Zielone, niebieskie, ona (VII)

with 20 komentarzy

Spała wtulona w poduszkę, przykryta zaledwie skrawkiem materiału.

Stał oparty o framugę okna, wpatrzony w nią, zmęczony. Nie potrafił zwykłymi słowami opisać tego, co go przepełniało. A kiedy pomyślał, że Vasco planował ją zabić… Palce zacisnął w pięści, paznokcie wbił w skórę dłoni. Wściekłość to mało. Ogarniała go prawdziwa furia.

Nigdy wcześniej nie przeciwstawił się starszemu bratu. To on był jego nauczycielem, autorytetem. Nawet teraz czuł niechętny podziw. Spleciony w jedno z nienawiścią, szarpał wnętrzności, doprowadzał do szału. Poza tym pojawiła się niepewność. A co jeśli Vasco ma rację? Gdy minie fascynacja, zniknie i miłość. Wtedy zacznie ją krzywdzić, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Był w tym prawdziwym specjalistą. Doprowadzał swoje kochanki nad przepaść, odciągał je znad krawędzi za pomocą fałszywych słów oraz pustych obietnic, a potem niespodziewanie spychał w dół. Uwielbiał tę grę, nadzieję w ich oczach błyszczącą nawet wtedy, gdy dopuszczał się przemocy. Bawiło go to, bawił go ich ból, rozczarowanie, łzy i krzyki. Prawie całe życie był draniem i nie zamierzał się zmieniać.

Aż do teraz.

Położył się, przytulił do skulonej Laury. Objął ją ramieniem, twarz zanurzył we wzburzone włosy.

Pomogło.

Poczuł ulgę.

I pewność, że jej nigdy nie odepchnie. Prędzej palnie sobie w łeb niż pozwoli aby w tych świetlistych, zielonych oczach ukazało się rozczarowanie. Prędzej skrzywdzi samego siebie niż pozwoli, aby cierpiała chociaż przez ułamek sekundy. Musi to powiedzieć Vasco. Tym razem czekała ich prawdziwa konfrontacja, dosłownie walka na śmierć i życie. Przypomniał sobie sen, przez który doszło do jego spotkania z Laurą. Myślał o tym z niechęcią; wciąż nie dowierzał, nie mógł się, pogodzić z tym, co nie dawało się zbadać czy dotknąć, poprzeć realnymi argumentami. Ale był też pewien, że mówiła prawdę. Kłamstwo, zwłaszcza tak oczywiste kłamstwo, umiał bez problemu rozszyfrować.

– Nie śpisz już? – wymruczała, przeciągając się w jego objęciach.

– Nie.

– Boisz się?

– Tak.

Odwróciła się na drugi bok, spojrzała w nieprzeniknione, męskie oczy.

– Czyli jednak się boisz?

– Nie o siebie. O ciebie. Muszę cię chronić.

– Nic mi się nie śniło – powiedziała w zamyśleniu. – Chyba na razie jestem bezpieczna.

– Może – mruknął.

– Wiem że nie wierzysz w takie rzeczy i wcale nie mam ci tego za złe.

– Powiedzmy, że jest mi ciężko coś takiego zaakceptować.

Wyciągnął ramię, objął ją, przygarnął ku sobie. Tylko przytulił, aż przytulił. Chciał powtarzać, jak bardzo ją kocha, ale teraz gdy euforia minęła, było trudniej. Nie dlatego, że zmienił zdanie. Wręcz przeciwnie. Najchętniej skryłby ją gdzieś przed całym światem, żeby była tylko jego. Czuł, że kompletnie mu odbiło. Ogłosił całkowitą kapitulację, chociaż obiecywał sobie, że jeśli już do czegoś dojdzie, to będzie jedynie seks. Akurat, pomyślał z przekąsem.

– Wiesz… Ja się nie boję – powiedziała cicho.

Chciał powiedzieć, że powinna. Strach był zdrowym uczuciem, pozwalał na zachowanie ostrożności. Tak, powinna się bać.

