Odkupienie (VII)

with 19 komentarzy
Panie i panowie 🙂 Jest misja, bo tego dziecka jest mi podwójnie żal. Nie dość, że ciężko chore, to i matka musiała z nim uciekać z terenów wojennych, z Ukrainy.
Najważniejsze. Dawidka można wyleczyć. Potrzebne są znów pieniądze... Jak zawsze życie ludzkie zależy od określonej kwoty.
Wyślijcie ten link, gdzie się da, wciągnijcie w akcję, kogo możecie:
A od siebie dodam, że od tego momentu, aż do 8 marca włącznie cały dochód z przedpremierowej sprzedaży książki Nikita oraz kwota całkowita z przedsprzedaży ebooka Nikita, zasili konto na siepomaga. Jeśli ktoś ma ochotę na zakup, to zapraszam 🙂

 

- Krwawisz.

- I dobrze, to znaczy, że żyję.

- Będą nas ścigać?

- Tak. Tam były kamery, mają numery pojazdu. - Delikatnie przyhamował, skupiając całą uwagę po prawej stronie drogi. - Patrz, ogródki działkowe.

- Chcesz nas tam zabrać?

- Zostawić. Ja muszę pozbyć się samochodu. Nie tylko psy ruszą naszym tropem.

Nie protestowała. Po prawie całkiem nieprzespanej nocy, czuła ogromne znużenie. Oparła czoło o zimną szybę, z obojętnością przyjmując poczynania Nataniela. Śnieg znów zaczął padać ze wzmożoną siłą, co utrudniało widoczność. Miało to jednak swoją dobrą stronę - pozostawione na nim ślady, szybko znikały.

Samochód sunął cicho po oblodzonej drodze, a Nataniel w skupieniu przyglądał się niewysokiemu ogrodzeniu. Z powodu gęsto padającego śniegu widoczność była zła, ale on szukał bramy lub furtki. W końcu dostrzegł to, czego chciał i delikatnie przyhamował.

- Zostaniecie tutaj, ja pójdę wybadać teren. Tym razem nie idź za mną, zgoda?

- Tak. - Uśmiechnęła się blado. - Zaczekamy.

Skinął nieuważnie głową i wysiadł z samochodu, prosto w objęcia białego szaleństwa, ale to nie zrobiło na nim wrażenia. Furtkę otworzył bez problemu, używając nie siły, a sprytu, po czym wszedł na teren ogródków i zaczął mozolne poszukiwania.

W niektórych budynkach dostrzegał złocisty blask światła, ale on szukał czegoś niezamieszkanego. Najlepiej z roletami w oknach i ogrzewaniem, bo przecież nie mógł zostawić ich w zimnym domu. W końcu dostrzegł niski budynek z werandą, nieco zaniedbany, ale kiedy dostał się do środka, okazało się, że można włączyć prąd, a reszta warunków jest więcej niż przyzwoita. W małej spiżarce znalazł także całkiem niezłe zapasy. Włączył kaloryfery, aby wyziębione wnętrze szybciej się nagrzało i pomyślał, że czas wracać po Nastkę i dzieci.

Wiatr przybrał na sile, a śnieg padał z jeszcze większą furią. Dotarł do auta, skostniały z zimna i drżącą dłonią zapukał w szybę.

- Jesteś! - W głosie Anastazji wyczuł czystą ulgę.

- Naprawdę sądziłaś, że nie wrócę? - Nieznacznie uniósł brwi, rozkoszując się ciepłem rozchodzącym po skostniałych z zimna kończynach.

- Nie. To akurat nie - uśmiechnęła się lekko.

- Znalazłem, co chciałem. Dwa przytulne pokoiki, ciepła woda, nawet skromne zapasy w spiżarni. Ja wezmę Wojtka, ty małą, a potem wrócę po bagaże. To jakieś pół kilometra, ale w tych warunkach wydaje się, jakby było pięć.

- Anię wezmę z fotelikiem. Wojtusia otulę dodatkowo kocem.

