Zanim zaczniecie czytać, posłuchajcie mojej córci i jeśli Wam się spodoba proszę o polajkowanie i udostępnienie! Aby posłuchać kliknijcie >>>>tutaj<<<<
*
*
Nikolaja trawił gniew. Z nikim, nigdy tak się nie cackał. Powinien pójść tam, ogłuszyć ją, zerżnąć jak miał ochotę, a następnie zabić i zostawić stygnące truchło.
Gdy będzie już miał ją w swoich rękach…
Zamknął oczy zanurzając się w mroku, w poszukiwaniu tej najbardziej perwersyjnej i okrutnej części własnej osobowości. Wrócił do samych początków, gdy to on jeszcze był ofiarą. Tamte wspomnienia nadal sprawiały mu cierpienie, nadal przywoływały koszmary. Śmierć matki i siostry, okrucieństwo ojca i kolejne lata, gdy próbowano go „naprawić” wtłaczając w ramy obowiązującego systemu. Na próżno, bo Nikolaj szybko zrozumiał, że albo będzie ofiarą, albo katem. Zrozumiał też coś więcej. Ból zadawany innym przynosił ulgę. Chwilową, ale zawsze ulgę. Stanąwszy po przeciwnej stronie barykady, potrafił wreszcie zapomnieć o własnym cierpieniu.
– Jaki jest plan? – Nevio usiadł obok niego, wyłuskując z papierka gumę do żucia. – Bo chyba jakiś masz, skoro pokonaliśmy taki szmat drogi?
– Plan?
– W interesy nie bardzo wierzę, więc co? Sprawy osobiste?
– Powiedzmy. – Nikolaj potarł kciukiem czoło, zastanawiając się, ile może mu zdradzić.
– Czekaj, nie mów tak dużo, bo pogubiłem się w szczegółach – zadrwił chłopak.
– Przygotuj sznur i środek usypiający.
– O, proszę! Przeszliśmy do konkretów. A teraz jeszcze mi powiedz, że chcesz kogoś porwać i wlec ze sobą przez pół Europy, to od razu zadzwonię do szefa, żeby go poinformować, że zdrowo cię pojebało.
– Kobietę – zdradził w końcu Nikolaj z wyraźnym oporem.
– Wyjątkową?
– Nie.
– Oszaleję. Dobrze, przygotuję, co każesz.
– Robimy, co trzeba i od razu wracamy.
– Twoje błyskotliwe pomysły powalają mnie na kolana.
– Uważaj, żeby nie powaliło cię coś innego.
– Stary zgreda – mruknął Nevio, jednak na tyle cicho, aby nikt tego nie słyszał. Mimo wszystko doskonale zdawał sobie sprawę, na co było stać Nikolaja i nie chciał przeciągnąć struny. Arnautow do pewnego momentu potrafił znosić jego specyficzne, pełne sarkazmu, poczucie humoru. Lecz po przekroczeniu granicy, nie miał litości.
– Działamy teraz czy pod wieczór?
– Zaczekamy do północy. Pojedziemy, ja wejdę pierwszy, później was zawołam.
– Mieszka sama?
– Z dzieckiem.
– Aha. – Nevio nie wydawał się tym poruszony, chociaż wiedział, jaki będzie następny rozkaz Nikolaja. – Ja mam uciszyć dzieciaka. Jak?
– Wybierz sobie, jesteś pomysłowy. Ma być cicho i szybko, to wszystko.
– Dobrze. – Chłopak wstał. – Pójdę, rozejrzę się po mieście. Nigdy nie byłem w Polsce.
– Masz wrócić po zapadnięciu zmierzchu.
Nikolaj został sam, bo Alosza wybrał się do pobliskiej knajpy, aby coś zjeść. Niespokojny, trawiony gorączką niecierpliwości, wciąż od nowa powtarzał w myślach jedną scenę. Dopiero po dłuższej chwili zauważył, że zamiast obrazów pełnych przemocy, pragnie czegoś innego. To doprowadziło go do szału.
Nie chciał już czekać na Nevio. Zerwał się z fotela i kwadrans później zaparkował w sporej odległości od zielonego płotu, otaczającego dobrze znany mu dom. Zaskoczył go stojący przed bramą radiowóz, chociaż domyślił się, co było przyczyną. Zostawił przecież namacalny dowód swojego wczorajszego pobytu.
Na usta Nikolaja wypełzł powoli szeroki, pełen zła uśmiech. Policja? Serio? Naprawdę miała nadzieję, że to ją przed nim ochroni?
