Reborn (I)

with 4 komentarze

***

Umierałam.

Pośrodku pustej drogi, otoczona ciemnym lasem, pod rozgwieżdżonym niebem, umierałam. Czułam, jak słabnę, jak ciało ogarnia niemoc, czułam jak z coraz większym trudem łapię powietrze poprzez poranione wargi. Nie miałam nawet siły, aby użyć telefonu, na którym kurczowo zacisnęły się moje palce.

Umierałam, wiedząc, że to nie był wypadek. Ktoś celowo uszkodził hamulce, ktoś celowo pragnął mojej śmierci. Gdybym miała siłę, to zaczęłabym się śmiać, bo dobrze wiedziałam, kim był tajemniczy „ktoś”. Cóż, teraz to nie miało najmniejszego znaczenia. Umrę tutaj, zanim przybędzie pomoc. Być może mój mąż będzie domagał się śledztwa, być może ktoś będzie chciał dowiedzieć się, co naprawdę się wydarzyło. To naprawdę nie było już ważne. Nie dla mnie.

Zamknęłam oczy. Powróciłam pamięcią do beztroskiego dzieciństwa, do czasów liceum, do tego dnia, gdy zachorowała moja ukochana mama. Później moje życie zamieniło się w koszmar. Musiałam zrezygnować z wszystkiego, musiałam zrezygnować nawet z samej siebie. Ugrzęzłam w zaaranżowanym małżeństwie, z człowiekiem, który nigdy mnie nie kochał, nigdy nie przytulił, nie pocałował, nie okazał odrobiny czułości. Z człowiekiem, dla którego byłam przedmiotem umowy pomiędzy dwoma rodzinami.

Osiem straconych lat…

A kiedy miesiąc temu umarł mój ojciec, ten człowiek szumnie tytułujący się moim mężem, wręczył mi papiery rozwodowe, zimnym głosem oznajmiając, że jest zakochany i zamierza się ożenić. Też chciałam rozwodu, ale nie na warunkach, jakie mi zaproponował. Próbowałam walczyć o swoje i dlatego dzisiejszej nocy musiałam umrzeć.

Słyszałam, że przed śmiercią wyświetla nam się całe nasze życie. Ja pamiętałam tylko gorycz ostatnich lat, poniżenia, jakich doświadczyłam, własną niemoc i bezsilność. Słyszałam też, że śmierć nie boli. Mnie bolała. Bolały zmiażdżone kości, pozrywane mięśnie, bolała opuchnięta twarz i powybijane zęby.

Miałam wtedy wyjście. Mogłam się nie zgodzić, zaprotestować, ale w tym wypadku moja matka umarłaby w męczarniach. Sama nie wiem, co było gorsze, te wszystkie lata psychicznych tortur czy świadomość, że własny ojciec sprzedał mnie za swoje marzenia.

Poczułam, jak wibruje komórka w mojej wiotkiej dłoni. Jak przez mgłę zauważyłam, kto dzwoni, a później nastała ciemność. Pojawiło się błogosławieństwo nieświadomości i w końcu umarłam.

Odpowiedzi

  1. J
    Jejejka
    | Odpowiedz

    Aga, chcesz nas wykończyć chyba tymi zaczętymi i nieskończonymi historiami.
    Oczywiście, wszystko cudowne ale już się chce wiedzieć co z naszym Natanielem albo z panem szefem.
    Pozdrawiam serdecznie.

    • Agnieszka
      | Odpowiedz

      Tutaj mam publikacje zaplanowane aż do 1 maja, jakoś po północy przypada każda, więc zapraszam 🙂 Na pewno będzie jeszcze Nataniel, ale co do reszty, to zobaczymy 🙂

      • J
        Jejejka
        |

        Super! To bardzo cieszy, pisz nam dalej, bo jesteś w tym najlepsza 🙂

  2. G
    Gabriela
    | Odpowiedz

    Uwielbiam takie klimaty

Leave a Reply