Dniało, gdy się obudziła. Dygocząc z zimna, z trudem oderwała się od ciepłego męskiego ciała, aby w pośpiechu udać się w ustronne miejsce. Dopiero kiedy wróciła, dorzuciła sporą wiązankę chrustu do żarzącego się popiołu, a w końcu dopomogła sobie krótkim zaklęciem.
Wyciągnęła zziębnięte dłonie w stronę ognia i spojrzała w kierunku śpiącego towarzysza.
Leżał na boku, z głową wtuloną w zgięte ramię, przykryty kocem, pochrapując miarowo. El przyglądała mu się w zadumie, wspominając wczorajszy wieczór. Nie czuła ani wstydu, ani wyrzutów sumienia. Nie czuła, chociaż powinna. Domyślała się, że tak będzie. Ciągnęło ją do niego od pierwszego spotkania. Nie potrafiła wyjaśnić dlaczego, ale jednego był pewna – na samo wspomnienie obejmujących ją ramion, twardej jak skała męskości, o którą tak namiętnie się ocierała, znów oblewał ją nieznośny żar.
To nie wino był powodem jej frywolnego zachowania. Było jedynie katalizatorem. Prawdziwy powód ukrył się głęboko w duszy, drzemał gdzieś na skraju umysłu.
Powoli wstała, aby później znów zająć dawne miejsce. Jedynie nie odwróciła się do niego plecami, a przodem. Był tak blisko, bliżej niż na wyciągnięcie ręki; wręcz czuła jego ciepły oddech. Uniosła ramię, palcami przesunęła po szorstkim policzku, opuszkiem powiodła po szramie widocznej na lewej skroni. Nawet nie drgnął, bo jej dotyk był jak muśnięcie skrzydeł motyla. El przełknęła ślinę, po czym przysunęła się jeszcze bliżej. W zasadzie to rozdzielało ich tak niewiele, zarówno ciała, jak i twarze.
Odetchnęła głęboko, a potem kobieca dłoń powędrowała prostym szlakiem w dół, zatrzymując się pod koniec drogi. Serce El biło jak szalone, gardło zaschło, a podbrzusze pulsowało w słodki, trudny do opisania słowami, sposób. Walczyła z pokusą, lecz szybko tę walkę przegrała. Przesunęła rękę niżej, a kiedy dotarła do celu, gardłowo jęknęła. Przez materiał spodni doskonale wyczuwała gorącą twardość członka. Mężczyzna poruszył się niespokojnie, a wtedy zamarła, wstrzymując oddech. Kiedy wydawało się, że niebezpieczeństwo minęło, zaczęła powoli masować tę wypukłość. Zarumieniona, podniecona, za wszelką cenę usiłowała przegnać wyrzuty sumienia.
I wtedy silne palce zacisnęły się na jej nadgarstku.
– Oszalałaś? – wysyczał, ale dawało się zauważyć, że też był podniecony.
– Ja… – zaczęła i zamilkła, bo nie bardzo wiedziała, co ma powiedzieć.
– W co ty pogrywasz, panno czarodziejko? – zmrużył oczy. – Czyżbyś naprawdę zamierzała pozwolić się wykorzystać?
– Nie! – Wycofała dłoń, ale to wszystko. Zafascynowana wpatrywała się w jego twarz, czując mętlik w głowie. Nie potrafiła tego uczynić od momentu, gdy się obudziła. Pragnęła tylko na powrót poczuć to, co wczoraj.
– Sądziłem, że chodzi o magię, ale jak widać miałaś coś innego na myśli – pokpiwał.
– Uśpiłeś mnie – odparła z wyrzutem.
– No pewnie. A co niby miałem zrobić z pijaną, napaloną czarodziejką?
– Wykorzystać – wyrwało się jej zgodnie z prawdą. Po czym gwałtownie poczerwieniała.