Otworzył okno i zapalił, czekając na moment, gdy będzie mógł wkroczyć do środka. Miał gdzieś uprzednie plany. Spalała go niecierpliwość, do działania popychało własne podniecenie. Palił papierosa za papierosem, przyczajony, zdeterminowany.
Przed furtkę wyszło troje ludzi. Dwóch policjantów i ona. Nikolaj się ożywił. Wyrzucił niedopałek i obserwował ich w skupieniu. Zaklął pod nosem, gdy podjechało jeszcze jedno auto. Wysiadł z niego wysoki, elegancko ubrany mężczyzna. Widać dobry znajomy, może nawet więcej niż znajomy, bo kobieta niemal wpadła w jego ramiona.
Przed oczyma Nikolaja pokazała się krwawa mgła. Jak ten skurwiel śmiał dotykać jego własności? Konwulsyjnie zacisnął palce na kierownicy, pochylając się, niczym przyczajony do ataku drapieżnik. Bursztynowe tęczówki pociemniały, w czarnych źrenicach zawirowała furia. Najchętniej od razu wyprysnąłby z auta, dopadł tego złamasa i jednym, celnym strzałem posłał go na tamten świat. Niestety, mundurowych wolał nie tykać, bo mogło się to źle skończyć. Tam, gdzie obecnie mieszkał, mieli doskonałe układy, opłacając kilka potrzebnych osób, tutaj nikogo. Pomimo kilkudziesięciu fałszywych tożsamości, doskonale podrobionych dokumentów, odciski palców miał te same, a to groziło dekonspiracją. Obecne stosunki Europy z Rosją nie należały do przyjacielskich, balansowały raczej na granicy wrogości, czemu akurat Nikolaj się nie dziwił, bo w większości uważał rodaków swego ojca za odrażającą szarańczę, ale trafić do więzienia z tak prozaicznego powodu jaką była napaść na dwóch zwyczajnych funkcjonariuszy, zakrawało na kpinę. Dlatego starając się okiełznać gniew i pokonać zniecierpliwienie, pozostał na miejscu.
Jak wiele go to kosztowało, wiedział tylko on sam. Obserwował, jak odjeżdża radiowóz, potem jak nieznajomy wsiada do samochodu i również znika za zakrętem.
W tym samym czasie Kamila sprawdzała czy zamknięte są wszystkie okna i drzwi. Po wczorajszym incydencie, gdy znalazła ślady spermy na progu łazienki, naprawdę była przerażona. Nie oznaczało to paniki, bo takie zachowanie nie leżało w jej naturze. Najpierw zamknęła córkę w sypialni, starannie zabezpieczając drzwi, później zadzwoniła na policję. Niestety, niewiele pomogli. Gdy zniknęli, czuwała całą noc. Po południu przyjechał kolejny radiowóz oraz Dominik, w którym niespodziewanie dla siebie samej, zapragnęła poszukać oparcia. Chciała też zwrócić się do Iwony, ale ta razem z Nikitą właśnie zwiedzała Amerykę południową, więc nie było szansy na pomoc z jej strony. Zostawiła jedynie krótką, zwięzłą wiadomość na poczcie głosowej, po czym zajęła się domowymi obowiązkami, aby czymś zając myśli.
Kim był mężczyzna, który w tak brutalny, obcesowy sposób wkroczył w jej ustabilizowane życie? Musiał od dawna ją obserwować, wykorzystując fakt, że mieszkała tutaj tylko z córką. Pomylił się jednak, myśląc, że ma do czynienia z bezbronną kobietą, bo Kamila przez ostatnie lata sporo się nauczyła. W walce wręcz siłę zastępowała sprytem, osiągając całkiem niezłe rezultaty. Miała broń, dobrze schowaną w trzech różnych miejscach w domu, chociaż dotychczas nie była zbytnio przewrażliwiona na punkcie własnego bezpieczeństwa. Właśnie się to zmieniło.
Pojawił się strach, niepewność, chociaż to wcale nie o siebie się bała. Bardziej o Oleńkę i z tego powodu w wysłanej wiadomości zapytała Iwonę, czy może na kilka dni zamieszkać w jej mieszkaniu. Robiła to niechętnie, zdając sobie sprawę, że było to również mieszkanie Nikity, ale hotel nie wydawał się dobrym pomysłem.
Dzień należał do tych deszczowych i ponurych. Spędziła go razem z córką, nie posyłając Oleńki nawet do przedszkola. Prawie że zabarykadowała się we własnym domu, a ulgę poczuła dopiero, gdy skontaktował się z nią znajomy policjant i obiecał, że ktoś będzie miał na nie oko. Dostała także wiadomość od Iwony, że ma odebrać klucze od jej brata i że oboje z Nikitą wracają w trybie naglącym do kraju.
