Wyklęty (II)

with 9 komentarzy

Kiedy wróciła, pierwszą rzeczą zaraz po odświeżającej kąpieli było odszukanie Rothara. Był zaskoczony, że nie dotarła do celu, ale El nie zamierzała rozmawiać o tym przy świadkach. Poprosiła o chwilę rozmowy na osobności.

Coś się stało. – Nie pytał, stwierdzał fakt.

– Tak – odparła zgodnie z prawdą, zajmując miejsce przy ogromnym stole zawalonym pergaminami. Mistrz nigdy nie był wzorem porządku i za to bardzo go lubiła. Inaczej byłby zbyt doskonały.

Rothar zanim usiadł, nalał wina do dwóch pucharów i jeden z nich podał El. Był szczupłym mężczyzną, o przenikliwym spojrzeniu jasnoszarych oczu, bardzo krótko obciętych włosach i bladej cerze. Nic dziwnego, więcej czasu spędzał wśród ksiąg niż na świeżym powietrzu. A jednak był też niezwykle przystojnym mężczyzną, co właśnie stwierdziła z niejakim zaskoczeniem.

Słucham.

Znasz zaklęcie, które potrafi przenieś kogoś o kilka dni drogi od celu, a ten ktoś nawet nie będzie o tym wiedział?

Zaklęcie splątania. – Zmarszczył brwi, a jego spojrzenie nabrało ostrości. – Który z nich? Vidren? Koll? Azack?

Ten ostatni – odparła ze spokojem. – Chociaż twierdził, że to nie on.

Bogowie! Rozmawiałaś z nim?

Tak. Kazał ci przekazać wiadomość.

Dlaczego nie dałaś…

Szukał pomocy.

El! – Mistrz najwyraźniej był bardzo poruszony tym, co usłyszał. Wstał, obszedł stół i przykucnął naprzeciwko siedzącej dziewczyny, kładąc ręce na jej dłoniach. – Nie wiem, czego ten pomiot ciemności szuka, ale bądź pewna, że nie o pomoc mu chodzi. Pomocy! – prychnął. – Też sobie wymyślił!

Opowiadał o czymś co pojawiło się w górach, o mocy, która nie pochodzi z tego świata – dodała spokojnie. – Powiedział, że nawet on odczuwa strach, gdy o tym myśli. Prosił, abyś tego nie zlekceważył.

Nie zlekceważę – odparł powoli Rothar. Wstał, prostując się, a El przez krótką chwilę wydawało się, że wiedział, albo przynajmniej podejrzewał, czym lub kim może być tajemnicza siła z gór. Potem to wrażenie zniknęło i przed nią stał poruszony mistrz. – Lecz nie powinnaś więcej się tym kłopotać. I na przyszłość pamiętaj, żeby w pierwszej kolejności zawsze zwracać się z takimi sprawami do mnie.

Wiem. Chociaż nie sądzę, abym miała jeszcze okazję na rozmowę z nim.

Mało o nim wiesz. Jeszcze mniej o tym, do czego jest zdolny. To już nie jest człowiek. Przestał nim być gdy wkroczył w mrok, parając się rzeczami, o których my nawet wzdrygamy się myśleć. Powinienem pomyśleć o zaklęciach zabezpieczających. Kto wie, co knuje Azack?

Wydawał się być szczery.

Szczery?! – Rothar niemal wypluł to słowo. Rzadko kiedy widywała go tak wytrąconym z równowagi.

Prosił jedynie abym przekazała ostrzeżenie, bo sam nie może tego zrobić. Czekał na maga, który pojawi się w wiosce, aby zbadać przyczynę znikania okolicznej ludności.

Dam głowę, że to on za tym stoi. Muszę teraz wrócić na naradę, ale zajmę się tobą zaraz po tym.

Nie sądzę, aby to było ko…

Jest – uciął krótko. – Masz tu być, gdy zajdzie słońce. Kilka zaklęć nie zaszkodzi, a może ochronić cię przed czymś, czego nawet nie potrafisz sobie wyobrazić.

Będę – zgodziła się z westchnieniem. Co prawda uważała, że mistrz przesadza, ale wolała się z nim nie kłócić. – Będę na pewno.

