Reborn (XXVI)

with 10 komentarzy

***

Rozdział 25

Cześć – odpowiedziałam.

Co ty tutaj robisz? Jedziesz na uczelnię?

Nie, już dawno skończyłam studia – westchnęłam. – Chyba jestem od ciebie sporo starsza.

Wątpię. Ja studiuję medycynę, ostatni rok, więc może jesteś starsza taką odrobinkę – pokazał palcami. – Z dwa albo trzy lata.

Pewnie tak.

Prawie cię nie poznałem. W klubie wyglądałaś zupełnie inaczej.

Zero makijażu, zwykłe dżinsy, adidasy, luźna błękitna koszula i szara kurtka. Do tego blada twarz, cienie pod oczyma i włosy splecione w zwykły warkocz. Ja się w ogóle dziwię, że mnie poznał, bo nie dość, że poprzednio mój image zatykał dech w piersiach, to jeszcze oświetlenie było raczej nędzne.

Poznałem cię po oczach – dodał, a mój świat nie tylko pojaśniał, ale i pojawiło się to cholerne stado motyli. – Naprawdę masz męża?

Jesteśmy w trakcie rozwodu.

Nie pytam o powód, bo to zbyt osobiste, ale powiem tylko, że facet musi być kompletnie szalony – zażartował, a ja ponuro pomyślałam, że powodów znajdzie się kilka, tylko żadnego nie mogę mu zdradzić, bo pomyśli, iż oszalałam.

A ty? – zerknęłam na niego z ciekawością. – Masz dziewczynę?

Tak. Jak tylko skończę studia, chcemy się pobrać i jechać jako wolontariusze do Afryki.

Melancholijnie przypomniałam sobie, jak wymuskana Marika, kochając luksusowe marki i drogą biżuterię chętnie korzystała z dóbr mojego męża. Akurat ona na pewno nie miała w planach Afryki czy wolontariatu i bez udziału Dawida takie plany od samego początku były skazane na porażkę.

Musi być zachwycona twoim pomysłem. – Naprawdę z całej siły starałam się, aby nie było w moim głosie ironii, ale i tak Tomek spojrzał na mnie podejrzliwie.

Pewnie myślisz, że to nie to, o czym marzy każda kobieta, ale moja Marika jest inna. Delikatna, mądra, empatyczna – wyliczał, najwyraźniej zachwycony.

Masz anioła u swego boku – mruknęłam, zastanawiając się, jak by tu zmienić temat. Od słów typu empatyczna Marika zaczynało mnie mdlić. Tej suki na pewno nie nazwałabym empatyczną.

Przepraszam, musi ci być ciężko, skoro się rozwodzicie.

Może i tak – wzruszyłam ramionami – ale nie zamierzam się poddawać. Całe życie przede mną, po cholerę rozpamiętywać kilka nieudanych lat?

Masz rację. – Znów się roześmiał, a stado motyli w moim brzuchu rozpierzchło się po całym ciele. – Dasz się zaprosić na lunch? Albo chociażby na kawę? Zajęcia zaczynam za dwie godziny, mam trochę czasu.

Tak. – Nie krygowałam się głupio, bo i po co? Za kilka dni ten uroczy facet dowie się, że narzeczona z nim zrywa, bo poderwała bogatego palanta. Jego świat tak samo jak i mój, legnie w gruzach, więc będziemy mogli nawzajem się pocieszyć. Ta myśl bardzo mi się spodobała i od razu odzyskałam dobry humor.

Wysiądziemy na najbliższym przystanku. Znam świetną knajpę w pobliżu.

Pół godziny później siedzieliśmy przy stoliku, gawędząc niczym starzy znajomi. Nie powiem, trochę dekoncentrował mnie jego wygląd, a już pewnie gdyby mnie teraz dotknął, to zeszłabym na wczesny zawał z wrażenia, ale czułam się w towarzystwie Tomka wyjątkowo swobodnie i pewnie. Musiałam tylko unikać jednego tematu, albo przynajmniej zachować kamienną twarz, gdy wspomniał swoją dziewczynę.

Chcesz jeszcze kawy?

Nie, czuję się pełna. – Znaczącym gestem pomasowałam się po brzuchu.

Lubię kobiety, które jedzą normalnie i nie udają, że żyją tylko na listku sałaty czy wodzie z cytryną.

Lubię jeść – odparłam w zamyśleniu. – Chociaż nie zaprzeczam, w liceum miałam etap sałaty i wody. Nawet bez cytryny.

Cięłaś kalorie i dlatego bez cytryny?

W sumie to nie pamiętam – przyznałam uczciwie. – Ale trwał krótko, bo nigdy nie miałam kłopotów z zachowaniem prawidłowej wagi.

Masz wspaniałą figurę.

Nie wiem dlaczego, ale czułam, że się rumienię. Na szczęście Tomek musiał odebrać telefon i chyba nie zwrócił uwagi na moje zmieszanie. Na dodatek chyba dzwoniła ta małpa, bo dostrzegłam blask w jego oczach i szeroki, pełen radości uśmiech.

Już niedługo, pomyślałam z melancholią. Potem przyszło mi do głowy, że ktoś będzie się musiał zaopiekować porzuconym biedakiem, pocieszyć go, przytulić…

Wyobraziłam sobie, jak siedzę na jego kolanach, z dłońmi splecionymi na smukłym karku, z policzkiem wtulonym w miękki materiał koszuli, a on obejmuje mnie ramionami. Podnoszę głowę i widzę, jak szklą mu się oczy. Bez namysłu dotykam utami jego warg, a Tomek, chociaż w pierwszej chwili zaskoczony, nagle odwzajemnia pocałunek. Całuje mnie delikatnie, najpierw odrobinę nieśmiało, później coraz namiętniej, władczo. Czuję, jak jego dłonie przesuwają się po moim ciele, docierając do…

Halo, ziemia do Karolinki! – pomachał mi dłonią przed oczyma, a ja zamrugałam zdezorientowana.

