towarzyszył i jego ruch, a ich podniecenie zsynchronizowało się, zgrało niczym mroczna melodia pożądania na dwa głosy. Krok w krok towarzyszył jej w drodze na szczyt, chociaż gdy ona pojękiwała, on z całej siły zaciskał zęby. Miał wrażenie, że stoi tuż obok, czując ciepło jej ciała, każde jego załamanie, aksamitną miękkość skóry. Podąża nieznanym szlakiem, od ust do piersi, których sterczące sutki lekko drżą pod wpływem pieszczoty jego języka. Później podnosi ją w górę i nabija na swoją męskość, a ona krzyczy, oplatając go nogami. Gorąca i wilgotna cipka dopasowuje się do kształtu penisa, otula go, przynosząc rozkosz nad rozkosze, a te cudowne dłonie dotykają jego spoconej skóry, rzeźbią w niej poemat przesycony słowami ekstazy. Porusza się w niej, najpierw powoli, później coraz szybciej i szybciej, a kiedy nadchodzi spełnienie, krzyczą oboje przeżywając orgazm, który sprawia, że na chwilę trafiają do raju.

Nagle marzenie stało się jawą, gdy kobieta zaczęła szczytować, z jedną ręką pomiędzy udami, a drugą zaciśniętą na piersi, z głuchym jękiem rozbrzmiewającym jękiem w pełnej pary łazience.

Nikolaj! Nikolaj! Nikolaj! – szeptała, delektując się tym słowem, a wtedy on, chociaż zaskoczony i zdumiony, nie był w stanie nad sobą zapanować. Strumień białej spermy trysnął w powietrze, a spomiędzy zaciśniętych warg wydobył się przeciągły jęk.

Kto...? – Oszołomiona Kamila od razu czujnie się rozejrzała, lecz on okazał się szybszy, błyskawicznie znikając za drzwiami. Już dłużej nie czekał. Zbiegając bezszelestnie po schodach, zapiął spodnie. Wiedział, że zostawił po sobie ślady, lecz nie mógł już tego naprawić.

Dopiero gdy znalazł się na zewnątrz, gdy uderzył w niego zimny podmuch wiatru, powrócił myślami do tamtego momentu.

Dlaczego krzyczała jego imię?

Dlaczego do kurwy nędzy krzyczała jego imię?

Oparł się plecami o drzewo, odchylił do tyłu głowę i zamknąwszy oczy, próbował okiełznać narastające szaleństwo. Zaciskał zęby aż do bólu, tłumiąc narastający w głębi trzewi krzyk, wrzask pełen wściekłości i frustracji, bo nie potrafił zrozumieć własnych emocji, własnych pojebanych pragnień. Nie, nie tak to miało wyglądać. Marzył o purpurowej posoce, znaczącej ścieżkę jego gniewu, przed którym kroczyło jedynie okrucieństwo. Marzył o cierpieniu w kobiecych oczach, błagalnym skowycie wyrywającym się spomiędzy pokiereszowanych ust. Przyjechał tutaj mając tylko jeden cel, z pozoru tak prosty, tak banalny, lecz nie potrafił go zrealizować.

Jaki był tego powód?

Otworzył oczy spoglądając na ciemne, zasnute chmurami niebo. Mroczne jak jego dusza, pełne chaosu jak jego umysł. Bez bladej tarczy księżyca, której srebrzyste promienie oświetliłby drogę do celu. Patrzył w górę, zdając sobie sprawę, że jej nie zabije.

Nie był w stanie tego zrobić.

Miał więc dwa wyjścia. Pierwsze, zlecić to Nevio. Drugie, zabrać ją ze sobą. Nasycić się jej ciałem, zaspokoić głód spalający trzewia i wtedy pozwolić jej umrzeć.

Jutro, pomyślał, odzyskując panowanie na zmysłami. Bachora każe zabić, a ją uśpić, aby transport nie sprawiał problemów. Wystarczy, że Stepan urządzi mu pokaz. Zazdrosny stary piernik. Nikolaj roześmiał się, jakby właśnie usłyszał doskonały dowcip. Brudną od spermy dłoń otarł o liście krzewu, który rósł obok. Po czym poprawił spodnie, przeczesał palcami włosy i wyjąwszy papierosy z kieszeni, zdecydował się na powrót do hotelu. Bynajmniej nie po to, aby się wyspać, ale po to, aby zaplanować co z nią zrobi, gdy już będzie miał w swoich rękach.

Odpowiedzi

  1. Anonim
    | Odpowiedz

    Świetny rozdział. Zresztą wszystkie książki są świetne. :))))

    • Anonim
      | Odpowiedz

      Dziękuję 🙂

  2. D
    Daga
    | Odpowiedz

    ???❤️

  3. M
    Magda
    | Odpowiedz

    Cześć
    Jak się cieszę, że pojawiają się kolejne fragmenty. Mam ochotę krzyczeć z radości i skandować „Jeszcze”.
    Dziękuję i poproszę kolejne:)))))))
    Buziaki

Leave a Reply