The queen of fight (VI)

with 2 komentarze

Położył się na drugiej połowie łóżka, podparł ramieniem głowę i w zamyśleniu przyglądał się dziewczynie. Naprawdę nie chciał doprowadzić jej do tego stanu. W sumie sam nie miał pojęcia, czego chciał i to również go wkurzało. Wbrew pozorom Bastian niechętnie wikłał się w związki z kobietami, jeśli potrzebował seksu, to po prostu korzystał z usług profesjonalistek. Doświadczenie nauczyło go, że każda baba prędzej czy później, nawet pomimo jasno określonych zasad, będzie chciała czegoś więcej. Dostępu do jego konta bankowego, stałego związku, a niektóre nawet bredziły o ślubie. Kilka usiłowało wrobić go w ojcostwo, ale na szczęście testy za każdym razem pokazywały prawdę, a on bardzo uważał, aby nie zaliczyć wpadki.

Laura wymamrotała coś, po czym zmieniła pozycję. Zgięte ramię wsunęła pod głowę, podciągnęła lekko nogi i skuliła się niczym dziecko, leżąc teraz na boku, twarzą w twarz z Bastianem. Delikatnie ujął skraj materiału, aby ją przykryć, a później odgarnął ze szczupłej twarzy kilka kosmyków włosów.

Dziwne, lecz nawet przez chwilę nie pomyślał, aby wykorzystać sytuację. Szczerze mówiąc, ta myśl po prostu go odrzucała

Zastanowił się, ile lat był od niej starszy. Siedemnaście? Sporo, chociaż wcale nie czuł tej różnicy. Od kiedy trafił do domu dziecka, po tym jak ojciec zakatował jego matkę i brata, czas pędził jak szalony. Te kilka lat spędzonych na ringu, gdzie czuł się niczym ryba w wodzie. Kolejne, tym razem w więzieniu, z wyrokiem za rozboje i pobicia. Kiedy wyszedł, wyciągnął wnioski, że owszem, może łamać prawo, ale w białych rękawiczkach. Szybko skumał się z jednym takim, który kilka lat temu został posłem, założyli parę klubów, a od dwóch lat zajmowali się nieruchomościami. Zasady były proste – lokatorzy pod większym lub mniejszym przymusem opuszczali upatrzoną kamienicę, po czym wystawioną za sprzedaż nieruchomość przejmowali oni, mało subtelnie negocjując cenę, aż do uzyskania tej najkorzystniejszej. Ostatnio poszerzyli zakres działalności o atrakcyjne działki i tereny rekreacyjne. Bastian prowadził tak zwane negocjacje, a w przypadku kłopotów z prawem, wkraczał poseł Moroz ze swoimi znajomościami. Protestujący delikwent pozbawiony wsparcia ze strony policji i prokuratury, zastraszony, nierzadko też poddany presji fizycznej, w końcu podpisywał dokumenty, a oni zarabiali na tym niemałe pieniądze. Nawet zmiana władzy im nie przeszkodziła, chociaż zaczęli działać bardziej dyskretnie, bo w końcu poseł znalazł się w opozycji, nie przy głównym korycie.

Przekręcił się, zajmując pozycję na plecach. Z niechęcią przypomniał sobie, że musi jeszcze załatwić sprawę staruszki z piekarni. Coś czuł, że będzie miał niezłą przeprawę z tą oto tutaj panienką, lecz praca to praca, trzeba oddzielić sprawy zawodowe od osobistych. Dziewczyna niech lepiej zajmie się własnymi problemami, bo jeśli nadal będzie wściubiać nos, to nie skończy się dobrze. Bastian miał kilka dobrych, sprawdzonych metod na postępowanie z wyjątkowo odpornymi na jego rzeczowe argumenty, z których ta najbardziej łagodna to zwykłe pobicie, a ta najgorsza to przemoc seksualna, od gwałtu począwszy, na czymś bardziej wymyślnym kończąc.

Zerknął na Laurę. Szczerze mówiąc w jej przypadku miał nadzieję, że dziewczyna odpuści. Miałby ją uderzyć? Pozwolić swoim ludziom robić to, co zawsze? Nie ma mowy! Najwyżej zaknebluje, przetrzyma kilka dni w piwnicy i wypuści, gdy będzie po wszystkim.