- Dobra, poradzę sobie z obojgiem - mruknął. - Pakuj ich i idziemy, nie ma co zwlekać.

- Masz rację, nie ma.

Dopiero po opuszczeniu ciepłego wnętrza samochodu, zrozumiała co miał na myśli, mówiąc o fatalnych warunkach. Lecz Nataniel wydawał się być niewzruszony. Bez problemu chwycił Wojtka, drugą ręką pałąk fotelika i ruszył w drogę. Co dziwniejsze, z trudem za nim nadążała. Nie wahając się, zmierzał do nieznanego jej celu, którym okazał się niepozorny domek.

- Jesteśmy. - Postawił chłopca na ziemi, tuż obok fotelika i zaczął otrzepywać go ze śniegu. - Nie rozbieraj ich, zanim się nie rozgrzeje. Nie podnoś rolet, to będziesz mogła zapalić światła. Nie pal w kominku, bo lepiej żeby dalej to miejsce wyglądało na opuszczone i zaniedbane.

- Dobrze. - Z westchnieniem ulgi, rozejrzała się dookoła.

- Ogrzewanie, woda, wszystko jest na prąd. Kuchenka na gaz. W razie czego przyniosę też zapas drewna. Idę jeszcze po bagaże, a ty się rozgość.

Kiedy wrócił, Wojtek siedział przy kuchennym stole pijąc herbatę, a Nastka z córką w fotelu. Mała z zapałem ssała pierś, wymachując w powietrzu zaciśniętymi piąstkami.

- Sprawdziłaś, co jest do jedzenia?

- Tak. Całkiem sporo zapraw. Konserwy w szafce. Nawet paczka płatków śniadaniowych. Kasza, mąka, makarony, mleko w proszku. Wojtuś będzie grymasił, ale da się z tego przygotować kilka posiłków.

- Dobrze. - Nataniel podszedł do kuchenki i nalał sobie ciepłej wody, którą wypił duszkiem. - Pozbędę się auta, zrobię zakupy i wrócę. Pieluchy też kupię.

- Przecież jesteś ranny?

- To? - zerknął na ramię. - Gówno, nie rana. Potem pozwolę ci nakleić plasterek. Pamiętaj, macie nie wychodzić na zewnątrz i nie podnosić rolet. Najlepiej też, aby światło było przytłumione, gdy już przestanie padać.

- Czy taka konspiracja naprawdę jest potrzebna?

- Tak.

- Przecież Marek...

- Nie miałem okazji przemyśleć, o co w tym wszystkim chodzi, ale lepiej być ostrożnym. Twój mąż - Nataniel wyraźnie się skrzywił - chujowo zadbał o wasze bezpieczeństwo. Taki doświadczony pies i taka lekkomyślność? To mi nie pasuje, za cholerę nie pasuje.

- Nie - zaprzeczyła ruchem głowy. - Nie wierzę, że celowo mógłby narazić nas na takie niebezpieczeństwo.

- Sporo wie o twojej przeszłości. Może z premedytacją użył cię jako przynęty?

- Nie, Natanielu, nie! - Drżącą dłonią zakryła usta.

Nie odpowiedział, przyglądając się jej z zastanowieniem. Lekko przekrzywił głowę, mrużąc oczy, a Nastka znów poczuła strach. Być może irracjonalny, ale nie tak zupełnie bezpodstawny.

- Pójdę już. Masz nie wychodzić na zewnątrz, nie podnosić rolet. W kominku rozpal jedynie, gdyby zabrakło prądu. W kuchennej szufladzie dostrzegłem latarkę. Tam jest zapas drewna - wskazał na niewielką komórkę przy kuchni. - Więcej znajdziesz na tyłach domu. Wątpię jednak, aby wyłączyli prąd, a nawet jakby, zdążę wrócić.

- A jeśli nie wrócisz? - Gwałtownym ruchem chwyciła go za ramię. Oczy miała ogromne, pełne strachu.

