Jak obiecałam, wracamy do opowiadania On. Na ten tydzień to jeszcze nie koniec, bo zamierzam odpracować zaległości 🙂 chociaż grypcia zatoczyła krąg i dalej się panoszy w naszym domu. Od razu dodam, że trochę zmieniłam ten tekst, głównie w szczegółach, warto więc jeszcze raz przeczytać dostępne części.
Z przykrością dowiaduję się też od Was, że coś złego dzieje się z kodami dostępu do płatnych treści. Przy poprzednim opowiadaniu zdarzyło się to tylko raz i to były raczej problemy ze złym podaniem adresu mailowego. W każdym razie, zaraz po opublikowaniu tego posta piszę do administratora, a Was proszę o kontakt mailowy. Tak będzie łatwiej i mogę odnieść się do każdej reklamacji personalnie. Zmieniłam też adres mailowy, bo onet zaczął wyczyniać różne numery i zorientowałam się, że część korespondencji albo nie dochodzi, albo ląduje w spamie. Jedynie proszę sprawdzić kody pod względem litery o i cyfry 0, bo bardzo często różne błędy wynikają ze złego wpisania poszczególnych znaków.
Linki do poprzednich części opowiadania, w zakładce po lewej stronie.
PS. Olu, dzięki za podesłanie cytatu! Będziesz wiedziała, o który chodzi 🙂
Aaaa!!!! Newslettera jeszcze nie ma!!! Będzie, będzie wkrótce, całkiem prawdopodobnie, że już w grudniu!!! Nie martwcie się, z pewnością go zauważycie! Daję słowo!!! 😀
Czuł się niepewnie wkraczając do pokoju przełożonej. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie przynosi jej wieści, których oczekiwała. Bez słowa powitania zajął miejsce naprzeciwko, odruchowo przeczesując włosy nerwowym gestem.
– Jak można nie wykonać tak prostego zadania? – Jej głos był cichy i niesłychanie spokojny. Lecz ten spokój nie wróżył niczego dobrego.
– Ma pomocnika.
– Pomocnika? Jednego? – Tym razem wyraźnie wyczuł drwinę.
– Tak. Sprawdziliśmy. To prawdopodobnie najemnik, wolny strzelec.
Zmarszczyła brwi i zapatrzyła się w okno. Najemnik? Skąd ona go u licha wytrzasnęła? Czyżby dziewczyna coś wiedziała? Może podejrzewała? Nie. To niemożliwe. Była pewna, że Karolina dochowała tajemnicy.
– Poza tym w jego mieszkaniu znaleźliśmy to – mężczyzna położył na biurku niewielką kartkę papieru, zapisaną kilkoma słowami z doskonałym, wręcz anatomicznym rysunkiem dłoni. – A to oznacza, że pomaga jej ktoś stąd.
– Wykluczone.
– Masz inne wyjaśnienie?
Zamyśliła się.
– To był ściśle tajny projekt, niewielu ludzi o nim wiedziało. Garstka zainteresowanych: kilkunastu naukowców oraz kilka osób zarządzających całością. Z pierwszej grupy większość nie żyje, a pozostali pracują w naszych laboratoriach. Z drugiej grupy pozostałam tylko ja.
– Selekcja nienaturalna – mruknął.
– Coś w tym rodzaju.
– Masz pozostałą czwórkę, po co ci ona?
– Mam pozwolić, by po świecie błąkał się taki wybryk natury?
– Dotychczas chyba nikomu to nie przeszkadzało?
– Dotychczas przez cały czas mieliśmy ją na oku. Teraz ma w swoich rękach jeszcze książkę.
– Przypominam, że nie do końca jestem wtajemniczony – powiedział z ironią, wyciągając z kieszeni papierosy.– Może pora, byś uchyliła rąbka tajemnicy?
– Wolę nie. Już raz to zrobiłam i mam przez to same kłopoty. Większym problemem jest nadawca tej kartki – wskazała na zabrudzony kawałek papieru. – O obławie wiedziałam ja, ty i Karl.
– Ekscentryczny informatyk?
– Właśnie go przesłuchują. Serum prawdy działa cuda – odparła sucho. – Ale to nie zmienia faktu, że nie wiemy gdzie jest dziewczyna. Przestało mi się to podobać.
Udał, że nie zrozumiał groźby zawartej w tych słowach.
– To ty masz zdrajcę w swoich szeregach.
– Nie pierwszy raz – zamyśliła się. – Nawet jeśli go złapiemy, to i tak nic to nie da. Teraz już nie.
– Co było w tej przesyłce?
– Wskazówki.
