Reborn (XIX)

with Brak komentarzy

***

Rozdział 18

Źle spałem. Nie, inaczej, spałem całkiem dobrze, ale sny miałem nieodpowiednie. Obudziłem się maksymalnie podniecony, ze wspaniałym wzwodem i ochotą na seks. Kiedyś takie sprawy załatwiałem samodzielnie, dzisiaj chciałem postąpić inaczej.

Tylko że sypialnia Karoliny była pusta. Na dole kręciło się kilka osób, z zapałem sprzątając wczorajszy syf, ale jej nie dostrzegłem. W końcu dowiedziałem się, że pół godziny temu wyszła z domu.

Kurwa! – warknąłem, patrząc na zegar. Równo ósma. Gdzie ją wywiało o tak wczesnej porze? Nie miałem wyboru, więc umknąłem pod prysznic i tam załatwiłem, co trzeba. Bez przyjemności, z zaciśniętymi zębami, onanizowałem się, przypominając sobie, jak półnaga siedziała wczoraj na moich kolanach. To zadziałało jak zapalnik i kwadrans później siedziałem nad filiżanką kawy, udając, że czytam poranne wiadomości.

O, już wychodzisz? – Karolina miała na sobie obcisły stój sportowy, związane włosy i dekolt pokryty potem.

Biegałaś? – Przyjrzałem się jej podejrzliwie. Moja żona i sport? Serio?

Zaczęłam kilka dni temu, ale dobrze mi idzie. – Podeszła do lodówki i wyjęła butelkę wody, którą opróżniła duszkiem.

Sama? – W mojej głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka i okazało się, że całkiem słusznie.

Mateusz mnie namówił. Co prawda, on ma duże doświadczenie, ale…

Mateusz? – ryknąłem, zrywając się z miejsca. – Jak to, Mateusz?

Tak to. Co cię nagle opętało? – zapytała poirytowana. – Jaszcze miesiąc temu mogłam umrzeć we własnym łóżku i pewnie byś to zauważył, gdyby zwłoki zaczęły śmierdzieć, a dziś wciąż pytasz co robię, gdzie idę i z kim idę. To przez ten pozew rozwodowy?

Nie denerwuj mnie od rana. Nie będzie żadnego rozwodu!

Nic nie odpowiedziała, ale nagle w jej oczach pojawił się smutek.

Sam mnie o niego poprosisz – powiedziała cicho.

Na razie nie mam powodu.

A jak znajdzie się powód?

Możesz mnie od rana nie wkurzać? – Dopiłem kawę i sięgnąłem po teczkę. – Wrócę wcześniej, to porozmawiamy. I nie waż się zbliżać do tego padalca, zrozumiałaś?

Zwariowałeś – mruknęła, a ja udałem, że nie słyszę.

Kiedy wszedłem do własnego gabinetu, zażądałem kawy i świętego spokoju. Następnie opuściłem rolety, zdjąłem marynarkę i wygodnie rozsiadłszy się na fotelu, zamknąłem oczy i spróbowałem uporządkować chaos we własnej głowie.

Miała rację. Wcześniej prawie jej nie zauważałem, teraz chciałem wiedzieć co robi i z kim przebywa, a na widok innego mężczyzny lekko mi odbijało. Dobrze, nazwijmy rzeczy po imieniu – byłem zazdrosny. Problem polegał na tym, że nie rozumiałem dlaczego tak się zachowuję. W przeciągu zaledwie kilku dni przeszedłem od całkowitej obojętności po obsesję.

Przypomniałem sobie Martę, ale o dziwo, to wspomnienie nie bolało jak zawsze. Po prostu było wspomnieniem. Czy to znak, że powinienem zacząć żyć? Miałem żonę, mogliśmy stworzyć całkiem udany związek, nawet doczekać się dzieci. Bez uczucia tamtej szalonej miłości, ale za to oparty na zaufaniu i wzajemnej trosce. I na seksie. Na myśl o tym znów poczułem podniecenie i od razu skarciłem samego siebie.

Płytki facet, pomyślałem z niesmakiem.

Jeśli chodzi o Karolinę, to faktycznie, wariowałem. Oczywiście, mogłem sobie wmawiać, że to obawa przed utratą firmy oraz majątku, ale wiedziałem, że to nieprawda. Po co oszukiwać samego siebie? W zamian za to powinienem zadbać o żonę, tak, aby w końcu mi zaufała.

Dopiłem kawę, postanawiając wrócić do pracy.

Niestety, mój spokój zakłócił telefon od matki.

Dawidzie! – Już po tonie głosu mogłem wnioskować, że nadal jest obrażona o tamto. – Mamy niespodziewanych gości więc organizuję dziś skromną kolację.

Zazwyczaj skromna kolacja to była impreza na przynajmniej dwa tuziny osób.

Zadbaj, aby Karolina odpowiednio się ubrała i bądźcie punktualnie o dwudziestej. Wysłałam dla niej suknię.

Mamo, odpuść. Ona potrafi się ubrać.

Ubrać? – Moja matka prawie wypluła to słowo. – Ostatnim razem wyglądała jak lafirynda. Nie życzę sobie, aby się to powtórzyło. Ma założyć strój, który wybrałam.

Oho! Czyli walka o wpływy i terytorium rozpoczęta. Na starciu dwóch rozjuszonych samic alfa mogło ucierpieć moje ego, o fizycznych ranach nie wspominając. Wizja, jak rozdzielam dwie walczące baby, była tak realistyczna, że aż mnie rozbolał żołądek. Niestety, nie zamierzałem obierać strony matki. Karolina miała prawo ubierać się jak chciała, a nie jak jej kazano.