- Wrócę - powtórzył cierpliwie. - W razie czego masz numer telefonu do mojego brata, ale to ostateczność, pamiętaj!

- Dlaczego ostateczność?

- Podsłuch - oświadczył lakonicznie, a później po prostu odwrócił się i wyszedł.

Przez długą chwilę wpatrywała się w drzwi, za którymi zniknął Nataniel. Nie rozumiała, dlaczego chciał pozbyć się samochodu, dlaczego tak bardzo nalegał na konspirację. Nic nie rozumiała. Postępowanie Marka, zagrożenie ze strony człowieka, o którym słyszała pierwszy raz w życiu i spotkanie z Natanielem, wstrząsnęły jej ustabilizowanym światem w posadach.

Wszystko stało się chaosem.

Na szczęście dwójka dzieci nie pozwoliła, aby ten chaos zawładnął nią w całości. Wojtek grymasił przy śniadaniu, później chciał, żeby pobawiła się z nim ulubionymi resorkami, które również znalazły się w skromnym bagażu. Ania nieco kaprysiła, ale potem zasnęła na dwie godziny. Na zewnątrz pewnie już dniało, lecz Anastazja nie ośmieliła się nawet zerknąć poza drzwi, zgodnie z zaleceniami Nataniela.

No właśnie, on...

Jak to możliwe, aby naprawdę ją kochał? Już nie wątpiła w jego uczucia; teraz zadawała sobie pytanie, jakim cudem do tego doszło? Czy te kilka tygodni, które razem ze sobą spędzili, wystarczyło? Czy zepchnięcie jej ze schodów było ostatnim aktem bestialstwa? Czy on naprawdę tęsknił?

Odwiedzał jej grób. Uratował ją. I płakał wtulony w jej ciało.

Miała sporo czasu na przemyślenia, mimo iż musiała zająć się dwójką pociech. Z każdą upływającą godziną rósł niepokój, pojawiało się coraz więcej wątpliwości. Może powinna zadzwonić do Marka i zażądać wyjaśnień? Lekkomyślny idiota! Lecz ten idiota nadal był jej mężem, nadal go kochała i nadal nie wierzyła, że mógł tak po prostu ich zostawić, narażając na niebezpieczeństwo. To wszystko musiało być dziełem jakiegoś strasznego przypadku, fatalnego zbiegu okoliczności. Z całej siły odsuwała od siebie myśl, że gdyby nie Nataniel, ten zbieg okoliczności mógłby mieć dla niej niezwykle przykre konsekwencje.

Powiedział, że miał ją zabić, a dzieci oszczędzić.

- Mam mętlik w głowie - wyszeptała, przygotowując skromną kolację.

Wojtuś zasnął dość wcześnie, zmęczony niecodzienną sytuacją. Ania szybko poszła w jego ślady, a ponieważ była małym śpioszkiem, Nastka zyskała pewność, że nie obudzi się przed karmieniem o północy.

Przygotowała sobie herbatę, a później usiadła w fotelu, patrząc na śpiące dzieci i próbując wprowadzić porządek do chaotycznie splątanych myśli. Wzdrygnęła się, przypominając sobie, jak siedziała w kącie pokoju, obejmując ramionami Anię oraz Wojtka i błagając, aby niebiosa zesłały jej pomoc. Potem pojawił się Nataniel. Obłędne przerażenie znów zyskało na sile, dopóki nie spojrzała w jego oczy.

Niewiele się zmienił fizycznie. Miała wrażenie, że wraz z wiekiem stał się jeszcze bardziej seksowny i niebezpieczny.

Tyle bólu, poniżenia, strachu. Tyle zła i okrucieństwa.

- Co powinnam zrobić? - zapytała na głos samą siebie, oplatając się ramionami. Najchętniej zadzwoniłaby do Marka, powiedziała gdzie są i czekała na jego pomoc. Jednak w głębi duszy jakiś przenikliwy głos zakazywał takiego postępowania. Tak bezradna i zagubiona nie czuła się nigdy w życiu. Rozdarta pomiędzy mężem, któremu dotąd bezgranicznie ufała, a mężczyzną, którego tak mocno nienawidziła.