Przepraszam, za mną nieprzespana noc.

Nie musisz się tłumaczyć, chociaż wiem, że myślałaś o czymś przyjemnym.

Nawet nie wiesz, jak bardzo – mruknęłam.

Ja również przepraszam, ale dzwoniła moja dziewczyna, musiałem odebrać.

Nie ma sprawy. Coś ważnego? – zapytałam obojętnie, chociaż daleko mi było do spokoju.

Tak – westchnął. – Dziś jest nasza druga rocznica i mieliśmy zjeść kolację, ale nie może, bo musi zostać w pracy za chorą koleżankę.

Nie wiem dlaczego, ale byłam pewna, że koleżanka to mój mąż kretyn o imieniu Dawid, a praca to pewnie ich pierwsza randka. Czy powinnam uprzedzić fakty i od razu pokazać Tomkowi, co go czeka?

Wyobraziłam sobie minę Mariki, gdy jej obecny chłopak przyłapuje ją na kłamstwie i spotkaniu z innym facetem i pomyślałam, że zemsta na ciepło też smakuje całkiem nieźle. Muszę się tylko dowiedzieć, gdzie Dawid zarezerwował stolik, co nie powinno być trudne, bo do wyboru miałam tylko trzy miejsca. Wystarczy, że zadzwonię i zapytam.

Nie martw się, może zamiast dzisiejszego wieczoru czeka was szalony weekend – zażartowałam.

Nie pogardzę. Przepraszam Rudzielcu, ale muszę uciekać na zajęcia.

Rozumiem – odwzajemniłam jego uśmiech i nagle postanowiłam zaryzykować. – Może zjesz dzisiejszą kolację ze mną? To propozycja bez podtekstu – skrzyżowałam dwa palce pod stołem.

Z tobą? – Chyba się tego nie spodziewał, bo wyglądał na zaskoczonego.

Moja przyjaciółka właśnie urodziła i nie chcę jej zawracać głowy – zełgałam. – Poszłabym sama, ale to takie dołujące, nawet nieco upokarzające.

Czyli naprawdę się rozwodzicie?

Tak. I od razu dodam, że potrzebuję po prostu rozmowy, która oderwie moje myśli od kłopotów, nic więcej.

Smutne, że prosisz o to akurat mnie.

Czasami łatwiej prosić o coś takiego kogoś nieznajomego.

Chyba masz rację – wstał, sięgając po torbę. – Zgoda, ale tylko pod warunkiem, że Marika nie będzie miała nic przeciwko temu.

Powiesz jej o kolacji?

O wszystkim jej mówię. Daj telefon, wbiję ci mój numer. Potem zadzwonię i uzgodnimy resztę, zgoda?

Pożegnał mnie uśmiechem i zniknął.

To dziwne, że nie spotkałam go w poprzedniej rzeczywistości. Owszem, obiło mi się o uszy, że Marika zerwała dla Dawida ze swoim chłopakiem, ale żadnych szczegółów nie znałam. Cholera, chyba nie popełnił samobójstwa czy czegoś w tym stylu? Widać było wyraźnie, że bardzo ją kochał i planował z nią spędzić całe życie. Może nie powinnam pakować go w coś takiego z premedytacją? Tylko że to i tak nic nie da, bo ona i tak go zostawi dla mojego męża. Po prostu przyspieszę bieg spraw i tyle.

Jeszcze przez długi czas siedziałam nad pustą już filiżanką, rozpamiętując każdy szczegół jego twarzy, każde spojrzenie, głęboki tembr głosu. Wyobrażałam sobie, jak mnie obejmuje, kiedy spacerujemy po parku, jak scałowuje krople deszczu z mojej twarzy, jak się do mnie uśmiecha.

Wiesz co, Mariko? Bierz sobie tego sztywniaka, Dawida! pomyślałam nagle mściwie. Bo przecież skoro dostałam drugą szansę, wcale nie musiała to być szansa na naprawienie małżeństwa.

Wystarczyło, że była to szansa na miłość.

Komentarze

  1. N
    Nat
    | Odpowiedz

    Ahhh, juz czekam z niecierpliwpscia na kolejne czesci 😉

  2. J
    Jejejka
    | Odpowiedz

    Babeczko, tyle czekania znowu ale jakie soczyste rozdziały. Czekamy na dalsze perypetie:)

  3. N
    Nat
    | Odpowiedz

    Kiedy kiedy kiedy? usycham, odswiezam strone po 8razy dziennie..

  4. J
    Ja
    | Odpowiedz

    Nat wejdz na wattpad tam sa jeszcze wszystkie czesci

  5. N
    Nat
    | Odpowiedz

    Oo super, pod jakim tytulem?

  6. J
    Ja
    | Odpowiedz

    Tak samo, reborn

    • N
      Nat
      | Odpowiedz

      To ja chyba nie umiem znaleźć 😢

      • N
        Nat
        |

        Aaaa jednak mam 😉 kocham będę czytać całą noc od początku 😉aaaa

      • J
        Jopis
        |

        Ale nie są dostępne wszystkie części, tylko tyle co tu.

  7. J
    Jopis
    | Odpowiedz

    Agnieszka, mam nadzieję, że przed wydaniem książki jeszcze dasz nam doczytać do końca 🙂

Leave a Reply