Dług (X)

with 10 komentarzy
Szymon stał zadumany, patrząc przed siebie. Cholera! Że też dał się namówić. Lecz z drugiej strony to mówiło o wiele więcej o Mateuszu, niż on sam kiedykolwiek by wyjawił.

– Czekamy i czekamy – odezwał się zrzędliwym tonem jego gość. – Czuję się niczym idiota!

– Bo nim jesteś – powiedziała cicho kobieta, która właśnie ukazała się w drzwiach wejściowych. – I nie rozumiem co… Och!

Zamarła. Przecież to… Ruszyła w kierunku okna, dłonie położyła na czarnej, wypolerowanej na wysoki połysk powierzchni.

– Co to jest?

– Łapówka – odpowiedział ze spokojem Mateusz. Szymon bez słowa się ulotnił. Nie wierzył, żeby ten olbrzym mógł fizycznie skrzywdzić jego siostrę. Jakby co, nakrzyczą na siebie i po prostu wyjdzie.

Oby nie.

– Łapówka? – Wiki pobladła. – Ty gnoju!

– Ja? – szybkim krokiem podszedł bliżej. Kurwa! Ona faktycznie kiepsko wyglądała. Nadal była piękna, ale tak bledziutka, szczuplejsza, przeraźliwie smutna. Poczuł żal, że jednak nie przyszedł wcześniej. – A kto nazwał mnie nieokrzesanym troglodytą, głupkiem o przeroście mięśni nad rozumem? Albo niewychowanym chamem? Czy burakiem, co ukończył zaledwie podstawówkę? A i to pod przymusem?

– Przecież nie ja! – odparła z irytacją. – Choć przyznaję, ostatnio myślę o tobie właśnie w takich superlatywach.

– Dobra, zasłużyłem. – Teraz był już wściekły. Jak on by ją…!

– W stu procentach.

– Miałaś rację pisząc, że nie nadaję się na twojego partnera, ale…

– Pisząc? – Wiki podniosła głowę i spojrzała na niego zdumiona. – Co pisząc?

– Wiadomość, którą zostawiłaś.

– Ja?!

– Nie! – Powoli wpadał w szał. Musiał ją chociaż dotknąć. Inaczej oszaleje! – Dziwka, którą przeleciałem tamtej nocy!

Bez słowa wymierzyła mu policzek. Błyskawicznie zareagował, unieruchamiając jej ramiona i ściskając z taką siłą, aż jęknęła protestując. Nareszcie ją miał!

– Moja mała kurewka – wyszeptał do purpurowego uszka. – Ile nocy będę cię mógł rżnąć za takie lakierowane cudo?

– Ani jednej! – I rozpłakała się. – Mateusz, proszę! Wyjdź! Tak będzie lepiej. Fortepian możesz zabrać ze sobą, nie chcę go. Nic od ciebie nie chcę. Jesteś prostackim bydlakiem! Kłamcą! I dziwkarzem!

– Dziwkarzem?

– Po co tu przyszedłeś?

– Jak to po co? Zerżnąć cię. – Celowo stosował wulgarne słowa. Chociaż powolutku docierało do niego, że coś tutaj mocno nie grało. Gdyby naprawdę był jej obojętny, nie płakałaby, a potraktowałaby ze wzniosłą pogardą.

– Tak, to akurat jedyne co potrafisz!

Zastanowił się. Powodów, dla których wymyślił ten cyrk, było kilka. Ale najważniejszym była tęsknota, która nie pozwalała mu przesypiać nocy, spalała od wewnątrz. Oprócz tego chęć udowodnienia tej zarozumiałej pannicy, że myliła się pisząc, iż absolutnie do siebie nie pasują. Bo przecież do cholery, co można powiedzieć po jednej nocy?

Czy to wszystko miało sens?

– Tak, to było tylko spłacenie długu – powiedziała cicho, wyplątując się z jego objęć. – Chociaż ja oczekiwałam od ciebie czegoś więcej, niż tekstu: jesteśmy kwita, spływaj.

– Tekstu?

– Artur mi wszystko wyjaśnił.

– Artur? – powtórzył Mateusz, tym razem złowróżbnym tonem. – I niby mu uwierzyłaś?

