Nie ten mężczyzna (IV)

with 16 komentarzy
magia świątecznych wypieków

 

Dziś trochę krócej. Pośmiejcie się, podelektujcie, ja idę spać, a akcję podkręcimy za jakieś kilka części :-)))

– Faceci! – westchnęła, dając mu pstryczka w nos. – Dobrze, pora na pierwszą porcję. Jak skończę, przygotuję coś na obiad.

– Nie spiesz się, nie jestem głodny.

– Na pewno nie w sposób, w jaki myślę – zakpiła.

– W żaden, szczególnie w taki, jaki myślisz.

– Serio wyznaczasz sobie dni, w których uprawiasz seks?

– Tak.

– Ale dlaczego? – wsadziła blaszkę do piekarnika, a potem oparła się o niego pupą i sięgnęła po kubek z herbatą. – Jaki to ma cel?

– Lubię mieć wszystko zaplanowane.

– Seks? – Zuzka zrobiła dziwną minę. – Wiesz, akurat planowanie seksu jest dziwne.

– Lubię urozmaicenie. Za każdym razem próbuję czegoś innego.

– O! – Jej policzki pokrył lekki rumieniec. Lecz mimo to brnęła dalej w ten temat. – Na przykład? Jak było ostatnim razem?

– Czworokąt – oświadczył obojętnym tonem. – Przereklamowany.

– Ty i inny pan?

– Nie, ja i trzy panie.

– I dałeś radę? – Tym razem w jej głosie słychać było kpinę. – Czy tylko się chwalisz?

– Dałem. Dbam o kondycję.

– A wcześniej? Najbardziej wyuzdane? Albo niemoralne? – dopytywała, bo fascynował ją beznamiętny ton, jakim to mówił i puste, pozbawione emocji spojrzenie. To ona okazywała więcej entuzjazmu przy rozmowie o pogodzie.

– Niemoralne? Piętnastolatka. Wyuzdane? Zależy co rozumiesz pod tym pojęciem.

– Piętnastolatka? – Tym razem Zuzie przeszło rozbawienie. – Żartujesz?

– Nie. Próbuję wszystkiego, co mnie ciekawi.

– Uważasz że seks z dzieckiem jest ciekawy? – syknęła, energicznie odstawiając kubek i rozlewając jego zawartość.

– Wyglądała na dwa lata starszą. Zresztą, zamawiałem szesnastolatkę.

– No tak, przecież to wszystko tłumaczy. Zboczony palant!

– Ale przynajmniej wiem, że to przereklamowane. – Ani trochę nie wzruszyło go jej oburzenie. Wręcz przeciwnie, w jasnych oczach ukazała się satysfakcja. I wbrew samemu sobie, wbrew niechęci, jaką zawsze czuł, gdy opowiadał o faktach ze swojego życia, postanowił dalej podążyć tą drogą. – Orgie, przereklamowane. Bdsm, przereklamowane. Przebieranki, akcesoria, wszelkie możliwe pozycje, przereklamowane. Nietypowe miejsca, publiczne, przemoc, gwałty, przereklamowane.

– Gwałty?!

– Zaplanowane. Jakoś nie podniecają mnie te prawdziwe.

– Co ci zostało? Transwestyci?

– Przereklamowane – znów wzruszył ramionami. – Prócz ekstremalnych rzeczy, które wiążą się z krzywdzeniem innych, nekrofilią czy zoofilią, to już nic. Więc pewnie i tego spróbuję.

– Obrzydliwe – wzdrygnęła się, lecz jednocześnie zaczęła podejrzewać, że mówił to specjalnie. – A wiesz czego nie wymieniłeś? Czegoś bardzo nietypowego.

– Ja? Wątpię.

– A jednak. Ciekawe czy domyślasz się, o co chodzi.

– Możesz powiedzieć. Wykorzystam, bo następny termin mam za… Z czego się śmiejesz? – spytał, bo Zuzka kwiknęła, zginając się wpół.

