Korzystam z chwili wytchnienia i troszkę "sprzątam" na blogu. Poważniejsze porządki dopiero na jesień, poza tym przenoszę się na inną platformę. Mój ukochany oczywiście ledwo otworzył oczy, to pstryk i szlag mnie trafił, bo znów muszę oglądać kłamliwe, krzykliwe wiadomości albo durne, pozbawione sensu programy śniadaniowe. Na szczęście poszedł do pracy i mogłam włączyć najnowszą płytę Sylwii Grzeszczak. Pod tym względem stanowimy bardzo niedobrana parę 😉 Ja w niedzielę nie pracuję :-))) On, gastronomia, różnie bywa z wolnymi weekendami.
U mnie za oknem pochmurno. A dla Was tekst poniżej. Nie za bardzo przyłożyłam się do korekty, więc możliwe błędy. W każdym (bądź) razie, o tym akurat pamiętam :-)))
Brak odzieży wierzchniej doskwierał jednak bardziej niż mogłabym przypuszczać. Miałam czarować Bartka w workowatych spodniach i zbyt obszernej koszulce? Nie ma mowy, postanowiłam, choć skoro spodobałam mu się przy pierwszym spotkaniu, to chyba nie miało znaczenia, co na siebie włożę? Olałam te przemyślenia i obeszłam każdy stragan na promenadzie. Potem podumałam i zaczęłam poszukiwania w centrum. Potrzebny był mi najzwyklejszy lumpeks.
Tym razem szczęście mi sprzyjało, bo nie dość, że takowy znalazłam, to jeszcze właśnie zaczęła się wyprzedaż po dwa zeta za sztukę. I pierwszym na co się natknęłam na wieszaku, była cudownie piękna sukienka, biała, seksowna, z delikatnej koronki, o głębokim dekolcie i idealnym kroju. Kiedy ją przymierzyłam, sama nie mogłam wyjść z podziwu. Pomyszkowałam jeszcze trochę i dorzuciłam dwie bluzeczki, dżinsy, które z łatwością mogłam przerobić na krótkie spodenki oraz bluzę w prześlicznym, błękitnym kolorze. Potem pomaszerowałam do sklepu, gdzie kupiłam paczkę proszku i płyn do płukania.
– Gdzieś ty dostała taką kieckę? –zachwycona Majka oglądała mnie ze wszystkich stron.
– Jest takie miejsce… – zaczęłam tajemniczo. Dziewczyny popędziły tam od razu, nie namyślając się ani chwili. Ja zabrałam się za przepierkę. Potem usiadłam i zaczęłam główkować, skąd wytrzasnąć buty do kupionej sukienki. Mój budżet absolutnie nie pozwalał na dodatkowe szaleństwa. Japonki od biedy mogły być, ale stanowczo psuły efekt. Wtedy do pokoju weszła zaspana Kasia i nastąpiła druga część cudu. Ona również nosiła koszmarnie małe trzydzieści sześć, na wąską stopę o wysokim podbiciu. Zachwycona kiecką, wygrzebała z torby delikatne srebrzyste szpileczki. Niewygodne, ale i seksowne. Pasowały jak ulał. Teraz wystarczyło pozbyć się czerwonego odcienia skóry po opalaniu, odpowiednio uczesać, umalować, a potem ruszyć na podbój.
W zasadzie nie umawiałam się z Bartkiem lecz miałam dziwne uczucie, że on mnie znajdzie. Na plaży też nie pojawił się przypadkowo. W takie przypadki, to ja za przeproszeniem, ani trochę nie wierzyłam.
– Dziś musisz z nami pójść – oświadczyły dziewczyny zgodnym głosem. Zostałam zmuszona do wykonania szałowego makijażu oraz rozpuszczenia włosów.
– Magda, ja cię nie rozumiem – Maja czesała każde pasmo z osobna, przyglądają mi się w zamyśleniu. – Są długie, piękne i stanowią twoją ozdobę. Dlaczego nosisz je non stop związane w jakiś dziwaczny kok?
– Wolałabym żeby były jaśniejsze – przyjrzałam się sobie krytycznie.
