Rano, z kubkiem kawy wsiadałem do samochodu, gdy mała Kasia zbiegała właśnie po schodach.
Ten dzień, jak i następne upływały na pracy, ciężkiej pracy. Spokój jednak, który mnie otaczał, łagodził zmęczenie. Żadnych awantur, krzyku, złości i przekleństw.
I gdzie niby ten piekielnik w gospodarzu jest?
I po co ja to pomyślałam...
Wstałem, by zrobić sobie kawę, przynajmniej tak to sobie tłumaczyłem. No dobrze, chciałem jeszcze popatrzeć sobie na małą. Przechodząc obok fortepianu, starego i drogiego egzemplarza, stwierdziłem, że coś mi w nim nie pasuje. Przyjrzałem się i wkurwiłem. Instrument błyszczał, jakby go ktoś woskiem polał. Mój Steinway! Nabłyszczony jakimś śmierdzącym preparatem!
No przecież mnie szlag trafi!
- Coś się stało? - Zamiast niej przybiegła młoda. - Mira poszła na spacer z Kacprem, tak słonecznie dziś.
- Kto to zrobił?! - Wskazałem fortepian.
- Ale co? - Najwyraźniej nie rozumiała, kretynka.
- Kto natłuścił Steinwaya tym gównem?! - Czułem, że za chwilę para pójdzie mi uszami.
- Umyłam tylko i nabłyszczyłam – odparła spokojnie. - Czy to źle?
- Czy źle?! - wydarłem się. - To zabójstwo dla tego instrumentu!
- Przepraszam. - Spokój w jej oczach wkurzył mnie jeszcze bardziej. - Proszę mi potrącić z pensji.
Przecież ona przez całe życie by tego nie spłaciła! Przeprasza...
Ostatnia pizdeczka, która tknęła to cacko i wyczyściła na mokro klawisze, wyleciała z pracy z prędkością błyskawicy.
Dlaczego małej nie wyrzuciłem, ba! Nawet nie ochrzaniłem!
Dziadzieję...
- Wyczyściłam i nabłyszczyłam tym sprayem do drewna – wyjaśniłam. - Chyba się zezłościł, ale nie aż tak bardzo.
- Widział to? - Brwi jej prawie uciekły na czubek głowy. - No moja droga...
Mały już się w niej zakochał, zresztą z wzajemnością.
Na niedzielę byliśmy umówieni ze starszakami, kościół, później lody. Poproszę o zaliczkę na nie.
Nauczona wpadką z fortepianem, wolałam wyczyścić to ustrojstwo na sucho szczególnie, że z boku miało toto jakieś wypustki.
Przetarłam, po chwili wrzasnęłam. Usłyszałam damski głos, jego zawodzenie.
Stałam jak słup soli, nie rozumiejąc zajścia. Do głosu dołączył dźwięk gitary, po chwili skrzypce i bębenki. Niechcący puściłam muzykę i w pierwszym odruchu chciałam wyłączyć. Tylko jak?
Obejrzałam ze wszystkich stron i nic.
Zdziwiło mnie to, co słyszałam, tak inne od wszystkiego dotąd i ten dźwięk!
Czysty i otaczający zewsząd.
Stałam i słuchałam czując, jak melodia wpełza mi po ramionach pod skórę i dławi, poruszając w moim wnętrzu coś nowego. Zamknęłam oczy i skupiłam się na wyławianiu pojedynczych dźwięków i wszystkich razem równocześnie. Łzy po prostu wycisnęły się spod powiek, w gardle wzruszenie i oddech. We wdychanym powietrzu czułam wibracje muzyki, one też robiły coś dziwnego z moim ciałem.
Odruchem było kołysanie, które zawładnęło wszystkimi mięśniami przy kolejnym utworze.
Odpłynęłam.
Stały plan. Restauracja, seks w jej mieszkaniu, noc u siebie.
W zupełności zadowalający plan na dzisiejszy dzień.
Poprzednia ignorantka zaczęła się tłumaczyć szczebiotającym głosem i tym wkurzyła mnie jeszcze bardziej. Jedyną możliwą reakcją było wyrzucenie jej poza zasięg słuchu i tak właśnie zrobiłem.
Młoda natomiast miała w tamtym momencie coś twardego w oczach.
Ona nie myślała nawet, że może wylecieć za to z pracy.
Zbiegłem na dół, z rykiem rodzącym się w gardle i wrosłem w podłogę w drzwiach pokoju.
Gdy opuściła głowę, a włosy zasłoniły jej twarz, ja widziałem jedno.
Ona siedzi na mnie, poruszając biodrami. Czułem jej mokre, ciasne wnętrze i prawie słyszałem oddech.
Tak naprawdę, to zaczynały mnie teraz cisnąć spodnie. Wycofałem się z pokoju i ruszyłem do auta.
Oliwia będzie się musiała pośpieszyć.
Siadając na fotel pasażera, Oliwia pozwoliła zsunąć się śliskiemu materiałowi sukienki ze smukłego uda.
Wiedziała, jak lubię jej nogi. Dotknąłem skóry, gładkiej i ciepłej.
- Czy moglibyśmy zmienić dziś kolejność i później zjeść obiad? - Wcisnąłem dłoń między jej uda. - Bardzo proszę.
Zdumienie, które w pierwszej chwili pojawiło się w jej oczach, zastąpiła radość.
Lubiła seks i szybko się rozgrzewała.
- Ktoś tu się stęsknił. - Wędrowała smukłymi palcami po moim udzie. - Masz ochotę na seks w samochodzie? - Zacisnęła dłoń na sztywnym, uwięzionym w spodniach penisie.
Nie obchodziło mnie, że ktoś może nas tutaj zobaczyć, musiałem się w niej znaleźć.
Zamknąłem oczy.
___________________________________________________________________________________________
Komentarze
zu
Bardziej by mi pasował
mika kamaka
Masz rację!
mika kamaka
I w dodatku sceny z filmu “Baraka”!
Ty podstępna jesteś 😀
zu
Sie wie!I trochę Avatara jakby(fragmenty z rękami w kółeczku) 😉
Anonymous
Takie właśnie opowiadania uwielbiam. Czekam na kolejną część. Czy mogłabyś Miko mniej więcej ocenić kiedy się ona pojawi?
Pozdrawiam Paul.
mika kamaka
Wolę nie obiecywać, bo później się stresuję i patrzę na zegarek co chwilę.
Pisze się kolejna 😀
Kajjka
Wcale nie chcemy, żebyś się stresowała, ale… chciałam zauważyć, że Twój blog zamienia się w koczowisko ;p
Anonymous
Hehe, dokładnie, Kajjka wyjęłaś mi to spod klawiatury 😉 Pozdrawiam, Anka
Anonymous
jest szansa, że dodasz dzisiaj kolejną część?
Anonymous
Nie ciśnijmy,co?Niech ma troszkę czasu na napisanie i korektę.Fakt,odświeżam co godzinę 😉
l_b
mika kamaka
Zara będzie 😀
Anonymous
to fajno 😀