– Jesteś nienormalny – śmiała się głośno i szczerze. – Czy szczegóły również planujesz? Odmierzasz czas? No wiesz, dwadzieścia sekund na macanie uda, w pięć zdejmujesz spodnie, potem liczymy – zaprezentowała co ma na myśli, poruszając w przód i w tył biodrami. – W rok przestępny nieparzysta, pozostałe parzysta. A co się stanie, jak nie wyrobisz normy i dojdziesz wcześniej? Albo musisz wykonać powiedzmy jeszcze z dwanaście ruchów? Wycofujesz się i mówisz: dokończymy za trzy miesiące kotku?

– To nie jest zabawne – wycedził, zaciskając zęby.

– A tempo utrzymujesz przy metronomie?

– To nie jest…

– Jest! Zwłaszcza gdy to sobie wyobraziłam. – Znów zaczęła się śmiać. – Skąd ty się wziąłeś Jacobie? Z innej planety czy tajnego laboratorium CIA? Planować rzecz ludzka, ale w taki sposób jak ty to robisz, to raczej nieludzka. No, chyba gotowe – odwróciła się i spojrzała na piekarnik.

– Co?

– Pierniczki. A co do tego, czego nie próbowałeś, to sam się domyśl. Uch! Jakie gorące! Cudowne! – zaciągnęła się zapachem z blaszki. – Uwielbiam jeść takie ciepłe, jak wręcz parzą w palce. Częstuj się.

– Nie lubię słodyczy.

– To nie są słodycze, a poezja. Spróbuj.

– Nie lubię pierników.

– Spróbuj, to daję słowo, że przez godzinę będę milczeć. Idziesz na to?

– Przez godzinę milczeć i do końca dnia mówić tylko to, co potrzebne.

– Zgoda. – Położyła przed nim kolorowy, wyszczerbiony talerzyk, a nim kilka ciasteczek. – Wiesz… Zanim umilknę, zdradź mi jak sobie radzisz z typowo męską rzeczą, jak poranny wzwód? Chwytasz młotek i walisz nim póki biedak – wskazała pomiędzy jego uda – się nie podda? Czy strzelasz dla postrachu? A może wkładasz w gacie mrożoną marchewkę?

– Ja jem, ty milczysz.

– Bierzesz go na przeczekanie?

– Jem. Milczysz.

– Paskuda – roześmiała się, ale posłusznie zamknęła usta. Wyrabiała dalej ciasto, patrząc z jaką niechęcią zabiera się za jedzenie i jako powoli zmienia się wyraz jego twarzy.

– Smakuje, prawda?

– Miałaś być cicho?

– Prawie jestem.

– Prawie czyni dużą różnicę.

– No już dobrze, dobrze – mruknęła, energicznie wałkując. Rozbawiła ją reakcja Jacoba, który przeżuwając pierniczka znów utkwił spojrzenie w jej piersiach, po czym nagle, gwałtownym ruchem odwrócił głowę. – Ale pyszne, prawda?

– Tak – przyznał niechętnie, zezując w stronę blaszki, na której leżała reszta pierników. Potem zerknął w stronę Zuzki, skupionej na wyrabianiu kolejnej porcji ciasta. I nagle w jego głowie pojawiło się pragnienie, aby wstać, przytulić się do kobiecych pleców, przylgnąć do krągłych pośladków, a potem zacisnąć dłonie na pełnych piersiach. Wręcz poczuł ich miękkość i jędrność. Potem pchnąłby ją na blat stołu, przycisnął swoim ciałem, wplótł palce w rude pukle. Silnym, wręcz brutalnym ruchem odgiąłby jej głowę do tyłu, a potem wgryzł się z zgrabną szyję, posmakował pachnącej wanilią skóry…

Ta myśl, tak nietypowa, tak niepożądania, rozpaliła nagle zmysły Jacoba do tego stopnia, że z zaskoczenia o mało co nie udusił się, konsumowanym właśnie pierniczkiem.

– Co się stało? – zaniepokojona Zuzka błyskawicznie znalazła się tuż obok i z całej siły walnęła go w plecy.

– Nic – wystękał, odzyskując oddech.

– Nic? – Spojrzenie Zuzki powędrowało niżej i kobieta od razu poweselała. – Jacobie, przynieść młotek czy wiadro śniegu?