To wszystko nieco ją uspokoiło. Kiedy Ola zasnęła, jeszcze raz sprawdziła czy zamknięte są wszystkie okna i drzwi, później wróciła do kuchni i przygotowała sobie herbatę. Sącząc ulubiony napój, włączyła radio, które zaszumiało starymi przebojami, a odrobinę już senna Kamila usiadła przy kuchennym stole. Z zamyślenia wyrwało ją dźwięk komórki.
– Moi ludzie już do ciebie jadą. Będą za kwadrans.
– Bardzo ci dziękuję! – Prawie że się rozpłakała.
– Nie jesteś osobą, która prosi o cokolwiek bez powodu.
– Oby nie był tak poważny, jak myślę.
Pożegnała się, a wtedy rozległo się głośne pukanie. Bez wahania wstała, ruszając w kierunku drzwi, będąc pewną, że to obiecana ochrona.
– Dziękuję za po… – reszta słów zamarła jej na ustach.
W progu stał mężczyzna. Ubrany cały na czarno, wysoki, mroczny, wpatrując się w nią, z pełnym satysfakcji uśmiechem błąkającym się na kształtnych wargach.
Obcy, ale doskonale znany. Ukochany, ale znienawidzony. Cień życia, które się skończyło, które teraz powracało jedynie w snach.
Bezgłośnie wyszeptała jego imię, jakby bała się, że dźwięk wypowiadanych słów przegoni tę zjawę. Miała wrażenie, jakby nagle znalazła się w otchłani szaleństwa, bo przecież tylko tam mogła go spotkać. W chaosie własnych wspomnień, w piekle straconych szans. Utonęła w bursztynowych oczach, spadając w bezdenną otchłań wypełnioną emocjami.
– Witaj, słoneczko – odezwał się chrapliwym głosem. – Przyjechałem po ciebie.
Nie zdążyła wykonać żadnego ruchu, podjąć żadnej decyzji. Nie zdążyła nawet pomyśleć, gdy mocny cios pozbawił ją tchu i przytomności. Pogrążyła się w ciemności, a wiotkie ciało, błyskawicznie pochwycił Nikolaj. Wziął na ręce, po czym wszedł do domu, pozostawiając uchylone drzwi. Za kilka minut miał zjawić się Nevio i Alosza, po których zadzwonił kwadrans temu. Nie chciał dłużej czekać, nie miał na to siły. Z niezwykłą jak dla niego delikatnością ułożył nieprzytomną kobietę na jasnoniebieskiej sofie, po czym sam usiadł obok i opierając podbródek na złączonych dłoniach, wpatrywał się w nią bez słowa.
Teraz był pewien, że się znali. Gdy kilka minut wcześniej stali naprzeciwko siebie, wyczytał to w jej spojrzeniu, w pełnym niedowierzania grymasie twarzy. Z bliska wydała mu jeszcze piękniejsza i miała jeszcze bardziej fascynujące oczy. Czysty błękit z otaczającym go ciemnym pierścieniem. Później, gdy dotknął jej po raz pierwszy, poczuł niezwykły dreszcz ekscytacji. A teraz z trudem nad sobą panował, będąc pewnym, że czeka go coś cudownego, chociaż nie potrafił sprecyzować czym miało być to cudowne. Czystą przemocą, przesiąkniętą brutalnością? Wyuzdanym seksem? Czy satysfakcją, którą powinien czuć, gdy będzie delektował się jej cierpieniem?
A może czymś jeszcze?
– Jesteśmy. – Nevio wszedł do środka. – Ależ ci się spieszyło. Loszę zostawiłem na czatach, żeby nic nas nie zaskoczyło.
– Dasz jej coś, żeby nie odzyskała przytomności i po sprawie. Aha, na górze śpi dziecko. Zabij je – dodał beznamiętnym tonem Nikolaj. – Nie hałasuj, najlepiej skręć jej kark. Potem zabieram, co moje i zmywamy się stąd.
– Dobrze. Najpierw dzieciak?
– Najpierw ona. Masz to?
– Mam. Księżniczka pośpi sobie z kilkanaście godzin. Gdy się ocknie, zaaplikuję drugi zastrzyk. Powinnyśmy w tym czasie dotrzeć do domu.
Nikolaj tylko skinął głową, ponuro przyglądając się temu, co robił Nevio. Najchętniej by go odepchnął, bo patrząc jak dotyka nieprzytomnej kobiety, od razu czuł nieuzasadniony gniew. Niestety, pewnych rzeczy nie potrafił zrobić sam i musiał to zostawić specjaliście.
