– Wiem, co powinnam uczynić. – Katja wypowiedziała te słowa szeptem. – Ale nie wiem, czy potrafię. Wszystko wydaje się takie proste, takie łatwe… Jednak gdy tylko cię spotykam, moje ciało zaczyna decydować za mnie.
– A dokładnie, co to oznacza? – Zack przykucnął, unosząc głowę. Coraz bardziej przypominał tego, który był jego drugą naturą.
Co miała mu powiedzieć? To, że na samą myśl o nim, robiła się mokra w najbardziej intymnym miejscu? A może to, że jego członek dostarczył jej nieziemskiej, niespotykanej dotąd rozkoszy? I że wciąż chciała więcej… Pomimo wyrzutów sumienia, pomimo wstrętu, nadal pragnęła więcej.
– To skomplikowane. Nawet nie przypuszczasz jak bardzo.
– Dosyć tego! – warknął Łowca. I raptem znieruchomiał, zahipnotyzowany spojrzeniem oczu kobiety.
– Wracaj do chaty – powiedziała miękko. Musnęła dłonią jego kark, przesunęła opuszkami po otwartych do krzyku ustach. Rzuciła czar, a on nie mógł zrobić nic innego, jak wypełnić jej wolę. Kiedy zniknął w mroku lasu, odwróciła się do patrzącego na to wszystko z satysfakcją wilkołaka. Nie potrzebowała już Łowcy. Teraz realizował swój własny plan.
– A jednak… Już myślałem, że się na tobie zawiodę.
Podszedł bliżej, brutalnie chwytając ją za włosy. Był wyższy, ale nie na tyle, by nad nią górować. Był również silniejszy, choć zdawał sobie sprawę z tego, że jego przewaga jest pozorna.Lecz pierwszy raz nie spieszył się do celu. Chciał rozgrzać ją tak mocno, aby pożądanie osiągnęło niespotykaną dotąd skalę, aby błagała go o to, by się z nią kochał.
Pchnął z ukrytą wściekłością z taką siłą, że upadła na trawę. Nie zaprotestowała, a jedynie zmysłowo się uśmiechnęła.
Bardzo powoli zaczął całować nagie stopy. Przesuwał się coraz wyżej, aż dotarł do wrażliwej skóry wnętrza uda. Zataczał kręgi na drgającym niczym struna ciele, lecz nie zbliżył się do tego najcudowniejszego miejsca… Ominął je i teraz językiem smakował jedwabistą powierzchnię brzucha, kreślił wzory na nabrzmiałych, spragnionych dotyku piersiach, wpił się w pachnącą szyję.
Jęczała coraz głośniej, a jęki te wibrowały mu w uszach, niczym najpiękniejsza melodia.
Położył się na niej, wciąż nie rozebrany. Pocałunkiem zamknął usta, uchylone do krzyku i zaczął delikatnie się ocierać, wsuwając dłonie pod jej pośladki.
To było takie cudowne, gdy czuła przez niezbyt gruby materiał, jego całkowitą gotowość, żar ciała, narastające lawinowo podniecenie. Pocałunki, choć delikatne, wcale nie ugasiły ognia płonącego w jej ciele, a wręcz przeciwnie, z premedytacją go podsycały.
Na chwilę przerwał i uniósłszy głowę uśmiechnął się. Czuł wilgoć sączącą się z nabrzmiałej z podniecenia cipki, tak intensywną, że zmoczyła jego spodnie.
O tak! Teraz to on był górą! Kręciło go to równie mocno, jak pierwszy raz gdy się z nią kochał.
– Jeszcze nie wiedźmo, jeszcze nie… – wyszeptał do purpurowego uszka, widocznego zza kurtyny jedwabistych włosów.
Czuł jak kobieta napręża całe ciało, jak wije się, ocierając o jego stwardniałą męskość, jak całą sobą błaga o spełnienie.
– Powiem ci co zrobię – szeptał ochrypłym z podniecenia głosem. – Najpierw wsadzę ci go w usta, tak byś nie mogła złapać tchu. Kiedy już będzie ociekał twą śliną, bardzo powoli zanurzę go w mokrym od soków wnętrzu. Niczego nie zrobię w pośpiechu, nad wszystkim będę panował. Choć bardzo będziesz chciała zakończenia tych słodkich tortur, to nie podaruję ci go.
– Zack! – odczytał swoje imię z ruchu jej ust. O tak! Tak właśnie miało to wyglądać. Choć z trudem nad sobą panował, to jednak ta samokontrola podniecała go niemalże do utraty tchu. Tyle musiał czekać. Niech teraz ona tego zakosztuje.
Ukąsiła go w ramię, cicho jęcząc i krzyżując kształtne nogi na jego plecach.