– Nie El. – Zaprzeczył, gładząc jej czerwony policzek. – Zdecydowałem się opuścić swą kryjówkę, bo wyczułem coś, czego się przestraszyłem. A jak wiesz niewiele rzeczy potrafi mnie przerazić. Szukałem pomniejszego maga, zbyt słabego, ale też wystarczająco rozgarniętego, aby nawiązać kontakt z Radą. Trafiłaś mi się ty.
– Wystarczająco rozgarnięta? – zakpiła, błagając w duchu aby nie zabierał dłoni i nie przerywał pieszczoty.
– Nawet bardziej – uśmiechnął się lekko. – Zgodnie z przypuszczeniami, Rothar zlekceważył moje ostrzeżenie.
– Niezupełnie. Uznał jedynie, że jesteś kiepskim sojusznikiem.
– Chyba wiem dlaczego. To logiczne, że skoro ta nieznana moc jest zła, to powinienem się z nią bez problemu dogadać. A tego nie zrobiłem. Więc twój mistrz wietrzy w tym jakiś podstęp.
– No właśnie! – spojrzała na niego zaskoczona. – Dlaczego?
– Ta moc wiele obiecuje, ale wiele też chce zabrać. Czarna magia nie jest taka jak biała. Za wszystko musisz płacić wysoką cenę. Zyskujesz wiele, ale kosztem swej duszy – wykrzywił z goryczą usta. – Kosztem swego człowieczeństwa. Często kosztem tych, na których ci zależy.
– Straciłeś kogoś bliskiego? – spytała zaciekawiona.
– Każdy z nas kogoś traci – uciął krótko. – Musimy wstać, pora ruszać w drogę.
– Już? – wyraźnie wyglądała na rozczarowaną.
– Już! – Przymknął na moment oczy, aby nie zauważyła, jak walczy ze samym sobą. To była nierówna walka, chociaż po wczorajszym, nie tylko musiał się dwukrotnie zaspokoić, to jeszcze przez kilka godzin nie mógł zasnąć. Zwłaszcza, że tuż obok, leżała ona.
– Ty pierwszy – zaproponowała chytrze, wplatając nogę pomiędzy jego uda.
– El!
– Ciągle El i El – mruknęła z wyrzutem. – Zdążymy jeszcze ocalić świat, nie martw się.
– Nie martwię się o świat. – W końcu zdołał się podnieść, chociaż uczciwie musiał przyznać, że była to jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie go spotkały. Jeśli ich podróż potrwa zbyt długo, to i on nie da rady długo się opierać. Była ostatnią kobietą, na jaką powinien zwrócić uwagę i chociaż kusząca była myśl, aby przeciągnąć ją na swą stronę, to zdawał sobie sprawę, że było to również niewykonalne zadanie. El nie pożądała władzy czy błyskotek, nie zabiegała o aplauz czy podziw tłumów. Pod tym względem Rothar dobrze ją wychował, nawet zbyt dobrze. Była pewna siebie, pewna swej wyjątkowości, miała też jasno sprecyzowane cele i nie uznawała kompromisów. I to też był problem. Rothar ją wychował. Różnica wieku. Znaczna różnica wieku.
Z przekąsem pomyślał, że zapomniał o czymś jeszcze.
Nie chciał jej w to wciągać. Mówił prawdę – mrok rządził się swoimi prawami. Niczego nie dostawało się za darmo, a każdy krok w stronę cienia miał swoją cenę. Kto jak kto, ale on wiedział na ten temat bardzo dużo. I na najwyższych bogów, nie chciał jej w to wciągać!
– Ja tam nie wiem, o co się martwisz – burknęła. Najwyraźniej miała mu za złe, że zrezygnował z niej tak szybko. Dobrze że nie zdawała sobie sprawy, czym było to spowodowane.
– Zjemy coś i jedziemy dalej.
– Suchary z wczoraj? – Aż się otrząsnęła. – Nie, dziękuję. Za nic w świecie!