– Nie jemu. Napisałeś list, o ile ten skrawek papieru można nazwać listem.

W zapadłej ciszy dało się słyszeć sygnał telefonu. Mateusz zerknął na ekran i wykrzywił twarz. O wilku mowa. Kochany braciszek, który jak widać nie tylko skutecznie zamącił, ale teraz jeszcze zgrywa niewiniątko.

– Później dopiero pomyślałam, że to mógłby być podstęp z jego strony, ale wtedy przysłał mi to. – Wiki wyjęła swój telefon i włączyła przesłany filmik. Mateusz pobladł, do doskonale pamiętał, co może na nim zobaczyć. Prywatna orgia, podczas której tak się upił, że już po dwóch godzinach urwał mu się film. Wcześniej zdążył się zabawić i to ostro. Jak widać Artur tylko czekał na coś takiego.

– Ja naprawdę wszystko rozumiem – odezwała się zdławionym głosem. – Każ zabrać fortepian i proszę, nie przychodź więcej. Nie jestem… Nie potrafię tak. Może w twoim świecie to normalne, ale ja tak nie chcę – rozpłakała się.

Bez słowa skierował się ku wyjściu. Dopiero gdy otworzył drzwi, postanowił, że jeszcze coś musi wyjaśnić.

– Kiedy się obudziłem, spałaś. Wyszedłem pobiegać, sądząc, że gdy wrócę, będziesz na mnie czekała. Nawet kupiłem po drodze kwiaty – dodał z goryczą. – W zamian za to dostałem suchą wiadomość, że… – nie dokończył. Wyszedł, zatrzaskując z hukiem drzwi.

Był tak wściekły, że o mało co nie spowodował wypadku, jadąc do klubu. O ile nieporozumienie z listami, które podłożył Artur dałoby się wyjaśnić, o tyle jego własne zachowanie, gdy kilka godzin później posuwał trzy panienki w burdelu, już nie.

Był pewien, że to właśnie najmocniej bolało Wiktorię. Bo on zamiast o nią walczyć, postąpił jak ostatni idiota.

– Gdzie mój brat? – wysyczał wściekle, wpadając do środka.

– W biurze. – Stojącego przy wejściu osiłka, aż otrząsnęło. Rzadko kiedy widywał szefa tak rozjuszonego.

Mateusz nie czekał. Dopadł zaskoczonego Artura i zanim tamten zdążył zareagować, odrzucił go do tyłu potężny cios.

– Ja cię kurwa bydlaku nauczę! Jaja ci urwę i kutasa utnę, a po tym wszystkim, już tylko będziesz mógł pornosy nagrywać! – wrzeszczał, ogarnięty furią Mateusz.

– A! Powiedziała ci? – ucieszył się niepoprawny braciszek, ocierając zakrwawioną twarz. – Jeden zero dla mnie. I koniec meczu – dodał szyderczo.

– Zabiję cię gnoju!

– W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone – stwierdził filozoficznie Artur, chociaż po chwili pięść Mateusza po raz drugi rozkwasiła mu twarz. Oczywiście, próbował się bronić, lecz rozpędzony, pełen szaleństwa brat był niczym taran. Pomogła dopiero lufa broni wbita w podbródek Mateusza.

– Uspokój się – powiedział chłodno Artur. – Jedna dziwka nie jest tego warta.

– To nie jest…

– Jest. Założymy się?

– Wsadź sobie w dupę swoje zakłady. – Mateusz odepchnął jego ramię i tym razem uderzeniem posłał na ziemię. Potem opadł na stojący obok fotel i ukrył twarz w dłoniach.

Artur podniósł się, przyglądając podejrzliwie bratu. Chociaż tego nie chciał, pojawiły się wyrzuty sumienia. Dotychczas traktował to jako znakomitą zabawę, formę rywalizacji, ale teraz dotarło do niego nagle, że Mateuszowi naprawdę może zależeć. To była zaskakująca myśl.

– Bardzo jest na ciebie wściekła?

– Nie wiem.

– O ten filmik?

– Zamknij się debilu.

– Zakochałeś się?

Przez chwilę panowała cisza. Później Mateusz uniósł głowę, spoglądając na niego.

– Tak – powiedział tylko. – Zakochałem się.