– Weź mnie od tyłu. Błagam! – wydyszała. Słysząc te słowa, nie namyślał się ani chwili dłużej. Powoli przestawał nad sobą panować. Błyskawicznie zmienił pozycję, jednocześnie pozbywając się spodni. Pieszcząc dłonią rozgrzaną cipkę, ustami szyję, zanurzył się w ciasnym wnętrzu, ukrytym pomiędzy jędrnymi pośladkami. Krzyknęła, czując nieopisaną rozkosz, zmieszaną z nie mniejszym bólem. Jednak podniecenie dało jej siłę, by pokonać cierpienie i smakować wyłącznie narastającą ekstazę.
Pchnął ją tak, że klęczała przed nim na czworakach, a on mógł podziwiać prężnie przesuwający się w wypiętej pupie członek. Krzyczała, za każdym razem gdy zanurzał go aż po sam koniec. Chwycił długie włosy i siłą odchylił głowę kobiety do tyłu. A potem przyspieszył, czując nadchodzące spełnienie. Lecz pragnął czegoś więcej…
– Chcesz tego suko? Chcesz?!
– Tak! Och, tak! – Wiła się pod nim, prężyła, jęczała w takt każdego uderzenia.
– Mów jak bardzo! Krzycz!
– Zack!... Proszę, spuść się we mnie! Teraz, błagam, bo nie wytrzymam tego dłużej… Och!
Naprężył całe ciało, podczas gdy członek drgał w coraz bardziej wypełnianej jego sokami, dziurce. Krzyczał, ściskając z nadludzką siłą, kształtne biodra dziewczyny. A ona po prostu opadła na wilgotną trawę, wyczerpana orgazmem.
Dostała to, czego pragnęła. Zack pochylił się nad nią, zatapiając podekscytowany wzrok w jej oczach. Patrzył z satysfakcją, opierając się na wyciągniętych ramionach.
– To dopiero początek – zapowiedział pełnym pychy głosem. Głupiec. Był przekonany o swym zwycięstwie. – Dobrze wybrałaś.
– Tak. Wiem, że to dopiero początek – uśmiechnęła się, przymykając oczy. – Początek wszystkiego.
Dziwny ton pobrzmiewał w jej głosie. Nieco smutny, ale też i pełen ukrytego zadowolenia. Zack zmarszczył czoło. Poczuł coś zimnego, coś co z niespotykaną prędkością rozprzestrzeniało się po jego ciele, dusząc i paraliżując. Poczuł ból. Odepchnęła go, siadając i lekko przekrzywiając głowę na bok. Księżyc dodał blasku ciemnym oczom, zbudził je do życia, napełnił mrokiem. Wilkołak spojrzał w dół. Z jego piersi sterczał sztylet, wbity tam po rękojeść.
– Byłoby nam cudownie – przytuliła chłodną dłoń do jego spoconego policzka. – Naprawdę cudownie. Ale widzisz… Mam do wyrównania stare porachunki.
– Jakie? – wychrypiał, czując, że jego ciało rozpada się powoli na drobniutkie kawałeczki.
– Nikogo ci nie przypominam Zack? Nikogo? Czyżby było ich taki wielu?
– Podła suka!
– Tak, masz rację. Zaraziłeś mojego ojca. On zabił moją matkę. Miałam bardzo, ale to bardzo złe dzieciństwo – patrzyła na niego ze spokojem. – Choć przyznam, czasami się wahałam czy cię nie oszczędzić. Ale eks Łowca też jest niezły, następny w kolejce. Poza tym ułatwiłeś mi sprawę, bo teraz nie wróci do swoich.
Wilkołak walczył. Padł na plecy, wijąc się w śmiertelnych mękach. Lecz jego walka była nadaremna, bo pomimo całego swojego doświadczenie nie znał sposobu aby wygrać tę wojnę. Księżyc schował się za chmurą, więc teraz w mroku błyszczały tylko jego czerwone oczy. Nie, bardziej ślepia bestii. Katja przeciągnęła się. Jeszcze kilkanaście sekund. To co zrobiła, napełniało ją obrzydzeniem, a jednocześnie gwarantowało, że pozbędzie się choć odrobiny niechcianego bagażu, jakim obdarzył ją los. Pozostanie czarownicą, pozostanie człowiekiem. Zniknie ta część jej duszy, która należała do wilkołaka.
Na samym początku nie wyczuła w nim swego najgorszego wroga. To stanowisko już zajmował jej ojciec. Ale później… Coś przeczuwała, więc posłużyła się czarami, na moment wypuszczając bestię z zakamarków, w których ją ukryła. Kiedy ocknęła się z transu, cieszyła się zdobytymi wiadomościami, niczym dziecko, które dostało najpiękniejszy prezent pod choinkę.
Z obojętnością patrzyła na agonię swego kochanka, gładząc delikatnie jego wzburzone włosy. W myślach już obmyślała scenariusz upojnej nocki z Łowcą. A potem? Potem się zobaczy.
