Zielone, niebieskie, ona (IX)

with 16 komentarzy

To ją uratowało. Silne uderzenie i głośny huk pojawiły się równocześnie. Ich samochód został zepchnięty na pobocze. Następne sekundy były jedynie chaosem, wypełnionym ogłuszającą kakofonią dźwięków, zapachem przerażenia i bólem. Gdy się ocknęła, zrozumiała, że mieli wypadek. Z trudem odpięła pas. W oszołomieniu rozejrzała się, poszukując wzrokiem Iago. W środku go nie było. Ze ściśniętym gardłem uzmysłowiła sobie, że on nie zapiął pasów.

– Pomogę ci.

Znała ten głos. Znała i znienawidziła. Lecz na razie stłumiła bunt. Odepchnęła go dopiero, gdy stanęła na własnych nogach. W panice rozejrzała się dookoła i…

Leżał całkiem niedaleko. Nieruchomy i zakrwawiony. Dziwne, ale była pewna, że żyje. Podbiegła do niego, sprawdziła puls, chociaż dygotała tak bardzo, że musiała upewnić się trzykrotnie. Wstała, gdy za plecami usłyszała ciche chrząknięcie.

– Zastrzel mnie w końcu i będzie po kłopocie – powiedziała, odwracając się do Vasco przodem. – Zastrzel i zawieź go do szpitala, zanim będzie za późno.

Uniósł prawe ramię, wycelował. Zupełnie jak w tamtym śnie. Tylko spojrzenie miał inne, zimne, beznamiętne.

Lecz nie pociągnął za spust.

I w tym momencie Laura sobie przypomniała. Ten koszmar, który dręczył ją od kilku nocy, koszmar, który po przebudzeniu skrywał się gdzieś w zakamarkach pamięci. Przypomniała sobie i zrozumiała, że przeznaczenie zawsze dąży do tego, aby wrócić na raz obraną drogę. Ich wybory, ludzkie wybory, nie mają na to wpływu. Ona nie śniła po to, aby uniknąć złych rzeczy, ona śniła po to, aby znać przyszłość. Czasami udało jej się ją zmienić, ale na krótko, na kilka sekund, jak wtedy gdy mały chłopczyk wpadł pod koła samochodu. Albo na kilka tygodni, jak teraz, gdy zakochała się w mężczyźnie, którego nigdy nie miała spotkać.

– Nie mogę Lauro – wyszeptał Vasco. – Nie mogę cię zabić. Byłem pewien, że nie sprawi mi to problemu, ale nie potrafię tego zrobić.

Podszedł bliżej. W jego oczach, tych oczach, które od samego początku zwróciły jej uwagę dostrzegła desperację. Pogładził ją kciukiem po policzku, dotarł do miejsca, gdzie wypadek pozostawił wyraźny ślad w postaci fioletowo–purpurowego siniaka.

– Lauro – wyszeptał. – Zburzyłaś moje uporządkowane życie. Sprawiłaś, że łamałem wszelkie nakazy. Dostarczyłaś rozkoszy nieporównywalnej do czegokolwiek innego. Kłamałaś, co do swego daru, ale teraz to nie ma najmniejszego znaczenia. Przestało być ważne. Gdybym wierzył w miłość, to powiedziałbym, że cię kocham.

Zniknął strach, już nie drżała. Kilka łez wymknęło się z jej oczu, spłynęło po policzkach. Starł je palcami z niezwykłą czułością, ale ona tylko uśmiechnęła się ze smutkiem. Prawie czuła, jak w jego głowie rodzi się pewna myśl, zamienia w impuls. Jak biegnie w dół, potem wzdłuż ramienia, aż do palców zaciskających się na chłodnej stali.

Wiedziała, co zamierza zrobić. Niejednokrotnie o tym śniła.

– Nie mogę pozwolić by on… – Szept tak cichy i lekki, jak nieuchwytne tchnienie wiatru. A wtedy ona mu przerwała. Zyskała pewność, że powinna odejść. I pogodziła się z tym nieuchronnym wyrokiem losu, który tak bezlitośnie ją traktował. Pogodziła się, bo nie umiałaby na powrót żyć w samotności.

– Nie kłamałam, bo byłam pewna, że mogę coś zmienić. Ale przeznaczeniu nie można… – Ostatnich słów musiał się domyśleć. Nim przebrzmiały, on zdążył nacisnąć spust. Dwa razy, zanim przerażony cofnął rękę. Dwa strzały oddane prosto w serce, serce które miało bić tylko dla niego. Celował w leżącego na trawie Iago, rannego i bezbronnego. Brata, który jednocześnie stał się dla niego największym rywalem. Lecz ona musiała się tego spodziewać, bo zacisnęła palce na jego nadgarstku i w ułamku sekundy skierowała wylot lufy w inną stronę, pod swoje lewe żebro.

– Dlaczego? – spytał bezbarwnym głosem. Wciąż ją podtrzymywał, ale teraz zwisała w jego objęciach bezwładnie, niczym szmaciana lalka. Oczy miała zamknięte, lekko się uśmiechała, policzki nadal mokre od łez.

