Ciemniejsza strona księżyca (II)

with 26 komentarzy
ostry seks i miłosny trójkąt
Miało być przed północą, ale mąż wywalczył sobie pierwszeństwo 😉 Zdążyłam jedynie opublikować komentarze. Także te z Waszymi odpowiedziami przysłanymi na konkurs. Na razie szybciutko daję nowy kawałek, a wieczorkiem podam listę zwycięzców oraz skomentuję każdą odpowiedź.

 

Zielone oczy obserwowały go z pewną pogardą i doskonale zauważalnym znużeniem.

– Klątwa jest dziedziczna? Czy tatuś dziabnął cię w przypływie miłości rodzicielskiej?

– Dziedziczna.

– Taka usługa kosztuje znacznie więcej.

– Najpierw musimy go unieszkodliwić. Łatwo się nie podda.

– Sądzisz, że tego nie wiem? – powiedziała z przekąsem.– Nie zabijemy go jednak od razu. Mając go żywego, będzie o wiele łatwiej cofnąć cały ten proces.

– Nie wystarczy zwykły antyczar?

– Antyczar? Skąd ty czerpiesz taką durną wiedzę? Z internetu? – roześmiała się perliście. I natychmiast umilkła. Zmrużyła oczy i obejrzała się za siebie.

Instynkt jej nie zawiódł. Pojawiło się dwoje ludzi. Niby byli do siebie podobni, a jednak krańcowo inni. Oboje mieli jasne, złociste włosy, przy czym u kobiety były one proste i długie, a twarz mężczyzny okalały krótkimi kędziorami. I na tym podobieństwo się kończyło.

Ona była wysoka, smukła, o twarzy anioła i ogromnych, błękitnych oczach. On przewyższał ją o głowę i miał sylwetkę sportowca, o szerokich, barczystych ramionach i wąskich biodrach. Twarz, choć widać było w niej ślady delikatności, była zacięta, a oczy gniewne, w kolorze nieba przed burzą.

– Jesteście! – Gospodarz zerwał się z miejsca i z prawdziwą ulgą powitał przybyłych. – To Anna i Krzysztof. A to… W zasadzie się nie przedstawiłaś – dodał zdumiony.

– Katja – powiedział cicho nowo przybyły mężczyzna, mierząc ją wyjątkowo ostrym spojrzeniem. – Wiedźma.Twoja sława cię wyprzedza, choć przyznam, że spodziewałem się kogoś, hm, bardziej imponującego.

– Czym? Muskulaturą? – spytała z ironią. – Po cholerę czarownicy znajomość sztuk walki i siła niedźwiedzia?

– Twój motor stoi na wjeździe? – zręcznie zmienił temat.

– Mój.

Kątem oka zanotowała, że złotowłosa dziewczyna wtuliła się w ramiona jej zleceniodawcy. To chyba była ta narzeczona, o której wspomniał. Nic dziwnego, że potrafił się oprzeć, pomyślała Katja z przekąsem.

– Przywiozłam kolację. Wystarczy odgrzać – odezwała się nieśmiało Anna.

– Krzysiek wszystko ci wytłumaczy lepiej niż ja – Stefan uśmiechnął się przepraszająco. – A my przygotujemy jedzenie.

– Ja? – jasnowłosy mężczyzna spojrzał na niego pociemniałymi z gniewu oczami. – Sprawa dotyczy ciebie.

– Nie truj – Katja sięgnęła po puszkę coli, która pojawiła się tuż obok nie wiadomo skąd. – Chce się urwać na mały numerek. O mało mu spodni nie rozsadziło przez ostatni kwadrans.

Po czym wybuchła niepochamowanym śmiechem, widząc ich miny.

– No idźcie już. On się mną zajmie.

Skrzętnie skorzystali z okazji i po chwili na werandzie siedziało dwoje ludzi, ona rozweselona, on najwyraźniej poirytowany. Ostatnie słowa zabrzmiały bardzo dwuznacznie.

– Wyjaśnisz, na czym ma polegać moje zadanie?