– Nic innego nie mamy. A wino wypiłaś – zakpił.
– Gdzie w tych przeklętych górach znajdziemy coś jadalnego?
– Nie marudź. Upoluję coś na następny postój.
– Upolujesz? – Nieco pobladła.
– Przecież jadasz mięso?
– Tak, ale zgaduję, że nie będziesz się uganiał za zwierzyną z łukiem w dłoni?
– Nie mam łuku – odparł szorstko. – Posłużę się magią. Przeszkadza ci to, nie musisz jeść.
Owszem, przeszkadzało. Ona nie byłaby zdolna do tego, aby wykorzystując swą moc, zwabić niewinne zwierzę w pułapkę. On najwyraźniej nie przejmował się takim głupotami. Westchnęła z taką siłą, aż rzucił jej zaskoczone spojrzenie. Lecz nic nie powiedział. W zasadzie to był wyjątkowo małomówny. Odwracał też głowę, gdy na niego spoglądała, a zwiększał między nimi dystans.
– Coś sobie przypomniałam. Gdzie twój towarzysz?
– Kto?
– Wilk – wyjaśniła cierpliwie. – Stwór uwięziony w ciele zwierzęcia.
– To żaden stwór – uciął krótko. – To jeden z żołnierzy Widmowej Armii.
Pobladła.
– Ale… jak?
– Czarna magia moja panno czarodziejko nie zna ograniczeń. Żadnych. Jeśli masz wystarczający dar, możesz zdobyć wszystko.
– Ty nie miałeś wystarczającego? W końcu przegrałeś…
Zauważyła, że nie w smak było mu to pytanie.
– Przegrałem, bo pod wpływem chwilowej słabości, darowałem komuś życie.
– Komu? – zaciekawił ją. – Kobiecie? Kochałeś ją?
– El, daj spokój.
– Jestem ciekawa, to źle?
– To pusta ciekawość. Nie zaspokajam pustej ciekawości – odparł sucho.
– A co zaspokajasz?
– Gdzie to słynne opanowanie oraz powściągliwość, którego uczy się magów przez pierwsze lata kształcenia?
– Chadzam własnymi ścieżkami. Gdyby nie to, podążałabym teraz z zupełnie innymi kierunku i w zupełnie innym towarzystwie. Mistrz wpadł pewnie w szał – westchnęła. – Ojciec również.
– Nie udawaj, że się tym przejmujesz.
– Nie udaję, bo się nie przejmuję – poświadczyła. – Problem polega na tym, że nie będę miała gdzie wrócić.
– Panno czarodziejko, czy to król czy Rada z naczelnym, każdy z nich będzie skończonym głupcem, jeśli z ciebie zrezygnuje.
– Rothar już to zrobił.
– Nie. Chciał jedynie odsunąć pewne rzeczy w czasie.
– Nasze spotkanie?
– Mój zgubny wpływ. – Azack wybuchnął śmiechem. – Niestety, spóźnił się.
– Nie denerwuj mnie, bo cię zostawię! – zagroziła.
– Akurat.
– Coś taki pewien siebie panie magu?
– To nie ja rzucałem się na ciebie, tylko ty na mnie.
– Nie rzucałam się! – spąsowiała. – To wina alkoholu.
– Tak? A dziś rano?
– Jeszcze nie wytrzeźwiałam. No co się śmiejesz? – zgłosiła uzasadnioną pretensję. – Poza tym jesteś adeptem ciemności. Nie powinieneś bywać w tak znakomitym humorze.
– Nie? A co powinienem robić? – spytał z ciekawością, zrównując swego konia z jej rumakiem.
– Rzucać dookoła ponurym, pełnym gniewu spojrzeniem. Zgrzytać zębami. Bluzgać przekleństwami. I wyglądać o dużo gorzej.
– El, co ty za głupoty wygadujesz?