Zginęła od razu, już wtedy, gdy pierwsza kula trafiła w jej pierś. Nie zdążył powstrzymać palca, który naciskał spust, nie zdążył odepchnąć jej na bok. Nic nie zdążył zrobić. Był bezradny jak nigdy dotąd w całym swoim życiu. Miał ochotę wyć z rozpaczy, krzyczeć tak głośno i długo, jak tylko starczy mu siły. Miał ochotę złorzeczyć, przeklinać, wyładować swój gniew.

Nie zrobił nic. Delikatnie położył ją na ziemi, potem podszedł do Iago. Pierś rannego unosiła się powoli, ale równo. Vasco wyjął z kieszeni telefon, dzwoniąc pod numer pogotowia. Wyjaśnił co się stało i gdzie powinni przyjechać. Był pewien, że zjawią się za pięć, góra dziesięć minut.

Później odwrócił się, aby podnieść martwe ciało dziewczyny.

Nie spojrzał na jej twarz.

Szedł przed siebie, w kierunku samochodu, który zaparkował na poboczu, kilkanaście metrów dalej.

Szedł, po raz pierwszy w życiu czując smak własnych łez.

Komentarze

  1. J
    Julia
    | Odpowiedz

    Nadchodza zmiany? Az się boje 😉

  2. A
    Anonim
    | Odpowiedz

    Ja też mam złe przeczucia. Babeczki błagam tylko nie zabijaj głównego bohatera!!!!!

  3. Jo Winchester
    | Odpowiedz

    Nie sądzę, by Laura zginęła, ale Iago czasami może…

  4. T
    Tony Porter
    | Odpowiedz

    Nie wiadomo który z braci gorszy. Vasco – płatny zabójca, Iago – sadysta i psychopata. Zważywszy, że ojców mają różnych, to nasuwa się podejrzenie, że te skrzywione geny to po mamusi mają. Zdaje się, że mamusia wie jak sobie synuś z kobietami poczynia i co? Nic z tym nie robi? Zaskoczona jest, że się zakochał i chce poznać tą , której nie sponiewierał? Porąbana rodzinka. Laura idealnie do nich pasuje:) O trupa aż się prosi:) Byleby się za gęsto nie ścielił:)

  5. Babeczka
    | Odpowiedz

    Zabiję, zabiję wszystkich!!! Będę dążyć do zakończenia po trupach ;)))

    • Jo Winchester
      | Odpowiedz

      A zabij 😀

    • J
      J.
      | Odpowiedz

      Zabijaj, tylko w dobrej kolejności ;D

    • A
      Alexza
      | Odpowiedz

      Babeczko, nie bądź jak G.R.R. Martin 😀

      • Babeczka
        |

        Nie będę :-))))

  6. Jo Winchester
    | Odpowiedz

    A propo to uważam, że mamusia będzie miała tu ważny wkład w dalszy bieg historii, coś tak jakoś czuję.

  7. A
    Anonim
    | Odpowiedz

    Nie wiem czy mamusia ale Vasco dał jej jakies słowo moze to ma znaczenie?

  8. T
    Tony Porter
    | Odpowiedz

    Wybicie w pień głównych bohaterów to całkiem dobry sposób na definitywne zakończenie historii – prośby o kontynuację nie miałyby prawa bytu:)
    Może mamusi uda się powstrzymać tych dwóch psycholi przed pozabijaniem się nawzajem, albo przynajmniej ochroni Laurę. Chociaż, czy się dziewczyna przypadkiem na linii strzału nie znajdzie, to nie byłabym pewna. Może wreszcie coś wyśni i zacznie się zabawa:)

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Tak się spytam, którego wy byście chętniej przygarnęły do serca? No, powiedzmy że do serca ;-)))

      • J
        J.
        |

        Do serca to żadnego, ale do czego innego to hmm… ciężki wybór, ale skłaniam się ku Vasco 😀

  9. T
    Tony Porter
    | Odpowiedz

    Żadnego. Nie gustuję w facetach znęcających się nad kobietami i psycholami. I nie wierzę w cudowną przemianę za sprawą miłości. Dla Laury najlepiej by było, gdyby darowała sobie misje ratownicze zwyrodniałych duszyczek i wróciła do domu. Tylko, że ona to nie ja i na pewno łatwo z Iago nie zrezygnuje. Ciekawe, co musiałby jej zrobić, żeby sobie odpuściła. W przypadku tych dwóch typków to wybór między złym… i złym. Laura już niby wybrała, bo się niby zakochała, ale czy na pewno? Jakoś mnie ta siła uczuć obojga nie za bardzo przekonuje. Może to przez upały i brak klimatyzacji w pracy:)

  10. D
    Diana.krezelewska@amorki.pl
    | Odpowiedz

    Naprawdę ciekawa historia i jakże wciągająca …niestety lubię złe charaktery . Szkoda że tak się skończyło ale nie było innego rozwiązania . Vasco obiecał matce ale Igao już nic nie obiecywał… czy mnie coś ominęło ? Będzie coś dalej ?

Leave a Reply