Wyklęty (X)

with 17 komentarzy

Jednym z niewielu miejsc jakie pokazał El, była grota znajdująca się w podziemiach zamku. Niezwykła grota, bo bulgotało w niej kilka sadzawek z ciepłą, prawie że gorącą wodą. Co do reszty ostrzegł ją, aby zbytnio nie myszkowała, ale ona jakoś nie wyglądała na zainteresowaną wydzieraniem tajemnic jego domostwa. Oczywiście pokój gdzie trzymał wszelkie księgi i manuskrypty, zapieczętował najsilniejszym znanym mu zaklęciem, lecz miał dziwne przeczucie, że to za mało.

Siedziby demonów opustoszały setki lat temu, a od kiedy ostatni przedstawiciel tego gatunku po prostu zniknął, ludzie powoli zaczynali zapominać o koszmarze jakim była ta potężna rasa. Lecz nadal brakowało śmiałków, by zapuszczać się w góry. Kiedy Piron został pokonany, Azack w zasadzie nie miał wyboru. Śnieżne szczyty były jedynym miejscem, w jakim mógł znaleźć schronienie. Miał też słowo Rothara, że nikt nie będzie go tam szukał.

W zasadzie nie okłamał El mówiąc o wzajemnej niechęci jaka panowała pomiędzy nim, a bratem. Ale ta niechęć była też podszyta podziwem i czymś jeszcze, co ciężko byłoby określić mu słowami. Może właśnie z tego powodu nie potrafił zgładzić Rothara? Darował mu życie, chociaż przypuszczał, że to może zaważyć na losach wojny. A potem Rothar zrobił to samo, ukrywając przed Radą prawdę. Wyrównali rachunki i teraz byli kwita. Kolejna bitwa pomiędzy nimi być może będzie tą ostatnią. Zwłaszcza po tym, co zaszło.

Azack zasępił się. Stał pośrodku dziedzińca wspominając dzień, gdy pojawił się tutaj po raz pierwszy. Najpierw musiał pokonać zaklęcie bramy, potem zmierzyć się ze spustoszeniem tego miejsca, a na końcu z własną samotnością. Magia przez długi czasu utrzymywała to miejsce w stanie nienaruszonym, ale każde źródło ulega w końcu wyczerpaniu. Najlepiej zachowały się kamienne stoły i ławy, te przedmioty, których nie wykonano z drewna. Poza tym znalazł dwa miejsca, które nie tylko go zaskoczyły, ale i uradowały.

Pierwsze z nich śmiało mógłby nazwać biblioteką. Zgromadzono tam tyle wiedzy, że do teraz nie zdołał jej zgłębić. Drugim był prywatny skarbiec, bo jak widać mieszkający tutaj kiedyś demon gustował w złocie i srebrze. Pierwsze wprawiło go w euforię, drugie zapewniło wygodną egzystencję, bo ukradkiem wymykał się do pobliskich miasteczek, kupując różne dobra. Aż do teraz, gdy nieznana siła zaczęła dobierać się do jego umysłu. I chociaż Azack od dawna chętnie zawarłby jakiś sojusz, to ten akurat zamiast go ucieszyć, przerażał.

Teraz, gdy w pobliżu miał El, jeszcze bardziej.

Dzieci z talentem magicznym można było już od samych narodzin podzielić na różne grupy. Najmniej liczą stanowili ci, którzy po prostu rodzili się z tak ogromnymi predyspozycjami do zła, że nie było najmniejszej nawet szansy, aby mogli oszukać swe przeznaczenie. Do takich właśnie ludzi należał Piron. Potem byli tacy, jak on czy Rothar, którzy po prostu opowiadali się po którejś ze stron. A Azack właśnie zrozumiał, że El należała do trzeciej grupy. Ona po prostu nie była w stanie przejść na stronę mroku. Jej mistrz niepotrzebnie się obawiał, że tego spróbuje.

Kochanie? Też mu się kurwa powiedziało! A jednak nie mógł nie myśleć o niej z czułością, której nigdy wcześniej u siebie nie zauważył.

Z boku rozległo się głuche warknięcie.

Wróciłeś – mruknął Azack kucając naprzeciwko wilka. – To dobrze. Musimy ustalić kilka nowych zasad – przesunął dłonią po skołtunionym łbie. Wilk otworzył pysk, wywalając jęzor.

Chodź – wstał, kierując się do pomieszczenia, które służyło za kuchnię.

Najpierw go nakarmił. Później zaprowadził do komnaty, gdzie spała El. Chociaż nie, już nie spała. Siedziała przy oknie, nucąc coś radośnie i przeczesując palcami włosy. Drgnęła gwałtownie, gdy ich zobaczyła.

Nie bój się, nie musisz – powiedział uspokajająco.

