Reborn (IX)

with 9 komentarzy

***

Rozdział 8

Upór Karoliny w kwestii rozwodu naprawdę mnie wkurzał. Wytrzymała osiem lat, nie mogła jeszcze trochę? Przecież tak naprawdę w obecnych czasach to nie miało większego znaczenia.

Pomimo burzy znów zrobiło się gorąco i duszno. W klimatyzowanym budynku nie dawało się tego odczuć, ale mimo to ludzie wyglądali na znużonych i nieobecnych. Ja również nie tryskałem energią, chociaż zdążyłem wypić już trzy kawy. Teraz piłem czwartą, ponuro rozmyślając o własnym zachowaniu, o Karolinie i o tej kretynce, Wróblewskiej, która oczekiwała, że nie tylko ją uwolnią od oskarżeń, ale jeszcze przeproszą za to, że musieli aresztować. Tak pustej i głupiej baby jeszcze nie spotkałem, chociaż wygląd miała za milion dolarów. Ten angielski dureń złapał się właśnie na spojrzenie błękitnych oczów sierotki Marysi, nie wiedząc, że za fasadą błękitu czyha na niego prawdziwa harpia.

Ocknąłem się, gdy ktoś zapukał. Weszła sekretarka, urodą wcale nie ustępująca Wróblewskiej, ale dla mnie nie miało to znaczenia. Kiedyś liczyła się tylko Marta, teraz zemsta. Co do Karoliny, to miałem przeczucie…

Przed chwilą widziałam pańską żonę.

Żonę? – powtórzyłem jak echo. – Przyszła do ojca?

Nie, niezupełnie.

Do mnie? – spytałem podejrzliwie.

Nie, powiedziała, że ma coś pilnego do załatwienia.

Tutaj?

Musiałam odebrać telefon i o więcej nie pytałam.

Czego mogła tutaj szukać, co załatwiać? Ani ja, ani ojciec, czyli kto? Zaintrygowany wstałem i dopinając marynarkę, ruszyłem w głąb biura. Nigdy wcześniej nie zdarzyła się podobna sytuacja, bo Karolina unikała tego miejsca. W przeciągu całego naszego małżeństwa nigdy nie mnie odwiedziła, a ojca chyba tylko raz czy dwa razy. Ciekawe, bardzo ciekawe.

Rozglądałem się uważnie, aż natknąłem się na mojego niedocenianego asystenta.

Widziałeś moją żonę?

Ja… Szefie, jest w konferencyjnym po prawej. – Biedak najwyraźniej się zmieszał, chociaż pytanie nie należało do kłopotliwych. – Ona…

Dobrze, wystarczy, znajdę ją – odparłem niecierpliwie.

Nie zapukałem. Wszedłem do środka pewnie i bez zahamowań, z uśmiechem na ustach, bo miałem nadzieję, że utrę jej nosa i przekonam, iż powinna dać sobie spokój z rozwodem.

Niestety to, co ujrzałem, niezupełnie było tym, czego oczekiwałem.

Mateusz? – zapytałem osłupiały, bo przede mną stała Karolina, naprzeciwko niej ten palant lizus, a oboje ściskali sobie dłonie. Ani odrobinę nie zmieszali się moim widokiem, przeciwnie, moja żona uśmiechała się szeroko, a ten dupek miał wypisany triumf na twarzy. Podszedł do mnie i również wyciągnął rękę.

Od teraz zajmę się pozwem o wasz rozwód. – Jego słowa aż ociekały drwiną. – Twoja żona oficjalnie mnie zatrudniła, więc kontaktuj się tylko ze mną.

Że co? – Niewiele było takich momentów w życiu, gdy brakowało mi słów. Ten był chyba drugi. Stałem niczym ten słup soli, wytrzeszczając na niego oczy i próbując przyswoić zwariowaną rzeczywistość. Jak to, zajmie się pozwem o nasz rozwód? Zatrudniła? Jego?