W takim razie do zobaczenia wieczorem El.

Została sama. Wstała, podchodząc do wąskiego okna. Przez chwilę podziwiała widok, jaki się przez nie roztaczał. Miała też pełną świadomość tego, że gdzieś tam, dalej niż mógł sięgnąć ludzki wzrok, majaczą na horyzoncie niedostępne szczyty gór. Pnące się ku niebu, skute lodem, niedostępne. Kiedyś zamieszkane przez demony, od wielu setek lat opustoszałe. Właśnie tam gdzieś, po śnieżnych bezdrożach błąkał się Azack. Samotny czarnoksiężnik, skazany na banicję i ścigany niczym zwierzę. Sam? Niezupełnie. W towarzystwie potwora nie z tego świata, zaklętego w ciele zwierzęcia. Rothar miał rację, nakazując jej powściągliwość w ocenianiu tego człowieka, a jednocześnie miała wrażenie, że mistrz nie do końca był z nią szczery. Jakby wiedział o wiele więcej, niż świadczyły o tym jego słowa.

Cóż… Na razie powinna coś zjeść. Z pełnym żołądkiem rozmyśla się o wiele lepiej.

***

Minęło wiele księżyców, od kiedy spotkała Azacka. Coraz mniej o nim rozmyślała, zajęta codziennymi sprawami. Czasami czuła na sobie baczny wzrok mistrza i dobrze wiedziała, dlaczego tak jej się przygląda.

Ktoś usiłował naruszyć ochronne zaklęcia. Nie był to otwarty atak, raczej próba prześlizgnięcia się przez zabezpieczenia, ale bez problemu to wyczuła. Wiedziała też, kto był sprawcą, bo mogła być nim tylko jedna osoba. Co dziwniejsze sama nie potrafiła określić, czy jest tym wzburzona, czy też całkiem przeciwnie? To niezdecydowanie wywoływało w niej irytację, ale z czasem stawała się ona coraz słabsza.

Aż do czasu, gdy pewnej nocy Azackowi udało się

We śnie wydawał się inny, młodszy, bardziej ludzki. Lecz stał naprzeciwko, uśmiechając się równie drwiąco, co na jawie.

Witaj panno czarodziejko.

Sądziłam…

– Rothar wiele potrafi, ale nie przestrzeganie pewnych zakazów, zawsze przynosiło korzyści, o jakich Rada i on mogą tylko pomarzyć.

Czarna magia? Jakim paskudnym zaklęciem się posłużyłeś? – warknęła zdenerwowana. Nie chciała mieć z czymś takim do czynienia.

Nie było takie paskudne – dał krok do przodu. Stał teraz tak blisko, że mogła dostrzec każdy szczegół twarzy, poczuć żar drugiego ciała. – Nie dla mnie.

Uniósł dłoń, palcami dotknął jej policzka. Nie odsunęła się, w końcu to był tylko sen. Tak przynajmniej to sobie wytłumaczyła.

Przekazałaś mu wiadomość ode mnie? – spytał cicho.

Tak.

I?

Powiedzmy, że podszedł do tego bardzo nieufnie. A mnie kazał się trzymać z daleka od takich spraw.

Nie uwierzył mi – Azack uśmiechnął się krzywo. – Nic dziwnego, chociaż miałem nadzieję, że naczelny mag będzie bardziej przezorny. Rozleniwiła go władza, stracił wrodzoną ostrożność.

Myślę, że raczej ma powody, aby nie wierzyć w twoje przyjazne zamiary.

Nie są przyjazne. To kalkulacja na zimno. Coś zaczyna panoszyć się w tym świecie, zajmować piędź po piędzi, górę za górą. Kiedy w końcu zdecyduje się dać wiarę moim słowom, być może będzie za późno. Cóż, wolałem tę stronę…

Co chcesz zrobić? – przeraziła się. Gorące, suche palce tak delikatnie pieściły jej policzek, że nie potrafiła odtrącić jego dłoni. Kciuk zjechał niżej, obrysował kontur ust, musnął rozchylone wargi, lekko dotknął zębów. Oczy dziewczyny zrobiły się okrągłe, bo jego dotyk przestał być jedynie dotykiem. Zamienił się w wysublimowaną grę; był jak wybuch niekontrolowanej mocy.