Starzeję się – mruknął, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że nie o wiek tu chodzi. Desperacko starał się znaleźć sensowne argumenty. – A może jestem chory? Strułem się tym cholernym kebabem…

To była niezła wymówka, ale nie tłumaczyła wydarzeń sprzed dwóch tygodni, kiedy to w tak nietypowy sposób poznał Laurę. No, ale wtedy jadł sushi. Tak, to musiało być to. Pewnie szwankuje mu żołądek, może nawet powinien przejść na dietę?

Ciężko było po prostu przyznać, że żywi wobec niej słabość. Ciężko było też znaleźć powód tej słabości. Za to o wiele łatwiej było zasnąć.

Pierwszym, co ujrzał po przebudzeniu, był rozczochrany łeb i ponure oblicze rodem z filmów grozy. Z trudem powstrzymał krzyk, chociaż serce podeszło mu do gardła, bo przecież to była tylko Laura. Pomimo wczorajszej kąpieli, nie do końca wszystko zostało spłukane, więc wokół oczu miała czarne, nieregularne smugi, które sprawiły, że wyglądała niczym żywy upiór. Usiadła na nim okrakiem i mało delikatnie chwyciła za materiał koszulki, po czym energicznie potrząsnęła.

Gadaj, co robię w twoim łóżku, albo ci jaja odgryzę! – syknęła.

Wolałabyś abym cię nieprzytomną zostawił na środku klubu?

Zmarszczyła czoło.

Nieprzytomną?

Obrzygałaś mnie, siebie, a potem zwaliłaś się jak kłoda na ziemię.

A mówiłam! – Zdenerwowała się Laura. Po czym energicznie przyciągnęła Bastiana na tyle blisko, że mógł wyraźnie dojrzeć przekrwione białka jej oczu. – Sprawdzę i jak będzie chociaż najmniejszy znak, że się do mnie dobierałeś, to… – Znaczącym gestem przejechała palcem po gardle.

Prócz kiełkującego podniecenia, znów miał ochotę się roześmiać. Ona mu groziła? Ona?! Nie, takiej komedii to nawet w kinach nie grali.

Jak chcesz sprawdzić?

Zarumieniła się gwałtownie i od razu go puściła.

Nie twoja sprawa – mruknęła. – Dlaczego nie odwiozłeś mnie do domu?

A skąd do cholery mam wiedzieć, gdzie mieszkasz?

W torebce… No nie – zirytowała się. – Zgubiłam torebkę. – Spojrzała w dół, na poły białej koszuli, w jaką była ubrana. – Buty i sukienkę także – dodała ponuro.

Nie odpowiedział. Siedziała na nim okrakiem piękna, półnaga kobieta i jego biedny żołądek już odczuwał tego skutki. Dlatego Bastian bezlitośnie pchnął ją nieco w tył i w końcu odetchnął z ulgą. Za to Laura gwałtownie się zaczerwieniła.

Zboczeniec! – syknęła i wymierzyła mu siarczysty policzek. Po czym wstała, poprawiła ubranie i godnie odmaszerowała, zostawiwszy sponiewieranego, zaskoczonego Bastiana w łóżku. No, może nie do końca zaskoczonego, bo doskonale wiedział, dlaczego tak się zachowała.

Faceci tak czasem mają z rana – krzyknął za nią, ale nawet się nie odwróciła, zniknąwszy za drzwiami. Pewnie myślała, że prowadzą do łazienki, ale te akurat były wyjściem na korytarz. Laura sapnęła ze złości, po czym godnie wróciła do sypialni i bez słowa skorzystała z kolejnych drzwi.

Załatwiła co trzeba, przepłukała zęby i po chwili wahania postanowiła zostawić barwy wojenne na swoim obliczu. Obmacała jeszcze miejsca intymne, dochodząc do wniosku, że jednak mówił prawdę, co nastawiło ją odrobinę pokojowo.

Tylko kto ją przebrał?

Kiedy wróciła do sypialni, Bastiana już tam nie było. Otworzyła na oścież ogromne drzwi szafy, ale ta ku zaskoczeniu Laury okazała się pusta.

Cholera! – zaklęła, bo chociaż koszula sięgała kolan, to czuła się nieco niekomfortowo bez bielizny. I wtedy ktoś zapukał.

Proszę!