Lecz milczał. Pomyślał, że on będzie się bał za nią. Wolał ją widzieć szczęśliwą, spełnioną, roześmianą. Sam również się uśmiechnął. Potem zaczął pokrywać pocałunkami rozgrzane policzki, pełne słodyczy usta, przymknięte powieki.

– Iago – powstrzymała jego ruchliwe, pożądliwe dłonie. – Nie mogę więcej. Boli mnie. Ja… Nie mam zbyt dużego doświadczenia.

– Wiem.

– Wiesz? – Tym razem na niego spojrzała.

– Tak. Za to ja mam go wystarczająco dużo, by wiedzieć, że może cię boleć. Jesteś głodna?

– Nie. Śpiąca.

– To śpi.

Był niezwykle oszczędny w słowach, ale ona wiedziała, co kryje się za ta pozorną szorstkością. Dostrzegła to w głębi ciemnych źrenic, w tonie głosu, w każdym geście i pieszczocie. Wtuliła się w niego, zamykając oczy. Westchnęła z przejęciem, potem drugi raz z ulgą. Tak długo szukała, tak długo czekała. I w końcu tak niespodziewanie znalazła. Miłość jak ze starego romansu, autentyczną aż do bólu, pełną namiętności. Prawdziwą i jedyną. Iago… Nie tego się spodziewała! Była raczej pewna, że to Vasco… Nie, stop! Nie powinna więcej o nim rozmyślać, nie po tym, co chciał zrobić. Przegnała rozczarowanie, które nie było już tak silne, pozbyła się go, jak niepotrzebnego śmiecia. Odzyskała spokój, gdy męska dłoń delikatnie przeczesała jej wzburzone włosy. Zasnęła, uśmiechając się.

***

– Krzyczałaś.

Przylgnęła do niego niczym przerażone dziecko. Drżała, nadal nie mogąc pozbyć się strachu. Śniła. Ale tym razem nie pamiętała o czym. Musiało to być jednak coś okropnego, coś prawdziwie złego.

– Przepraszam – wyszeptała.

– Nie masz za co. Tylko że to już nie pierwszy raz.

– Boję się!

– Ciii! – Gładził ją uspokajająco po plecach. Zamknął w objęciach swoich ramion. Dał tyle ciepła i bliskości, ile mógł. – Zaraz będzie dobrze kochanie.

W odpowiedzi tylko mocniej zacisnęła pięści, silniej się w niego wtuliła. Lecz jednocześnie czuła, że miał rację. Dobrze że nie odmówiła, kiedy nalegał, aby się wprowadziła do jego mieszkania. Przypomniała sobie ich pierwszą kłótnię, bo Iago kazał jej zrezygnować z pracy. Kiedy z oburzeniem odpowiedziała, że przyjechała tutaj po to aby zarobić pieniądze, które wyśle najbliższym, bez słowa wypisał jej czek na sumę, która przyprawiła ją o zawrót głowy. Uznał przy tym, ze sprawa jest załatwiona, Laura nie. Tylko jak miała z nim wygrać, gdy zdradziło ją własne ciało i zawiódł rozsądek? Nie mogła.

– Czy rozmawiałeś… – zawahała się, co nie uszło jego uwadze. – Czy widziałeś się z bratem od tamtego dnia?

– Tak.

– Nie mówiłeś – spojrzała w górę w wyrzutem.

– Rodzinne interesy, nic ważnego. Nie poruszaliśmy tematu twojego wyboru.

– Wyboru! Ty draniu! – Od razu zniknął strach, w zamian za to pojawiła się złość. – Zakochałam się w tobie! Nie miałam wyboru!

Roześmiał się. Uwielbiała jego śmiech. Tracił wtedy sporo swego niebezpiecznego uroku, ale w zamian za to zyskiwał coś innego, co ciężko było opisać słowami.

– Kocham jak się na mnie złościsz – wymruczał, zsuwając z jej ramiona satynową koszulkę. – Całą resztę też kocham.

– Dosłownie – zażartowała, pomagając się mu pozbyć bokserek. Jęknęła gardłowo, gdy ukazał się naprężony członek, żywy dowód jego podniecenia.

