Reborn (XVIII)

with Jeden komentarz

***

Rozdział 17

Niektóre wspomnienia nadal były zbyt żywe. Tamta noc, gdy mnie zmusił do seksu, i ta druga, gdy umierałam, ze świadomością, iż nikt po mnie nie zapłacze, a wręcz przeciwnie, pewne osoby z radością zatańczą kankana na moim grobie. Dlatego teraz zamiast mu ulec, odepchnęłam z całą dostępną mi siłą i wypłaciłam takiego plaskacza, że aż mu głowa odskoczyła w bok.

Co…? – Wyraźnie był zszokowany takim zachowaniem.

Gówno – odparłam ze złością. – Co ty sobie wyobrażasz? Chcesz robić za jaskiniowca, to zarzuć jakąś skórę i wykop sobie dziurę w ogródku. Możesz siedzieć na krawędzi i iskać pluskwy, nocami zawodząc do księżyca.

O czym ty bredzisz, kobieto? – Nadal był zdumiony, a nie zły. – Chciałem cię pocałować na powitanie.

Niech ja mchem porosnę, jeśli tylko to chodziło ci po głowie.

Tylko to, zanim zobaczyłem moją cenną kolekcję w postaci nędznych resztek turlających się po całym domu flaszek, z chlupoczącą zawartością na dnie – westchnął i usiadł na brzegu łóżka. – No, chodź, nie daj się prosić.

Zanim zdążyłam zareagować, chwycił mój nadgarstek i przyciągając ku sobie, posadził na kolanach.

Jakim cudem wcześniej tego nie zauważyłem – wymruczał, wodząc opuszką palców po krawędzi mojego policzka.

Czego? – Zwyciężyła kobieca ciekawość, bo jak każda baba, byłam łasa na komplementy.

Że porastasz mchem…

Bydlę! – Chciałam wstać, ale mi nie pozwolił. Roześmiał się, a potem położył głowę na moim ramieniu.

Jestem zmęczony, nie chcę się kłócić.

Przytulił się do mnie i tak zamarł. Ja również, bo akurat nie tego się spodziewałam.

Przez osiem lat byłam taka samotna. Nocami marzyłam o niemożliwym, w dzień tęsknie spoglądałam ku zakochanym parom albo oglądałam filmy o prawdziwie szalonej miłości. Nawet jeśli na początku oczekiwałam czegokolwiek od tak zwanego męża, to on sam postarał się, abym szybko pozbyła się złudzeń.

A teraz po prostu zjawił się w mojej sypialni, nie rozgniewał, gdy go uderzyłam, nawet za bardzo nie wściekał się o kolekcję, chociaż oddałam ją z pełną premedytacją. Siedział na łóżku, wtulony w moje ciało, z zamkniętymi oczyma i uśmiechem błąkającym się po ustach. W ciszy, bez erotycznych podtekstów, jak prawdziwy mąż, który wrócił po krótkiej podróży do domu i ukochanej żony.

Nie chciałam tego, ale poczułam wzruszenie.

Możesz ze mną spać, ale pod warunkiem, że będziesz się trzymał swojej połowy łóżka – oznajmiłam wspaniałomyślnie.

Weźmiemy wspólny prysznic?

Daj palec, a weźmie rękę.

Całe ramię. Zawsze byłem zachłanny.

Wariat – potargałam dłonią ciemne włosy. – Jak poszło? Załatwiliście wszystko po waszej myśli? Kogo będziecie bronić, że wyjechałeś w takim pośpiechu?

Takiego jednego z ruskiej mafii. W sumie nic skomplikowanego i mam nadzieję, że szybko go wypuszczą, bo to nudna sprawa. Gorzej z niejaką Wróblewską.

Czekaj, z tą Wróblewską? – ożywiłam się, chociaż w sumie nie miałam powodu. Kto inny miałby podjąć się jej obrony, jak nie najsłynniejsza w kraju kancelaria.

