Wyklęty (VII)

with 33 komentarze

 

Jaki piękny! – Jego rozmyślania przerwał pełen zachwytu okrzyk. El zadzierała głowę, podziwiając szybującego w górze sokoła. – Wyjątkowy okaz, prawda?

Tak.

Spotkamy takich więcej?

Im wyżej, tym mniejsze prawdopodobieństwo.

Będzie tylko lód i pustka.

Wino wypiłaś.

Zabawne – wykrzywiła się. A później postanowiła, że skoro mają przed sobą długą drogę, to zada mu dużo, bardzo dużo pytań. Zaczynając od jego, o ile tak można było to nazwać, poufałości z mistrzem.

Wspomniałeś, że pobierałeś nauki razem z Rotharem. Byliście przyjaciółmi?

Nie. Już wtedy się nie cierpieliśmy.

Bo był lepszy?

Już ci mówiłem, że niekoniecznie musiałbym przegrać pojedynek z nim. – Azack rzucił jej kose spojrzenie.

Tak, bo władasz czarną magią. A jeśli nie? Też miałbyś szanse?

Tak.

Czyżby? – postanowiła go sprowokować. – To jakim cudem on opływa w luksusy, ciesząc się poważaniem, a ty błąkasz się po bezdrożach, wzbudzając trwogę?

Kwestia wyboru.

Chyba nie tylko.

– Mroczna strona więcej żąda, ale i więcej oferuje – uśmiechnął się z goryczą. – W przypadku przegranej jej zemsta jest również dotkliwsza. Potrafi zaspokoić każdy głód wiedzy. Każdą zachciankę. Każdy kaprys.

Raczej nie o zachcianki ci chodziło.

Nie.

Umilkła, zbita z tropu. Jego odpowiedzi tchnęły zadziwiającą szczerością. W ogóle Azack był zupełnie inny, niż się tego spodziewała. Jedynie chłód jego oczu zbijał z tropu. Chociaż ostatnio wydawało się jej, że było go znacznie, znacznie mniej. Zwłaszcza gdy wczoraj… Zarumieniła się, chociaż poprzednio wcale nie wstydziła się tego, co zrobiła.

Nie wykorzystał sytuacji. Nie wykorzystał jej. Był wściekły i rozgoryczony, kiedy okłamała go, mówiąc o utracie mocy. I nagle poweselał, gdy się zdemaskowała.

Był zagadką.

Zachcianki i kaprysy? Dałaby głowę, że chodziło o wiedzę. Wiedza bywała dla maga cenniejsza niż własna dusza. Może dlatego bez sprzeciwu ją sprzedał?

Niedaleko jest strumień. Zatrzymamy się tam na odpoczynek. Ty zaczekasz, ja zapoluję.

Wykrzywiła usta, co nie uszło jego uwagi. Lecz nie miał wyjścia. Miał się rzucić na zwierzynę z gołymi rękoma? Miecz raczej bywał w tych sprawach niepraktyczny. Co innego magia.

Przestań się dąsać. Chyba że sama ruszysz na łowy.

Nie przekonał jej, ale już nie wyglądała na niezadowoloną. Raczej na zamyśloną. A kiedy wrócił, niosąc ze sobą kilka martwych ptaków, nie patrzyła na niego potępiająco.

Raczej z dziwnym smutkiem.

Wymieniali zdawkowe słowa, bo żadne z nich nie miało ochoty na rozmowę. Dobry nastrój prysnął, rozwiał się. Niebo zasnuło się chmurami, zerwał się porywisty wiatr.

Będzie padać.

Zauważyłam – wzdrygnęła się.

Śnieg. Nie zostaniemy tutaj. Im szybciej dotrzemy do celu, tym lepiej.

Twoja siedziba nie jest celem.

Poniekąd. Ale podczas śnieżycy, bywa całkiem niezłym schronieniem.

Śnieżycy? Skąd wiesz?

Nie patrz na mnie tak podejrzliwie panno czarodziejko. Żyję w tych górach już ponad cztery dekady, znam się na tym. – Dotknął dłonią kawałka ziemi pomiędzy nimi, wypowiadając kilka słów. Z czubka jego palca popłynęła moc, a potem przyjemne ciepło zaczęło promieniować od dołu.

Jak śmiesz?! – El aż podskoczyła.

Pupa ci marzła.

I co z tego? Gdybym chciała, sama bym to zrobiła! – syknęła, odsuwając się tam, gdzie nie sięgało jego zaklęcie.