Kurwa! – ryknąłem, rzucając się na Mateusza i chwytając go za klapy marynarki.

Ja ci kurwa dam pozew! Wypierdolę na zbity pysk, będziesz psie gówna w parku zbierał, a nie pracował jako adwokat! – Potrząsałem nim z wściekłością. – Jak śmiesz wtrącać się w nasze sprawy?

Wtrącać? – zapytał zimnym głosem. – Ona chce się z tobą rozwieść.

Jaka ona? Jak ty do cholery mówisz o mojej żonie?

Jesteśmy na ty. – W końcu wyrwał się z mojego uścisku. Poprawił krawat, marynarkę, a potem znów na mnie spojrzał.

Oskubiemy cię do ostatniego miliona – oświadczył kpiąco. – Po wszystkim będziesz udzielał darmowych porad w Pcimiu Wielkim.

Nie, ja kurwa nie wytrzymam! – Ruszyłem na niego, przybierając pozę szarżującego byka. Tylko w bezpośrednim starciu mogłem dać ujście tej furii, która mnie opanowała. Jak on śmiał?

Mateusz Zawolny pojawił się w naszej kancelarii dwa lata temu. Był fenomenem, cudownym dzieckiem, bo studia prawnicze ukończył w wieku dwudziestu dwóch lat. Mój teść za wszelką cenę postanowił wziąć go pod swoje skrzydła, faworyzował na każdym kroku i miałem wrażenie, że gdyby nie moje małżeństwo oraz przyjaźń naszych rodzin, to już dawno ustąpiłbym stanowiska temu cholernemu karierowiczowi. Był też jedną z niewielu osób, która się mnie nie bała.

A teraz przyjmując ofertę Karoliny, otwarcie wypowiedział mi wojnę.

Zobaczymy, co powie prezes! – warknąłem.

Powiem mu, że po wszystkim ożenię się z jego córkę, zrobimy mu kilkoro uroczych wnucząt, on przejdzie na emeryturę, a ja będę wzorcowo zarządzał kancelarią. Przestań wariować, to tylko pozew – oświadczył sucho.

Nie zgadzam się!

Średniowiecze pełną gębą – cmoknął z przyganą. – Nie martw się, wszystkim się zajmę. – Pochylił się i pocałował w policzek milczącą dotąd Karolinę. Zauważyłem, że spojrzała na niego zaskoczona, ale nie zaprotestowała. – Umówimy się na kolację i dogadamy szczegóły.

Czerwona mgła zasnuła mi oczy. Kolację? Kolację?!

Idziemy! – warknąłem. Brutalnie zakleszczyłem palce na przegubie jej dłoni i pociągnąłem za sobą. Trochę się opierała, ale nie miała ze mną najmniejszych szans. Dotarliśmy do mojego gabinetu, jeszcze tylko po drodze rzuciłem sekretarce:

Wyjebię cię na zbity pysk, jak kogoś wpuścisz!

Trzasnąłem drzwiami z taką siłą, aż zadrżały szyby w oknach, po czym pchnąłem ją na fotel, a następnie pochyliłem się, zaciskając palce na poręczach.

Co to ma znaczyć? – Na razie byłem spokojny, chociaż jej kpiący wzrok sprawił, że balansowałem na krawędzi.

Nic. Znalazłam prawnika, to wszystko.

Mojego pracownika?

Zgodził się.

Chcesz żeby wyleciał? Żeby nigdzie nie znalazł pracy?

Ojciec go nie wyrzuci. Od samego początku traktuje jak syna – powiedziała chłodno, kładąc dłoń na mojej piersi i próbując mnie odsunąć. – A jak będziesz próbował się go pozbyć, powiem tacie, że się zakochałam i jestem z nim w ciąży.

Co? – zatkało mnie.

W sumie to nawet nie byłby zły pomysł – dodała w zamyśleniu, wodząc palcami po moim torsie. – Mój typ. Wysoki, dobrze zbudowany, seksowny.