Skoro nie udało mi się porozumieć z wami, to aby przeżyć, muszę wybrać inną opcję.

Nie! – Chwyciła jego nadgarstek. – Nie, proszę!

Zależy ci? – zmarszczył brwi w geście niedowierzania. – Czy raczej boisz się, że znów ruszę na podbój tego świata?

Azack nie! Ja ci pomogę!

Ty? – roześmiał się. – Daruj, ale to nie dla ciebie panno czarodziejko.

Sam mówiłeś…

Moc to jedno. A doświadczenie i wiedza, to drugie. – Wyswobodził dłoń z jej uścisku. – Poza tym miałabyś do czynienia z wieloma paskudnymi zaklęciami – dodał kpiąco.

Ja… – zawahała się. Nie powinna składać obietnicy bez pokrycia, ale tylko taka mogła go powstrzymać. – Dam ci moją moc. Pozwolę się wykorzystać.

Zdajesz sobie sprawę jak dwuznacznie to zabrzmiało? – Jeszcze bardziej zmniejszył dystans między nimi. Objął ją w pasie, a jego dłoń jakby od niechcenia zjechała niżej. Pochylił się przy tym i wyszeptał prosto do ucha.

Bardzo kusząca propozycja.

Przecież wiesz, że nie to miałam na myśli. – Chciała się cofnąć, zburzyć tę intymność, która wyrosła pomiędzy nimi.

Tak to zabrzmiało – zakpił.

– Możliwe. – El czuła jak jej policzki pokryły się purpurą, a oddech niebezpiecznie przyspieszył. – Pomogę ci znaleźć trop, a później dopiero poprosimy o pomoc Rothara. Nie odmówi, gdy przedstawię mu niepodważalne dowody.

To dziwne. Nawet w śnie ślicznie pachniesz – mruknął, przymykając oczy i wtulając twarz w jej włosy. Zachowywał się, jakby w ogóle nie dosłyszał ostatnich słów. Do obejmującego ją ramienia, dołączyło drugie, a kiedy gorące wargi dotknęły skóry na szyi, dziewczyna zadrżała.

I obudziła się.

Nie! – jęknęła. Nigdy w życiu nie czuła się tak zawiedziona. – Dlaczego akurat w tym momencie?! – walnęła ze złością poduszkę.

Bo stwarza dla ciebie większe niebezpieczeństwo, niż sądziłem.

Suchy, pozbawiony emocji głos. Czujne spojrzenie szarych oczu. Rothar? W jej komnacie?

Nie jest tak sprytny, jak mu się wydaje.

Zarumieniła się. Czy mistrz wiedział, co jej się śniło? Oby nie.

Chciał znać twoją odpowiedź.

Powinien się domyślić.

Powiedział też, że zwróci się do tej drugiej strony.

Nic dziwnego. Azack zawsze dążył w kierunku cienia. – Mag wykrzywił twarz, wodząc w powietrzu palcem. Znaki jakie zakreślił, najpierw zabłysły błękitem, a później zaczęły ciemnieć, aby w końcu przyjąć barwę głębokiej, tłustawo połyskującej czerni.

Oto kim on jest El. – Rothar wskazał na rozpływające się zaklęcie. – Oto kim jest ten, którego chciałbyś widzieć, jako naszego sojusznika.

A jeśli ma rację? – spytała krótko.

Nawet jeśli ma rację, to poradzimy sobie dużo lepiej bez wroga udającego naszego przyjaciela.

Milczała z pochyloną głową. Rudo złote włosy rozsypały się na ramionach, okryły plecy niczym płaszcz. Wiedziała, więcej, była pewna, że Rothar ma rację.

Lecz tak trudno było to zaakceptować.

Nie z powodu niebezpieczeństwa, które im groziło, ale z powodu mężczyzny od tylu dni i nocy zajmującego jej myśli.