To dlaczego tego nie zrobiłaś?

Należy ćwiczyć wolę ducha – oświadczyła godnie, otulając się połami płaszcza i udając, że nie zauważa jego kpiącego spojrzenia.

Ale pieczystym z ptaszka nie pogardziłaś. Winkiem również.

– Czy do końca świata będziesz mi wypominał te kilka nędznych łyków, jeszcze nędzniejszego napitku? – zdenerwowała się. I zadygotała z zimna, bo właśnie zerwał się wiatr.

El, chodź tutaj. Natychmiast! – rozkazał. – Katar leczy się trudno, nawet magią.

Nie.

A! Rozumiem! To też ćwiczenie na wolę ducha.

Złośliwa bestia – mruknęła, lecz nie miała siły dłużej się opierać. Co prawda sama mogła wyczarować milutkie ciepełko, ale znacznie lepsze było to, bijącego od jego ciała. Usiadła tak, że mógł objąć ją ramionami, a ona oprzeć się o jego tors. Zamknęła oczy, czując jak znika napięcie i niepewność. Było jej tak cudownie, nie tylko dlatego, że w końcu się rozgrzała. Powód był inny, znacznie bardziej skomplikowany.

Był nim ten mężczyzna.

Ognisko płonęło wysokim, równym płomieniem. Rozjaśniało nieprzeniknione ciemności, sprawiało, że wokół nich tańczyły ruchome cienie. Czasami słychać było trzask palącego się drewna, czasami wycie wiatru nabierało na sile. Wnęka, w której rozbili obóz chroniła ich tylko z trzech stron, ale to wystarczyło. Czwartą stronę zastępowała magia.

Powiedziałeś kiedyś, że Widmowa Armia była twoim pomysłem – zaczęła z namysłem. – Dlaczego? Jakie korzyści z tego odniosłeś?

Satysfakcję.

Nie wytrzymała. Wyprostowała się, odwracając i patrząc na niego z niedowierzaniem.

Bo zginęło tylu ludzi? To była ta twoja satysfakcja?

Milczał, nie znajdując dobrej odpowiedzi.

Wtedy to była satysfakcja – powiedział powoli. – El, daj spokój. Znajdziemy źródło obcej siły, a potem wrócisz z dowodami do Rothara. Na tym kończy się nasza współpraca.

Jesteś pewien? – Oparła głowę o jego ramię, nie spuszczając z niego smutnego spojrzenia. – Jesteś pewien, że chodziło o satysfakcję?

Znalazłoby się z kilka powodów. Pewnie żadnego z nich nie uznałabyś za słuszny.

Mów. Ja osądzę.

Nie – zaprzeczył ruchem głowy. – Nie będę mówił o tym jak wyglądała ta wojna, nie będę zwierzał ci się z tego, co czułem i czego pożądałem. Nie poruszajmy więcej tego tematu, proszę!

Aha! – Wróciła do poprzedniej pozycji, zamykając oczy. – Mości czarnoksiężniku, chyba masz wyrzuty sumienia.

Nie. Tamto wspomnienie, to także wspomnienie porażki.

Czy gdybyś miał wybrać, wybrałbyś tak samo?

Tak.

Nie wierzę.

Wierz sobie w co chcesz! – Chyba w końcu wyprowadziła go z równowagi, bo głos mu lekko drżał, zabarwiony złością. – Żałuję tylko jednego. Właśnie tej porażki. Niczego więcej.

Niczego?

Może jeszcze tego, że nie dałem rady zabić więcej przeciwników.

Magów? A gdybym to ja stanęła naprzeciw ciebie? Też byś mnie zabił? – Znów załapała spojrzenie jasnych, zasępionych oczu.

Bez skrupułów.

Mogła się rozzłościć, mogła też dalej się z nim droczyć. Ale wybrała inny sposób, jednocześnie myśląc z ironią, że bycie kobietą ma swoje zalety. Z całej siły uszczypnęła się w udo. Z trudem opanowała syknięcie, za to z ulgą poczuła łzy zbierające się pod powiekami. Nie powstrzymywała ich.

Naprawdę byś mnie zabił? – spytała szeptem, czując wilgoć na policzkach.

Chciał bez wahania odpowiedzieć, że tak, ale coś nie pozwoliło mu na to. Co prawda bez problemu rozszyfrował jej sztuczne łzy, ale i tak potwierdzenie nie mogło mu przejść przez usta.

Prześpimy się. – Z determinacją zmienił temat.

