Zwracam się do Was z nietypową prośbą. Poniżej umieściłam jedno z moich najstarszych opowiadań. To już trzecia wersja oparta na tym samym pomyśle. Chętnie przerobiłabym je na coś bardziej wartościowego, ale niestety nie potrafię. Mam kompletną pustkę w głowie 🙁
Dawno i daleko.
Zostawiłam za sobą świat, do którego już nie wrócę, do którego już nie mogę wrócić. Odszedł wraz z upływającym czasem, oddalił się wraz z każdym pokonanymrokiem świetlnym.
Towarzyszący mu nieuchwytny zapach szczęścia, ulotnił się, pozostawiając po sobie zaledwie wspomnienie czegoś cudownego, bliskiego, czegoś co trudno było wyrazić prostymi słowami. Ale i tak pulsowało w rytm serca, narastało jak rozkosz przed orgazmem, wyczuwana tuż pod skórą.
Więc zadaję sobie pytanie,co ja tu robię? Na tym pustym statku, będącym widmem bezszelestnie przemykającym w kosmicznej próżni? Jakie decyzje doprowadziły mnie do tego miejsca?
I dlaczego jestem sama?
Tworzyłam życie, budowałam galaktyki, a teraz wpatruję się w otchłań własnego serca, pierwszy raz nie wiedząc co czynić.
Czy wiesz jak to jest być ostatnim dzieckiem swej rasy? Czy zrozumiesz samotność tak wielką, że jej świadomość prowadzi na skraj szaleństwa?
A przecież nie zawsze tak było…
Zostaliśmy tylko ja i on. Jedyni z Dawnych Władców, z twórców planet, kreatorów tysięcy istnień, z rasy zniszczonej przez jej własne ambicje.
Byliśmy bogami dla tych, których powoływaliśmy do życia. Wszechmocni, dumni, niepokonani w swej wielkości.Posiadaliśmy moc przerastającą naszą wiedzę, ale posłuszną każdemu z życzeń..
Wciąż chcieliśmy więcej i więcej; wszystko zdobyć, wszystkiego zasmakować, wszystko poczuć. Marzyło nam się odbudowanie potęgi naszej rasy i dlatego stworzyliśmy ICH. Na swoje własne podobieństwo, dając im to, co uważaliśmy za najważniejsze.
Pamiętam przeczucie nadchodzącej klęski, które mnie wtedy ogarnęło. A przecież mogłam to wtedy powstrzymać…
Jednak nie uda się oszukać przeznaczenia. Wszystko co się rodzi, musi także umrzeć. Takie jest podstawowe i odwieczne prawo rządzące naszym istnieniem. Nic nie mogło go pokonać, nawet my, choć i tak wystarczająco długo naginaliśmy rzeczywistość do swych kaprysów.
Byli niczym blade odbicia naszych cieni. Brakowało im siły, mocy, która była daną tylko nam pierwotną naturą. Ulegali swym zwierzęcym instynktom, taki jak i stwory, od których się wywodzili.
On był taki sam, a jednak tak inny.Nie umiałam żyć bez pieszczoty jego rąk, wilgotnych pocałunków niewprawnych jeszcze ust, obcego, a jednak odurzającego zapachu ciała.
Bardzo dawno temu, niektórzy z nas takie uczucie nazywali miłością.
Może go kochałam, może nie. Dla mnie było to tylko puste słowo, nie związane z żadnymi emocjami.
Do chwili gdy pojawiła się ona. Blade odbicie mego ciała, bezskrzydłe, wątłe stworzenie, potrafiące czarować swą bezradnością i uśmiechem. Ten dzień zabrał mi zarówno mego towarzysza, jak i kochanka, który został stworzony na jego podobieństwo.
Zostałam z niczym. Zostałam sama. Wsłuchana w bicie tylko swego własnego serca.
Może to co czułam, to była zazdrość? Może to o czym śniłam, to była zemsta? Emocje obce mej duszy, zalały wartkim strumieniem umysł, w którym i tak gnieździł się już zalążek szaleństwa.
Mój towarzysz coraz bardziej pogrążał się w we własnym obłędzie. Chciał stworzyć dla nich idealny świat, raj, z którego nigdy nie będą chcieli odejść. Nie wystarczało mu, że wykreował ich na swój obraz i podobieństwo, że kochał niczym dzieci, których nigdy nie mógł mieć. Wciąż było mu mało, wciąż chciał więcej.