– Kazałaś mi użyć wszelkich dostępnych środków tylko dla wskazówek?
– Są rzeczy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego i które nie powinny cię obchodzić – ucięła ostro. – A teraz weź się w końcu do roboty. Jeśli nie zamelduję przełożonym, że sprawa została zamknięta, to oboje odczujemy tego konsekwencje. Zapewniam cię, że ty znacznie bardziej niż ja.
– Tego jestem pewien – podsumował z sarkazmem, gasząc papierosa o marmurowy blat stołu. – Straszna z ciebie suka.
***
– Dworzec czy lotnisko? – spytała Orina rozglądając się dookoła. – Ale może najpierw zwykła kawa i kanapka?
– Żadnych miejsc, które są monitorowane.
– Przeceniasz ich.
– Niedocenianie przeciwnika ma znacznie gorsze konsekwencje. Ukradniemy samochód, potrzebny nam jakiś środek transportu.
– A właściciele zabijemy i jego trupa upchniemy w bagażniku? – zripostowała poirytowana.
– Po co?
– Aaa… Tak dla zabawy.
– Kupię ci tę kawę – uśmiechnął się nieco krzywo, bacznie rozglądając się dookoła. Śnieg znów zaczął padać, a ulicami przemykali skuleni, szczelnie opatuleni w szale mieszkańcy. Dorian rozejrzał się czujnie. Miasto, zwłaszcza centrum, pełne było kamer. W zasadzie najlepszym rozwiązaniem było jak najszybsza ucieczka stąd. Najpierw jednak…
– Chodź! – pociągnął Orinę za sobą. Weszli do malutkiej kawiarenki i zamówili dwie kawy na wynos. Potem popijając gorący, aromatyczny napój, skierowali się na najbliższy parking.
– Mogę wybrać kolor i markę? – spytała dziewczyna, której diametralnie polepszył się humor. –Zawsze marzyłam o mercedesie.
Nie skomentował tych słow. Podszedł do ogromnego, lśniącego dżipa. Przekrzywił głowę, przyglądając się mu i obmyślając plan. Świstek parkingowy wskazywał, że jego właściciel wróci za niecałe pięć minut. Idealnie.
– Ten? – spytała z powątpiewaniem Orina. – Jak niby chcesz się do niego włamać?
– Poczekaj chwilę – Dorian oparł się plecami o pobliski murek. Miał opuszczoną głowę, ale uważnie obserwował okolicę. Wkrótce zauważył krępego, elegancko ubranego jegomościa z teczką, który z zacietrzewieniem prowadził dysputę przez komórkę.
– Zostań tutaj – rozkazał Orinie, podając jej swoją kawę.
Pięć minut później siedzieli w wygodnym aucie, a jego były właściciel, leżał nieprzytomny pod ścianą.
– Przecież zgłosi stratę – odezwała się z wyrzutem dziewczyna. – Namierzą nas znacznie szybciej niż gdybyśmy podróżowali pociągiem.
– Zmienimy numery.
– Ciekawe jak?
– Otwórz czarną torbę, tę dłuższą. Wyjmij blachy, a w bocznej kieszonce poszukaj naklejki na szybę. Masz?
– Jest coś czego nie potrafisz przewidzieć?
– Czasami – zerknął na nią ukradkiem. Była właśnie jedną z tych rzeczy, których nie przewidział, nie przeczuwał i co do których był pewien, że nigdy mu się nie przytrafią. On i kobieta? To dopiero było dziwne. A jednak chciał jej pomóc, nie tylko dlatego, że cholernie mu się podobała. Świetnie się przy tym bawił. Ostatnio zlecenia bywały takie nudne…
– Mam wszystko – postukała palcem w tablice.
– Zatrzymamy się za miastem i je zmienimy.
– A mogę wiedzieć, dokąd tym razem jedziemy?
– Tam, gdzie kierują nas liczby.
– Ja się chyba nigdy nie przyzwyczaję. Więc dokąd nas kierują liczby? – spytała cierpliwie, wygrzebując z opakowania wielgachną kanapkę.
– To współrzędne.
– Faktycznie – spojrzała na niego zaskoczona. – Współrzędne czego?
– Miejsca.
– Przecież wiem, że miejsca. Lubisz to robić, prawda? Udzielasz zdawkowych odpowiedzi, wiedząc jak bardzo mnie to denerwuje! – spojrzała na niego rozbawiona i poirytowana jednocześnie.
– Coś w tym jest – przyznał jej rację.
– Złośliwiec. Spytam inaczej. Dokąd jedziemy? Nazwa ulicy, miasta, kraju, kontynentu. Numer domu też możesz podać.
