Nieoczekiwanie okazało się, że mam dziś wolne 🙂
Po błogim leniuchowaniu, wyprasowaniu całej sterty ciuchów, zajrzałam na bloga i na specjalne zamówienie, tudzież ze względu na podłą pogodę, idealną na czytanie, daję dziś jeszcze jedno opowiadanie 😉
Ranek, choć pogodny, nie dał zapomnieć o wydarzeniach ostatniej nocy. Każde słowo, gest, a nade wszystko rozkosz, którą odczuwała w tamtej chwili, były wciąż zbyt wyrazistym wspomnieniem. Anna po raz kolejny przewróciła się na drugi bok, bo choć zdołała na chwilę zasnąć, to sen ten był zbyt płytki i pełen jakiś niezrozumiałych majaków. Była zmęczona, poddenerwowana i nie mogła ukryć przed samą sobą, że wciąż czuje podniecenie na samą myśl o silnych męskich dłoniach, błądzących po jej ciele. Pomyłka czy też nie, ale chłopak wspaniale całował... Jęknęła, zaciskając jeszcze mocniej uda. Powinna pomyśleć o czymś innym, w przeciwnym wypadku będzie zmuszona dokończyć sama, to co w nocy zapoczątkował kompletnie nieznany facet o imieniu Dominik. Z trudem wygrzebała się z pościeli i człapiąc dotarła do łazienki. Miała nadzieję, że chłodny prysznic przywróci choć trochę równowagę. Dobrze chociaż, że szła dziś do pracy na późniejszą godzinę. Nie po raz pierwszy pomyślała o swoim zajęciu z dziwną czułością. Biblioteka była cichym i spokojnym miejscem, zwłaszcza teraz gdy skończyła się sesja i niewielu studentów potrzebowało książkowej wiedzy. Anna była niemal pewna, że z powodzeniem uda jej się odzyskać wrodzoną harmonię ducha, gdy tylko znajdzie się w ukochanym, pachnącym kurzem i książkami, miejscu. Tym bardziej, że po południu miała samotny dyżur, bo koleżanka z którą pracowała musiała pójść na obowiązkową wizytę u lekarza. Dziewczyna wcale nie zmartwiła ta wiadomość, wręcz przeciwnie, już teraz zastanawiała się czym uprzyjemnić sobie te kilka rozkosznych sam na sam z ukochanymi książkami. Irka jeszcze spała, a Anna nie miała najmniejszej ochoty jej budzić. W pośpiechu wypiła poranną kawę i poszła do pokoju by się ubrać. Ponieważ dzień zapowiadał się wyjątkowo upalnie, więc narzuciła na siebie lekką przewiewną sukienkę. Zresztą jedną z dwóch, jakie w ogóle posiadała. Ujrzała ją pewnego wyjątkowo śnieżnego dnia, robiąc świąteczne zakupy. Od pierwszego wejrzenia zauroczył ją delikatny, przewiewny materiał w kolorze doskonałego błękitu oraz kobiecy krój, ze sznurowanym dekoltem i rozkloszowaną spódnicą. A na tak upalny dzień jak dziś, sukienka okazała się czystym błogosławieństwem.
Droga do pracy, choć krótka, okazała się wyjątkowo męcząca. Autobus pełen był spoconych, otępiałych od upału ludzi, a panujący zaduch, mógł przyprawić o mdłości osobę o dużo mniej wrażliwym węchu niż ona. Z westchnieniem ulgi wysiadła na końcowym przystanku i wachlując się kupioną w kiosku gazetą, powoli skierowała ku ogromnemu gmaszysku, o futurystycznej architekturze.
Już w wejściu powitał ją cichy szum wentylatorów i przyjemny chłód rześkiego powietrza. Oraz Klaudia mocująca się z ogromną stertą książek...
– Zaczekaj, pomogę ci! – Anka rzuciła się w jej kierunku.
– A to ty. – Koleżanka stęknęła z wysiłku. Wspólnie udało im się uporać z ciężkim problemem.