– Co on tu robi? – spytała ze strachem. Przerażały ją połyskujące czerwienią ślepia zwierzęcia; przypominały pole bitwy, które widziała we wspomnieniach Azacka.

Podejdź i podaj rękę – rozkazał.

Ale po co?

El, proszę! – spojrzał na nią z wyrzutem. – Wiem co robię, zaufaj mi.

Zaufała. Wyciągnęła przed siebie drżące ramię, które on objął uspokajająco.

Potrzebna mi tylko kropla krwi.

I zanim zdążyła zaprotestować, ukuł ją czymś ostrym. A potem zrobił coś, czego się nie spodziewała. Kropla jej krwi poszybowała w dół, prosto na wyciągnięty jęzor wilka. W ciszę uderzyło zaklęcie wypowiedziane ostrym, rozkazującym tonem. Zwierzę oblizało się z apetytem, a El zgięła się wpół.

Spokojnie, oddychaj! – Podtrzymał ją, bo ledwo stała na nogach. – To nie boli, chociaż przyznam, że możesz poczuć się dziwnie.

Dziwnie? – jęknęła. – Dziwnie?!

Szczupłym ciałem wstrząsnęły torsje. Tak silnej reakcji się nie spodziewał. Przeciągły krzyk rozniósł się po komnatach i korytarzach. Potem El zaczęła wymiotować, a na samym końcu straciła przytomność.

Przerażony położył zwiotczałe ciało na łóżku, a potem delikatnie zaczął klepać kredowobiały policzek.

El! Kochanie, proszę! – Wilk zastrzygł uszami, gdy w głosie czarnoksiężnika dała się słyszeć wyraźną rozpacz. – To tylko po to, abyś nie musiała się go obawiać. Teraz będzie ci służył. El, błagam! Ocknij się!

Nie powinieneś… – wyszeptała, lekko się poruszając. – To czyste zło! Ja…

Wiem, już rozumiem. Ale ty musisz też zrozumieć, że to było konieczne.

Czyste zło! – Otworzyła pełne łez oczy. A on przyciągnął ją ku sobie, tuląc w ramionach i szepcząc coś, co normalnie nie przeszłoby mu przez usta. Świadomość, że ją skrzywdził, nawet w najlepszej wierze, przygniotła go niczym młyński kamień.

El! Spójrz na mnie! – Ujął jej twarz w obie dłonie, zatapiając w oczach płonące dzikością spojrzenie. – Nie skrzywdziłbym cię! Nie mógłbym!

To było ohydne. Wiedziałeś, że...

El! – przerwał jej, kciukami pieszcząc rozpalone policzki, ścierając z nich słone łzy. – Kocham cię!

Wprost, bez uników, dwuznacznych aluzji. Nie miał siły dłużej tego powstrzymywać. To, z jaki sposób zareagowała, było dla niego potężnym wstrząsem. Żal i ból, dostrzeżony w zielonych oczach, sprawił, że Azack stał się kompletnie bezbronny. Niemożliwe stało się faktem, chociaż ten fakt był tak trudny do zaakceptowania.

Długo, bardzo długo patrzyła mu w oczy, zaciskając palce na jego nadgarstkach.

Gdzieś głęboko w duszy El odżyła nadzieja. Mogła nawet powiedzieć, że spodziewała się tych słów, pamiętają smak ich pocałunków, każdą chwilę bliskości. Lecz czy naprawdę powinna tak bezgranicznie mu wierzyć? Był wrogiem, kimś, kto dawno temu bez wahania sprowadził na ten świat armię morderców. Kto karmił się nienawiścią, oczekując na dzień, gdy będzie mógł się zemścić. Może znów udawał? Może kłamał po raz kolejny? Była czarodziejką, była też wrażliwą kobietą, która miała nieszczęście zakochać się w kimś, kto kompletnie do niej nie pasował. Po raz pierwszy dotarło to do niej z taką jasnością.

Nic już nie rozumiem… – wyszeptała.

Kocham cię! – powtórzył z uporem i determinacją. – Nieważne czy mi do końca wierzysz, czy bezgranicznie ufasz, to się nie liczy. Użyłaś zaklęcia, któremu nie jestem w stanie się oprzeć. I cokolwiek jeszcze się zdarzy, musisz o tym pamiętać.

Ale…

Źle postąpiłem, powinienem był cię ostrzec, bo wiedziałem, że reakcja może być gwałtowna. Lecz teraz nie musisz się go obawiać.

Nie prościej byłoby się go pozbyć?

To jest też jego dom. Dokąd miałby pójść?

Odwróciła głowę, patrząc w czerwone oczy nieruchomo zastygłego zwierzęcia. Lekko się uśmiechnęła. Z każdym dniem jej nadziei przybywało, a dziś dostała nawet podwójną porcję.

Zwie się jakoś?

Tak. Nuki.