– Nie. Są czarne. Nawet nie brązowe, a czarne. Długie, prawie do pupy. Gładkie i lśniące. Nie powinnaś ich tak bezlitośnie wiązać.
– Dziś nie będę.
– Ja wam mówię – Agata pomachała łyżeczką, którą wyjadała lody prosto z pudełka. – W tym maczał palce jakiś facet. Gadaj małpo, co robiłaś pod naszą nieobecność?
Wszystkie trzy zapatrzyły się we mnie i po prostu poczułam, że musze się ugiąć pod presją tego spojrzenia.
Pół godziny później odetchnęłam, bo w końcu dały mi spokój. Wyciągnęły ze mnie chyba wszystkie szczegóły i poleciały w pośpiechu szykować się do wyjścia. Ja stanęłam przed lustrem, okręcając się i podziwiając własne odbicie. Trzeba przyznać, że dawno tak dobrze nie wyglądałam.
Szpilki nie były aż tak koszmarne, jak z początku sądziłam. Wysoki obcas dodał pewności siebie, poza tym przy każdym kroku, czułam jak mój tyłeczek uwodzicielsko kołysze się na boki. To był jeden z nielicznych powodów, dla których godziłam się na takie tortury.
Po depresji z poprzedniego wieczoru nie pozostał nawet najmniejszy ślad. Szłam sobie, trzymając pod ramię koleżanki, rozbawiona, szczęśliwa i pełna nadziei, że dziś wydarzy się coś cudownego. Trafiłyśmy do portu, bo byłyśmy tam umówione z chłopakami, by posiedzieć przy piwie. Tylko że ja poczułam nagłą chęć na lody. Mocno czekoladowe, z bitą śmietaną i polewą. Właśnie takie serwowano kilkanaście metrów dalej, na nadmorskiej promenadzie. Szepnęłam tylko słówko Kasi, że zaraz wracam i już mnie nie było. A ona nie zareagowała, bo pewnie myślała, że idę do toalety.
Stoisko było nieczynne. Rozczarowana rozejrzałam się dookoła i kierowana nagłym impulsem, postanowiłam się udać tam, gdzie wczoraj. Trochę czasu zajęło mi dojście, bo jednak wysoki obcas zrobił swoje, ale w końcu dotarłam do celu. I wtedy przypomniałam sobie, że moja malutka torebeczka została w pokoju.
Cudownie! Obróciłam się, rozglądając w roztargnieniu i wpadłam prosto na jakiegoś faceta.
– Przepraszam – wymamrotałam zmieszana.
– Nie, to ja przepraszam. – Podniosłam głowę i od razu podziękowałam łaskawej opatrzności, za taki dar losu. Przede mną stał… Mikołaj!
– Cześć – powiedziałam drżącym głosem, czując, że się rumienię.
– My się znamy? – zdziwił się.
– Poznaliśmy się wczoraj. Twój znajomy o mało co, mnie nie przejechał.
– Ty!... – Rzadko widywałam, by kogoś tak przymurowało. – To ty? Nie może być?
Bartek by mnie poznał, pomyślałam buntowniczo. Ale ktoś, dla kogo najważniejsze jest ładne opakowanie, nie zwraca uwagi na szczegóły. Widać, coś z tych myśli odbiło się na mojej twarzy, bo Mikołaj nagle zaczął się tłumaczyć, przepraszając mnie i jednocześnie usiłując objąć ramieniem.
Płytki facet, stwierdziłam z niesmakiem. Ale za to jaki facet! pisnęło coś w mej duszy.
– Jestem umówiony z resztą w tej samej restauracji. Przyłączysz się?
– Musiałabym dać znać koleżankom, gdzie jestem.
– To daj.
– Jak? Telepatycznie? – spytałam zniesmaczona.
– Nie masz telefonu?
– Nie mam całej torebki. Zapomniałam wziąć.
– Nic nie szkodzi. A pamiętasz numer? – wygrzebał z kieszeni cudo najnowszej techniki i patrzył na mnie pytająco. A ja nadal nie potrafiłam się oprzeć spojrzeniu błękitnych oczu.