– Kontynentu? Przesadziłaś.
– Wątpię. Więc dokąd jedziemy?
– Północna Norwegia.
Zamyśliła się. Dorian również nie kwapił się do dalszej rozmowy, więc w samochodzie mknącym po białej drodze, zapanowała cisza. Za to Orina w skupieniu starała się ułożyć to wszystko w logiczną całość. W końcu nie wytrzymała.
– Ja będę mówić, a ty potakuj lub zaprzeczaj. W tym akurat jesteś mistrzem – zerknęła na niego z ukosa. Lekko się uśmiechnął, ale nadal milczał.
– Żyję sobie całkiem zwyczajnie. Kurier dostarcza mi przesyłkę, tajemniczą książkę, z równie tajemniczymi współrzędnymi. Cholera wie, kto ją wysłał i kto ją chce mi odebrać. Pojawiasz się ty. Potem dziwny list z rysunkiem mojej dłoni. Ja naprawdę nic z tego nie rozumiem – mruknęła, czując narastającą frustrację.
– Ten kto przysłał książkę, przysłał i kartkę. Chce cię naprowadzić na jakiś trop – odezwał się Dorian. – I chce, abyś żyła. To powinno wystarczyć.
– Nie, to stanowczo za mało. Poza tym, to nie pasuje – zmarszczyła brwi. – Skąd ci ludzie wiedzieli, że coś dostanę? Musieli mnie śledzić już od dłuższego czasu.
Miała rację. Nie lubił takich komplikacji.
– Jesteś pewna, że twoja siostra zginęła w wypadku?
– Teraz to ja już niczego nie jestem pewna. Ale ta książka… Uwielbiałyśmy czytać baśnie Andersena.
– Wygląda na to, że liczyła się z tym, że może zginąć.
– Nie podobają mi się te słowa, ale chyba masz rację. Czyli mogła wręczyć ją komuś i poprosić, aby wysłał po jej śmierci? Makabryczne!
– Dlaczego?
– Bo musiała mieć ważny powód. Tylko jaki? – Orina zniechęcona odchyliła głowę do tyłu, zamykając oczy i szperając w zakamarkach pamięci. Bezskutecznie.
– Tego nie wiem – odparł ze spokojem, zwalniając i skręcają w leśną drogę. – Czas na zmianę tablic.
– Mam ci pomóc?
– Nie.
W milczeniu przyglądała się jak sprawnie dokonywał zamiany. Przypomniała sobie dzień, w którym go poznała. Dwóch napastników i ich słowa. Nie mówili o książce, ale o przesyłce. A więc dokładnie nie wiedzieli, co dostała, lecz z pewnością obserwowali ją, czekając na ten moment. Gdy pojawił się kurier, zaatakowali.
– Masz rację – powiedziała, gdy Dorian na powrót zajął miejsce kierowcy. – To musiała wysłać moja siostra. Być może podejrzewała, że zginie i ta przesyłka to jej swoisty testament. Paskudne wnioski, bo oznaczają również, że była zamieszana w nie byle jaką aferę. Jednak mam jeszcze jednego sojusznika i to w samym centrum wrogiego obozu. Pozostaje pytanie, co cennego możemy znaleźć w miejscu, które ukrywa się pod tymi liczbami?
Wzruszył ramionami. Po raz pierwszy tego dnia, poczuł się zmęczony. Rana doskwierała bardziej niż chciałby przyznać. W końcu bohaterowie nie zważają na takie drobnostki. Uśmiechnął się krzywo. Bohaterowie? Bez jaj. On jedynie chciał ją przelecieć. Sarkazm nie pomógł, bo Dorian nie przywykł do oszukiwania samego siebie.
– Trochę daleko mamy do tej Norwegii – westchnęła dziewczyna.
– Poradzimy sobie.
– Jak daleko na północ?
– Okolice Trondheim.
Mniej więcej kojarzyła położenie tego miasta. Pomyślała, że zanim znajdą się na miejscu, będzie miała mnóstwo czasu, aby jeszcze raz wszystko to sobie przemyśleć. I aby poznać Doriana. Spojrzała na jego dłonie, z takim spokojem spoczywające na kierownicy. Silne, pewne siebie. Przypomniała sobie, z jaką łatwością potrafiły zabijać. Wzdrygnęła się, lecz zaraz potem uspokoiła, a nawet poweselała. Kiedyś przeczytała, że kobiety pragną mężczyzny, który byłby skrzyżowaniem komandosa z siostrą miłosierdzia. Czytała również opinie, jak bardzo nierealne są te pragnienia.
