Właśnie zgasiłam światło na ganku i usadowiwszy się na ciepłych drewnianych stopniach, leniwie przeżuwałam bułkę. Napawałam się samotnością, latem i chwilą obecną.
Ułożyłam się w końcu wygodnie na plecach, na przesiąkniętych ciepłem deskach podestu i podłożywszy ramię pod głowę, wpatrzyłam się w niebo. Przez dłuższą chwilę zaskoczona do granic możliwości po prostu patrzyłam. Nieboskłon wyglądał tak, jakby ktoś pomnożył ilość gwiazd i rozjaśnił je, oraz wyostrzył kolory.
– Piękny widok, co?
To pytanie tak mnie zaskoczyło, że zerwałam się momentalnie, dłonie odruchowo zacisnęły się w pięści. Wcześniej tak się zamyśliłam, że zwyczajnie nie zauważyłam, kiedy właściciel kształtnego tyłeczka, podszedł do mnie i stanął obok schodów werandy mojego domku.
– Trenujesz się na ninję? – warknęłam, ale to była jego wina. Gdy ktoś mnie wystraszy, naturalną reakcją jest u mnie agresja. Nie panuję nad tym, ale uważam, że to zdrowe zachowanie. Jeśli intruz będzie wrogo nastawiony, zawsze podnosi się szansa na to, że się obronię. – Nie zachodzi się tak kobiety, bo można zebrać w głowę!
– Wybacz. – Ewidentnie rozbawiłam go agresją. – Wyglądało, jakbyś usnęła. Chciałem być rycerski i w razie czego, przenieść cię do łóżka.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Rycerskość mnie rozbroiła, agresja zniknęła, zrobiło mi się zwyczajnie głupio.
– Iza jestem. – Wyciągnęłam rękę ciesząc się równocześnie, że ciemność okrywa rumieniec wstydu, którym się oblałam.
– Tomek. – Ujął moją, w swoją ciepłą dłoń i przytrzymał ją trochę dłużej, niż powinien. – Mieszkam naprzeciwko. Gdybyś miała koszmary, to wiesz… – Zrobił wymowną pauzę. – Wystarczy mnie zawołać.
– A ty co? – Wyrwałam dłoń czując gęsią skórkę na przedramionach. Zmysłowy tembr jego głosu pobudził coś w moim umyśle, ale odruchowo włączyłam złość, tłumiąc szemranie w dole brzucha. – Przybiegniesz i opowiesz mi bajkę na dobranoc?
– Potrzymam cię, za co tylko będziesz chciała – zaśmiał się, a ja miałam ochotę kopnąć go w odpowiedzi.
Leave a Reply