– Skończyłeś? Teraz dzieciak – warknął, ponaglając chłopaka. – Pozbądź się go, ja zabiorę moje słoneczko do samochodu.
– Bagażnik…
– Zgłupiałeś? – syknął Nikolaj. – Jest zbyt cenna!
– Cenna? – Nevio nieznacznie uniósł brwi. Szefowi faktycznie odpierdzieliło. – Zresztą, jak chcesz. – Wzruszył ramionami, po czym odwrócił się i sprawnie pokonał schody.
Dziewczynka wciąż spała, chociaż już płytkim, niespokojnym snem. Rumianą buzię przytuliła do poduszki w drobne kwiatki, chudym ramieniem opasała nieco już wysłużona maskotkę. Dla silnego mężczyzny nie była godnym przeciwnikiem. Zresztą zamierzał po prostu skręcić jej kark. Lecz zawahał się, gdy znalazł się przy krawędzi łóżeczka.
Nie dlatego, że pojawiły się wątpliwości czy wyrzuty sumienia. Już od dawna nie wiedział, czym są. Zawahał się z powodu czystej kalkulacji zysków i strat.
Nikolajowi zależało na tej kobiecie. Dziecko mogłoby być znakomitą kartą przetargową, motywującym argumentem. Może zamiast zabijać dziewczynkę, również powinni zabrać ją ze sobą?
Zanim zdążył podjąć decyzję, mała przeciągnęła się i otworzyła oczy. Nawet w stłumionym świetle niewielkiej lampki, dostrzegł ich kolor. I nie tylko to. Zauważył również niezwykłe podobieństwo do Nikolaja. Coś, czego nigdy by się nie spodziewał.
– Ja pierdolę! – mruknął. – Ale numer!
Nie krzyczała. Usiadła i patrzyła na niego w milczeniu, z ciekawością, lekko przekrzywiając główkę. Mimowolnie się uśmiechnął, po czym również usiadł na krawędzi łóżka. W końcu uniósł ramię i dotknął zarumienionego policzka.
Nie przypuszczał, że ten dotyk tak na niego podziała, że jego ciałem wstrząśnie dreszcz.
– Nevio! – Rozległ się głos Nikolaja. – Zmieniłem zdanie. Nie zabijaj dzieciaka. Uśpij go, bo może się przydać.
– No tak. – Znów się uśmiechnął, sięgając po wysłużoną maskotkę. Nie znał polskiego, ale postanowił zaryzykować z angielskim. – To twoje?
Skinęła głową i chwyciła misia w ramiona.
– Zabieramy na wycieczkę twoją mamę i ciebie.
Dziewczynka nadal milczała, ale miał pewność, że go rozumie. Mała mądrala, pomyślał z uznaniem. Wyjątkowo ładne dziecko, na dodatek o żelaznych nerwach. Nic dziwnego, w końcu była córką Arnautowicza.
Te oczy to miała przepiękne!
– Idziemy? – Wyciągnął do niej ramiona, a dziewczynka ku jego zdumieniu, bez słowa się w nie wtuliła. Tak po prostu, jakby to było coś najbardziej naturalnego na świecie. Jakby od zawsze go znała.
Spojrzał w dół, na czubek ciemnej główki. Może właśnie tutaj tkwił sekret postępowania Nikolaja? Może jej matka tak samo działa na dziką bestię, którą stał się Arnautow? On także przestał rozumieć, co robi, chociaż miał do czynienia jedynie z dzieckiem. I pierwszy raz w życiu, mimowolnie postarał się potraktować drugiego człowieka z niezwykłą jak na niego delikatnością. Nie zaproponował, aby wrzucić do bagażnika, ale troskliwie owinął kocem, układając na tylnym siedzeniu. Przypiął pasem, podparł kiwającą się główkę poduszką zabraną z domu, a obok ułożył przybrudzoną maskotkę.
Zatrzasnął drzwi i zapalił papierosa, wpatrując się w nieprzytomne już dziecko. Potem przeniósł wzrok na kobietę i na samym końcu na siedzącego obok Nikolaja. Ponurego, jak nigdy wcześniej, chociaż zrobili, co zaplanował i za chwilę ruszali w drogę powrotną.
Ta determinacja. Ten pośpiech. Ta z trudem maskowana zazdrość o każdy dotyk.
Nevio uśmiechnął się krzywo.
Arnautow właśnie bez słów wyjawił mu swoją największą tajemnicę. Coś, czego nikt się po nim nie spodziewał.
Słabość do kobiety.
Odpowiedź
Gabriela
Nevio już wie kim są te dwie istoty. Ciekawe kiedy Nikolaj sobie to przypomni🤔