– Mówiłam, że jeszcze nie wytrzeźwiałam. To dokąd jedziemy? – W końcu przypomniało jej się, że powinna o to spytać. W pierwszej kolejności, pomyślała z niesmakiem.
– W góry.
– To już wiem panie mądralo. A konkretnie?
– W tę stronę, z której wyczułem nadciągające niebezpieczeństwo. Po drodze zatrzymamy się w moim zamku.
– Nieźle brzmi.
– Tylko brzmi. Demony porzuciły swoje siedziby setki lat temu. Kiedy przestała je wypełniać ich magia, wiele z nich popadło w ruinę. Rzadko która budowla ocalała w względnie dobrym stanie.
– Twoja ocalała?
– Powiedzmy, że nie miałem wyboru.
– A ten wilk? On też się tam kieruje?
– Tak. To też jego dom – powiedział Azack, chociaż z wyraźnym oporem.
– Powinnam się go bać?
– Nie. Jest posłuszny, nie zrobi niczego, na co mu nie pozwolę.
– No dobrze, a daleko jeszcze?
– Też się boję kolejnej spędzonej z tobą nocy – zakpił.
– Wino się skończyło.
– Nie do końca jestem pewien, że to ono było przyczyną. – Podobała mu się ta gra słów pomiędzy nimi. Nie dlatego, że mogło do czegoś dojść, ale dlatego, że w końcu mógł z kimś rozmawiać. Dopiero teraz zrozumiał, jak bardzo mu tego brakowało. Kobiecego towarzystwa. Towarzystwa osoby obdarzonej mocą, inteligencją i urodą. Banalnej wymiany zdań. Każdej z tych rzeczy z osobna i wszystkich naraz.
Szkoda, że tak szybko się to skończy. Gdy dotrą do celu…
Komentarze
Jo Winchester
Najpierw zapytam – co się działo ze stroną, bo przez kilka godzin nie mogłam wejść?
A teraz o treści. Mag, który chce chronić El przed ciemną magią? Zamiast przeciągnąć ją na tamtą stronę? Oj, panie Azack albo pan coś kombinuje, albo miękniesz pan na starość 😀 Na szczęście nie mięknie tam na dole, El mogłaby być niezadowolona. Obyło się bez wyrzutów sumienia po nocy. Ciekawe, kiedy Azack podda się pożądaniu. No i co jest tym złem, którego on tak się boi. Mam tylko nadzieję, że nikt nie będzie musiał się poświęcać. Nikt, mam na myśli Azacka i El. Nikogo więcej nie będzie mi szkoda 😉
Babeczka
Jakaś awaria była, zorientowałam się przy porannej kawie, całe szczęście, bo zaraz zgłosiłam i naprawili :-)))
Najgorzej miały te osoby, co to sobie do śniadanka czy kawki chciały poczytać newsletter 🙁 Bardzo wszystkich przepraszam, ale to akurat była siła wyższa i coś, na co nie miałam wpływu!
Jo Winchester
Ja tam się nie gniewam, czytałam jeszcze po północy 🙂 Tak czułam nosem awarię, dobrze, że szybko usunęli 🙂
J.Gibson
No właśnie, bo ja przeczytałam w nocy, ale jak chcialam dać komentarz to mi się ładowało, i ładowało i ładowało….. I zonk. Komentarza ni ma.
A potem wyskoczył jakiś błąd i się poddałam.
W zeszłym tygodniu było dziwniej, bo link z newslettera nie dzialal, ale dzialal link na fb.
Babeczka
Nie wiem jakiego typu była awaria, nie dociekałam, bo i na co mi ta wiedza. Grunt że naprawili 🙂
Co do linków z newslettera, to ja je wstawiam i przyłapałam się, że czasami coś tam źle zrobię, stary zostawię, kreseczki nie wstawię i wtedy zonk!
Rebel G.