Z obawą spojrzała na zegar wiszący nad lodówką, okrągłą tarczę z fosforyzującymi w ciemności wskazówkami. Wraz z każdą upływającą godziną, narastał w niej niepokój, którego nie potrafiła stłumić. Co będzie, jeśli Nataniel nie wróci? Przecież nie mogą siedzieć tutaj w nieskończoność. Kazał jej dzwonić do brata, jednocześnie zaznaczając, aby była ostrożna,

Nagle Anastazja poczuła kiełkujący gniew.

Na siebie samą, na własną bezradność, a przede wszystkim na tego skurwiela, którego nazywała mężem.

Dlaczego nie potrafił zadbać o ich bezpieczeństwo? Może Nataniel miał rację? Zdradził ją, a te wszystkie głupstwa popełnił z miłości do innej kobiety? W ostatnim momencie ruszyło go sumienie i zadzwonił z poleceniem, aby uciekała. Było też inne wytłumaczenie.

Ktoś taki jak Nataniel z pewnością był poszukiwany w całym kraju za przestępstwa, jakich się dopuścił. Sama zdradziła Markowi, jak wiele łączyło ją w przeszłości z tym człowiekiem, a kiedy on dowiedział się, kto został wynajęty do wykonania brudnej roboty, postanowił wykorzystać ją jako przynętę. Z powodu absurdalne stwierdzenie, zasiało jednak ziarnko niepewności, wzmagając chaos w głowie Anastazji. Świadomość, że stała się kartą przetargową, doprowadziła ją do furii. Postanowiła, że jeśli to prawda, to sama zabije tego gada, nie prosząc nawet Nataniela o pomoc.

Ciche pukanie wyrwało ją z zamyślenia. Zastygła, czując kiełkujący strach, bo tak naprawdę to mógł być każdy, chociaż ona po drugiej stronie miała nadzieję zastać tylko jedną osobę.

- Natanielu! - jęknęła z przerażeniem, gdy już otworzyła drzwi. Skulony, drżący, z ledwością trzymający się na nogach. Nie takiego powrotu się spodziewała. - Co się stało?

- Musiałem... Postanowiłem... wrócić pieszo - wyszeptał, podczas gdy Anastazja wciągnęła go do przedsionka.

- Wariat! W taką pogodę? Mamy chyba kumulację, śnieg pada tak, jakby chciał zasypać cały świat, a ty idioto postanowiłeś wrócić pieszo? Oszalałeś?

- Mo... że...

Nataniel szczękający zębami to nawet zabawny widok, pomyślała, ujmując go za ramię i prowadząc do łazienki.

- Najpierw pozbędziemy się tych mokrych ciuchów. Dalej, pomóż mi! - rozkazała niecierpliwie. Za szorstkością próbowała ukryć ulgę, jaką poczuła, gdy go zobaczyła. Żył! Wrócił! Totalny wariat! Zawzięty, nieustępliwy wariat! - Jesteś niczym zamarznięty sopel lodu. Prawie sztywny z zimna.

- Sztywne to będę miał za chwilę coś innego - mruknął, czym zasłużył sobie na karcące spojrzenie Nastki.

- Nie życzę sobie takich uwag - zmarszczyła brwi, rozcierając go energicznymi ruchami. - Rozgrzeje cię długa, gorąca kąpiel. Przygotuję też herbatę z miodem. Zajmiesz łóżko pod oknem, a na rano poważnie porozmawiamy.

- Dobrze.

Żadnego sprzeciwu. Pozwolił się rozebrać, przyglądając się jej z uśmiechem błąkającym się po kształtnych wargach. Czubek nosa miał prawie sino-filoetowy, dłonie i stopy lodowate, ale w oczach błysk drapieżnika. Zirytował tym Anastazję, bo ani w bliskich, ani w dalszych planach nie miała zawieszenia broni, chociaż gdzieś tam przemknęła zaskakująca myśl, że powinna wykorzystać sytuację i też zdradzić Marka. Skoro on robił to od dawna... Zrugała się. To wcale nie było takie pewne. Zemstę zostawi sobie na później, a teraz musi się postarać, aby w ogóle było jakieś później.