– Chyba miałaś przyjść nieco później? – Klaudia odetchnęła i przeciągnęła dłonią po spoconym czole.
– Wiem, ale mam ogromnego kaca i w domu ciężko było mi znaleźć sobie miejsce. Odrobina pracy dobrze mi zrobi, tym bardziej że chciałam dziś rozpocząć porządkowanie tamtych katalogów – wskazała ręką na odległe półki.
– Impreza na którą zabrała cię siostra chyba nie bardzo się udała?
– Owszem – Anka jakoś nie miała ochoty wdawać się w szczegóły. – Jeśli chcesz możesz już pójść do domu. Tutaj i tak nie dzieje się nic ciekawego...
Tamta zaczęła się nieoczekiwanie śmiać.
– Czasem trafiają się przystojni studenci. – Filuternie mrugnęła okiem, jednocześnie wyciągając z szafki torebkę i kluczyki od auta. – To przyjemności na dzisiejsze popołudnie! Tylko żeby nie przysypał cię kurz z tamtych książek...
Nareszcie Anka mogła się rozkoszować niczym nie zakłócaną ciszą. Po pierwsze postanowiła uszykować sobie kolejną kawę. Potem wyciągnęła ogromne, zakurzone tomisko traktujące o sztuce starożytnej i otwarła na stronie zaznaczonej kartką papieru. Popijając małymi łyczkami stygnącą kawę, nawet nie zauważyła upływającego czasu i tego, że na zewnątrz zaczęły zbierać się coraz to ciemniejsze chmury. Ocknęła się dopiero kiedy do jej uszu dobiegł słabo słyszalny dźwięk zamykanych drzwi wejściowych. Trochę zła na osobę zakłócającą ten spokój, oderwała wzrok od czytanego tekstu i przywoławszy na twarz cień uprzejmego uśmiechu, spojrzała w kierunku interesanta. I zamarła w bezruchu gdy tylko ujrzała nadchodzącą postać.
– Cześć – Dominik nie wyglądał ani na zakłopotanego, ani na onieśmielonego. Wręcz przeciwnie – nonszalancko oparł się o biurko i z szerokim uśmiechem wpatrywał w zaskoczoną dziewczynę. – Czyżbyś nie poznała mnie w świetle dnia?
Milczała, zastanawiając się nad odpowiednio ciętą ripostą. Jakoś nie miała ochoty podchwytywać jego żartobliwego tonu.
– Co tu robisz? – spytała słabym głosem, dzielnie usiłując wytrzymać jakże bezczelne spojrzenie.
– Szukam pewnej gorącej, namiętnej bibliotekarki, którą miałem przyjemność całować... o przepraszam, poznać poprzedniego wieczoru.
– Czy wczoraj nie wyraziłam się dość jasno? – spróbowała nadać swemu głosu oschłe i zimne brzmienie.
– Hm... Mówisz o pocałunkach czy pieszczotach?
Zarumieniła się, na moment opuszczając wzrok.
– Za dużo wypiłam...
– Bzdura! – chłopak pochylił się i opierając o blat biurka, próbował uchwycić spłoszone spojrzenie. – A jeśli nie mam racji, to pocałuj mnie na pożegnanie i obiecuję, że nigdy więcej nie będę cię nachodził.
– Jeszcze czego! – tym razem w jej oczach pojawił się gniew. – Nie mam na to najmniejszej ochoty, a poza tym to miejsce publiczne i możesz tu bywać tak często jak chcesz.
Kłamała. Kłamała przed samą sobą. Na myśl o tym, że mógłby jej dotknąć, przytulić, czuła dziwną słabość w okolicach kolan i pulsujący żar w całym ciele. Wzburzona wstała i skierowała się w stronę odległych półek, tam gdzie panował przyjemny półmrok, z powodzeniem mogący ukryć jej zakłopotanie i coraz mocniejsze rumieńce. Ale Dominik wcale nie miał zamiaru się poddać. Podążył w ślad za nią i skutecznie zablokował wąskie przejście pomiędzy regałami.