Tak, tą, szanowną panią księżną. Zabiła męża w afekcie, gdy dowiedziała się o jego zdradzie.

Pokrewna dusza – mruknęłam, a Dawid spojrzał na mnie z wyrzutem. – Jak go zabiła?

Zadźgała go, a pech chciał, że zrobiła to z rozmachem i publicznie.

Kobiety w takiej sytuacji są zdolne do irracjonalnych czynów.

Wiesz, jak ciężko będzie ją z czegoś takiego wybronić?

Działała w afekcie. Była niepoczytalna. Coś tam wymyślisz.

Niepoczytalna to ta baba jest cały czas – odparł z przekąsem. – Dlaczego śpisz prawie nago? – Tak nagle zmienił temat, że w mojej głowie ukazał się obraz oszałamiającej piękności w samej bieliźnie, z zawziętością dźgającą leżące na marmurowej posadzce ciało.

A co za różnica, w czym śpię.

W sumie żadna – zamyślił się, przesuwając dłonią po moim nagim udzie. – Nie czekałaś na kogoś? Na jakiegoś gościa?

Zorganizowałam imprezę, nie orgię.

Ta trójka, co się gziła w moim łóżku, chyba tego nie wiedziała. – Dłoń Dawida dotarła do podbrzusza i wtedy ją odepchnęłam. – Tak w ogóle, kim są ci ludzie?

Siostra dawnej znajomej i jej znajomi – skłamałam. Tak naprawdę, to siedząc w kawiarni podsłuchałam rozmowę trzech studentów. Dwóch z nich przekonywało trzeciego do organizacji baletów pod nieobecność jego rodziców, ten się wzbraniał, tłumacząc, że po wszystkim dom będzie wyglądał jak po przejściu trąby powietrznej. Nawet się nie namyślałam, po prostu podeszłam do ich stolika i zaproponowałam odpowiedni lokal czyli nasz dom, chociaż wiedziałam, że tego dnia wraca Dawid. Długo się nie wahali, chociaż na początku zerkali na mnie z nieufnością.

Znajomej?

Koleżanki z liceum. Spotkałam ją wczoraj i poszłyśmy na kawę – łgałam dalej w natchnieniu. – A reszta sama jakoś wyszła.

Dobrze, nie kontynuujmy tego tematu, bo mnie szlag trafia – odetchnął. – Co możesz zaproponować zmęczonemu małżonkowi, który właśnie wrócił z podróży i stracił swoją bezcenną kolekcję?

Cyjanek – odpowiedziałam bez wahania. – Idź, weź prysznic, ja ogarnę twoją sypialnię.

Mówiłaś, że możemy spać razem?

Kłamałam. – Wstałam, wyplątując się z jego ramion. Wyglądał na zaskoczonego takim obrotem sprawy, ale nie protestował. Westchnął tylko i posłusznie zniknął za drzwiami łazienki. Mojej łazienki, co nieco mnie zdegustowało.

Przebrałam pościel, ogarnęłam resztę i zeszłam do kuchni, aby się czegoś napić. Z uznaniem przyjrzałam się pobojowisku, po czym wróciłam do na górę.

Zaskoczyło mnie, że Dawida już nie było. Chyba faktycznie wrócił do siebie. Nie, nie zmartwiło mnie to, ale właśnie zaskoczyło. Zachowywał się nieprzewidywanie. Sądziłam, że zrobi awanturę, kto wie, może nawet straci nad sobą panowanie i mnie uderzy, a on mnie pocałował. Później też był podejrzanie spokojny.

Nic z tego nie rozumiem – mruknęłam, na wszelki wypadek zamykając drzwi na klucz. Bo nie rozumiałam. I jego, i siebie samej. Za to zdawałam sobie sprawę z czegoś innego.

Przeznaczenie zawsze dąży do tego, aby wrócić na właściwe tory.

Odpowiedź

  1. N
    Nat
    | Odpowiedz

    Super 😉 ciesze sie ze jest kontynuacja I ze wrocilas!!

Leave a Reply