– Spróbujemy dziś czegoś nowego? – spytał, muskając czubkiem języka zaróżowiony płatek ucha. – Masz ochotę?

– Coś nowego?

– Tak.

– Coś takiego? – Nie wiadomo skąd wyjął kajdanki. Ciężkie, solidne. Mimowolnie oblizała usta. Nie bała się, bo już od dawna podejrzewała, że ukochany mężczyzna gustuje w takich zabawach. Wtedy nie zjawił się przypadkowo. Został zaproszony. Nie wiedział jedynie, że to ona miała być główną atrakcją orgii.

Spojrzała na niego spod opuszczonych powiek. Prowokująco, zmysłowo. Potem gwałtownie pchnęła go na łóżko, siadając na nim okrakiem.

– Daj mi je – zażądała niecierpliwym głosem.

– Co?! – Chyba nie tego się spodziewał.

– Daj – wyszeptała, wydychając w jego usta powietrze przesycone pożądaniem. Jak zahipnotyzowany pozwolił jej na wszystko. Dopiero kiedy poczuł na swych nadgarstkach chłód metalu, szarpnął się konwulsyjnie. Niestety, z doświadczenia wiedział, że jego łóżko ma bardzo mocną ramę. Sam o to zadbał…

– Mówiłeś o czymś nowym – zakpiła Laura, obserwując zmieniający się wyraz twarzy Iago. Od gniewu i wściekłości, do dziwnego głodu, ciemnych, pełnych mroku oczu.

– Niezupełnie to miałem na myśli – warknął, kurczowo zaciskając palce. – Kluczyk leży pod stolikiem nocnym. Uwolnij mnie!

– Nie.

Pochyliła się nad nim, muskając włosami nagi tors.

– Uwolnij mnie! – Szarpnął się konwulsyjnie, zupełnie tracąc nad sobą kontrolę. – Ty mała…! – zmełł w ustach ostatnie słowo. I chociaż niejednokrotnie widziała go wściekłego, to tym razem zauważyła coś jeszcze. To samo szaleństwo, które dostrzegała w oczach Vasco. A jednak nie bała się. Czuła swą przewagę i przekornie postanowiła sprawdzić, dokąd ją to zaprowadzi.

– Sam chciałeś czegoś nowego – powiedziała kpiąco, odrzucając na bok satynową koszulkę. Iago z taką siłą naprężał mięśnie, że przez chwilę miała wrażenie, iż zdoła się uwolnić. Zdążyła nawet zadać sobie pytanie, co by wtedy zrobił? Uderzył ją? Nie, w to nie wierzyła. Uśmiechnęła się lekko, potem uniosła, zdejmując koronkowe majtki. Dopiero gdy nawinęła je z namysłem na palec, usiadła na nim okrakiem. Tak, był wściekły, ale był również nieziemsko podniecony. Twardy. Gorący. Podsunęła przesiąkniętą jej zapachem bieliznę pod jego nos i rozkazała:

– Ssij!

Drgnął zaskoczony, lecz posłuchał. Stanowczo wepchnęła koronkę do jego ust, a wtedy na twarzy Iago ukazał się wyraz oszołomienia. Potem pazernie chwycił ją zębami, a podniecenie, które rozlało się po całym wnętrzu, doprowadziło go niemal do ekstazy. Smak, zapach, szorstka struktura materiału i ciepło kobiecego ciała, połączyły się w jedno. Dźwięk tarcia kajdanek o metalową ramę zlewał się ze stłumionymi jękami, które wydobywały się z ust mężczyzny. A wtedy Laura lekko się uniosła, by po chwili nabić się na jego sterczącego w pełnej erekcji członka. Głucho stęknął, a ona zamknęła oczy, odchyliła głowę do tyłu i zaczęła się poruszać. Ujeżdżała go coraz szybciej; każdy ruch był gwałtowniejszy, pełen głodu. Pieściła swoje ciało, zerkając na niego spod przymrużonych powiek. Pieściła jego ciało, potęgując rozkosz. Doskonale zdawała sobie sprawę, jak frustrująca była świadomość, że to ona dominowała, a on nie mógł jej nawet dotknąć. Odrzuciła na bok wilgotną koronkę, wpiła się jego usta. Galopowała ku spełnieniu, które nieuchronnie nadciągało.

