Zrobimy tak - będę dawała co drugi, trzeci dzień dłuższy kawałek tekstu (tak na 10 stron). Dziś kolejna część Pomyłki, ostatnia taka krótka, następne będą znacznie obszerniejsze.
Jutro lub pojutrze kawałek wyczekiwanego, alternatywnego zakończenia dla Dżina :)))
"Pechową dziewczynę" na razie zakończyłam, ciąg dalszy będzie za dwa, trzy tygodnie.
Muszę odrobinę przystopować, by jakość nie zamieniła się w ilość 😉
Jednak zawahała się, tuż przed furtką okazałej, nowoczesnej willi. A jeśli to nie Dominik otworzy, tylko ta jego Marina? Kompletnie o tym nie pomyślała.
- Zamierza pani nacisnąć ten dzwonek? – Rozległ się znienacka za jej plecami głęboki, męski głos,
Odwróciła się i zmieszana spojrzała na wysokiego, postawnego mężczyznę.
- Nie, ja… W zasadzie tak. Ale nie wiem czy to odpowiedni moment. – Czuła, że mówi bzdury, na dodatek policzki oblał niespodziewany rumieniec.
Nieznajomy patrzył na nią bez słowa, z uśmiechem na ustach i rozbawieniem w oczach. Anna była zbyt niedoświadczona, by zrozumieć co oznacza jego spojrzenie, oraz to, że ma przed sobą kogoś, kto przysłowiowo, takie dziewczątka jak ona zjada na śniadanie.
- Myślę, że zawsze jest odpowiedni moment na drinka w dobrym towarzystwie.
- Żadnego alkoholu!
- To na kawę – nadal się nie poddawał. Potem wystukał kod na domofonie przy furtce i szarmanckim gestem zaprosił ją do środka.
- No proszę wejść! I tak miała pani zamiar odwiedzić mojego syna, prawda?
Zapatrzyła się na niego zdumiona. Co prawda nie wyglądał na młodzieniaszka, ale żeby był ojcem Dominika?... Z drugiej strony, gdzież ona miała oczy! Ten sam uśmiech, ten sam kolor oczu, te same wyraziste, lekko surowe rysy twarzy. Chyba wracał po joggingu, bo był ubrany na sportowo, a na czole wciąż perlił mu się pot.
Bez słowa weszła do środka, usiłując uspokoić bijące jak szalone serce. Intuicja podpowiadała, by jak najszybciej obróciła się na pięcie i salwowała ucieczką. Ale Anka uciekała przez całe życie, więc właśnie teraz pomyślała buntowniczo, że czas z tym skończyć.
- Proszę się rozgościć w salonie, tam jest barek. Ja tylko skoczę pod prysznic i zaraz będę z powrotem. Chyba że ma pani ochotę na wspólną kąpiel?
Podniosła na niego zdumiony i wystraszony wzrok.
- Żartowałem! – roześmiał się, widząc jej minę. – Niech pani nie patrzy
na mnie w ten sposób, bo poczułem się niczym smok wawelski pożerający dziewice.
na mnie w ten sposób, bo poczułem się niczym smok wawelski pożerający dziewice.
- Nie jestem… - zaczęła i od razu przerwała, rumieniąc się gwałtownie. Nie wiadomo dlaczego jego niewymuszona swoboda ją krępowała.
Uniósł obie ręce w górę i z rozbawioną miną stwierdził:
- O, nie! Z pewnością nie! Znikam i wracam za kwadrans.
Siedząc na straszliwie niewygodnej i z pewnością piekielnie drogiej kanapie, rozglądała się dookoła, z jednej strony podziwiając wnętrze niczym z ilustrowanego magazynu, z drugiej zastanawiając się, jak można żyć w tak idealnie nieskazitelnym miejscu. Z melancholią pomyślała o rodzinnym domu, pełnym nadprogramowych mebli, rozgardiaszu i kwiatów, porozstawianych we wszelkich dostępnych wazonach. Uśmiechnęła się na to wspomnienie. Potem pomyślała, że woli jednak ten malowniczy bałagan, niż wymuskany co do najdrobniejszego szczegółu wystrój.
- Naprawdę przepraszam, że tak długo to trwało – drgnęła, wyrwana z zamyślenia.
- Nie szkodzi. Czy wie pan może, kiedy Dominik wróci do domu?
- Mój niepoprawny syn chadza własnymi ścieżkami. I właśnie wyjechał na szalone wakacje z nową ukochaną.
- Ale w takim razie…
- Nie. Zaprosiłem panią na kawę, więc proszę, niech pani zostanie. – Usiadł naprzeciwko i bez skrępowania mierzył ją spojrzeniem. – I przestańmy być tak oficjalni. Jestem Eryk.
- Ania – z wahaniem podała mu dłoń. Nie uścisnął jej, tylko szarmancko przycisnął do ust, patrząc na nią nieodgadnionym wzrokiem. Poczuła się zdecydowanie nieswojo. Czego ten facet od niej chciał? Miała na sobie zwykła białą sukienkę, prawie szczątkowy makijaż i włosy związane w niedbały węzeł na karku. Daleko jej było do ideału piękności, którą mógłby się zainteresować taki mężczyzna jak on.