Zwariuję – powiedziałem gdzieś w przestrzeń. – Normalnie, zwariuję przez nią.

Potem przypomniało mi się, że muszę zmienić hasło w zamku. Inaczej pewnego dnia po powrocie mogę zastać dwa trupy i posadzkę zachlapaną posoką.

Po powrocie do domu, pierwszym co zauważyłem, była ogromna papierowa torba z logo znanego domu mody. A w niej sukienka…

Fioletowa, z dziwnymi falbanami, z materiału przypominającego adamaszek. Do tego jakieś puffki, wstawki z żółtych koronek. Była tak ohydna, że bez namysłu sam chciałem wywalić ją do kosza na śmieci. Jednak pomyślałem, że pokażę to arcydzieło sztuki krawieckiej Karolinie, będzie ubaw.

Przygotowałem sobie cappuccino, usiadłem w kuchni i czekałem na żonę. Niezbyt długo, bo zjawiła się jakiś kwadrans później.

Mama zaprosiła nas na imprezę – powiedziałem, przyglądając się jej z ciekawością. Miała na sobie zwykły dres, włosy związane w kulkę na czubku głowy i zero makijażu, ale i tak wyglądała apetycznie. Chrupała marchewkę i gdy się odezwałem, tylko wzruszyła ramionami.

Nie mam ochoty – oświadczyła beztrosko, wyjmując wodę z lodówki. – Idź sam.

Nie ma mowy. Idziesz ze mną. Mama kupiła dla ciebie sukienkę – dodałem złośliwie się uśmiechając. – I kategorycznie zażądała, abyś ją dzisiaj założyła.

Kategorycznie odmawiam, bo mam to w dupie.

Przeklinasz? – zdziwiłem się, ale tylko trochę. Też bym zaklął, gdybym był na jej miejscu.

To nie przekleństwo, to użycie wyrazu, określającego pewną część ciała.

Możesz być wyluzowana, ale nie bądź wulgarna. Obejrzyj sukienkę, może jest w twoim guście?

Aż jestem ciekawa, jak wygląda. – Podeszła do torby, po czym wyjęła suknię.

Przez chwilę panowała cisza. Ja gapiłem się na Karolinę, ona na to, co trzymała w rękach. Trzeba przyznać, że pomimo wieloletniego doświadczenia i tak nieco osłupiała.

Rany Julek! – powiedziała po chwili. – Dawid, powiedz mi, skąd ona to bierze? Jest jakaś strona czy sklep, gdzie sprzedają specjalnie takie łachy?

Klasyka! – gwizdnąłem z udawanym podziwem. – I jaki kolorek! Będzie ci do twarzy. Poza tym mama się obrazi, jak tego nie założysz.

W nosie mam jej obrażanie – mruknęła. – Zresztą mówiłam, nigdzie nie idę.

Idziesz. – Nie zamierzałem odpuścić, w przeciwnym wypadku rodzicielka zgotowałaby mi piekło. – Zaprowadzę cię tam choćby siłą, więc odpuść, załóż sukienkę i bądź gotowa o dziewiętnastej, bo mamy być na dwudziestą.

Będzie ktoś ważny? – zainteresowała się niemrawo.

Chyba ojciec ostatnim razem wspominał o Amelii. Odwiedzili z mężem Polskę i pewnie to oni się zapowiedzieli.

Amelię? – powtórzyła zmyślona Karolina. – Ta co wyszła za bogatego, kulawego Belga i uśmiecha się jak trup po ekshumacji?

Trupy się uśmiechają?

To metafora, nie udawaj, że nie zrozumiałeś.

Ale po ekshumacji?

Dawid! – spojrzała na mnie z wyrzutem.

Poza tym jej mąż jest bardzo sympatyczny, a ona wcale nie pochodzi z biednej rodziny.

Sympatyczne to jest to euro, co ma na koncie, a ona jest pazerna na kasę i wciąż jej mało.

Przesadzasz.

Nie przesadzam, ale zgoda, pójdę na imprezę.

Włożysz sukienkę? – zainteresowałem się gwałtownie.

Nie wymagaj ode mnie zbyt wiele.– Spojrzała na zegar. – Mam godzinę, aby się przygotować. Zacznę od odprężającej kąpieli.

Mnie też potrzebna jest kąpiel – powiedziałem, głównie dla zasady, żeby nie miała ostatniego słowa i żeby trochę ją podrażnić. Niestety, Karolina znów mnie zaskoczyła. Podeszła bliżej, pochyliła się i chwyciła mój krawat, przyciągając mnie ku sobie.

Obawiam się, że wtedy na pewno byśmy się spóźnili. – Niski ton jej głosu wibrował w moich uszach, wprawiając całe ciało w przyjemne drżenie.

Pochlebiasz mi…

To nie to, co myślisz. – Przygryzła wargę, a ja miałem wrażenie, że po to, aby się nie roześmiać. – Słyszałam, że nadwyrężyłeś prawą rękę, więc nie wiem, czy godzina by wystarczyła?

Chcesz się przekonać? – Prowokująco położyłem dłoń pomiędzy udami.

Nie, idę się szykować. A jak chcesz seksu, to idź do burdelu, przypominam, że jesteśmy w trakcie rozwodu.

Chwilę później już jej nie było. Za to ja siedziałem w bezruchu, czując gniew, bo po cholerę znów wspominała o rozwodzie? Później spojrzałem na sukienkę, leżącą na blacie stołu i westchnąłem.

Zapowiadał się wieczór pełen emocji.

Leave a Reply