– Nie potrafię tak po prostu o tym zapomnieć – głos miał ochrypły i pełen podniecenia. – Nie mogłem zasnąć przez całą noc... Chciałbym aby to był tylko nic nie znaczący incydent, tak jak to powiedziałem przed domem Joanny, ale to byłoby kłamstwo!
– No właśnie... A co z nią?
– To właśnie był przypadek – poczuła ciepło jego ciała przez cienki materiał sukienki. – Aniu proszę, tylko ten jeden raz! Jesteśmy tu sami...
– Kompletnie oszalałeś! – Próbowała odepchnąć go i prześlizgnąć obok, ale natychmiast poczuła silny uścisk męskich ramion. Tylko, że i ona tak naprawdę nie miała siły by się mu oprzeć. – A poza tym co ty sobie w ogóle myślisz? Tylko jeden raz?! Czy ja mam wypisane na czole „najem na godziny”?
Roześmiał się, jakby powiedziała dobry kawał.
– Ja chętnie piszę się na więcej – dłońmi zaczął już pieścić jej ciało, jednocześnie lekko się pochylając i całując smukłą, opaloną szyję.
– Ktoś może tu wejść – wyszeptała, bez sprzeciwu poddając się tym pieszczotom. – Co my wtedy...
– Nikt nie przyjdzie – mruknął i przylgnął wargami do jej ust. Nie miał najmniejszego zamiaru przerywać z tak błahego powodu. A jeśli nawet, to co z tego? Byli wystarczająco dobrze osłonięci wysokimi regałami, by nie obawiać się jakichkolwiek intruzów. Dziewczyna nie zaprotestowała. Pozwoliła by podciągnął sukienkę do góry, by pieścił uda, najpierw powoli i delikatnie, potem z coraz większą siłą, przesuwając dłońmi ku ich wewnętrznej stornie. Jednocześnie całował ją długo i namiętnie, coraz bardziej intensywnie, aż w końcu ich języki stworzyły intymny, śliski splot. Potem przycisnął ją do ściany. Doskonale wyczuła jego podniecenie, twardość nabrzmiałego członka, niemal rozsadzającego mu spodnie. Krzyknęła gdy zagłębił palec w jej wilgotnej szparce i delikatnie zaczął nim poruszać, wyciągając i wsadzając go z powrotem na całą długość. Nigdy wcześniej nie była tak bardzo podniecona i teraz mogła przyznać przed samą sobą, iż od samego początku pragnęła, by tak właśnie się to potoczyło. Dominik jakby wyczuwając tą gotowość, bez zastanowienia rozpiął pasek i guziczki rozporka, zsunął spodnie wraz z bielizną. Jej majtki były cienkie i delikatne, więc wystarczyło tylko bardziej stanowcze szarpnięcie i koronkowe stringi wylądowały gdzieś za nimi, na którejś z półek. Potem przerwał na chwilę pocałunek, by ustami pieścić jędrne i sterczące sutki, wydobyte poprzez duży dekolt sukienki z miękkiego, elastycznego staniczka. Najpierw zataczał językiem kręgi wokół brodawek, a w końcu wziął je całe do ust i zaczął ssać. Przez chwilę wiła się w jego objęciach, cichutko jęcząc pod wpływem narastającej rozkoszy. Palce zatopiła mu we włosach, całą sobą ocierając się o jego ciało błagała o zakończenie tych słodkich tortur. Ale i on nie potrafił już dużej tego odwlekać. Odsunął się i cofnąwszy dwa kroki w tył, odwrócił ją i stanowczym ruchem pchnął na niewielkie, solidne biureczko. Anna oparła się dłońmi o gładki blat, wypinając pośladki ku górze i szeroko rozstawiając nogi. Cała drżała, oczekując chwili, gdy nabrzmiały członek zagłębi się w jej wilgotnym wnętrzu. Ale chłopak pochylił się nad nią i wyszeptał:
– Powiedz jak bardzo tego pragniesz... – Miał ochrypły, zmieniony z podniecenia głos.