– Spokojnie Zack, spokojnie – szeptała, gdy wycie konającego rozniosło się po lesie. Kiedy ucichło, wstała i nie oglądając się za siebie, ruszyła w kierunku chaty. Żal i satysfakcja splatały się w jej sercu. Ciepła, lepka sperma, spływała po wnętrzu ud. A ona wracała, by nadal uciekać.
Komentarze
Anonimowy
Szkoda, że to już koniec… Jak zwykle super 🙂
Cam
Babeczka
Lubię pochwały, ale tym razem nie zasłużyłam. Mnie się to opowiadanie nie podoba, cholera wie dlaczego? Czuję wobec niego dziwną niechęć… Dobra, nie będę narzekać 🙂
Monika G.
Babeczko, ja uważam, że opowiadanie jest super. 🙂
Moim zdaniem to jedno z Twoich lepszych opowiadań bo nie jest klasycznie babeczkowe. Nie bierz proszę do siebie togo co napiszę, ale mam wrażenie, że Twoje ostatnie opowiadania to kalka. Ta sama zasada: facet – drań, który szybciej lub wolniej zmienia się na lepsze, kobieta – pozornie silna ale jednak słaba. Zdaję sobie sprawę, że każdy autor ma swoje ulubione schematy opowiadań, w których czuje się najlepiej. I nie mam pretensji. W końcu jak mi się nie podoba mogę nie czytać. 😉
A to opowiadanie nie jest przesłodzone, drań pozostaje draniem, bohaterka jest sobą do końca. Otwarte zakończenie też mi się podoba.
Bardzo doceniam, że mimo niechęci zadałaś sobie sporo trudu żeby dobrze zakończyć tą historię.
SUPER 😀
Anonimowy
Świetne zakończenie! Powiem Ci, że tego się nie spodziewałam. Zapowiadało się, że czarownica okiełzna bestię i będą żyć długo i szczęśliwie. A tu psikus. Fajny psikus 😀
Pozdrawiam
Shana
Anonimowy
1. Do poprawienia "ubrała sukienkę/buty" – ubrań się nie ubiera tylko zakłada. Ewentualnie można siebie ubrać w sukienkę. Ale w co ubiera się sukienki? W inne sukienki?
2. Ponieważ kazdy opis seksu jest do siebie podobny, a bohaterowie podobni do siebie w kazdym opowiadaniu (zmieniasz tylko kolor wlosów/oczu) – dokładnie wiadomo jakie masz fantazje seksualne. Przy czytaniu pod rząd robi się po prostu nudno, bo dokładnie wiadomo jak akcja się hmm…posunie.
Przestałaś zaskakiwać czytelniczki.
ola
Anonimowy
Zgadzam się co do obydwu punktów niestety.
Dela
Anonimowy
hmmm….. a czy seks w pewnym sensie nie polega na jednym i tym samym ?? Masz lepsze fantazje to podziel się nimi może nas to zainspiruje
Anonimowy
To było takie baśniowe, lubię jak kobieta rządzi i zwycięża.
Babeczko, dbaj o siebie. Trochę zdrowego egoizmu nie zaszkodzi.
Czytelnicy poczekają, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Joko
Anonimowy
Jakoś mi się to opowiadanie w ogóle nie podobało ale nie oznacza to ,że przestanę czytać Twojego bloga bo jest na nim wiele przecudownych opowiadań 🙂 Pozdrawiam 🙂
Anonimowy
hej. Odp mi co z kontynuacja niekompletnych,o ktorej pisalas w komentarzach? A.
Anonimowy
Myślę, że to twoje najlepsze opowiadanie.
NIEZRÓWNOWAŻONA
Martyna
Hmm mogę zrozumieć dlaczego nie lubisz tej historii. Wydaje mi się, że po prostu zbyt wcześnie ja skończyłaś.
Masz świetna bohaterkę. Do tej pory miała w sobie dwie natury, stąd ten wewnętrzny konflikt. Jednak zrzuciła z siebie klątwę. To daje niespotykane możliwości!
Masz świetną męska postać, która można rozwinąć.
No i parę w tle. Skoro zrzuciła klątwę z siebie to może nie uda się jej pomóc Stefanowi? I szukaj wiatru w polu, bo rozumiem, że musi być wspólna krew, dziedzictwo.
Och ja tutaj widzę tyle możliwości, że aż szkoda nie zrobić z tego dobrej książki, Babeczko!
Moze to dlatego, że lubię tę tematykę? 🤔🙈
Jednak namawiam, proszę i przekonuje. Rozważ to jeszcze. Zrób z tego coś z czego i Ty będziesz zadowolona.
babeczkarnia
Dałaś mi do myślenia, nie powiem. To dobrze, bardzo dobrze :-)))