– Pamiętam.
Szybko wytłumaczyłam zdumionej Majce, że spotkamy się dopiero na kwaterze. Uspokoiłam ją, podałam nazwę miejsca, gdzie jestem i rozłączyłam. W samą porę, by ujrzeć osłupiałego Bartka, stojącego naprzeciwko nas.
– Maleńka?! – spytał zdumiony. – To ty? Ślicznie wyglądasz!
Pochylił się i lekko mnie pocałował. Przyznam szczerze, że na dźwięk tego nielubianego przecież słowa, zadrżało mi serce i momentalnie zmiękły kolana. Dłonie miał ciepłe, prawie gorące. I tak niesłychanie delikatnie objęły mnie w pasie.
– Tym razem dobrze, że jesteśmy wśród ludzi – powiedział poważnie, a ja zarumieniłam się speszona. Złocistobrązowe oczy pociemniały, w zasadzie były prawie czarne i pełne głęboko skrywanych emocji. Byle impuls wystarczyłby do ich uwolnienia.
Co dziwniejsze, zapomniałam o Mikołaju, który znacząco pochrząkiwał tuż obok. Chyba nie bardzo mu się spodobało, że został wyłączony z rozmowy.
– Dobrze i niedobrze – posłałam przeciągłe spojrzenie Bartkowi, a on nagle pochylił się, wtulając twarz w moją szyję.
– Maleńka, błagam! Bo oszaleję! Już mam taką erekcję, że za chwilę rozerwie mi spodnie. Zdajesz sobie sprawę, jak jesteś piękna?
Z miejsca porzuciłam fałszywą skromność.
– Zdaję sobie sprawę. Jestem również myślącym, spragnionym uczuć egzemplarzem samotnej kobiety. Nie tylko seks chodzi mi po głowie.
Zauważyłam, że się zmieszał.
– Masz rację. Głupio się zachowałem.
– Szczerze – odparłam pojednawczo.
– Tak, szczerze. Mikołaj przestań przytupywać nogą niczym rozgrymaszona pannica. Już idziemy.
Władczo objął mnie ramieniem. Szczerze mówiąc, to podobał mi się coraz bardziej. Nie tylko dlatego, że ja mu się podobałam. Nic podobnego. Był męski, zdecydowany i przystojny. Gdybym została jego żoną, podróżowalibyśmy razem… Otrząsnęłam się ze zgrozą i roześmiałam, napotykając zdumione spojrzenie Bartka. Znam faceta od dwóch dni i już planuję z nim ślub? Jak nic, desperacja kobiety w wieku produkcyjnym. A może on jedynie myśli o zaliczeniu mnie? Wakacyjny numerek uprzyjemniający pobyt nad morzem i to wszystko?
Zastanowiłam się. Czy na takie rzeczy mamy wpływ? Co mogę zrobić, by nie stać się jedynie epizodem w jego życiu? Chyba tylko jedno. Nie dać się przelecieć oraz zgrywać niedostępną. Już teraz wiedziałam, że będzie ciężko… Przecież i ja nie byłam z kamienia.
Usiedliśmy, nadeszła cała reszta towarzystwa, przy czym miałam niezły ubaw, patrząc na ich osłupiałe miny, gdy Bartek tłumaczył im, kim jestem. Rozmowa toczyła się gładko, na tak banalne tematy jak pogoda czy tegoroczne wakacje. Chyba to ja, na samym końcu, zauważyłam, że coś jest nie tak. Jedna z kobiet siedziała milcząc, zachmurzona i wyraźnie rozgniewana. Bartek również zrobił się nieco nerwowy. Za to Mikołaj produkował się, sypiąc dowcipami, komplementami i nie spuszczając ze mnie wzroku.
– Kiedy wydałem ostatnią książkę…
Te słowa mnie zelektryzowały. No jasne! Mój ideał z okładki! Gdzież ja miałam oczy?