- Pod prysznic - rozkazała, a on tylko wzruszył ramionami i bez sprzeciwu zrobił, co kazała. Odwrócił się do niej plecami, odkręcił wodę i oparłszy obie dłonie o wykafelkowaną ścianę, lekko się pochylił. Był pewien, że zostawiła go samego, ale ona zatrzymała się w drzwiach, patrząc na znieruchomiałego mężczyznę, na wodę spływającą po jego plecach i pośladkach, po śniadej skórze. Na silne, umięśnione ciało, pełne szaleństwa i nieokiełznanej energii. Patrzyła, z bólem przypominając sobie te wszystkie złe oraz okrutne rzeczy, które jej robił. A później przeniosła się wspomnieniami w całkiem inne chwile, do tego wieczoru, gdy wrócili z balu, gdy tak namiętnie się kochali.

Amnezja.

Pierwszy pocałunek.

Pierwszy orgazm.

Potem wspomnienia się przeplatały, zamazywały, pełne namiętności i ekstazy. Aż do dnia, gdy Nataniel postanowił wrócić do swych starych zwyczajów oraz ulubionego rodzaju seksu. Analnego. Najpierw zaprotestowała i kiedy wykrzyczała mu w twarz swój sprzeciw, zostawił ją w ciszy rozrywanej echem kilku okrutnych słów. I równie szybko wrócił z przeprosinami. Wtedy to ona się ugięła, zgadzając się, aby spróbowali.

Nie parł do przodu za wszelką cenę. Z troską dopytywał się, czy nie sprawia jej bólu. Był delikatny, czuły i troskliwy. Sprawił, iż na samym końcu krzyczała z rozkoszy. Podziękował pocałunkiem, zapewniając, że już nigdy jej nie skrzywdzi.

Nie dotrzymał słowa.

Gdy nadszedł kryzys, z cienia wyszła bestia, z sadystyczną radością niszcząc wszystko, co między nimi zbudowała pełna bliskości intymność.

Przez wiele lat Anastazja nie rozumiała, dlaczego Nataniel zareagował z taką wściekłością. Czy to była tylko gra, która w końcu mu się znudziła? A może nie potrafił utrzymać w ryzach demonów mieszkających w jego głowie? Czy naprawdę myśl, że zostanie ojcem, była mu tak wstrętna? Potem dowiedziała się o śmierci Wiki i nagle wszystko stało się jasne.

To ją obwiniał o śmierć bratanicy. Zabił ją człowiek, którego Nataniel upokorzył w imię zemsty za czyny, jakich się dopuścił wobec niej, Anastazji.

Nagle z żalem pomyślała o tamtych chwilach. Szkoda że nie udało mu się zapanować nad gniewem, że nie podzielił się swoim bólem. Płakałaby razem z nim, tuląc go w ramionach, próbując pocieszyć tak, jak kochająca kobieta potrafi pocieszyć ukochanego mężczyznę. Tak, właśnie tym dla niej wtedy był.

Zagryzła dolną wargę, próbując zapanować nad łzami.

Kilka sekund, kilka słów, tyle wystarczyło, aby wszystko zniszczyć.

Przez tyle lat nie miała pojęcia, jak bardzo tego Nataniel żałował. Bo teraz była pewna, że żałował.

Zgotował jej piekło wzorując się na tym, które istniało w jego głowie, pochłonęło duszę.

Pozornie niewiele się zmienił, ale tam w głębi, wyczuwała prawdziwe uczucia, prawdziwą skruchę. Tym razem nie kłamał, nie lawirował, nie był ani brutalny, ani okrutny.

Był grzesznikiem pragnącym odkupienia.