I pewnego dnia zażądał bym i ja złożyła im hołd. Pokłoniła się tym, których byłam współtwórcą.
Co za ironia… Ja! Pani i władczyni tego świata, na której podobieństwo ich stworzono!
Gdy odmówiłam, całkowicie się ode mnie odwrócił. Z pogardą, z niechęcią, jakbym nigdy nie istniała przez te wszystkie razem spędzone eony lat. Stałam się dla niego kimś całkowicie obcym, kimś kogo należy nienawidzić.
Mogłam więc tylko odejść. Przepełniona smutkiem i samotnością. Mała dziewczynka pełna gigantycznych trosk. Zaszyłam się tam, gdzie nie mogła dosięgnąć mnie jego obojętność. Cierpiałam, czując jak powoli narasta w mym sercu coś całkowicie obcego. Pragnienie zemsty, odwetu na nich wszystkich, na całej tej przeklętej rasie.
Nazbyt szybko dostałam możliwość realizacji tych życzeń. Kiedy mój były towarzysz odszedł w niebyt, dołączając do wszystkich naszych przodków, wróciłam.
Wygnałam ich z raju, by tułali się po jałowych pustyniach tej przeklętej planety. Kusiłam do popełniania czynów tak okrutnych, o jakich przedtem nawet nie śnili.
Stałam się ich jedynym przeznaczeniem, złym fatum, które miało prześladować, aż po kres tego świata.
Ale nie potrafiłam zniszczyć. Byli jedynym żywym dowodem na istnienie mej rasy, jedynym wspomnieniem świata, który straciłam.
Bo kto powiedział, że bogowie nie umierają? I że Szatan nie może być kobietą?...
Komentarze
Anonimowy
Bardzo inne to opowiadanie od tych, którymi do tej pory raczyłaś swoich czytelników 🙂
w moim odczuciu chyba trochę bardziej głębokie. więcej w nim emocji, refleksji, wspomnień. pomijając już fakt, że bardzo lubię takie klimaty 😉
nie wiem, co mogłabym Ci doradzić. może jakoś rozbuduj tą historię? bądź, co bądź opowiadanie jest króciutkie. wierzę, że któregoś dnia przyjdzie Ci do głowy jakiś genialny pomysł, jak je przerobić.
Pozdrawiam i życzę weny 😉
Aleksandra Abramczyk
A ja uważam, że nie powinnaś tego w ogóle ruszać – właśnie ta krótka forma najbardziej przemawia w tym opowiadaniu. Jest w nim taka refleksja i eteryczność, która mogłaby umknąć, gdybyś chciała cokolwiek w nim rozwinąć.
Nic na siłę:) Jak dla mnie naprawdę rewelacyjny kawałek tekstu:)
Anonimowy
Może masz rację, jednak w przypadku takich tesktów, zawsze chce się wiedzieć więcej.
Przynajmniej ja osobiście bym chciała 😛
Anonimowy
Taką opowiadanie wystarczy. A może jakieś opowiadanie o wampirach.
Anonimowy
Kiedt dodasz Spod Cie .. albo Dzina . Ten tekst fajny moze dodaj cos wiecej i zobacz jak to bedzie wygladac jesli zle zostaw tak jak jest :>
Nell
Nominowałam Cię do Liebster Award 😀
Babeczka
Odpowiem hurtem, bo jestem tak zmęczona, że przysłowiowo padam na pysk… 😉
Po pierwsze: Nell – dzięki, choć nie ukrywam, że musiałam poszukać w necie czym jest Liebster Award :))) Może to i bardzo oficjalnie, ale naprawdę czuję się zaszczycona. Miło jest, gdy ludzie doceniają, to co piszę 🙂
Po drugie:daję Dżina, bo mam go w miarę poprawionego, reszta będzie jak znajdę czas na małą korektę. Wierzcie, i mnie śnią się te przecinki i inne pierdoły po nocach… Całek, całek mi trzeba!!! Bo inaczej zwariuję od tej poprawnej polszczyzny…
Po trzecie: Dam na życzenie wampiry, choć może nie takie, jakich oczekujecie ;))) hi, hi!!!
Po czwarte: buziaki i dobrej nocki
Babeczka
A no tak…
Co do utworu powyżej – jak będę miała wenę, to z pewnością jeszcze nie raz go zmienię. Już mam nawet dobry pomysł, jak to zrobić.