Tylko że ona siedziała teraz obok takiego nierealnego rojenia. W zasadzie jedyną wadą tego mężczyzny była jego małomówność. Zresztą, kto wie, może specjalnie ją prowokował?
– Jak myślisz, co tam możemy znaleźć? – spytała, przepędzając niebezpieczne myśli. – Super broń? Pieniądze? Mega tajny instytut badań nad nieśmiertelnością?
– Informacje – roześmiał się cicho. – Wiedzę. To o wiele cenniejsze od torby pełnej banknotów.
– Może – odparła bez przekonania. – Prom czy samolot?
– Prom.
– Śpimy w aucie czy w hotelu?
– Bezpieczniej byłoby w aucie.
– W taki mróz?
– Ogrzeję cię – zaproponował chytrze.
– Akurat! – prychnęła. – Miałeś na myśli, że mnie rozgrzejesz. Nic z tego. Nie jestem w nastroju. Czuję się zniechęcona, wściekła i zawiedziona. Z powodu Karoliny.
– Prześpij się, przestaniesz zrzędzić.
– Ja nie zrzędzę – udała obrażoną. – No, może troszeczkę. Masz rację, chyba się prześpię.
Rozłożyła nieco siedzenie. Zamknęła oczy. Dorian swoim zwyczajem milczał. Nie wiedziała, że ukradkiem zerka na jej dłoń, szukając rany, której już dawno nie było. Więcej, nie było nawet blizny, będącej pamiątką po skaleczeniu. Podejrzewał, że to właśnie mógł być powód, dla którego ją ścigano. Miał swoją wersję wydarzeń, lecz wolał zachować ją dla siebie. Przynajmniej na razie.
Komentarze
Tony F.P.
Zważywszy, że jutro…eee…dzisiaj czeka mnie pobudka o świcie i sześciogodzinna podróż pociągiem, to miałam w planach iść spać z kurami, ale pomyślałam, że wpierw zaglądnę w ulubione miejsca w necie… no i wsiąkłam:) Jak to możliwe, że wcześniej nie zauważyłam tego opowiadania? Wprawdzie mam azymut na skończone opowieści, ale coraz częściej zdarza mi się czytanie tych "rozbabranych", więc dziwię się, że "On" mi umknął. Podoba mi się – jest klimatycznie, tajemniczo, tak… zdystansowanie… na chłodno… tak oszczędnie… Odkrywasz kolejne karty, a każda odkryta karta rodzi kolejne pytania, w głowie kłębią się różne scenariusze… Trzymam kciuki za całokształt, bo zaczyn jest nader udany:)
Babeczka
Pilnuję się jedynie, by za bardzo nie zagmatwać fabuły, bo potem ciężko będzie ją naprowadzić na właściwe tory 🙂
"On" umknął, bo przez jakiś czas nie było go w indeksie.
Anonimowy
Kojarzy mi się ciut z "Hitmanem" 🙂
Anonimowy
A mnie z poboczną misją z gry "Mass Effect 2" – młodsza siostra Mirandy Lawson miała na imię Oriana. Obydwie genetycznie zmodyfikowane, przy czym Oriana, jako dziecko, została porwana i ukryta przez Mirandę, by zaznała normalnego życia. Oriana była ciągle poszukiwana przez swojego "ojca"-stworzyciela.
****
Swoją drogą – w realu spontaniczna wyprawa promem do innego państwa, kradzionym samochodem (czyli bez OC i dowodu rejestracyjnego) na sfałszowanych rejestracjach, z torbą pełną broni palnej, bez dokumentów tożsamości, by się nie udała.
Samochody do przewozu zgłasza się bodajże 48 godzin przed odpłynięciem promu, bo konieczne jest odpowiednie balastowanie statku i samochody się rozkłada zależnie od ciężaru.
Polska nie ma połączeń bezpośrednich promowych z Norwegią.
A poruszanie się na terenie Norwegii samochodem na nie-norweskich rejestracjach wymaga osobnego zezwolenia.
No i Norwegia przywróciła kontrole dokumentów na granicy.
😉
Ola
Babeczka
🙂 ależ ja nigdzie nie powiedziałam, że na prom zabiorą ze sobą auto… już i tak nieźle się nagimnastykowałam, aby przemycić dwie osoby, samochodu nie dałabym rady 😀
Babeczka
Zresztą poczytasz, wszystko się wyjaśni. A prom do Dani. Sama płynęłam, więc tego akurat jestem pewna 🙂 Bodajże godzinę trwa przeprawa, więc nawet mnie z moja makabryczną chorobą morską nie zdążyło zemdlić.