Tak go nazwałeś?

Nie – Azack również się uśmiechnął. Dostrzegł zmianę w jej zachowaniu. – Powiedzmy, że to najprostsze tłumaczenie na nasz język. Widmowa armia to nie bezimienny motłoch. To wojownicy, chociaż inni od nas, inni od tego, co nam znane. Ten zdecydował się zostać ze mną. Zaraz potem, jak ocalił mi życie.

On?! – El w końcu usiadła, ale nadal tuliła się do jego ramienia.

Ich przywódca nie był zadowolony z przegranej. Pojawiło się pragnienie zemsty, jak sądzisz w stronę kogo skierowane? Piron już nie żył. Zostałem ja. Nuki ocalił mi życie. Też jest dezerterem niemile widzianym wśród swoich.

A może to ona? – El zerknęła na niego frywolnie.

Nie, to on. Kochasz mnie El?

Tak głuptasie! – Zaczęła się śmiać, lecz gdy tylko na niego spojrzała, spoważniała. – Tak, kocham cię – powtórzyła. Ujęła w dłonie tę wyrazistą twarz i pocałowała. Bez palącej namiętności, ale z takim uczuciem, że cały zadrżał. Potem słowa stały się zbędne, a wilk wywaliwszy jęzor, wymknął się chyłkiem z komnaty.

***

Za wąskimi, wysokimi oknami szalała śnieżyca. Gdyby nie magia, do środka co rusz wdzierałyby się mroźne podmuchy. Potężne zaklęcie zabezpieczało zamek przed zmienną pogodą, a kolejne podtrzymywało ogień w kominku.

Azack nie spał. Nie mógł. W jego umyśle panował zamęt, dusza zdawała się być rozszarpywana przez dwie przeciwstawne sobie siły. To mrok walczył z uczuciem, które narodziło się w jego sercu. Walczył, bo tak naprawdę El nie zdawała sobie sprawy, jak ciężko było mu zaakceptować miłość, którą do niej żywił.

Usiadł, opuszczając bose stopy na zimną, kamienną podłogę. Pochylił się, we włosy wplótł palce. Siedział tak zgarbiony bardzo długo, zastanawiając się, co powinien z tym wszystkim zrobić, jak postąpić. Szept w jego duszy nie umilkł, przeciwnie, wydawało się, jakby był coraz silniejszy, pewniejszy swego.

Kiedyś wszystko było o wiele prostsze. Nauki w szkole nie przynosiły satysfakcji. Chciał wiedzieć więcej, dużo więcej, lecz zbesztano go za nieostrożność. Zawsze było mu mało, zawsze był zbyt niecierpliwy. Później został wykluczony, gdy otwarcie powiedział, co sądzi o wszelkich zapobiegawczych głupotach. Nazwał Radę podstarzałymi konformistami, którzy to co nowe, nazywają wyłącznie złem. Odebranie mu tytuły i przywilejów, napełniło go goryczą i żądzą zemsty. Wtedy odnalazł go Piron, oferując tak wiele, że zachłysnął się tym wszystkim, jak smarkacz pierwszym łykiem wina. Bez wahania opróżnił butelkę do dna i okazało się, że jest za późno na powrót. Wkroczył na ścieżkę mroku, zmienił sojuszników i przyłączył się do spisku, który miał na celu przejęcie władzy.

Nawet teraz wspomnienie bitwy, w której pokonali wojska Krainy Dolin oraz wspomagających je czarodziejów, napełniało go złą radością i satysfakcją.

Wstał i nagi podszedł do okna. Lekki chłód przyjemnie pieścił rozgrzaną skórę. Oczy Azacka błyszczały, lecz był to blask pełen zła. Stanął dokładnie pośrodku, nagi, rozłożywszy szeroko ramiona, jakby chciał kogoś powitać. Poczuł też ulgę, bo szepty w jego głowie przestały zagłuszać myśli. Zniknęły. Za to pojawiła się paląca niecierpliwość. Powinien ruszyć w drogę! Teraz, natychmiast! Zmarnował już tyle czasu…

Azack?

Komentarze

  1. J.Gibson
    | Odpowiedz

    Miałam trochę w plecy z czytaniem i…. No co tu sie nawyprawiało!
    Nie sądziłam, że Azack tak łatwo powie KOCHAM CIE. A może to podstep, by zwiekszyc kredyt zaufania El?
    Czekam w napieciu co to za sily niegrzeczne im grożą.

  2. Jo Winchester
    | Odpowiedz

    Coś w tym jest. Za szybko padły te słowa. Cały czas pamiętam o tym, jak mowilaś o zwrocie akcji. Nie kwestionuje tego, że Azack mógł się zakochać, ale coś tu jest nie tak. Chyba, że wpadam już w paranoję i wszędzie szukam spisku.