– Wyjątkowo zwięźle. Ojciec i syn. Jeden z nich to prawdziwa bestia, doskonale zdająca sobie sprawę ze swych możliwości i bez najmniejszych skrupułów mordująca, kiedy ma na to ochotę. Drugi od dawna nauczył się panować nad swą druga naturą. Jednak – Krzysiek na moment się zawahał – ostatnio nie potrafi kontrolować się podczas pełni.

– Te wilkołaki – Katja pokręciła głową z dezaprobatą. – Czasami naprawdę brakuje im dyskrecji.

– Dziwne słowo w odniesieniu do tego gatunku.

– Dziwne? Ty raczej zdradź mi jak to się stało, że jeden z nich zakochał się w siostrze Łowcy?

– To… – zająknął się. – Uratował jej życie.

– Rozumiem teraz dlaczego od razu nie poczęstowałeś go srebrną kulą.

– Nie jest zły. To wszystko wina klątwy.

– Brednie – niecierpliwym gestem odgarnęła opadające włosy. Patrzył na nią z niechęcią i podziwem, z trudem przyznając, że rzadko widuje się tak piękne kobiety. Ciekawe, ile było w tym magii, a ile naturalnego wdzięku? – Widocznie trafiła na podatny grunt.

– Pomożesz czy nie? Bo jeśli nie, to tracimy czas.

– Nie do końca rozumiem, czego po mnie oczekujecie?

– Masz cofnąć klątwę.

– No proszę! Taka błahostka!

– Dasz radę czy nie?

Zerknęła na niego spod opuszczonych powiek. Też był seksowny, choć w tym przypadku przeczuwała kłopoty. Tacy jak on bywali uparci i bezkompromisowi. I nienawidzili czarownic. Musiał bardzo kochać swoją siostrę, zgadzając się wezwać do pomocy wiedźmę. Zazwyczaj po prostu ucinał łeb warczącemu problemowi. Wszystkim czarownicom w pobliżu również.

– Tatuś pewnie błąka się gdzieś po okolicy?

– Tydzień i trzy ofiary. Nie znaleziono zwłok, ale miejscowi i tak swoje wiedzą.

– I od razu winien biedny wilkołak?

– Nie kpij. Sądzisz, że nie potrafię tego rozpoznać?

– Sądzę, że potrafisz.

Jedna jej stopa znalazła się nagle na męskim kolanie i zaczęła pieścić je w dość jednoznaczny sposób.

– Masz ochotę? Oni i tak nie zauważą. Są zajęci tym samym.

Stanowczym ruchem odtrącił ją i spojrzał z wyjątkowo wyraźną pogardą.

– Daruj sobie.

– Zwariowałeś? Wy, Łowcy jesteście wspaniałymi kochankami, jak już przestajecie być takimi sztywniakami.

Gwałtownie poczerwieniał. Doskonale wiedział, o czym mówiła. Albo raczej o kim.

– Oficjalnie nie biorę w tym udziału.

– Tym lepiej, tym lepiej – wymruczała.

– Każdemu proponujesz seks od pierwszego spotkania?

– Nie. Jestem wybredna. Ale od miesiąca z nikim się nie kochałam – westchnęła, przyciągając nogi do siebie. – Ciężko jest panować nad nieokiełznana magią, własnymi popędami i… – zamilkła gwałtownie. Tego nie zamierzała mu powiedzieć. Najpilniej strzeżona tajemnica, miała nią pozostać do końca jej życia.

– I? – podchwycił, patrząc na nią ze skupieniem. Czyżby ochronny czar przestał działać? Albo osłabł? Nie, niemożliwe. Gdyby tak było, nie miałaby żadnych szans. Już byłaby martwa.

– Mam też marzenia – odpowiedziała, odwracając wzrok. – Głupie marzenia o zwyczajnym życiu niczego nieświadomego człowieka. Takiego, który walczy jedynie o całkiem przyziemne rzeczy. Żadnych czarów, magii, nadprzyrodzonych stworów. Łowców…

– Marzenia? – powtórzył zamyślony. – Naprawdę tego byś chciała?

– Sama nie wiem. A ty?

– Co ja?

– Nie chciałbyś prowadzić normalnego życia?