Uniosła dłoń, mimowolnie dotykając ust. Pamiętała smak jego pocałunków, namiętność, jaka towarzyszyła każdemu ich zbliżeniu, żar w każdym wypowiadanym przez niego słowie, gdy przysięgał, że jest tylko jego.

Razem z Markiem zdobyli niejeden szczyt rozkoszy, ale tamte, zdobyte z Natanielem... Tamtych nie dało się porównać do niczego innego, musiała to przyznać z rozbrajającą szczerością. Nie było ją stać na kłamstwa, na fałszywe wnioski.

Komentarze

  1. G
    Gabriela
    | Odpowiedz

    Do Nastki powoli dochodzi zdrada Marka,że od samego początku była tylko przynętą dla niego. Chce zemsty. Dotarło też do niej, że to z nim przeżyta te okrutne ale też te najlepsze chwile.

    • y
      yas
      | Odpowiedz

      Najlepsze chwile? Nie samym seksem człowiek żyje. Poza tym nie wiadomo, czy Marek ją zdradził i czy była przynętą. Wciąż jest też ojcem jej dziecka (młodszego).

      • Babeczka
        |

        I najgorsze niestety 🙁

  2. Anonim
    | Odpowiedz

    Nie mogłam się doczekac🤩

  3. Anonim
    | Odpowiedz

    Oj długo nie utrzymają się od siebie z daleka 😀

  4. I
    Iwona
    | Odpowiedz

    Smiechlam jak wszedł z tym fioletowym nosem 🤣🤣 mam nadzieję że wena wróciła na dobre

  5. M
    Monia
    | Odpowiedz

    Ooo,tak 😀wróciłaś 🥰🥰

  6. M
    Majka
    | Odpowiedz

    Wreszcie 😃

  7. A
    Ania
    | Odpowiedz

    Dzięki😘

  8. K
    Kasia
    | Odpowiedz

    Super! Cieszę się, że wena wróciła 😁

  9. A
    Anika
    | Odpowiedz

    Hmmm ja bym tu widziała podwójną przemianę…. A gdyby Nataniel starał się zmienić n lepsze a nasza Nastka właśnie teraz na gorsze…. No nie tak całkiem ale w walce o życie swoje i dzieci stałaby się bezwzględna dla każdego kto chciałby ich skrzywdzić z Markiem na początek… Skoro ją oszukiwał by zwabić Nataniela, skoro ją zdradzał seksualnie i uczuciowo, skoro skazał na śmierć ja i dzieci myślę że ona powinna wyzbyć się litości i zmienić się w ostra sukę a ta przemiana szła by coraz głębiej i w coraz mroczniejsze rejony aż w końcu wkroczył by Natan i ja zatrzymał w tej równi pochyłej do piekła, w którym sam tkwił od lat. W końcu to w niej widzi dla siebie odkupienie, więc nie może pozwolić aby i ona tam upadła bo oboje skończą w piekle a wtedy straci ją na zawsze.

    A i zmień tego patyczak , okładki bo straszy 😜🤣🤣🤣😎😁

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Okładka później 🙂 Trochę Nastkę mogę uczynić bezwzględną, ale do piekła to raczej nie :-)))

  10. Anonim
    | Odpowiedz

    Kiedy następny rozdział?

  11. Anonim
    | Odpowiedz

    Czekałam, a tu tylko jeden rozdział 🥺jeszcze 😁

  12. A
    Ania
    | Odpowiedz

    Okrutnie się nad nami znęcasz 😪 kiedy będzie kolejny rozdział?🙏🙏

  13. Anonim
    | Odpowiedz

    Również czekam i zagladam🥰🤩

  14. M
    Majka
    | Odpowiedz

    Aga czekamy zlituj się 🙏😉

  15. J
    Ja
    | Odpowiedz

    Nie będzie łatwo ale czuć w każdym słowie ze ją kocha, musi im się ułożyć 😉

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Nie tylko kocha, on całkiem zwariował na jej punkcie 🙂

Leave a Reply