- A do mego syna w jakiej sprawie?
- Osobistej. – Bynajmniej nie zamierzała zdradzać jakichkolwiek szczegółów.
- Osobistej? Pewnie nie powiesz nic więcej?
- Wolałabym nie. Wybacz, ale jeśli go nie ma… - zaczęła podnosić się z kanapy. – Przyjdę innym razem.
- Nie ma mowy. Zaprosiłem cię na kawę, prawda?
Popatrzyła na niego z rezerwą. Z jednej strony pokusa stawała się zbyt silna… Poczuła nagłe rozbawienie. Wstała i spojrzała mu w oczy, z odrobiną bezczelności.
- A jeśli nie, to co? Zatrzymasz mnie siłą?
Padł przed na kolana i zaskoczył ją tym tak bardzo, że zaniemówiła.
- W takim razie błagam! Jedna godzinka na tarasie, w twoim uroczym towarzystwie, okraszonym filiżanką wybornego espresso i czekoladowych ciasteczek.
- W takim razie zgadzam się – powiedziała wciąż zaskoczona.
Chwilę później siedziała w wygodnym fotelu, podziwiając bajeczny widok roztaczając się na ogromny ogród.
- Dominik kiedyś wspomniał, coś o jakiejś pomyłce na imprezie u koleżanki. Bez szczegółów oczywiście – dodał, widząc jej przerażony wzrok. – Ale to ty, prawda? Mój syn niezwykle dokładnie cię opisał.
Całe szczęście, że najwyraźniej zapomniał opowiedzieć o krótkiej przygodzie w bibliotece. Inaczej chyba spaliłaby się ze wstydu na miejscu.
- Właśnie dlatego nie chciałam drinka. Alkohol mąci mi w głowie.
- Proszę, przestań! Jak pomyślę, czego to mącenie dotyczy, to aż żałuję, że nie otwarłem szampana.
- Nie mam zwyczaju rzucać się ramiona każdego napotkanego mężczyzny – odparła urażona. Potem z wyrzutem pomyślała o scenie sprzed kilku tygodni…
- Wyjątki potwierdzają regułę, moja piękna. Ciasteczko?
- Nie dziękuję, wystarczy. Wyjątkowo mam ochotę na coś konkretnego.
- To kolacja?
Co za uparty facet! Nie rezygnował, nie poddawał się, a w dodatku mierzył ją bezczelnym, pełnym pewności siebie spojrzeniem.
- Jesteś dla mnie za stary – wypaliła, lekko już zdenerwowana takim zachowaniem.
- Do czego? – spytał się z nagłym błyskiem w oku. – Do zjedzenia wspólnej kolacji?
- Nie to chciałam powiedzieć.
- A więc do czego?
- Pójdę już. – Zarumieniona pod wpływem tych niedwuznacznych aluzji, ruszyła w kierunku wyjścia.
- Tchórz! – usłyszała za sobą.
- Dobrze, niech będzie. Jestem tchórzem!
- Pięknym tchórzem – mruknął, stając tuż obok i wpatrując się prosto w jej zawstydzone oczy. – Proszę, zgódź się!
- Ale…
- Mam czterdzieści trzy lata. To chyba nie, aż tak wiele?
Przygryzła wargę i spojrzała na niego z zastanowieniem. Siedemnaście lat starszy od niej? Myślała, że więcej. Że młodzieńczy wygląd, to po prostu sprawa zdrowego trybu życia i takie tam.
A może by tak faktycznie zamienić syna na ojca? To była niezwykła, kusząca swym szaleństwem myśl.
I dlatego w końcu się zgodziła.
***
Drzwi wejściowe zadrżały pod wpływem silnych ciosów. Ktoś bardzo chciał, by jak najszybciej otworzyła.
Poirytowana Ania odłożyła czytaną lekturę. Kto mógł tak bezczelnie domagać się wpuszczenia go?
Spojrzała w judasza i gwałtownie się zarumieniła.
Dominik? Co on tu u diabła robił?
- Zachowujesz się, jakbyś myślał, że stoję na progu wyczekując twego przyjścia – powiedziała poirytowana na powitanie.
- Musimy porozmawiać. – Bez zbędnych tłumaczeń, wszedł do środka i ciężko opadł na stojący w salonie fotel. - Jesteś sama?
- Tak. – Zajęła miejsce naprzeciwko, tuż na kanapie. Nie miała ochoty proponować mu ani poczęstunku, ani niczego do picia.
- To dobrze. Powiem bez ogródek – oszalałaś?
- Dlaczego? Twój ojciec, bo z pewnością o to chodzi, to niewątpliwe bardzo atrakcyjny mężczyzna.
- Natychmiast masz przestać!
- Co ty sobie wyobrażasz? Że to zemsta na tobie?