Nie odpowiedziałeś. To chyba samo w sobie stanowi odpowiedź.

Chcesz odpowiedzi? Gdybym ja tego nie zrobił, to ty zgładziłabyś mnie. Tym jest wojna dziewczynko, tylko tym. Nieustającą walką o przetrwanie.

Czyli byś mnie zabił? – drążyła temat, nic sobie nie robiąc z gniewu w jego oczach.

Może kto innym by mnie wyręczył?

I co? Przyglądałbyś się temu?

Pewnie tak. Przecież bym cię nie znał.

No dobrze. – Usiadła, prostując się, podczas gdy on dla odmiany się położył. Patrzyła na niego z góry poważnym wzrokiem. – A gdyby teraz wybuchła tak wojna? To byś mnie znał. I co? Zabiłbyś mnie?

Denerwujesz mnie.

Ale zrobiłbyś to, czy nie?

El! – warknął, na dobre wytrącony z równowagi. – Staram się być z tobą szczery. Kłamstwo przyszłoby mi bez trudu, ale nie chcę kłamać w tak mało ważnej sprawie.

Kwestia mojego przeżycia, to ważna sprawa! – oburzyła się. – I dlaczego nie chcesz kłamać? Zabiłbyś mnie bez wahania, a nie chcesz okłamać?

Oszaleję z tobą! – wymamrotał. I poczuł nagłą determinację. – Chcesz znać szczegóły?

Tak.

Daj rękę. Nie bój się, to tylko wspomnienia.

Zaciekawił ją. Podała mu swa dłoń, którą przytulił do czoła.

Otaczająca ją rzeczywistość momentalnie zniknęła.

El stała na wzgórzu, u stóp mając dolinę będącą polem bitwy, gdzie dwie armie starły się w zaciekłej walce. Pole to był skąpane w czerwieni zachodu słońca i ludzkiej krwi. Krążyły po nim niekształtne, mgliste zjawy, o pałających oczach. Zdawały się nie należeć do świata materii, a cieni, bo zarysy ich ciał bardziej przypominały pasma czarnych oparów. Krążyły bezgłośnie, siejąc śmierć i zniszczenie, a po skórze El przebiegł zimny dreszcz lęku, kiedy na nie patrzyła.

Widmowa Armia.

Tam, gdzie walczyła, na ziemi zostawały jedynie zakrwawione zwłoki. Przewaga zdobyta dzięki czarnej magii. Siła, której nie był w stanie przeciwstawić się zwyczajny człowiek.

Ale to już był koniec. Wojska Krainy Dolin zostały rozgromione. W czerwonych promieniach słońca, rozciągało się pole zasłane trupami ludzi i zwierząt. Posępne i groźne, a nade wszystko niesłychanie ciche. Nie było słychać jęków rannych, błagań o pomoc. Widmowa Armia nie pozostawiła za sobą nic prócz śmierci.

Po zasłanym trupami polu poruszała się jakaś postać na koniu. Na początku El dostrzegła niewiele szczegółów. Lecz szybko zrozumiała kim był człowiek, jadący na karym rumaku.

Azack – wyszeptała.

Gdy znalazł się bliżej mogła dostrzec pychę na jego twarzy, oziębłość w jasnych oczach. Był znacznie młodszy, a włosy miał krótkie, obcięte prawie przy skórze. Twarz gładką, bez blizn, które w przyszłości miały oszpecić jego oblicze. Ale słabość, którą odczuła na jego widok, doskonale znała. Była identyczna jak na jawie.

Drgnęła, gdy tuż obok rozległ się okrzyk pełen triumfu.

Zwyciężyliśmy!

Powoli odwróciła głowę. Po prawej stronie, w niewielkiej odległości stał mężczyzna. Tego bez trudu nazwałaby sługą ciemności. Był przystojny, bardzo przystojny, ale ona czuła jedynie obrzydzenie. Tak wielkie, że wywołało mdłości. El zasłoniła dłonią usta, usiłując nad tym zapanować. Ten człowiek nie przeszedł na stronę zła. On był zły, zepsuty do szpiku kości. Urodził się, by zostać sługa mroku, nie mając nawet możliwości wyboru swej własnej drogi.

Azack podjechał bliżej, spoglądając w górę, w oczy swego przywódcy.

Droga do Krainy Dolin stoi przed nami otworem.

Doskonale. Pamiętaj, żadnych jeńców, żadnej litości – zastrzegł Piron.

