Nikolaj (II)

with 5 komentarzy

 

II. Kamila

Obecnie, Polska

Czasami pozwalała sobie na marzenia.

Podczas bezsennych nocy, podczas samotnych wieczorów, gdy powinna była spać, wyobrażała sobie życie, którego tak naprawdę nigdy nie mogła mieć. Nie mogli mieć, bo te sny na jawie zawsze były związane z Nikolajem.

Czy byłby z nią podczas porodu? Trzymał za rękę, dodawał otuchy? Czy kiedy pierwszy raz chwyciłby w ramionach ich córkę, byłby szczęśliwy? Uczyłby ją stawiać pierwsze kroki?

Oczyma wyobraźni widziała go, jak siedzi w fotelu, z głową lekko opadającą na bok, z zamkniętymi oczyma, a w jego ramionach śpi Oleńka. Wyobrażała sobie, że razem z nią ogląda przedszkolne przedstawienie. Byłby wtedy jak lew wypuszczony na wybieg dla gazeli. Drapieżnik wśród bezbronnych ofiar. W dodatku siedziałby na takim małym krzesełku, bo przedszkole nie dysponowało dużymi. Przyciągałby spojrzenia niczym magnes, spojrzenia pełne ciekawości, podziwu i niechęci. Damskie i męskie. Nie tylko wyróżniałby się z tego tłumu; górowałby nad nim. Ubrany na czarno, wysoki, doskonale zbudowany, z paskudną blizną na twarzy i ostrym, przeszywającym spojrzeniem, nie mógłby pozostać niezauważony.

Czy siadałby też przy łóżeczku córeczki, wpatrując się w nią rozmarzonym wzrokiem?

Nie, stary Nikolaj z pewnością by nie zniknął. Nikt aż tak bardzo się nie zmienia, lecz była pewna, że oszalałby na punkcie córki. Słowo „tatusiu” nokautowałoby bestię jednym ciosem.

Może to były jedynie jej pobożne życzenia. Może to mogłaby być prawda. Tego nie wiedziała. Pozostały jedynie marzenia, sceny przewijające się przed oczyma niczym kadry filmu puszczonego w przyspieszonym tempie. Zaraz po nich pojawiały się wspomnienia, te złe i te jeszcze gorsze.

Wciąż nie rozumiała, dlaczego tak bardzo ją skrzywdził? Wciąż też zadawała sobie pytanie, czy gdyby przeżył, potrafiłaby mu wybaczyć całe wyrządzone zło?

Najgorsza była świadomość, że chyba nie…

Mimo to tęskniła. Czasami gniewała się na samą siebie, czasami płakała, aż do utraty tchu. Z biegiem czasu coraz mniej intensywne były te uczucia, a marzenia wyblakły i zszarzały. Pozostał smutek i córeczka, która teraz stała się jej całym światem.

Z rodziną utrzymywała ograniczony kontakt. Denerwowały ją ciekawskie spojrzenia oraz bezczelne pytania o ojca jej córki. Co do znajomych, nie miała ich wielu nawet przed wyjazdem do Petersburga. Co do kolegów z pracy – w tym hermetycznym męskim towarzystwie, zawsze patrzono na nią z lekką niechęcią oraz zazdrością. Kiedy odeszła, nikogo to zbytnio nie zmartwiło. Słyszała nawet, że krążyły plotki, iż nie wytrzymała presji.

Za to zupełnie niespodziewanie zyskała przyjaciółkę. Chociaż miały zupełnie różne temperamenty, doskonale się dogadywały. Poza tym Kamila nie ukrywała, że ma ją za nieco szurniętą. Mówiła to Iwonie ze śmiechem, jakby nie do końca traktowała własne słowa serio.

Jestem, i co? – Tamta wzruszała tylko ramionami. – Ktoś na tym świecie musi być wariatem. Padło na mnie, więc muszę zasłużyć na reputację!

Tylko czasami ta przyjaciółka poważniała, patrząc na nią nieodgadnionym wzrokiem. Kamila nie lubiła tych momentów, ale nigdy nie ośmieliła się zapytać o powód. Miała nadzieję, że kiedyś Iwona wyjaśni jej to sama.

Kiedy jednak nadszedł ten moment… Przez bardzo długą chwilę nic nie mówiła. To, co usłyszała, nie mieściło się jej w głowie.