Komentarze

  1. Jo Winchester
    | Odpowiedz

    Po przeczytaniu mam takie dziwne uczucie, że Rothar będzie miał coś wspólnego z tym, co nadchodzi. Może prawdziwe, może nie, to się okaże 😉 Chętnie poczekam na rozwój wydarzeń. Zdaje mi się, że El nie ma świadomości, jak bardzo Azack zaczyna ją fascynować. I tu mam pytanie. Czy to z tego, czy z innego powodu, postanowiła tak ochoczo mu pomóc?
    Cieszę się, że to opowiadanie jest długie, będzie co czytać 😉

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Poniekąd słuszne te twoje przeczucia 😉 Tobie nie dorównam z długości tekstów, ale jak na mnie, to raczej coś plasującego się w górnych granicach ;D

      • Jo Winchester
        |

        Podsyciłaś moją ciekawość 😀 Ty może i piszesz krótsze teksty, ale za to kilka na konto mojego jednego 😉 I to jest fajne 🙂

  2. I
    Iza
    | Odpowiedz

    Ocho! Zaczyna się! Ja mam tylko takie pytanie, ten wiek Azaka. Z tekstu wynika że ma coś koło 70, 80. Trochę stary 🙂 Chyba że wiek czarownikow liczy się inaczej?

    • J.Gibson
      | Odpowiedz

      Iza. Pomyśl. Gdybyś mogła czarować to jakie byłoby twoje pierwsze czarowanie? Bo moje:
      Czary mary
      Botoxu opary
      Q10 bez liku
      Dla zmarszczek uniku.
      A potem wykąpąć się w wodzie z kiszonej kapusty i wyłonić się z beczki kwaszonych ogórów niczym Wenus z piany fal????
      To oczywiste, że Azack też się zaczarował. Tylko pewnie bardziej w strone klątwy wiecznego wzwodu????

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Wierszyk przedni, nie sposób się nie śmiać 😉 Założenie trochę inne, muszę to gdzieś wpleść w tekst i wyjaśnić. Po prostu osoby władające mocą nie starzeją się tak, ja zwykli ludzie. Motyw często wykorzystywany w fantasy. W latach to ona ma gdzieś pomiędzy 80, a 90, fizycznie i z wyglądu, między 30, a 40.

  3. A
    Anonim
    | Odpowiedz

    Ale ciacho jest, chociaż może się okazać niestrawne D

  4. T
    Tony Porter
    | Odpowiedz

    Zdaje się, że Azack zmienił zdanie i już nie uważa, że jest „zbyt stary dla takiej młódki”. Oczywiście, nie mógł nie zauważyć, że zrobił na El wrażenie i chce to wykorzystać, ale i sam nie jest całkowicie obojętny na jej urodę i osobowość. Spodobała mu się i zaciekawiła go, a myślę, że już dawno Azack nie spotkał nikogo i niczego, co by go ruszyło. El ma bardziej złożony problem, bo raz, że uważa Azacka za największe zło tego świata, dwa, że wzbudza w niej zmysłowy niepokój, a trzy, to wnerwia ją jego protekcjonalny ton i chciałaby mu udowodnić, że mogłaby dotrzymać mu pola. Jak na razie, to wystawia się na odstrzał koncertowo. Jej pycha problem pogłębia. Rothar jest nie mniej tajemniczy niż Azack – taki niby prawy i szlachetny, ale trudno uwierzyć, że ma tylko jedną – jasną – stronę. Nikt nie jest kryształowy. I myślę, że Rothar domyśla się, co też mogło się na świecie pojawić. A i na pewno szybko się zorientuje, o ile już nie wie, że jego podopieczna ma niejaki problem z Azackiem i jego urokiem osobistym:) Pojawia się jeszcze jeden motyw – czy Rothar nie chciałby El dla siebie?
    Czarodzieje mają swoje sposoby – zaklęcia i miksturki, żeby długość życia… naciągnąć. A i wygląd podrasować. Ukochana Geralta, Yennefer miała 94 lata, a wyglądała na 20. O tym, że urodziła się garbata, to już nawet szkoda wspominać.

  5. A
    Anonim
    | Odpowiedz

    Podoba mi sie coraz bardziej?

Leave a Reply