Mnie to mówisz? – Tak dobrze jej znane ironiczne wykrzywienie ust. Aż skręciło ją z żalu. Czy to był ten sam mężczyzna? Ten sam, który… – Co z Radą?

Uciekli. Niepokoi mnie tylko, że on przeżył.

Rothar? – Azack obojętnie wzruszył ramionami, a El drgnęła, wyrwana z zamyślenia. – Nie stanowi takiego zagrożenia jak sądzisz.

Póki on żyje, póty szala zwycięstwa może przechylić się na ich stronę. Nie lekceważ go. – Piron wykrzywił twarz. – Pamiętaj!

Będę pamiętał. – Przyjrzała się z uwagą twarzy Azacka. Co dziwne, była pewna, że właśnie skłamał. W takim razie… Czy osobą, której darował życie był Rothar? To byłaby prawdziwa ironia losu.

Azack uniósł dłoń.

Za jego plecami zaczęły zbierać się widmowe cienie, o pałających czerwienią oczach. W oczach czarnoksiężnika ukazało się czyste, niczym nie maskowane zło.

Wedle życzenia mistrzu. Ruszamy do Krainy Dolin!

Jego twarzy wykrzywiła się. Zjawy za plecami były coraz bliżej. W końcu ich demoniczne spojrzenia spoczęły na znieruchomiałej El. Poczuła panikę, chociaż niemożliwym było, aby ją dostrzegły. A jednak odruchowo cofnęła się przed ponurym blaskiem ich ślepi i smrodem odrażającego cielska.

Kiedy jedna z nich ruszyła do przodu, jakby chciała się na nią rzucić, El krzyknęła.

Odpowiedzi

  1. J.Gibson
    | Odpowiedz

    Wwwwooooooowwww. Władca pierścienia wymięka. Babeczka, te opisy pola bitwy wyrysowaly w mojej wyobraźni takie pejzaże, że o materdeju! Coś wspaniałego, gdy słowa pozwalają aż tyle zobaczyć! Jestem zachwycona. Uwilbiam takie klimaty, choć sama nie odważyłabym się w nich pisać. Może mitologiczne stwory są bardziej w moim typie niż uniwersum magiczne. Bądź, co bądź, Wiedźmina kocham miłością wielką, ale Wyklęty chyba bardziej mnie intryguje. Nie mogę się otrząsnąć po tym odcinku. Zapiera dech w piersiach. Owacja na stojąco!
    ???????????

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Skromnie powiem dziękuję, a nieskromnie dodam, że trochę mnie zdziwiłaś, bo ostatnio uznałam, iż właśnie opisy u mnie szwankują. Za mało rozbudowane są, za mało szczegółowe. Postanowiłam więc zostawiać ja na koniec, jak już wena całkiem zdechnie i pozostanie czysta proza życia :-)))

      PS. Wiedźmin nie, jakoś mi nie podszedł, chociaż może w przyszłości znów spróbuję. Jam wychowana na Conanie Barbarzyńcy 😀 pewnie coś tam z tego zostało…

      • J.Gibson
        |

        Ha! Conana też oglądałam! Znaczy…. Czekaj… To ten co w skórzanych majtach popierdzielał na jakims tygrysie po GMO? Dobrze kojarze?

      • Babeczka
        |

        Arni grał, w czasach gdy był jeszcze piękny i młody 🙂 Jak to pamiętasz, to chyba ten, chociaż ja filmowego Conana słabo kojarzę 🙂

      • J.Gibson
        |

        Ja kojarze Conama raczej z komiksu i kreskówki?
        Moje młodzieńcze oczy miały szlaban na męską goliznę i wszystko co z sexem zwiazane do…. No aż wstyd się przyznać?
        Dlatego Arniego nie kojarze z tej produkkcji, ale doskonale pamietam jak wygladal w ciazy????

      • Babeczka
        |

        Ja do dziś żałuję, że twórcy filmu nie pokazali nam jak rodził siłami natury 😀 😀 😀

  2. M
    MartiPe
    | Odpowiedz

    A gdzie sceny seksu, zbliżania się do siebie bohaterów ? 😀

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Hm… Może dla odmiany zakończymy namiętnym pocałunkiem na tle zachodu słońca i całego pola parujących trupów? ;-D
      Tak bez seksów…

  3. A
    Asia
    | Odpowiedz

    No No No…?? nie tego sie spodziewałam i przyznam szczerze , ze nie przepadam za takimi klimatami..?. ale tak sie wkręciłam, ze i ja oczami wyobraźni dostrzegłam każdy szczegół tej wizji… ?oj żadne opisy u Ciebie nie szwankują oj nie ?