  3. Babeczka
    | Odpowiedz

    Pesymistki… 😉

  4. A
    Asia
    | Odpowiedz

    Faktycznie cos tu nie gra… ?spodziewałam sie, ze to El wypowie pierwsza te słowa i bardzo długo poczeka na to z jego strony… ?‍♀️albo to podstęp, albo nie znamy jeszcze Azacka ?

  5. Babeczka
    | Odpowiedz

    Kobiety małej wiary :-))) Chłopu aż ze spodni się kurzy, a wy tu podstępy wietrzycie ;-D

    • J.Gibson
      | Odpowiedz

      Jak sie ze spodni kurzy, to znaczy, ze za malo trzepal????
      Nic dziwnego, ze sie nagle uczucia wlaczyly panu Azackowi. To nie on przemawia, to pines przemawia jego glosemb tylko źle przelozyl z organowego na ludzki i zamiast „wytrzem mnie ten kurz” wyszlo mu „kocham cie”. ???Pewnie uzywal translatora google. Zawsze mowie, ze to szajs.

      • Jo Winchester
        |

        ?????Jadzia, Ty mnie kiedyś zabijesz!

      • Babeczka
        |

        Znając życie, pines też miał sporo do powiedzenia 😉 co nawet bez translatora chłop by zrozumiał ;-))))

  6. Babeczka
    | Odpowiedz

    50% otwartych newsletterów i 3 komentarze???

    Bo zabiję Azacka z zemsty!!!

  7. I
    Iwona
    | Odpowiedz

    Ja ci dam zabijać! Opowiadanie rewelacja!?

  8. Rebel Girl
    | Odpowiedz

    Ohh, ja też wietrzę podstęp, no nie może być tak dobrze… Źli chłopcy się nie zmieniają… chyba. A nawet, jeśli on ją kocha, to zła moc go opanuje teraz, więc skrzywdzi biedną El! Moze musiał się zakochać, żeby można mu było zabrać to, co kocha, rozwścieczyć i sprowadzić znow na zła ścieżkę. Jak w Gwiezdnych Wojnach. Ewentualnie spłodzą dziecko, które będzie księciem ciemności.
    Komentarz Jadzi o trzepaniu i translatorze – so true!!! Jak facet ma deficyty, to i uczucia się mu mylą ?

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Oj dziewczyny, dziewczyny…
      Cytat: „Azack na moment zamarł. Nieznośny żar oblał jego ciało. Kłamał mówiąc, że tyle czasu spędził jedynie we własnym towarzystwie. Ale nie był kłamstwem fakt, że i tak czuł się samotny.”
      Znaczy się, aż tak bardzo nie pościł ;-)))

  9. T
    Tony Porter
    | Odpowiedz

    Noż w szoku jestem – nie, nie wyznaniem Azacka, tylko faktem, że już sobota, a ja jeszcze nie skomentowałam tekstu z poniedziałku:) Deklaracja Azacka jest niemałym zaskoczeniem, ale moim zdaniem, to żadna gra – on naprawdę kocha El. Nieźle mu to życie utrudni. Wie, że El nie przejdzie na stronę zła, sam nie stanie się przyjemniaczkiem, władza go kusi, nęci i fascynuje. Może być tak, że będzie musiał zabić El – i co wtedy? Azack, masz przewalone. Myślę, że trudno będzie ci znieść pogardę i odrzucenie ze strony El. Zamiast miłości i fascynacji w jej oczach pojawi się gigantyczne rozczarowanie i ból. Ale to oczywiście tylko takie moje gdybanki, bo wszystko może pójść w zupełnie inną stronę. Dobrze, że wyznanie miłości padło teraz, bo to doda dramaturgii:) Nuki – czerwonooki przyjemniaczek:)

    • Babeczka
      | Odpowiedz

      Nukiego to ja jeszcze niecnie wykorzystam 😉

      A co do reszty, co dziwne jak dotąd nikomu nie udało się w pełni przewidzieć dalszej akcji 😀

      • T
        Tony Porter
        |

        I bardzo dobrze! Chyba każdy czytelnik lubi, jak mu szczena opada przy czytaniu, bo kompletnie takiego obrotu spraw się nie spodziewał. A i dla autora to przyjemność i satysfakcja, że zaskoczył czytelnika na maksa. Oczywiście, czasem te zaskoczenia nie świadczą o kunszcie autora, a wręcz przeciwnie, ale z Twojej strony takiego rozczarowania nigdy nie doświadczyłam:)
        Hmmm… mam nadzieję, że to niecne wykorzystanie odbyło się już po transformacji Nukiego:)

      • Babeczka
        |

        Czy aż tak zaskoczę, to nie wiem, ale z pewnością nastąpi przesilenie.
        A co do Nukiego, oczywiście że po transformacji 😉

Leave a Reply