Ktoś rzucił czar na serwer i stąd ta awaria ;))
Pewnie zła moc nie chciała, żebyśmy polubili Azacka! Ale ja go lubię, mimo że enigmatyczny i wietrzę podstep, może El ma być darem dla ciemnej strony i dlatego się z nią nie przespał? ;))
Uwielbiam ten swiat czarów i tajemnic. I dialogi tych dwojga 🙂
Babeczka
Dziewica rzucona na żer złej mocy? :-))) No cóż…
Awaria była dość duża, sklep też nie działał 🙁 Teoria o złym uroku całkiem prawdopodobna.
PS. Pod Pechową dziewczyną ktoś umieścił komentarz, czy jest dostępna jako film. Pochlebia mi to, ale przyznam, że nie widzę tego w rodzimej produkcji… Jeszcze by Darena grał Adamczyk, druida Karolak, a Tanję Liszowska :-))) A gdyby Szpak nagle zapragnął zagrać główną rolę żeńską? Co tam broda, przypudrowałoby się i laska byłaby z niego jak ta lala! Oczywiście, nie chodzi tu o moje sympatie czy antypatie, ale o dopasowanie 😀 bo u nas to wszystko jest możliwe…
Anonim
Ja myślę że wszędzie się powtarzają niektóre nazwiska i chociaż lubię Karolaka to racja że to wszędzie pełno 🙂
Babeczka
Mnie raczej chodziło o to, że w roli mrocznego, seksownego bruneta obsadzą nijakiego blondynka o łagodnej urodzie 🙂
Iza
To kiedy dowiemy się co on tam knuje?
Babeczka
Tak około 14 części ;-D
J.Gibson
Omg. Zygmunt ze mną nie wytrzyma tyle w napięciu😂
Tony Porter
Brawo, El! Sądziłam po sobie i spodziewałam się po niej kaca moralnego, a ona nawet alkoholowego nie miała:) Twarda sztuka. Ale słusznie, co się będzie certolić – miała na Azacka ochotę, okazała mu to tak, żeby nie miał żadnych wątpliwości, to co się będzie teraz wypierać, czy zwalać winę na wino:) Różnicą wieku niech się Azack nie przejmuje, bo El potrzebuje doświadczonego twardziela, mającego czym jej zaimponować. Jakiś młodzik, i to bez mocy czarodziejskiej nie miałby z nią szans – zjadłaby go na przystawkę:) Oj, do 14 części daleko, ale jestem pewna, że oczekiwanie na wyłożenie kart przez Azacka nie będzie nam się dłużyło. Ciekawa jestem, czy zaplanowałaś jakieś zadanie dla Wilka. Mocno mnie ta postać intryguje. „Skażenie” Tolkienem robi swoje:)
Babeczka
Nie ma to, jak nie móc wejść na własny wpis, bo się hasła zapomniało 😀
A dla Wilka zaplanowałam już część drugą :-)))
Tony Porter
Weź nie mów, z hasłami to ja mam wiecznie pod górkę – staram się na maksa ujednolicać, ale nie zliczę ile razy rejestrowałam się od nowa, pozyskiwałam nowe hasła itp.
Ha! Radość wieczorową porą lepsza od bruneta:) Panie Wilku, już się cieszę na spotkanie, aczkolwiek do przyjemniaczków na pewno pan nie należy.
Babeczka
Ja mam magiczny notes i wszystko w nim zapisuję. Bez tego ani rusz :-)))
Na pana wilka trzeba będzie poczekać, aż mnie natchnienie znokautuje 😉
Tony Porter
Magiczny notes nie jest mi obcy – tyle, że w pracy, a w prywacie zdaje mi się, że na pewno zapamiętam. Taaa… Niekoniecznie.
Zważywszy, że życie ludzkie w dużej mierze polega na czekaniu – na kogoś, bądź coś, to spoko:) Poczekam na Pana Wilka i nie będę zniecierpliwiona tupać nogą:) Jak na razie, ponasycam się Azackiem:)
Anonim
A tego ile części ma być?