– Cholera – mruknął Artur, podnosząc się i siadając naprzeciwko brata. Nie uśmiechała mu się rezygnacja z własnych planów, ale tutaj chyba naprawdę nie miał szans. To po pierwsze, a po drugie mimo wszystko kochał tego kretyna. W końcu brat to brat. – Wiesz co? Pasuję. A ty bierz się do roboty. Porwij ją gdzieś, wywieź w odludne miejsce, przeleć z kilka razy i przebłagaj. Nie ma kobiet nieprzejednanych. Każda da się przeprosić, zwłaszcza że ona również się zakochała.

– Myślisz?

– Takie piękne plany szlag trafił – mruknął Artur, krzywiąc się. – Chyba złamałeś mi żebro.

– Ciesz się, że jedno.

– Zęby wybije mi Ewa, jak się dowie, co narozrabiałem. Dobra, możesz skorzystać z mojego domku nad jeziorem.

– No nie wiem. Urządzasz tam orgie.

– Jest posprzątane, nie marudź. Weź tylko sypialnię dla gości, bo w mojej są różne – Artur uśmiechnął się szeroko – akcesoria. A to płochliwa dziewczyna.

– Wiktoria? – Mateusz wyjął papierosa i zamyślił się. Porwanie to nie problem, gorzej będzie z przeprosinami. – Wiesz co? Ty lepiej zacznij odmawiać zdrowaśki, bo jak mi się nie uda, to za karę wsadzę ci w dupę rozżarzony pręt. I daj klucze oraz kod alarmu. Biorę twoją sypialnię, bo kto jak kto, ale Wiki do płochliwych na pewno nie należy.

Komentarze

  1. K
    Karolina
    | Odpowiedz

    To jest bardzo rozrywkowy domek nad jeziorem??? ale będzie gorąco jak skorzystają z akcesoriów???

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Kto wie, co tam Artur chowa? 😀

  2. G
    Gabriela
    | Odpowiedz

    Cały Mateusz przez to swoje gówniane gadki i zachowanie nie odzyskał Wiki . Filmik z nim w roli głównej przekreślił wszystko. Cieszę się, że Artur dostał baty od brata, należało mu się. Trzyma kciuki za ich pojednanie, miłość musi wybrać:)

  3. M
    Martyna
    | Odpowiedz

    Chryste, faceci są tacy prości, wystarczy dać sobie po ryju, ot sprawa załatwiona.
    Z drugiej strony, po takiej dawce emocji z Niko, teraz ta scena wydaje mi się taka szybka, mało skomplikowana ?

    No, ale daj Bóg, co by Mateusz był kreatywny ? no, a Artur przynajmniej raz w życiu dał bratu dobra radę ?

  4. A
    Anika
    | Odpowiedz

    Uwielbiam to opowiadanie, jedno z fajniejszych na tej stronie 🙂

  5. J
    Joasiaas2
    | Odpowiedz

    Poprzednia wersja bardzo mi się podobała,ale ta nowa jest jeszcze lepsza ? Uwielbiam Twoje teksty Babeczko . Mam nadzieję że Mateusz będzie musiał ostro powalczyć, w końcu co nieco przeskrobał!

  6. K
    Karolina
    | Odpowiedz

    Doczekałam się! W końcu Mateusz przyłożył Arturowi, dobrze że braciszek zmądrzał i odpuści. Oj Mateusz, staraj się, staraj! Nie mogę się doczekać tego porwania. Będzie się działo! A jak sobie pomyślę, że niedługo już koniec to… Ech… Uwielbiam Dług – jeden z lepszych 😀 Podobnie jak Ja, Baba! Też uwielbiam 😀 Babeczko, wszyscy Twoi dranie mają to coś w sobie, że kolana miękną. Kocham ich!

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      A w Ja, baba! który? Morderd, Lancelot czy Mateusz? Bo tam trzech chłopa się przewinęło, chociaż myślę, że miałaś na myśli Mordreda :-)))

      • K
        Karolina
        |

        Mordred, Mordred 😀 Gościu wymiata haha 😀

      • Babeczka
        |

        Tak myślałam 🙂 Ten zwierzęcy magnetyzm 😀

Leave a Reply