– Wiem! – powiedziałam radośnie. – Tę o wyprawie do źródeł Amazonki… – i raptownie umilkłam. Tak, stanowczo, dopiero teraz przeszła mi amnezja. Przecież to Bartek był autorem tych wszystkich zdjęć opublikowanych w książce oraz na stronie internetowej. Był też niejednokrotnie wymieniany w tekście. Nigdy w życiu nie powiem ani słowa o mojej inteligencji, przyrzekłam sobie w duchu.
– Czytałaś moją książkę? – Mikołaj wydawał się zaskoczony.
– Książki – poprawiłam go w roztargnieniu. – Wszystkie. Po kilka razy. Są znakomite!
– Niesamowite!
Nie rozumiałam jego zdziwienia, tak jak i tego, że Bartek wyglądał niczym chmura gradowa.
– Dlaczego?
– Nawet moja była dziewczyna, z którą byłem kilka lat w związku, przeczytała zaledwie jedną.
– Bo była głupia jak but! – warknął nagle Bartek. – Nie dla inteligencji z nią byłeś, tylko dla porządnego rypanka.
– No wiesz? – Okazałam oburzenie, choć tak naprawdę w pierwszej chwili pomyślałam to samo.
– Sam się chwalił na każdej wyprawie, że świetnie obciąga. – Bartek dopił drinka i zapalił papierosa. – I gdyby nie seks, to dawno już by zostawił tę kretynkę.
– Może powinienem więc szukać nie tylko pięknej oraz seksownej partnerki, ale również inteligentnej? – Mikołaj zmierzył go twardym wzrokiem. W tym właśnie momencie poczułam, że coś tu jest nie tak. Na światło dzienne wyłaziły stare pretensje.
– Może nie powinieneś był odbijać jej kumplowi?
– Zarzekałeś się, że mam ją sobie wziąć!
– Tak. Po tym jak pieprzyliście się kilkakrotnie za moimi plecami.
– Nie martw się. Teraz zacznę we właściwej kolejności – powiedział Mikołaj z półuśmiechem i lekką ironią. – Nie będzie, co w rodzinie, to nie zginie.
W oczach miałam dwa pulsujące znaki zapytania. Jakiej rodzinie? Dobra, rozumiem wzajemne animozje dotyczące nieznanej mi kobiety. Ale w rodzinie? Bartek chyba zauważył moją minę, bo niechętnie wyjaśnił:
– Jesteśmy przyrodnim rodzeństwem. Mamy wspólnego ojca, nawet przez pewien czas wychowywaliśmy się razem. I już w piaskownicy walczyliśmy o to samo wiaderko.
Ach tak?! To taki sport? Dostanę to, co twoje i wtedy będzie moje? Nie panowie, ja w ten układ nie wchodzę!
Wstałam, a raptownie odsunięte krzesło, upadło na podłogę z głośnym hukiem. Towarzystwo przy stole zamilkło, bo choć udawali, że są zajęci własną rozmową, to przysięgłabym, że uszy mieli niczym zające.
– Wracam do koleżanek – oświadczyłam po prostu. Miałam nadzieję, że Bartek również wstanie, odprowadzi mnie, załagodzi jakoś nieprzyjemne wrażenie. Ale nic z tego, siedział, wpatrując się przed siebie i paląc tego cholernego papierosa.
Za mną podążył Mikołaj.
– Pójdę z tobą.
– Nie wiem, czy chcę?
– Tylko po to, abyś bezpiecznie dotarła do celu.
– No dobrze – zgodziłam się niechętnie. Chciał mnie objąć, ale nie pozwoliłam na to. Za wczoraj, pomyślałam mściwie. Za to, że omijałeś mnie wzrokiem i traktowałeś niczym powietrze. Wsunęłam tylko dłoń pod jego ramię, głównie po to, aby zyskać stabilne oparcie. Seksowne szpileczki zaczęły porządnie mi doskwierać.
– Nie złość się na Bartka. Na mnie również. Co mogę poradzić, że spodobałaś mi się od pierwszego spojrzenia?
– Od pierwszego? – spytałam z doskonale wyczuwalną ironią. – Cierpisz na amnezję?
– No tak – lekko się zakłopotał. – Od drugiego. Tamtego wieczoru nie byłem w nastroju.