– To było coś nowego – wymruczała, tuląc się po wszystkim do piersi Iago. Oddech miał głośny, świszczący, a jego serce biło mocno i szybko. Przeciągnęła się niczym zadowolona kotka i dopiero wtedy go rozkuła.

Wydawał się być wyczerpany, ale to były tylko pozory. Rzucił ją na łóżko, palce zacisnął na krtani z taką siłą, że nie mogła złapać oddechu. W czarnych oczach pojawiła się furia. Takim go jeszcze nie widziała i chyba to przestraszyło ją najbardziej.

– Iago! – Swoje imię mógł odczytać tylko z ruchu warg. Lecz nie poluzował uchwytu. Czerpał satysfakcję z jej przerażenia, z tego, że teraz on był górą.

Dusiła się. Rozpaczliwie walczyła o odrobinę powietrza. Patrzyła prosto w oczy mężczyzny, którego kochała i który, czego była pewna, kochał ją. A jednak teraz dostrzegła w nich tylko szaleństwo, niekontrolowaną furię, brak jakichkolwiek ludzkich uczuć. Zdążyła się zastanowić, czy właśnie przed tym ostrzegał, gdy nagle ją puścił, cofając się gwałtownie do tyłu. Tak gwałtownie, że prawie spadł z łóżka. Tym razem to w jego oczach ukazał się strach.

– Co się stało? – Laura mimo iż z trudem łapała oddech, od razu zauważyła jak pobladł.

– Ja…

Właściwie nie musiała pytać. Domyśliła się. Uklękła, chwytając jego twarz w drżące dłonie. Niemrawo zaprotestował, ale nie dała się odepchnąć. Była silna i stanowcza jak nigdy dotąd. Silna jego miłością. Silna swoją miłością.

– Nic mi nie jest – wyszeptała, pokrywając pocałunkami jego czoło. – Nie zrobiłeś mi krzywdy.

Uniósł wzrok, szukając w jej oczach potwierdzenia. Znalazł je. Nie rozumiał tego, ale dziewczyna wcale nie była rozgniewana, nie zamierzała uciekać. Uśmiechała się ze smutkiem, przeczesując krótkie, czarne włosy, chociaż na jej szyi powoli ukazywał się dowód jego brutalności.

– Tym razem nie zrobiłem. Lauro – wtulił się w nią. – Powinnaś wrócić do domu, do Polski, zapomnieć o mnie.

– A ty? Ty też o mnie zapomnisz?

– Nie. Ale z dala ode mnie będziesz bezpieczna.

– Chcesz tego?

– Nie! Lecz nie mam wyboru, zrozum! – Ostatnie słowa prawie wykrzyczał.

– Masz. I przestań zachowywać się jak głupiec.

– Ja? – warknął. Nie po raz pierwszy obserwowała tak nagłą zmianę nastroju. Jak on to robił, że w jednej chwili mówił, że ją kocha, a w następnej zmieniał się w ponurą bestię?

– Jesteś grymaśny jak kobieta w ciąży – zażartowała. – Muszę cię z tego wyleczyć, a nie uciekać.

– Ucieczka byłaby bezpieczniejsza.

– Nie. Nie byłaby. Od przeznaczenia nie można uciec – odparła z powagą. Ogarnęło ją mgliste, przedziwne przeczucie. Od przeznaczenia nie można uciec? W takim razie co ona tutaj robiła? Przecież powinna była nie żyć!

– Nie można – powtórzyła szeptem w zamyśleniu, nadal gładząc go po włosach. I zadrżała, gdy uświadomiła sobie sens własnych myśli.

Komentarze

  1. K
    Kornelia
    | Odpowiedz

    Popłakałam się dosłownie. Pokręcone to wszystko. Laura zginęła, Vasco tak naprawdę ją kochał na swój sposób, Iago też. Smutne zakończenie…

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      A mnie się objawiła kontynuacja… I tak się waham, bo nie bardzo przepadam za tymi kontynuacjami 😉

      • J
        J.
        |

        Tak, tak, tak! Błagam o kontynuację!