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Nie powiem, lekko mi ulżyło… 🙂

  4. Jo Winchester
    | Odpowiedz

    Zgadzam się z Asia! Nic nie szwankuje. Poza tym ja fanką zbyt długich opisów nie jestem, choć przyznaję, że sama czasami się rozpędzę 🙂 Ale Twoje nie są nudne 🙂 Do tego pobudzają wyobraźnię 🙂 Również czekam na zbliżenie tej dwójki, ale bardziej na to, co stanie się, gdy dotrą do zamku 🙂

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Do zamku już niedaleko…

  5. Rebel G.
    | Odpowiedz

    Słabe opisy?! Nigdy w życiu, moim zdaniem ten był w sam raz… Nie przynudziłaś, a uczucie niedosytu jest takie… w sam raz 🙂
    Świetne są te pomysły na stwory nie z tego świata, widmowa armia i przystojny, ale odpychający książę ciemności, męcząca i dziecinna El… No wszystko jak żywe 🙂

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      El niestety dostanie porządnego łupnia od życia i to wkrótce…

  6. A
    Asia
    | Odpowiedz

    No wlasnie wszystko jak żywe… skąd czerpiesz inspiracje na takie stworzenia i magiczne zwroty? Mi by to nigdy nie przyszło do głowy…? a Ty piszesz o tym tak jak by to był Twój chleb powszedni… czy my o czymś nie wiemy panno czarodziejko? ??

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Stąd:

      Cały tekst na tym zszedł 😉

      • T
        Tony Porter
        |

        Ooooo…. filmik z Wikingów absolutnie boski – wrzuciłam w Zakładki. Ech, ten Rollo i jego blizny…

      • Babeczka
        |

        No… 😉 Czyżbyśmy miały ten sam gust? 😉

        PS. Najpierw trafiłam na muzę, potem na filmik. Niestety, potwierdzam że ja i seriale się nie lubimy, chociaż akurat do tego chciałabym w przyszłości wrócić, aby zaliczyć coś więcej niż pierwsze pięć odcinków.

      • T
        Tony Porter
        |

        Jak się nie zauroczyć? 🙂 https://1.bp.blogspot.com/-qoXLQ1Yy990/VrrTbsZSa3I/AAAAAAAAYRw/8nBkUS1Tb6Y/s1600/12079604_759382304166646_3029373304766198977_n.jpg
        Seriale mają tę wadę, że rozrastają się do ponadnaturalnych i bezsensownych rozmiarów – ileż sezonów można nakręcić, żeby akcja trzymała się kupy, a scenarzyści nie zaczęli strzelać sobie w stopę? Ja oglądałam tylko fragmenty dotyczące Rolla i Poppy – oj, łatwo facet nie miał i naprawdę musiał się postarać.

      • Babeczka
        |

        Jak nie lubię facetów z długimi włosami, tego bym wzięła bez jednego słowa 😉
        Chyba nie kojarzę tej Poppy, obawiam się, że w pierwszych pięciu odcinkach nie występowała 🙁

      • J.Gibson
        |

        Ej! Kto mi tu konkurencje robi w uwielbieniu Rollo?
        Muszę chyba nadrobić sezon czy dwa. Ostatnie co kojarze, to jak „oswajał” królewnę ze swoim mieczem?
        Potem przestałam oglądać, bo mnie zazdro dziobała po oczach.

      • Babeczka
        |

        Oswajał mówisz?… Muszę to zobaczyć 🙂

      • T
        Tony Porter
        |

        Nie, sorry, nie Poppa, tylko Gisla – Poppa była żoną Rolla – postaci historycznej. He, he Rollo ma sporo wielbicielek:) Długie włosy były jak najbardziej ok, ale na modę wikingową, bo już na dworską, to zdecydowanie mniej:) Takich pukli się nie rozczesuje, tylko ogarnia palcami – wiem, co mówię, bo mam kręcone włosy i od wielu lat się nie czeszę.

      • J.Gibson
        |

        Tony!
        Piątka kudłaczu!
        Ja sie czesze tylko przed samym myciem wlosow, jak wycisne na kudły pol opakowania odzywki?

      • T
        Tony Porter
        |

        Mnie czesze fryzjer przed strzyżeniem – mniej więcej raz na 2 miesiące:) Za włosy, to jestem naturze bardzo wdzięczna.