- Nie chodzi o to Aniu. – Pochylił się do przodu, zatapiając w jej twarzy poważne spojrzenie. – Eryk nie jest złym człowiekiem. Moja matka zmarła, gdy miałem siedem lat. A on naprawdę był wspaniałym ojcem. Jest też uczciwym, porządnym człowiekiem.
- Ale?
- Jakby to delikatnie ująć… Ma dość szczególne upodobania w strefie erotycznej.
- Szczególne? – zadziwiona uniosła do góry brwi. – Co masz na myśli?
- Nie chciałbym wdawać się w detale. Mówiąc krótko, lubi twardy seks.
Zagryzła wargi, czując jak zdradliwy rumieniec znów wypełza na policzki.
- Aniu, nie chodzi o to, by cię zniechęcić. Owszem, jestem zazdrosny, ale to również nie jest powód. Jesteś zbyt delikatna, zbyt niewinna. A wierz mi, kiedyś przez przypadek byłem świadkiem tego, co wyczyniał ze swoją kochanką. Przez najbliższy rok trudno mi było nawet pomyśleć o kobietach…
Jego słowa tchnęły szczerością. Ale ona nadal zamiast obawy, czuła jedynie narastającą ciekawość.
- Co w takim razie mam zrobić?
- Zadzwoń i powiedz, że się rozmyśliłaś.
- Tak po prostu? I z pewnością nie powinnam wspominać o tobie?
Dominik przeczesał ręką włosy. Potem spojrzał na nią zakłopotany.
- Z ojcem również muszę porozmawiać.
Patrzyła na niego bez emocji. Nagle poczuła, że urok, który roztaczał, przestał na nią działać. Incydent w bibliotece nie był już znaczącym wydarzeniem, powodem do wstydu.
- A co jeśli nie zrezygnuję?
- Aniu! – spojrzał na nią błagalnie.
- To tylko kolacja.
- To nie tylko kolacja – wybuchnął, poirytowany jej uporem. – To zręcznie zastawiona pułapka, na bezbronną, niczego nieświadomą ofiarę.
- Przecież jestem szybka i łatwa – odparła z goryczą.
- Aniu! To co między nami było… Dlaczego kazałaś mi wtedy odejść?
Też tego żałowała. Przynajmniej kilka dni temu. Teraz stało się to obojętne.
- Zastanowię się – powiedziała, milczeniem pomijając jego ostatnie pytanie. – Być może umówię się na to spotkanie i zapytam wprost.
Nawet przed samą sobą nie umiała przyznać, że zafascynowały ją słowa „twardy seks”. Choć ich znaczenie było nie do końca jasne i zrozumiałe.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem wtedy zostać, umówić się na prawdziwą randkę, znów cię pocałować.
- Dość szybko się pocieszyłeś.
- Może za szybko? – Wstał i skierował się ku wyjściu. – Przemyśl sobie moje słowa Aniu.
Bardzo długo siedziała zadumana, wpatrując się nieruchomym wzrokiem we wciąż lekko drżące dłonie.
Komentarze
Anonimowy
A tego to już się nie spodziewałam. Ojciec? Twardy seks? Kobieto, na prawdę potrafisz zaskakiwać 😉
Babeczka
Trzeba trochę zakręcić bohaterami, by nie mieli zbyt łatwego życia :)))
Anonimowy
Ze zniecierpliwieniem czekam na następną część 😉
Este blestemata
Świetne i czekam na dalszy ciąg!
Anonimowy
Tak! Tak!
Świetny pomysł z tym hot tatuśkiem!! ;D
Ależ mi się podoba!
Ten Dominik to taki trochę szczyl:P działa mi na system…
Komentuję dzisiaj hurtem, bo czytam zwykle na telefonie, łykam w biegu na poprawę humoru:) a teraz dosiadłam laptopa i tak się dzielę tymi emocjami 🙂
POZDRAWIAM, już dzisiaj (chyba) ostatni raz:)
LIA.
Babeczka
😀 wyjdzie w praniu, na kogo panna Anna się zdecyduje…
Może być hurtem 🙂 ja też czasami jestem zmuszona tak odpowiadać :)))
Anonimowy
poczekaj coś mi się tutaj "matematyka nie zgadza". skoro ojciec miał 43 lata jest storszy od Anki o 17 lat z tego wynika, że Ania ma 26 lat, wcześniej pisałaś że Dominik jest o 3 lata starszy od Ani, czyli ma 29 lat, czyli Eryk został ojcem w wieku 14 lat? sory, może się czepiam, ale mnie to zaintrygowało..
Anonimowy
Młodszy o 3 lata a nie starszy;)
Babeczka
Ano właśnie. Wcześniej nie zauważyłam wpisu 🙂
Anonimowy
Bo Eryk nie jest prawdziwym ojcem Dominika
Rouse Karmen
Czy ja już wspominałam, że mam słabość do imion Twoich bohaterów ?
Babeczka
Wspomniałaś 😀