– Nie narzekam.

Katja wstała i podeszła do drewnianej barierki okalającej werandę. Oparła się o nią i w zamyśleniu patrzyła w stronę lasu.

Miał rację. Tam gdzieś czaiło się niebezpieczeństwo. Człowiek i wilk w jednej postaci, tak idealnie dopasowani, że dotychczas nigdy nie spotkała się z czymś podobnym. Każdy z nich czerpał siły od tego drugiego, żaden nie zyskiwał jednak ostatecznej przewagi.

Ciężko będzie go pokonać.

Było kilka zaklęć… Skrzywiła się. Nieprzyjemnych zaklęć, z pogranicza tego, w co mogła się bawić. Musi najpierw porozmawiać z całą trójką. Najbardziej obawiała się sprzeciwu Łowcy. Nie dość, że była jego naturalnym wrogiem, to za to, co chciała zrobić, powinien ją zabić.

Ale nie było innego wyjścia.

– Dlaczego nie zapolowałeś na niego osobiście? – spytała cicho. – Nie mówię o wezwaniu pomocypobratymców, bo rozumiem, że leży ci na sercu szczęście osobiste siostry.

Stanął tuż obok, lecz milczał.

– Jest za silny, prawda? – odwróciła głowę, usiłując złapać jego spojrzenie.

– Tak.

Widziała, ile kosztowało go to wyznanie. Zazwyczaj wynik pojedynku łowca-wilkołak kończył się porażką i śmiercią tego drugiego. Czasami jednak, w bardzo nielicznych przypadkach, bestia okazywała się zbyt potężna. Wtedy Łowca zbierał drużynę i razem ruszali na łowy.

– Moja siostra jest zwyczajną dziewczyną, która miała pecha i została wciągnięta w konflikty naszegoświata. Ktoś, kto chciał dopaść mnie, zapolował na nią.

Mężczyzna oparł się poręcz, która ostrzegawczo zatrzeszczała.

– O ironio, uratował ją wilkołak. Wiesz jak ciężko było mi to zaakceptować?

– Podejrzewam.

Wcale nie miała ochoty z tego kpić.

– Jesteś świadomy tego, że to zakazane? Pomijając już fakt, że powinieneś go zabić.

Prychnął z niezadowoleniem.

– Wiem. Dlatego sprowadziliśmy tu kogoś takiego jak ty. Możesz zdjąć klątwę, odjedziesz, ja zniknę, a oni zostaną, żyjąc długo i szczęśliwie. Przynajmniej taki był plan, zanim nie pojawił się jego ojciec.

– Tym lepiej. Jestem czarownicą nie bogiem – zakpiła. – Jak sobie niby to wyobrażałeś?

– Istnieją legendy… – przerwał, splatając dłonie. – Bardzo stare legendy.

– Właśnie. Legendy. Ciesz się, że tatuś wilkołak jest w pobliżu, bo inaczej nici z twojego pięknego planu.

– Czyli najpierw musimy go złapać?

– Można to tak ująć. Odpocznę i jutro pomyślimy o pułapce z tłustą przynętą.

– Nie uśmiecha mi się ta rola – skrzywił się.

– A kto mówił o tobie? Najlepsza będzie twoja siostrzyczka o niewinnej buzi i oczach sierotki Marysi.

– Anna? Nie ma mowy!

Nie dyskutowała z nim. Nie widziała w tym sensu. Poza tym była szalenie ciekawa tego wilkołaka. Tylko raz w swym dotychczasowym życiu miała okazję spotkać kogoś podobnego. Wtedy przegrała, bo nie potrafiła walczyć jednocześnie na dwa fronty, z wrogiem wewnętrznym i z tym, który stanął przed nią, oświadczając, że jest jej ojcem.

Komentarze

  1. A
    Anna Valetta
    | Odpowiedz

    Odpalam sobie rano komputer …. 😀
    Super!