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      No te na modę dworską, z rajstopkami i całą resztą… Aż cud, że ludzkość przetrwała 😀

      Teraz księżniczka mi się zgadza, bo przewertowałam całą obsadę serialu i żadnej Poppy nie znalazłam 🙂

      Edit: Eee… Sprawdziłam na filmwebie. Nie podoba mi się ta aktorka. Jakaś taka grubo ciosana.

      • T
        Tony Porter
        |

        Oj, cud – rajstopki, peruki… masakra. Fakt, że eterycznością Gisla nie grzeszy, ale ma ładny tembr głosu, a i sporo uroku, tylko musi się uśmiechnąć i pożądliwie okiem błysnąć:) Z wyniosłą miną wygląda mało sympatycznie.

  7. T
    Tony Porter
    | Odpowiedz

    Myślę, że oboje się nieźle wkopali: El nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo złym człowiekiem jest Azack, wsadziła go w mroczno-romantyczną otoczkę i myśli, że jakby co, to on na pewno ją uratuje, a Azack dopuścił do siebie pewne myśli i pragnienia, tu knuje, a tu nie chce El poświęcać – oj, podejrzewam, że będzie miał problem w stosownym czasie. Oboje będą mieć, i to duży, problem – żadne z nich nie przejdzie na stronę drugiego, a wzajemna fascynacja, i to dwojakiego rodzaju – damsko-męska i talentem czarodziejskim – będzie nieźle im mieszać w głowach i nieźle im namiesza w życiu. A tak mi się przynajmniej wydaje, ale mogę się totalnie mylić i zupełnie inaczej się historia potoczy. Nie no, opisy bardzo spoko, aczkolwiek mi zawsze mało, bo opisy lubię i tym mocniej ubolewam, że moje teksty są totalnie bezopisowe:(
    Co bo bohaterów fantasy, to Conan nigdy nie zaistniał w kręgu mych zainteresowań, ale mam swoje trzy typy: kolejność chronologiczna, głębokość uczuć na tym samym poziomie intensywności:): podobnież jak Jadzia – Geralt z Rivii, Daimon Frey, alias Abaddon, Tańczący na zgliszczach, Anioł Zagłady i jedyny w swoim rodzaju Vuko Drakkainen.

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      No ja pani Kossakowskiej jakoś nie mogę polubić 🙁 To dziwne, ale chociaż wychowana jestem na Nowej Fantastyce, co ją się od pierwszej do ostatniej strony czytało po kilka razy, to jakoś nie mam ulubionego polskiego autora prócz Lema. Za to polecam antologię Spotkanie w przestworzach, tam jest chyba 7 tomów, ja mam na półce 5 i można znaleźć prawdziwe perełki 🙂

      A propos opisów. Ja stare teksty (te nie opublikowane) miałam totalnie bez dialogowe 😀 Normalnie jak przez 20 stron dwa słowa ze sobą zamienili, to był cud! Także do dzieła Tony!

      Na temat Wyklętego nie pisnę ani słówka, co byś niespodziankę miała 😀

      • T
        Tony Porter
        |

        Co do pani Kossakowskiej, to ja mam mocno mieszane uczucia. Mam na półce jej trzy książki, dwie z nich darzę silnym uczuciem. Miałam szczęście, bo przyjaciółka podetkała mi pod nos właściwe pozycje, a gdybym zaczęła od czego innego, to w szybkim tempie szpulnęłabym w kąt i niczego więcej nie tknęła. Wykastrowała bohaterów i zarżnęła naprawdę dobrą historię. Serce się kraje. Lem to klasa sama w sobie i nikt mu nie podskoczy, ale nie sposób nie uznać wirtuozerii J. Grzędowicza – „Pan Lodowego Ogrodu” to I liga.
        To ja mam wręcz przeciwnie – moi bohaterowie nadają na okrągło:) Moja przyjaciółka się śmieje, że mogłabym słuchowiska dla radia pisać:)
        I bardzo dobrze, nie piskaj – niespodzianki mile widziane:)

  8. T
    Tony Porter
    | Odpowiedz

    Ekhem, ekhem, sorry, Winnetou, ale co to za majteczki (dobrze, że nie w kropeczki) przy mym imieniu? Jeden obrazek dla wszystkich komentujących?

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Sorry, kombinuję jakby tu urozmaicić avatarki i na razie ten jest ustawiony dla wszystkich 🙂 Zmienię, nie martw się 😀

      • Babeczka
        |

        O, już jest lepiej 🙂

Leave a Reply