Reborn (VI)

with Jeden komentarz

***

Rozdział 5

Pobudka nie należała do najprzyjemniejszych. Suchość i nieprzyjemny posmak w ustach, zdrętwiałe ciało, bo leżałam w nietypowej pozycji, poza tym wciąż ubrana w wieczorową suknię oraz zawroty głowy, dokładnie uświadomiły mi, czym jest kac.

Zdecydowanie przesadziłam z alkoholem, bo urwał mi się film. Ostatnie, co pamiętałam, to Dawid pochylający się nade mną i dalej już nic. Kompletne zero, chociaż wysiliłam umysł, aby sobie coś przypomnieć.

Poczłapałam do łazienki. Umyłam zęby, napiłam się wody i weszłam pod prysznic. Kąpiel przywróciła mi odrobinę równowagi, chociaż świat i tak wirował, wirował jak szalony. Z trudem się ogarnęłam, a potem założyłam to, co miałam pod ręką, czyli t–shirt i majtki, nie przejmując się resztą. Było ciepło, a ja zamierzałam tylko zejść po kawę, a potem wrócić do łóżka i jeszcze pospać. Zresztą, pozycja horyzontalna wydawała się najbardziej odpowiednia, aby przetrwać ciężkie chwile.

Nikogo nie spotkałam po drodze, w kuchni również było pusto. Wyjęłam z lodówki sok pomidorowy, bo kiedyś słyszałam, że dobrze działał na kaca, wypiłam szklankę wody i przygotowałam sobie kawę. Sam zapach podziałał elektryzująco. Pomyślałam, że zrobię wyjątek i dziś napiję się kawy z cukrem. Czasami tak robiłam, bo miałam wrażenie, że pobudza jeszcze mocniej niż mała czarna.

Odwróciłam się, jednocześnie przeciągając i szeroko ziewając. I w tej pozycji zamarłam, bo naprzeciwko mnie stał Dawid.

Ubrany już w elegancki garnitur, bo pewnie za chwilę wychodził do pracy, mierzył mnie ostrym, krytycznym spojrzeniem. Usta miał zaciśnięte, czoło zmarszczone i wyglądał, jakby coś go rozwścieczyło.

Mam kaca – wyjaśniłam. – Trochę za dużo wypiłam.

Trochę? – prychnął. – Schlałaś się jak świnia.

Tak? – I słowa, i ton głosu, odrobinę mnie uraziły. – Wiesz może czy wróciłam sama czy z kimś?

Nie odpowiedział. Podszedł bliżej i zabrał moja kawę.

Ej! – zaprotestowałam. – Zrób sobie własną.

Spieszy mi się.

Mnie też. Do łóżka. Przygotujesz papiery rozwodowe?

O mało co, się nie udusił. Przez chwilę kasłał, a później posłał mi mordercze spojrzenie.

Nie będzie żadnego rozwodu, przynajmniej dopóki żyje twój ojciec.

A jak go zabiję? – zainteresowałam się, podchodząc do ekspresu. – Cholerny z ciebie materialista, wiesz o tym?

Straciłem kobietę, którą kochałem i osiem lat życia. Tak, cholerny ze mnie materialista.

Ja też straciłam osiem lat życia. Ty chociaż chodziłeś do burdelu – powiedziałam zadumana. A ponieważ Dawid nie odpowiedział, znów na niego spojrzałem.

Skąd wiesz, że chodziłem do burdelu? – spytał w końcu.

Ściany i meble, nawet te ruchome, jak ja, mają oczy i uszy.

Bo miały. Ukryta w cieniu, milcząca, nieraz byłam świadkiem rozmów zarówno na tematy osobiste, jaki i biznesowe. Nie tyle zbierałam informacje, co bałam się, że ojciec nie dotrzyma słowa i w jakiś sposób pozbędzie się mojej matki. Podsłuchiwanie dawało mi złudne poczucie bezpieczeństwa i w ten sposób wiedziałam o wiele więcej, niż mój mąż i ukochany tatuś myśleli. Te wszystkie akty własności nie znalazły się u mnie przypadkiem. To dziwne, ale w całym tym szaleństwie zachowałam odrobinę rozsądku i schowałam je we własnym sejfie. Ojciec pewnie dalej wierzył, że leżą w tajemnej skrytce za regałem z książkami. Wolałam nie wyprowadzać go z błędu.

Brzydzę się tobą – wykrzywił usta, z hukiem odstawiając filiżankę, z której wylała się kawa. – Jesteś jak szczur.

Szczury to bardzo mądre zwierzęta.

Robisz się banalna.

I co z tego? – wzruszyłam ramionami, bo faktycznie mało mnie obeszły jego słowa. – Damian mnie przywiózł?

Nie mam pojęcia, kto cię przywiózł.

Ale jak dotarłam do łóżka?

Na czworakach – wymsknęło się Dawidowi, a ja wyobraziłam sobie, jak czołgam się na kolanach w tej seksownej kiecce i z rozmazanym makijażem aż od drzwi wejściowych.