Jest od ciebie młodszy.

Cztery lata – odparła z pobłażliwością. – Co to jest w obliczu prawdziwej miłości.

Przestań mnie denerwować.

Sam zacząłeś.

Nie będzie żadnego rozwodu, zwolnij go.

Nie – zmrużyła oczy. – Za kilka dni spotkasz kobietę swojego życia. Zakochasz się jak szaleniec i sam będziesz chciał się rozwieść. – Prychnąłem z niedowierzaniem. – Mówiłam już, nie chcę kancelarii, a i majątkiem się podzielę. Chcę jedynie być wolna.

Od jak dawna się znacie?

Dziś się poznaliśmy.

I od razu przeszliście na ty?

A dlaczego nie?

Odepchnąłem dłoń, która zbłąkała się w okolice paska moich spodni i później brutalnie ścisnąłem podbródek Karoliny, zmuszając, aby spojrzała mi prosto w oczy.

Nie rozwiodę się z tobą. Poświęciłem osiem lat, aby osiągnąć cel, nie zmarnuję tego. A ty nie będziesz się z tym skurwielem umawiała ani na kolacje, ani na lunche, ani na śniadania. Na nic, zrozumiałaś? Nawet kurwa na głupi naparstek wody!

Nie. – Teraz ona mnie odepchnęła i wstała. – Przestań przeklinać, bo brzmisz jak pijak pod budką z piwem. Idę na zakupy. Jaki jest limit na karcie?

Nie ma limitu, zaraz ją zablokuję.

Wyciągnęła przed siebie rękę, na której dostrzegłem zaręczynowy pierścionek, który jej podarowałem.

To diament, prawda? Sporo za niego dostanę.

Pół miliona – zgrzytnąłem ze złością zębami. – Możesz wydać wszystko, mam to w dupie.

No i to chciałam usłyszeć. – Roześmiała się, a później wyszła z gabinetu.

Najpierw musiałem się uspokoić. Dwa porządne drinki pozwoliły mi odzyskać panowanie na emocjami, a kolejny prawie całkowicie przywrócił równowagę. Siedziałem, sącząc whisky i zastanawiałem się, jakim cudem w przeciągu zaledwie dwóch dni, tak bardzo skomplikowało się moje nudne i ustabilizowane życie. I mało pocieszająca była myśl, że może skomplikuje się jeszcze bardziej.

Komentarze

  1. J
    Ja
    | Odpowiedz

    Oj czuje ze od nienawiść do miłości zostanie im mały krok, przejrzy na oczy co miał pod nosem

    • J
      Jejejka
      | Odpowiedz

      Na to po cichu liczę 🙂

    • G
      Gabriela
      | Odpowiedz

      Po tym co jej naprawdę zrobił, nie ma powrotu. Karą dla niego będzie, jak będzie patrzył na( mam nadzieję) to, jak Karolina(w której się zakochał) układa sobie życie z innym.

      • J
        Jejejka
        |

        Ogólnie tak powinno być, że nie powinna w ogóle rozważać bycia z nim po tym wszystkim, ale jednak chciałabym, żeby stanął wręcz na rzęsach aby na nią zasłużyć.

  2. Z
    Zuzia
    | Odpowiedz

    Nie wiedziałam, że mam w sobie takie pokłady cierpliwości, żeby czekać na te rozdziały. Chyba oszaleję. Wciągnęło na maksa od pierwszego rozdziału.

    • J
      Jejejka
      | Odpowiedz

      Mam dokładnie to samo, oszaleć można z tym oczekiwaniem 🙂

  3. N
    N.
    | Odpowiedz

    Widze ze nie tylko ja odswiezam co 5 minut.

    • Agnieszka
      | Odpowiedz

      Zawsze jakoś po północy jest nowa część 🙂

  4. J
    Jejejka
    | Odpowiedz

    Zawsze jest jakaś nadzieja na bonus, już tak bywało kiedyś 🙂

Leave a Reply