W progu pojawiła się kobieta w białym fartuszku. Przywitała się krótkim „dzień dobry”, po czym położyła na łóżku czyste, wyprane i całkowicie kompletne ubranie Laury z wczorajszego wieczora.

No, chociaż gacie odzyskałam – prychnęła dziewczyna. Pięć minut zajęła jej zmiana stroju, z pominięciem butów, bo wciąż piekielnie bolały ją nogi, po czym postanowiła, iż czas odnaleźć gospodarza.

Stał w kuchni, oparty o kuchenny blat, z filiżanką kawy w ręku, a naprzeciwko niego siedział młody chłopak. Dałaby mu może z dwadzieścia, góra dwadzieścia jeden lat. Miał jasne włosy, szeroki uśmiech i opaleniznę rodem z tropików.

Co to? – Nieznajomy wzdrygnął się zaskoczony, bo Laura z szaleństwem na głowie i makijażem zombi, sprawiała niesamowite wrażenie. – Jakiś trup ożył?

Nie dobił mnie i teraz będę się snuć po domu, strasząc i brudząc luksusowe marmury kapiącą z ran posoką oraz gubiąc części jelita grubego – odpowiedziała ponurym głosem. – Kawę poproszę. Małą, czarną, mocną.

Z cyjankiem? – zapytał uprzejmie Bastian.

Z prądem. Dla odmiany obrzygam ci wykwitną, markową piżamę. Kto to? – wskazała palcem na wciąż osłupiałego chłopaka. – Twój syn?

Aż tak stary nie jestem! – Bastian aż się zapowietrzył z oburzenia. – To Kacper, siostrzeniec przyjaciela.

A to w porządku. W pierwszej chwili pomyślałam, że kochanek. – Laura wdrapała się na jeden z wysokich stołków, nie bacząc, że obaj panowie zmienili się w żywe znaki zapytania. – Robisz tę kawę?

Poczułaś się zazdrosna? – zainteresował się chłopak.

Zgłupiałeś? – odparła Laura z niesmakiem. – Niby o co?

Może raczej o kogo?

Z politowaniem popukała się po głowie, po czym upiła pierwszy łyk.

Boska! – oznajmiła tonem pełnym zachwytu. – Dla takiej kawy mogłabym bywać tutaj częściej.

Tylko nie to – wymamrotał Bastian. W jego głowie już przewinęły się obrazy przyszłych katastrof, łącznie z potężną eksplozją, która zmiotłaby jego przytulne domostwo z powierzchni ziemi. – Kupię ci taki ekspres w prezencie.

Kupisz? – zainteresowała się gwałtownie Laura.

Kupisz? – powtórzył, dotąd milczący chłopak.

Z zapasem kawy – dodał z desperacją Bastian, bo w wyobraźni ujrzał też potężny lej i zniszczenia na obszarze kilku hektarów, a siebie samego w pasiastym ubraniu za grubymi kratami.

Kawy?

Wieczystym! – Zniszczenia objęły cały glob ziemski, a on siedział właśnie na krześle elektrycznym. – U mnie będziesz spotykać Charona – dodał chytrze.

Masz dużo mebli, jest na co wskoczyć.

To kot. On też lubi wskakiwać na meble.

Ochroniarzy też masz dużo, mogę wskakiwać na nich.

O czym wy do diabła mówicie? – przerwał im w końcu chłopak.

Mam kotofobię.

Ona ma kotofobię.

Kotofobię? – Kacper zrobił dziwną minę. – Czego wyście się wczoraj nawąchali?

Kwiatków od dołu. Przecież mówiłam, że nie dał rady mnie dobić – powiedziała ironicznie Laura.

To była rozmowa o pracę. Uczyłem ją, jak zakopywać zwłoki i żeby zawsze sadzić na nich chronioną roślinę, aby jej wykopanie było nielegalne.

Kacper parsknął śmiechem. Nigdy wcześniej nie widział Bastiana tak rozluźnionego i tak roześmianego. Nie miał pojęcia, kim była ta dziewczyna, ale już ją lubił.

Odpowiedzi

  1. M
    Magda
    | Odpowiedz

    Cześć
    Poproszę jeszcze…. 😉

  2. AmiSopot
    | Odpowiedz

    Proszę Aga zlituj się nad nami. 😭 Toż to tortury czekać na kolejne rozdziały.

Leave a Reply