Kiedy? – wykrztusiła w końcu.

Poznałam go, kiedy jeszcze byłaś w ciąży.

Znów zapadła cisza, ciężka, pełna nieokazanej jeszcze złości.

Jak mogłaś... Jak w ogóle możesz być z kimś takim? – wyszeptała Kamila, drżącą dłonią sięgając po szklankę z wodą.

To proste. Kocham go.

Kochasz?

A on kocha mnie.

Ten bydlak... Zgwałcił cię!

Ja go też.

To morderca, prawdziwy skurwiel!

Jak Nikolaj? – zapytała cicho Iwona, a wtedy w oczach przyjaciółki ukazały się łzy.

Jak Nikolaj – potwierdziła szeptem Kamila. – Tylko że on miał powód.

Nawet nie wiesz, jak bardzo są do siebie podobni. Chociaż jego nie gwałcił ojciec, a matka.

Słucham?

Matka. Była popierdoloną alkoholiczką, aż za bardzo dbającą o swego synusia. Za to ojczym zatroszczył się o siostry Nikity. Jedną zabił, drugą przez lata wykorzystywał przy nagrywaniu filmów pornograficznych i to takich, których nie chciałabyś oglądać. Byłam z nim, kiedy ją znaleźliśmy i kiedy ją zastrzelił.

Zabił własną siostrę? – Z niedowierzaniem zapytała Kamila.

Uwolnił. Wierz mi, nic więcej nie mógł zrobić. Nic! – W oczach Iwony pokazały się łzy i to znacznie bardziej przemówiło do Kamili niż słowa. Nie widziała jeszcze tak poruszonej przyjaciółki. – Wiem, że to chore, popaprane, ale ja naprawdę go kocham. Nawet nie sądziłam, że można kochać tak bardzo.

A on?

Wysupłać Nikitę z tej skorupy, która go otacza, to karkołomne zadanie. Czasami mam wrażenie, że walczę na próżno, że połączył nas jedynie zajebisty seks. Lecz później... Kiedy mnie przytula, kiedy całuje, kiedy czasami wymsknie mu się słowo "kochanie", wiem, że jest mu po prostu ciężko.

Przynajmniej możesz o niego walczyć – westchnęła przyjaciółka. – Nie obraź się, ale muszę to sobie wszystko przemyśleć. Nigdy bym się nie spodziewała... Iwona! – Tknięta nagłym przeczuciem, spojrzała w kierunku, gdzie na kanapie siedziała mała Ola, oglądając swoją ulubioną bajkę.

Tak?

Czy ty... Czy on...

Raz – przyznała z oporem Iwona. – Wtedy gdy byłaś w szpitalu na badaniach, a Oleńka nocowała u mnie.

Zwariowałaś?

Było całkiem miło. Uczył ją rysować czołgi, a później siedział z misiami i udawał, że pije herbatkę.

Nikita?!

Szczęśliwy nie był, ale też zbytnio nie protestował. Powiem ci, że nie miałam pojęcia, iż tak świetnie plecie warkocze. Mówił, że zawsze pomagał siostrze.

Rozumiesz sens wypowiedzianych przed chwilą słów? – zapytała złowieszczo Kamila.

Rozumiem. Właśnie dlatego tak długo z tym zwlekałam i nie będę ci miała za złe, jeśli wyrzucisz mnie na zbity pysk, z zakazem dożywotniego zbliżania się.

Jesteś z nim prawie sześć lat i przez ten cały czas nie zdradziłaś się ani słowem. Oszukałaś mnie!

Nie, zataiłam prawdę, ale nie oszukałam – odparła twardo Iwona. – To, że jestem z Nikitą, nie oznacza, że przestałaś być moją przyjaciółką. Zdajesz sobie sprawę, jakie to dla mnie trudne? Jak ciężko było mi zostawiać go, gdy zapraszałaś mnie na wszystkie wspólne uroczystości, gdy nie mogłam się przed tobą pochwalić, jakiego mam cudownego faceta?

On i cudowny, to antonimy.

Nie dla mnie Kamilo, nie dla mnie – odparła cicho Iwona. Podniosła się z ciężkim westchnieniem. – Przemyśl to sobie.