Nie mogłam się nie roześmiać.

Trzeba było zrobić zdjęcie, pokazałbyś w sądzie jako dowód, że życie z nałogową alkoholiczką przekracza twoje możliwości.

Jakie życie? Ja tu tylko nocuję.

Widać nic więcej nie potrafisz. Wiesz, że wczoraj i dziś zamieniliśmy więcej słów, niż przez całą naszą znajomość? – Poczułam się tym zaskoczona, chociaż była to brutalna prawda.

Gdzie masz obrączkę? – Nie podjął tematu, tylko podejrzliwie przyglądał się mojej prawej dłoni.

Spuściłam w wychodku – sarknęłam. – Mówiłam, że położyłam na twoim biurku w gabinecie. Nie będę przecież umawiała się na randki z obrączką na palcu.

Nie będziesz umawiała się na żadne randki czy to z obrączką, czy nie.

W pewnych kwestiach muszę sporo nadrobić – powiedziałam w zamyśleniu. – Czekaj, gdzieś w biblioteczce mamy stare wydanie kamasutry…

Oczywiście, że powiedziałam to dla żartu, bo na żadne miłostki czy seks nie miałam najmniejszej ochoty. Tylko że Dawid odebrał to zupełnie inaczej. Wytrącił z mojej ręki butelkę z sokiem, po czym chwycił mnie i zarzucił sobie na ramię, tak że wisiałam teraz głową w dół.

Oszalałeś? – Nawet nie krzyczałam, bo zabrakło mi tchu. – Co ty wyprawiasz?

W pewnych kwestiach musisz sporo nadrobić.

Przecież nie z tobą! Puszczaj! – Szybko odzyskałam rezon. – Z tobą nie chce nic nadrabiać. Wystarczyły mi tamte trzy gwałty.

Jakie gwałty? Jesteśmy małżeństwem.

Puszczaj skurwielu, bo otruję cię czymś w nocy! – Wyrywałam się, podczas gdy on bez żadnego problemu wszedł na górę, kierując się prosto do własnej sypialni. To już przestało być śmieszne i nagle poczułam kiełkujący strach.

Chyba znów tego nie zrobi?

Dawid! – jęknęłam, gdy rzucił mnie plecami na łóżko. – Przestań!

Usiadł na mnie okrakiem, żebym nie uciekła, po czym prawie zdarł z siebie marynarkę, rzucając ją na ziemię. Zaraz obok wylądował krawat i dopiero wtedy zacisnął palce na moich nadgarstkach, bo rozpaczliwie usiłowałam się bronić.

Przecież spieszysz się do pracy...

Już nie! – warknął i mnie pocałował.

Całkiem mu odbiło! Przez tyle lat prawie mnie nie zauważał, mijaliśmy się bez słowa, czasami nie widywaliśmy całymi dniami, a teraz nagle oszalał. Bo poprosiłam o rozwód i przestraszył się, że może wszystko stracić? Tak, to musiało być to, stwierdziłam, rozpaczliwie próbując się wyrwać z silnego uścisku męskich rąk. Trzeba przyznać, że był zdolny do wszelakich poświęceń, pomyślałam z goryczą, a potem wykorzystałam okazję i ugryzłam go w dolną wargę.

Co do cholery… – Uniósł się i zaklął, a potem przejechał wierzchem dłoni po zranionych ustach. – Nie zachowuj się jak zwierzę.

Ja? – wrzasnęłam. – Ja niby zachowuję się jak zwierzę, gorylu jeden!

Gorylu? – uśmiechnął się asymetrycznie, i znów dotknął opuszkami palców zranionej wargi. Wciąż mnie trzymał, wciąż byłam unieruchomiona, ale sytuacja nieco się zmieniła. Dawid jeszcze przez chwilę patrzył na mnie z rozbawieniem z góry, a potem nagle uwolnił i wstał.

Dokończymy to później. – Sięgnął po krawat i marynarkę, nie odrywając ode mnie wzroku. W końcu zrozumiałam dlaczego. Byłam półnaga.

Zboczeniec! – Sięgnęłam po skraj kołdry, którym się nakryłam. – Niczego nie będziesz kończył. Rozwodzimy się.

My? – Pochylił się, brutalnie zakleszczając palce na moim podbródku i zmuszając, abym spojrzała mu prosto w oczy. – Nie ma kurwa takiej opcji, zapamiętaj to sobie! Nikt nie pomoże ci nawet napisać pozwu – wycedził, a później puścił mnie i wyszedł.

Nikt? To się jeszcze okaże, pomyślałam buntowniczo, bo doskonale wiedziałam, że jest ktoś taki. Ktoś, kto odważy się stawić czoła wielkiemu panu mecenasowi w imię moich interesów.

Odpowiedź

  1. G
    Gabriela
    | Odpowiedz

    Nagle przejrzał na oczy i po 8 latach zobaczy, że ma inteligentną, mądrą i piękną żonę?

Leave a Reply