– Dominik, proszę! Ja... – krzyknęła kiedy delikatnie ukąsił jej szyję.
– Mów, albo tego nie zrobię!
– Błagam! Chcę cię poczuć w środku! – Wiła się pod wpływem jego pieszczot, zwłaszcza że stwardniały i nabrzmiały członek, ocierał się o wypięte pośladki.
– Teraz? – Nie miał zamiaru zbyt szybko zakończyć tych słodkich tortur, tym bardziej że wczoraj to on został odrzucony.
– Tak!– wyszeptała. W najmniejszym stopniu nie potrafiła wyjaśnić swego zachowania, wiedziała tylko że za chwilę zwariuje, jeśli nie poczuje go w sobie. Wymruczał coś potakująco, powoli zagłębiając się w gorącym i mokrym wnętrzu. Ale ona, nie mogąc dłużej czekać, gwałtownym ruchem nabiła się na sztywnego członka, jęcząc z rozkoszy. Krótką chwilę trwali tak nieruchomo, poczym Dominik wyprostował się i zaczął delikatnie się poruszać. Jednak widok kształtnych pośladków i coraz głośniejsze okrzyki wyrywające się z ust dziewczyny, podniecały go tak bardzo, że dość szybko przyspieszył tempo. Jedną dłoń zaplątał w długie włosy Anny, odginając jej głowę do tyłu, drugą od czasu do czasu uderzał w wypiętą pupę. Za każdym razem krzyczała, ale nie z bólu tylko z rozkoszy.
– Mocniej, proszę...
Nie miał nic przeciwko i jeszcze bardziej przyspieszył, czując zbliżający się finał.
– Aniu, ja zaraz... – jego świszczący głos i wściekłe uderzenia zbyt wyraźnie świadczyły o nadchodzącym wytrysku. Gdzieś w oddali zaskrzypiały drzwi, ale oni zbyt mocno zatracili się w odczuwanej rozkoszy. Wszystko stało się prawdziwym chaosem, kiedy eksplodował w jej rozgrzanym wnętrzu. Zamarł, naprężając wszystkie mięśnie i głośno jęcząc. To był cudowny orgazm, choć nadszedł niespodziewanie szybko. Wyraźnie czuł ciepły strumień spermy spływający po drżących udach dziewczyny, zapach jej zmęczenia. Pochylił się i wtulił twarz w zmierzwione włosy,
– Koniecznie musimy to powtórzyć – wyszeptał do purpurowego uszka, widocznego zza nieposłusznych kosmyków ciemnych włosów. Minęło podniecenie. Rozkosz, choć silnym strumieniem rozeszła się po całym jej ciele, także przestała być tak intensywna jak na początku. Za to dość szybko pojawiły się niechciane wyrzuty sumienia i poczucie wstydu. Jak u diabła, mogła to zrobić z zupełnie nieznanym facetem? I to jeszcze w takim miejscu?
Stała na drżących nogach, wygładzając pogniecioną sukienkę i w popłochu rozglądając się za odrzuconymi w ferworze zdarzeń, majtkami. Chłopak, choć już ubrany, opierał się o ścianę i ciężko dysząc, przyglądał się bez skrępowania. Widziała w jego wzroku wyraźnie rysujący się zachwyt i triumf. Nic dziwnego, okazała się niezwykle łatwym podbojem…
– Powinieneś już sobie pójść. – Miała zmieniony, schrypnięty głos.
– Dlaczego? – spytał zdumiony.
– Nie pytaj. Po prostu idź już sobie! – Ostatnie słowa były niezamierzenie ostre.
Zachmurzył się. Najchętniej by został, porozmawiał, przytulił tą cudowną, słodką dziewczynę, a potem umówił się na prawdziwą randkę. Fakt, że zaczęli jakby od końca w niczym mu nie przeszkadzał.