Anonimowy
Czasem dobrze zasugerować, że akcja dzieje się w niewielkiej przyszłości, gdzie układ geopolityczny może być nieco inny niż obecnie. wówczas nie trzeba kombinować z trzymaniem się realiów 🙂
Babeczka
Z Hitmenem? No patrz, tego bym się akurat nie spodziewała. Owszem, oglądałam, i starą, i nową wersję. Co do inspiracji to teledysk Chloe Howl Rumors. Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie wiem.
Do do gry czy gier… Obecnie od kilku lat grywam jedynie w sudoku, ewentualnie w pasjansa. A te bardziej rozbudowane to jeszcze czasy Atari i Comodore 🙂 Była wtedy taka fajna gra Buble Boble czy jakoś tak 😀 Ktoś pamięta?
manieczka
kocham kocham. wlasnie przeczytalam cudne
Anonimowy
Tez do tej pory nie zauwazylam tego opowiadania a wydawalo mi sie ze przeczytalam juz absolutnie wszystko co sie dalo. Niesamowicie budujesz klimat i napiecie,nawet jesli jako tako nie ma "akcji" 🙂 jak juz zaczynam to nie moge sie oderwac!
Babeczka
A! Bo nie było go w indeksie 😉
Anonimowy
Witaj
Bardzo ciekawy rozdział, muszę sięgnąć do poprzednich 🙂 kiedy następny? Pozdrawiam
Babeczka
Już wkrótce. Najpierw TOB i Twarze.
Anonimowy
Ojejku jak ja na to czekałam!Dziękuję Babeczko:-D
Babeczka
Proszę!
Anonimowy
Moim zdaniem bez sensowne jest rozgrzebywanie kilku opowiadań. Myśle, ze powinnaś kończyc jedno i przechodzić do następnego. Na pewno bylo by to lepsze dla czytelnika niż takie przypominanie opowiadania, którego ostatnia opublikowana część byla kilka miesięcy temu.
testowy
Kilka miesięcy? Od ostatniej części opowiadania 'On' minęły 2 lata xD.
Babeczka
O matko! Aż tyle? Ale musiałam w końcu dopisać resztę, bo mnóstwo czytelników/czytelniczek się o to dopominało 🙂
Magdalena Rozmarynowska
A kiedy będzie kontynuacja horroru…wiesz którego:)
Babeczka
Wiem którego, ale sama nie wiem kiedy 🙁 Na razie mam już i tak trzy teksty na tapecie, wystarczy 🙂
Ile.Znasz. Sposobow.Zabijania.
Tego On'ego moglabym chcieć 😉
Pozdrawiam
Babeczka
Ech… Chociaż nie wyobrażam go sobie w domowych kapciach, podskakującego na fotelu w trakcie meczu Polska : Reszta Świata…
Anonimowy
Kiedy ten cholerny TOB?! ;/ A nie jakiś On co i tak nikt go nie pamięta..
Babeczka
Według kolejki następny. Tak se myślę, że sprawdzę dany kawałek i publikuję. Jak mi dziecię nie przeszkodzi, to jeszcze dziś.
Babeczka
TOB będzie, wcale nie zamierzam tego porzucać i właśnie pracuję nad kolejną częścią.
Anonimowy
Opowiadanie cudowne.. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy…
Anonimowy
Kochana Babeczko, przeczytałem jeszcze raz od początku wszystkie części jest Super.
Jedno tylko ale: Brak linku na koniec 8 części do 9 części 😉
Pozdrawiam
Artur
Babeczka
Będę uzupełniać linki, ale ponieważ szykuje się duuuuża zmiana na blogu, to na razie tego nie robię. Później.
Anonimowy
#teambabeczka! Jesteś super! 😛
Babeczka
Podoba mi się!
Anonimowy
Babeczko obiecujesz, ze cos dodasz a jak zwykle nic nie dodajesz.. przez takie cos aby tracisz czytelników..
Babeczka
No… Zdaje się, że napisałam "jeszcze w tym tygodniu"? Zdaje się, że niedziela należy do tego tygodnia? 😉 Więc zaraz będzie, tylko go tam doszlifuję.
Anonimowy
Co dalej? 🙁
Anonimowy
Babeczko Kochana!
Zapomniałaś o Dorośnie? 🙁
Babeczka
O Dorianie 🙂 Czyżby podstępny słownik w telefonie? 😉
Anonimowy
Tak 🙁 co nie zmienia faktu, że chyba jednak zapomniałaś, a skoro już widzisz ten komentarz, to nam nadzieję na napływ weny do dokończenia tego 🙂