– Dziwne – słodko się uśmiechnęłam. – Gawędziłeś, żartowałeś, śmiałeś się i prawiłeś paniom komplementy. Nawet kelnerka została zaszczycona jednym z nich.
Poczerwieniał nieco i zmarszczył czoło. Pewnie gorączkowo zastanawiał się nad kolejnym kłamstwem.
– Dobrze. Będę szczery. Wyglądałaś okropnie. Nie lubię brzydkich kobiet.
– Czyli przyleciała wróżka i zmieniła mnie w cud piękność w ciągu jednej nocy? A może udział miały w tym siły nieczyste? – spytałam podstępnie. Mikołaj poczerwieniał jeszcze bardziej.
– Źle się wyraziłem. Nie lubię zaniedbanych kobiet.
– To nie opowiadaj głupot o zauroczeniu od pierwszego wejrzenia – odparłam krótko, w duchu dziękując, że docieramy do celu.
– A jeśli teraz jestem szczery? I chciałbym zaprosić cię na kolację? Powiedzmy jutro?
Byliśmy na miejscu, więc przystanęłam i puściłam jego ramię. Zadarłam głowę do góry i powiedziałam bardzo poważnym głosem:
– A jeśli przyjdę ubrana w tamtą sukienkę, z czerwonym nosem, boso i z kołtunem na głowie?
– Wtedy i tak będę wiedział, co się za tym kryje! – roześmiał się, pochylił i bardzo delikatnie pocałował. Ledwo musnął moje usta, a mnie przeszył dreszcz przyjemności. – I na pewno nie ucieknę – dodał.
– Sądzisz, że żartuję?
– Nie. Sądzę, że byłabyś do tego zdolna. Dużo w tobie ognia ślicznotko. To jak? Jesteśmy umówieni?
– Wstępnie.
Pomyślałam, że i tak nic z tego nie wyjdzie. Naprawdę wolałam Bartka. Ale może jak będzie musiał o mnie powalczyć, nie będę jedynie okazją do wakacyjnego bzykanka. Można powiedzieć, że propozycja Mikołaja spadła mi jak z nieba.
Przypomniałam sobie poranny incydent na plaży. Serce przyspieszyło, w ustach mi zaschło, a podbrzusze niepokojąco zaczęło pulsować nagłą tęsknotą. Strasznie żałowałam, że nie zostałam, a jeszcze bardziej, że nie mogłam zostać. Przecież wiadomo jak to by się skończyło. Bez sprzeciwu pozwoliłam mu się pocałować. Na więcej również bym się zgodziła. Rozumiałam coraz lepiej, że najzwyczajniej w świecie, zaczęło mi zależeć na mężczyźnie, którego widziałam raptem z trzy razy. I coraz bardziej chciałam się z nim kochać.
Zaklęłam w duchu. Wciąż rozkojarzona, potknęłam się tuż za progiem i wylądowałam prosto w ramionach jakiegoś przystojniaka.
– Hej mała! – usłyszałam. – Postawić ci piwko na drugą nóżkę, abyś odzyskała równowagę?
Tak. Jak jeszcze kiedyś ktoś powie mi, że nie szata zdobi człowieka, że wnętrze jest najważniejsze, to przywalę mu z taką siłą, by ujrzał gwiazdy w biały dzień.
Komentarze
Anonimowy
Dziękuję:) Aha, i wygląd naprawdę się nie liczy:) Ciemną nocą!…
Anonimowy
Babeczko wiesz, że ,, Kłamca" jest na lol24.com?
Babeczka
Wiem, to ja 😀
W ramach reklamy i zdobywania nowych czytelników.
Anonimowy
Ohh ;3
To dobrze, już myślałam, że znów ktoś się pod Ciebie podszywa ..
Anonimowy
Te opowiadanie tak przyjemnie się czyta! 🙂 Podobne trochę do "Wygrana" :):) Ada.