– Skoro tak… – Wzruszył ramionami. Przez chwilę miał jeszcze nadzieję, ze go zatrzyma. Ale ona wciąż stała nieruchomo, kiedy znikał za skrzypiącymi drzwiami biblioteki. Potem opadła na pobliskie krzesło i rozpłakała się.
Komentarze
Anonimowy
uwielbiam to opowiadanie – z resztą jak wszystkie Twoje.
jak zwykle nie zawiodłam się i czekam na więcej:)
Anonimowy
jak dobrze, że weszłam, żeby zobaczyć, czy przypadkiem czegoś nie dodałaś, chociaż sądziłam, że to watpliwe- w końcu parę godzin temu wrzuciłaś "aż do końca świata". Czekam na "niekompletnych", z utesknieniem, powiedz: kiedy mogę się spodziewać?
Anonimowy
Uwielbiam twoje opowiadania ale to akurat nie przypadło mi do gustu Anna jest łatwa dziewczyną która nawet nie zważa na fakt że jeszcze poprzedniej nocy tylko przypadkiem znalazła się w Dominika ramionach, ten natomiast jest typowym przystojniakiem który zalicza kolejne dziewczyny. A poza ktory facet traktuje poważnie dziewczynę która przeleciał i co jest wrecz nie realne zabiera ją na randki? Mężczyźni są typem łowcy który goni za swoją zdobyczą jeśli ta sama wpada im w ręce to co prawda pocieszy się nia chwilę ale tak naprawdę nie czuję smaku prawdziwego zwycięstwa. Więcej realizmu:) vet
Babeczka
W 99 przypadkach na 100 masz absolutną rację! Ale zawsze istnieje wyjątek potwierdzajacy regułę. Mówię nie żeby się wymądrzać, ale z doświadczenia.
Co do podobania czy niepodobania – nie sprzeczam się, bo o gustach się nie dyskutuje i masz absolutne prawo napisać, że ci się nie podoba :))
Anonimowy
a ja lubię to co przedmówca nazywa brakiem realizmu.
Realizm nie zawsze jest aż tak bardzo potrzebny, mamy go nadmiar w życiu, dobre są takie odskocznie, osobiście cieszę sie, ze Anna – ma ochotę to sex uprawia, nie udaje, nie robi z siebie cnotki nie wydymki a fakt, iż ma po wszystkim wyrzuty sumienia świadczy o tym, że nie jest łatwa i wyuzdama. On też w moim guście, cwaniaczkowaty trochę typowy, ale widać, ze nie traktuje jej jako kolejnej zdobyczy, bo ma do dziewczyny słabość. Jak dla mnie bomba!
K.
Babeczka
Obiecuję że będę realistyczna i fantastyczna, wyuzdana i cnotliwa, poważna i śmiechowa! Żyję w każdej mojej bohaterce, za każdym razem trochę inaczej.
Po to piszę! By żyć nie raz, ale tysiąc razy.
A jutro na Pokatnych część III o pechowym demonie 😉
Anonimowy
nie wiem jak to robisz ale zawsze taka własnie jesteś w swoich bohaterkach…
czekam na "Niekompletnych" i po komentarzach widzę, że nie jestem sama:)
Pozdrawiam, życzę dobrej nocy i nie kończącej się twórczej weny:)
K.
Anonimowy
Opowiadanie dobre, odskocznia od codzienności. Do jednego się przyczepić muszę, bo mi zgrzyta zębami: śliski nie ślizgi 🙂
Babeczka
O rany! Faktycznie. Stokrotne dzięki, już poprawiam 🙂
Babeczka
Przy okazji wyłapałam jeszcze trzy hańbiące błędy 🙂
Na sam koniec cały tekst dodatkowo sprawdzam wordem, ale tu chyba musiałam zapomnieć. Poza tym ten głupi program pokazuje, że wersja "ślizgi" jest poprawna… Za to "lody" to według niego wulgaryzm…
Rouse Karmen
Znam to opowiadanie jak własną kieszeń. Więc idę dalej. 🙂