Niby co? Wspólnego grilla z kimś, kto mnie zgwałcił? Kto zabił mężczyznę, którego kochałam? – zapytała z wyraźną ironią Kamila.

Nie. Przemyśl sobie co jest ważniejsze. Tamte wspomnienia czy moje dobro?

Twoje dobro?

Tak, moje – powtórzyła cierpliwie Iwona. – Nie żądam, abyś go polubiła, zaakceptowała czy tolerowała. Chciałabym jedynie, abyś zrozumiała, że naprawdę go kocham. Tylko to.

Przyjaźń obarczona takim nadbagażem?

To już twój wybór. Ja go nie mam.

Wiem. – Kamila pochyliła głowę, opierając ją na złączonych dłoniach. – Idź już, bo masz rację, muszę to sobie przemyśleć. Odezwę się, gdy będę gotowa.

W ciszy, która zapadła, słychać było jedynie miarowe cykanie kuchennego zegara.

O blat stołu, uderzyła pierwsza łza. Potem dołączyła do niej kolejna i Kamila się rozpłakała. Nic nie mogła poradzić na to, że wyznanie przyjaciółki odebrała jako zdradę.

Dlaczego akurat Nikita? Na całym tym cholernym świecie żyło tylu facetów, więc dlaczego akurat on? Wydłubała z pamięci obraz wysokiego, młodego mężczyzny, o ciemnych włosach i zaciętej twarzy. Powróciły wspomnienia mrocznego, pełnego zła spojrzenia czarnych oczu, na swój sposób może i fascynującego, ale ona już na samym początku poczuła do Nikity irracjonalną niechęć.

Jeśli był na tym świecie człowiek, którego nienawidziła, to był nim właśnie on.

Jak mogła zaakceptować ten związek?

Drgnęła, gdy telefon rozdzwonił się skoczną melodią. Z niechęcią spojrzała na ekran. Dominik. Tak, to była ironia losu, że od kilku miesięcy o jej uwagę starał się mężczyzna prawie idealny. Przystojny, seksowny i ustatkowany. Nie palił, pił jedynie piwo bezalkoholowe, uwielbiał podróże i dobrą kuchnię, a nade wszystko był wyraźnie zafascynowany jej skromną osobą. Cierpliwie wyznaczał szlak do serca Kamili, nie wiedząc, że ono w całości jest już od dawna zajęte przez cień złotookiego drania.

Nie, nie był idealny.

Miał jedną wadę.

Nie był Nikolajem.

Tyle lat, samotnych nocy, pełnych obowiązków dni. Samotnych, bo Oleńka nie potrafiła całkowicie wypełnić tej pustki, nie w taki sposób, jak mógł to zrobić ukochany mężczyzna. Minął taki szmat czasu, a Kamila nadal nie chciała z nikim się wiązać. Tak, nie chciała.

Coraz częściej była pewna, że gdyby żył, wszystko by mu wybaczyła. Całe zło, każdą krzywdę. Tym razem nie czekałaby, aż się zmieni, ale sama walczyła o tę zmianę.

Nikolaju Arnautowiczu – wyszeptała, kreśląc na blacie stołu niewielki znak krzyża. – Co mam zrobić, aby trafić do piekła? Powiedz mi, co mam zrobić? Bo życie w niebie… – roześmiała się z goryczą. – Wieczność bez ciebie będzie niekończącą się torturą.

Powróciła myślami do Iwony i znów się rozpłakała. Kapryśny los podarował jej przyjaciółce szansę, aby stanęła do walki o swoją miłość.

Jej, Kamili, odebrał tę szansę już dawno temu.

Komentarze

  1. K
    Kaśka
    | Odpowiedz

    Ciekawie , ciekawie , mam nadzieję ,że tym razem wena nie zniknie .

  2. m
    malgorzata
    | Odpowiedz

    Czy to są fragmenty książki Nikołaj?

  3. M
    Marta
    | Odpowiedz

    Już nie mogę się doczekać kontynuacji 😁

  4. K
    Kasia
    | Odpowiedz

    Zaczęło się 😁 super!!! Trzymam kciuki za wenę ❤️

  5. G
    Gabriela
    | Odpowiedz

    Rąk, Nikolaj pokaże co potrafi. Jego okrucieństwo nie zna granic 😧

Leave a Reply