  2. I
    IS
    | Odpowiedz

    Baaardzo mi się podoba 🙂 Coś zupełnie innego i nowego, super 🙂

  3. l
    laid back
    | Odpowiedz

    Nareszcie…

  4. A
    Anonimowy
    | Odpowiedz

    Super się rozwija 🙂 jestem bardzo ciekawa jak potoczy się dalej akcja 😉
    Pozdrawiam, Ola.

  5. A
    Agata
    | Odpowiedz

    Łowcy, wilkołaki, wiedźmy… Czyżbyś inspirowała się "Supenatural"?

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Nie. Pewnym horrorem klasy Z i własną wyobraźnią 😉

    • C
      Cara Shikona
      | Odpowiedz

      Skojarzyło mi się z książką "Dary Anioła", chociaż "Supernatural" też było na liście podejrzanych 😉

    • A
      Asia
      | Odpowiedz

      To może "Hansel i Gretel – łowcy czarownic"?? Ostatnio oglądałam i Twoje opowiadanie jest bardzo podobne 😀

  6. A
    Anonimowy
    | Odpowiedz

    Więcej !!!!! 😛

  7. A
    Anonimowy
    | Odpowiedz

    Babeczko, błąd aż razi po oczach. Piszemy niepoHamowany =) pewnie z rozpędu machnęłaś nieppotrzebne C.

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Dzięki 🙂 Co mnie dziwi, że to przeszło przez dwa programy sprawdzające pisownię i nic.

  8. M
    Monika
    | Odpowiedz

    Zapowiada się bardzo ciekawie… 🙂
    Tęskniłam za tego typu opowiadaniami.

  9. A
    Anonimowy
    | Odpowiedz

    Babeczko a kiedy mozna się spodziewac następnej części?:)

  10. A
    Anonimowy
    | Odpowiedz

    Super:-) a moglabys podac tytul tego horroru

  11. A
    Anonimowy
    | Odpowiedz

    Babeczko, proszę Cię dodaj coś nowego jak najszybciej. Siedze cała zdenerwowana w oczekiwaniu na wyniki matur i chetnie bym się odstresowała przy jakimś nowym kawałku 😉

  12. S
    SOAD Polska
    | Odpowiedz

    świetne opowiadanko :3 zapowiada się ciekawie :). Aż mnie ściska, że trzeba czekać jeszcze tydzień ;).

    Pozdrawiam
    Paw :3

  13. A
    Anonimowy
    | Odpowiedz

    Ciekawe 🙂 / N.

  14. A
    Anonimowy
    | Odpowiedz

    A Ty naprawcę jesteś Agniesszka, tak?

  15. A
    Anonimowy
    | Odpowiedz

    jestes nauczycielka,, a przeciez juz koniec roku.. czmeu nie masz dla nas czasu??

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      A gdzież ja napisałam, że pracuję w szkole? Zawód wyuczony, ale tylko to :-))) Obecnie zajmuję się kompletnie czymś innym.

    • A
      Anonimowy
      | Odpowiedz

      Nie ma czasu bo ma własne sprawy, własną rodzinę, własną pracę a blog to tylko hobby, robione w miarę wolnego czasu.

    • A
      Anonimowy
      | Odpowiedz

      DDobra, zamknij sie obronco ucisnionych, przeciez nikt tu Babeczki nie zjechal i przestan lizac dupe ;P to gdzie Babeczko pracujesz? :p w szkole jako woźna ? 😀

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Tłumaczenie nic nie da. Olać.

      Jako woźna? Niestety nie… Na awans to trza zasłużyć… 😉

  16. A
    Anonimowy
    | Odpowiedz

    Hmmmm… Strasznie długo Cię nie ma. Mam nadzieję, że już niedługo wrócisz. Codziennie liczę na coś nowego i po kilka razy sprawdzam czy coś się pojawiło. Ciężko walczyć z uzaleznieniem 😉 z Tobą jak z czekoladą 😉 Ania

    • A
      Anonimowy
      | Odpowiedz

      Lepiej niż z czekoladą. Nie tuczy.
      Aprecjator

  17. A
    Anonimowy
    | Odpowiedz

    Długo Ciebie nie ma. Mam nadzieję że nie oznacza to żadnych kłopotów ale tylko nawał pracy.
    Aprecjator

Leave a Reply