      • K
        Kornelia
        |

        Tak, koniecznie kontynuacja! Babeczko, prosimy z całego serca 🙂

  2. A
    Aaaaa
    | Odpowiedz

    Stradznie smutne zakonczenie.
    Ale opkwiadanie swietne
    Popłakałam sie
    Kocham te opowiadanie

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      To pewnie wpływ piosenek Aliny Orlovej. Smutne, nastrojowe, takie z duszą 🙂

  3. W
    Wydra
    | Odpowiedz

    ZaKochałam się w tym opowiadania aż łezka się kręci. Podziwiam za fantazje i świetne pomysły na opowiadania pozdrawiam ❤

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Dziękuję 🙂

  4. Majsan
    | Odpowiedz

    O nieee… Brak heppy endu ma w sobie coś pociągającego, ale zwykle to główny bohater pozostaje w rozpaczy a tu… Dramatycznie zaskakująco:)

  5. S
    SV
    | Odpowiedz

    koniecznie II część, to się nie może tak skończyć, a poza tym uwielbiam Cię czytać!

  6. A
    AW
    | Odpowiedz

    Żadnej kontynuacji! Opowiadanie straci swój czar, tym bardziej zakończenie, które przestanie być zakończeniem. Jest dobrze, tak jak jest.

  7. Monika G.
    | Odpowiedz

    Musi byc kontynuacja! Babeczka! Ty wez mnie nie zostawiaj w takim smutku?.
    Choc jeden rozdzial wiecej, ze ja jednak odreanimuja ze to tylko sen lub inne majaki od lekow. Czemu!? No czemu ona umiera?! Nie moga zyc dlugo i szczesliwie w trojkacie?

    • K
      Kornelia
      | Odpowiedz

      otóż to! dobrze powiedziane, niech żyją razem w trójkącie 🙂

    • J
      J.
      | Odpowiedz

      Nie, trójkąt by się tutaj nie udał, panowie zbyt hmm… narowiści, a pani za mało wyuzdana 😀 Ale kontynuacja musi być, nie ma zmiłuj 🙂

  8. Babeczka
    | Odpowiedz

    Tak trochę hurtowo odpowiem 🙂 Kontynuacja jeśli nawet będzie, to bez Laury. Pochowałam ją definitywnie i żadnego wskrzeszania nie będzie 😉 Zresztą co za problem nową dziołchę do trójkątu zorganizować? ;D

  9. Jo Winchester
    | Odpowiedz

    A ja bym prosiła kontynuację „Ja, Baba!”

  10. T
    Tony Porter
    | Odpowiedz

    Nie ukrywam, że mnie to opowiadanie rozczarowało. Świetna pierwsza część: zagadka, tajemnica, ciut metafizyki, a potem głównie obściskiwanki głównej bohaterki z dwoma, zabójczo przystojnymi i nieciekawymi moralnie, braćmi. Oczywiście, nie mam nic przeciwko obściskiwankom, wręcz przeciwnie:), ale uważam, że to opowiadanie miało potencjał i stać je było na więcej. Zaznaczam, że to moje subiektywne odczucia. Rzadko mi się zdarza, żeby los bohaterów niespecjalnie mnie obchodził, a tak właśnie było w tym przypadku. Śmierć Laury mnie nie zasmuciła i zastanawiam się jedynie jaki będzie miała wpływa na obu braci? Wyprostują swoje ścieżki, czy się stoczą?

  11. T
    Teresa
    | Odpowiedz

    Hej Babeczko.
    W ubiegłym roku czytałam kilka rozdziałów opowiadania „córka Mojego wroga”.
    Jestem ciekawa czy można gdzieś kupić całość. Jeżeli nie to proszę o kontynuację.
    Pozdrawiam.

    • Agnieszka
      | Odpowiedz

      Hej hej. Na razie nie piszę kontynuacji 🙁 ale na pewno kiedyś ruszę i to skończę 🙂

Leave a Reply