– Miałaś być cicho! – warknął, przysuwając się do stołu, aby ukryć swój nieco kompromitujący stan. No co się do cholery z nim działo, że tak reagował na jej obecność? I to w takim tempie! Zazwyczaj gra wstępna trwała godzinę, czasami dłużej. Z pietyzmem celebrował każdą minutę, aby osiągnąć stan maksymalnego podniecenia. Wyrafinowane techniki, bodźce wzrokowe, smakowe, wizualne i dotykowe. Piękna kobieta lub kobiety. Różnorakie akcesoria… No kurwa! A teraz wystarczyło, że pomyślał o tym, iż dotyka tego rudzielca i od razu mu sztywniał. Gorzej! Miał ochotę porzucić własne zasady, aby zrobić… No właśnie, niby co? Była od niego starsza, totalnie nie w jego typie. Zbyt gadatliwa, zbyt ruchliwa, zbyt piegowata, zbyt gruba. Nie lubił kobiet o tak pełnych wdziękach. Nie lubił kobiet impulsywnych i spontanicznych, a przede wszystkim takich, które z niego kpiły. Nawet jeśli go nie znały i nie miały pojęcia, do czego był zdolny.

– Prawie jestem cicho. – Postanowiła nie kontynuować tematu. Jeszcze naprawdę go rozjuszy i wtedy może się to dla niej różnie skończyć. Intuicja podpowiadała Zuzce, że nie miała do czynienia ze zwykłym zjadaczem chleba. Zresztą, zwykli zjadacze nie noszą ze sobą takiej broni i nie strzelają z niej do ludzi, nawet jeśli są to podłe oprychy spod ciemnej gwiazdy. Tyle pociechy z tego, że panowie z pewnością nie udadzą się ze skargą na policję.

Jacob wstał, godnie nadęty, oziębły i najwyraźniej rozgniewany. Wziął talerzyk z pozostałymi pierniczkami, kubek z herbatą i skierował się ku swojej sypialni. Dopiero gdy zatrzasnął z hukiem drzwi, zdołał się opanować. Ze świstem wypuścił powietrze z ust, potem zamknął oczy i spróbował okiełznać niechciane emocje. Udało mu się po kilku minutach.

Komentarze

  1. J
    Julia
    | Odpowiedz

    Tak się smialam, aż sie popłakałam ?

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      I dobrze 🙂 ciężkie czasy, śmiech się przyda!

  2. K
    Karolina
    | Odpowiedz

    Świetnie, ale się uśmiałam ??? Oj, Zuzka, Zuzka czekam aż złamiesz to jego opanowanie???

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Zuzka to nie, ale coś innego się znajdzie 😉

  3. D
    Domi
    | Odpowiedz

    Ktoś tu pęka i wymyk się sobie z pod kontroli ?

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      On jedynie źle policzył czas i myśli, że już upłynęły te dwa miesiące 😉

  4. M
    Mel
    | Odpowiedz

    ?????

  5. B
    Babeczka
    | Odpowiedz

    To jest nic… Zuzka przez pomyłkę nakarmi go grzybkami halucynogennymi ?

    • M
      Mel
      | Odpowiedz

      ?????

      • Babeczka
        |

        Wiem 😀

  6. G
    Gabriela
    | Odpowiedz

    Cholerka, popłakałam się ze śmiechu. Zuzka, kocham Cię:)

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Da się lubić ten rudzielec 😀

  7. K
    Kamila Gałecka
    | Odpowiedz

    Z tym młotkiem no ale jazda?????

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Dobrze że nie zaproponowała siekiery 😀

  8. A
    AinaIgn
    | Odpowiedz

    Następnym razem zostaje mu kubeł wody zamiast albo wsadzić miGenislnadrzwi. Ta pierwsze to opcja zachowawcza, druga zdecydowanie hardcorowa. No ale przecież szuka emocji ?????????? że też tobie takie cudami najlepiej wychodzą ?????????. Genialna… Genialna ???????

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Czekaj, teraz będą grzybki 🙂

Leave a Reply to Karolina Anuluj pisanie odpowiedzi