Anonimowy
Rozpływam się nad tym opowiadaniem :3
~C
Anonimowy
Bardzo Ci dziękuje 🙂 Te opowiadania są lekkie i przyjemne, przejmujące i zachwycające. Są powodem do marzeń dla wielu nastolatek które dopiero czekają na miłość i cudowna odskocznią dla spracowanych matek i żon, które mimo, że kochane i kochające pragną czasem na chwile sie oderwać a po miłej kekturze przytulić do swojego
Anonimowy
oj… nie tylko nastolatek…. wszystkich czekających…
Uwielbiam Cię Babeczko!
Anonimowy
Babeczko, od dwóch tygodni każdy wieczór spędzam pod ciepłą kołderką czytając Twoje opowiadania. Są niesamowite, za co serdecznie dziękuję. Jak na razie moim ulubionym jest Wygrana, ale jeszcze sporo przede mną – no cóż muszę sobie jakoś ograniczać xd ps. Babeczko, czy Twój mąż wie,że piszesz opowiadania, może je nawet czyta?
Anonimowy
…lekturze wrócić do woje mężczyzny 😉 tak miało być . Przepraszam za błędy i interpunkcję, autokorekta w telefonie to nie zawsze dobra rzecz 😉
Pozdrawiam cieplutko
Mi.
Lkolac
O! Ja mam pomysl. Rzuc prace, rodzine wystaw za drzwi, kup se nowy komputer a nam zamiesc reszte opowiadania znad morza, a tak serio to opowiadania jak juz jestes po urlopie albo jak na fajnie tobie wychodza.
Anonimowy
Babeczko kochana wrzuć kolejną część na poprawę humoru 🙂
Anonimowy
Nie mam pojęcia czy ktoś Ci o tym pisał już czy nie, jak się powtarzam- wybacz 🙂 Strona główna, nagłówek, w wyrazie "opowiadania" zjadłaś jedno "a".
Dobrej nocy życzę :*
Babeczka
Faktycznie, dzięki. Ale nie będę poprawiać, bo i tak za chwilę zmiana szaty na jesienną, liściasto grzybową czy coś w tym rodzaju 🙂
Anonimowy
Kiedy kolejna część? 🙂
Anonimowy
Zapowiada się intrygująco. Czekam na dalsze przygody Magdy 🙂
Anonimowy
Kurcze nie myślałam że tak mnie wciągnie opowiadanie 🙂 dołączam się do poprzedniczki z zapytaniem kiedy kolejna część :p
Anonimowy
Kiedy coś będzie? Czekam z niecierpliwością 🙂
Anonimowy
babeczko kiedy następne opowiadanie dodasz?
Anonimowy
proszę jak najszybciej następnią część:-) ta była mega dziękuję:-*
Anonimowy
Babeczko, prosze dodaj cos dzis albo jutro (29.08). Lubie czytac twoje opowiadania. O i mam prosbe jeszcze wielka do wszystkich czytelniczek, mam jutro egzamin na prawo jazdy, jakbym mogla prosic o trzymanie kciukow to moze mi sie uda zdac 🙂 pozdrawiam goraco i dziekuje :* Nika
Anonimowy
Babeczko czy dzis bedzie III czesc?
Anonimowy
Kiedy możemy się spodziewać kolejnej części?
Anonimowy
Babeczko a kiedy bedzie kolejna czesc. Please dzisiaj:)
Anonimowy
Czy pojawi się dzisiaj kolejna część? A i jeśli można wiedzieć ile ich przewidujesz?
Z. O.
Anonimowy
Babeczko kochana dodasz dziś kolejna część? 🙂
Anonimowy
Dokonczysz opowiadania ?;) proszę 😉
Anonimowy
Dlaczego nie mozna wejsc na Montane?
Asia
Trafiłam na ta strone przypadkiem i wciągnęłam sie strasznie … ? to juz któreś z moich kolejnych opowiadań i nagle „pech” pojawia sie błąd i nie moge przejść na następna cześć ? pomocy
Babeczka
Tak na szybko – zmień w pasku adresu zmień cześć, której potrzebujesz np https://www.motylewnosie.pl/wakacyjna-opowiesc-3/
Asia
Udało sie 😉 dziękuje ☺️☺️☺️